cwany_gapa napisał/a:W ogóle nie rozmawiać o polityce z rodziną i znajomymi. Jest tyle bardziej interesujących tematów.
Ja w rodzinie nie rozmawiam o polityce, bo z tymi, którzy mają inne poglądy wchodzi się w jałowy spór albo co gorsza kłótnie a znowu ci, którzy mają podobne do moich poglądy, nakręcają się i mówią o tej polityce, mówią i mówią i mówią, aż mnie uszy bolą od słuchania tego.
W ogóle ostatnio unikam rozmów o polityce jak diabeł wody święconej i jest OK.
Otóż to. U nas jest zakaz rozmowy na temat polityki na spotkaniach rodzinnych. Oczywiście zawsze się ktoś przełamie, bo po piwku rozwiązuje się język, ale wtedy zwija się delikwenta do domu i po gościnie.
Fakt, ze ta agresja polityczna strasznie urosła od około 3-5 lat (ktoś pisał, ze 10, ale ja jeszcze 10 lat temu normalnie rozmawiałam). Strach się teraz odezwać.
W pracy mam taką maniaczkę, że drze się, macha rękami, krwista na twarzy ze złości. Tak kiedyś nie było. Szwagier ma podobnie, ale się raczej naśmiewa i drwi z każdego kto ma inne zdanie, nawet jeśli to rodzina-strasznie brzydko
. Drugiego szwagra rodzina jak się zjedzie, to jest towarzystwo wzajemnej adoracji i biada, że ktoś choćby piśnie, że ma inne zdanie.
Ja nie będę w tym momencie pisać jakiej opcji politycznej wygłaszają poglądy w.w., żeby prowokacji nie było
. Mozna się domyślić
.
W każdym razie już nie jest fajnie w towarzystwie, bo ja zawsze czuję obawę, że ktoś poruszy temat polityki i zacznie się wojna.