małżeństwo mało idealne - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » małżeństwo mało idealne

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5 ]

Temat: małżeństwo mało idealne

Witam, wszystkich.
Właściwie jak to tej pory starałam się nigdy nikomu nie żalić na swoje małżeństwo ale mam wrażenie że tego wszystkiego jest już za dużo i że szala goryczy już się przelewa. Muszę poznać opinię osób postronnych.
Dzisiaj usłyszałam od męża że mnie nie kocha, że żałuje ślubu ze mną, i że ma do mnie pretensje. Jak zapytałam o co to powiedział że "o nasze g...ne życie" jak spytałam czemu tylko do mnie to zapytał a niby do kogo? (wiadomo że nie do siebie).
Wszystko było super do czasu ślubu a trwało to 5 lat, potem zaczęło się psuć. Pierwszy rok po ślubie wspominam jako jeden z najgorszych, częste kłótnie i brak pieniędzy. Byłam głupia, dopiero po studiach i wydawało mi się ze skoro on ciężko pracuje a ja co 2-3 dni dostaję od niego po 20-30 zł na życie to tak ma być i że to moja wina bo nie mam pracy. To był taki czas że nawet jedną bułkę mroziłam która została bo szkoda było mi żeby uschła, tak było krucho z kasą. Oczywiście mój mąż wpierał mi że to wszystko dlatego że nie mam pracy, że nie robię nic aby ją znaleźć a jak próbowałam na różne stanowiska składać cv to słyszałam że się nie nadaję na żadne z nich. Rok po ślubie mleko niestety się wylało i okazało się że mój mąż to hazardzista. Okazało się ze przegrał pieniądze ze ślubu że przegrał pieniądze teściów że wszędzie długi. Serce pękło mi pierwszy raz. Nie mogłam uwierzyć że można być takim kłamcą. I to wcześniejsze zwalanie na mnie winy o brak pieniędzy... Chciałam się wtedy rozwieść. Oczywiście afera była na całą rodzinę, teściu machnął ręką na mnie i powiedział " jaki rozwód? co ty wymyślasz? nie takie rzeczy się przytrafiają i z nie takich nałogów ludzie wychodzą". Przemyślałam, zostałam. Wtedy też mąż pierwszy raz mnie przeprosił. Potem oczywiście grał bo go przyłapałam raz czy drugi ale generalnie się z tym ukrywał a z kasą było lepiej. Półtora roku później stwierdził że koniec z tym. Nie wiem czy gra czy nie ale wydaje mi się że nie, ponieważ od tego czasu go nie przyłapałam ani nikt inny a z tego ile jest pieniędzy nie wydaje mi się aby grał.
Później zaczął dostawać szału po wypiciu na imprezie wódki. Było pare awantur, raz była wezwana policja, raz zdewastował okno w samochodzie, dwa razy w tym szale mnie uderzył. Za drugim razem chciałam rozwieść się po raz drugi. Miałam mu to powiedzieć gdy zrobiłam test i okazało się że jestem w drugiej ciąży. Oczywiście przepraszał, twierdząc przy tym że to moja wina ponieważ pozwoliłam mu pić wódkę a wiem że nie może (po innych trunkach nie zdarzały mu się takie ataki szału). Wtedy pękło mi serce po raz drugi i słowo "kocham cię" nie chciało mi przejść przez gardło i tak jest niestety do teraz. Zostałam,głównie ze względu na dzieci, mając jednak w głowie świadomość że jest przemocowcem. Dodam że on z tych ataków szału nie pamięta nic.  Od tego czasu nie pije wódki i takie ataki więcej mu się nie zdarzyły. Oczywiście czasem coś tam cwaniakuje jak wypije ale generalnie boi się mojej mamy a ona mu powiedziała po tamtym razie że jeszcze raz i osobiście go wywali. Generalnie to ona chyba nim gardzi.
Od tego ostatniego ataku minęło 2 lata podczas których w miarę się nam układało. Przez ostatnie pół roku natomiast jest masakra. Ciągle się kłócimy i nie dogadujemy. W listopadzie jego przyjaciel urządzał imieniny, nasze dzieci były chore więc powiedziałam że nie idziemy, to poszedł sam chociaż prosiłam aby tego nie robił. No, miło mi było kiedy dowiedziałam się później kto był i jak się bawili. Zero skruchy. Parę dni przez świętami poszedł do kolegi i nie wrócił na noc, rano dopiero znalazł się. Okazało się że spał u brata. Ale to w sumie nic. Najgorzej było w sylwestra gdy zostawił mnie ze śpiącymi dzieciakami i pojechał z przyjacielem i jego rodziną na imprezę do jakichś znajomych których nawet nie znam. Pół nocy przepłakałam. Nad ranem wrócił, a na drugi dzień pierwsze co to pytał to czy obiad już gotowy. Usłyszał co miał usłyszeć i do końca dnia się do mnie nie odezwał. Nie wiedziałam gdzie był i z kim. Dopiero żona przyjaciela mi powiedziała na następny dzień. Było mi mega przykro. Napisałam mu smsa że ma się wynosić,  nie wyniósł się. Z ciężkim sercem mnie przeprosił. Ale co z tego gdy dwa dni temu usłyszałam że to moja wina że mnie zostawił.
I sytuacja z dzisiaj: byliśmy na proszonym obiedzie u jego brata, byli również teście. Okazało się że teściów nie ma kto odwieść do domu. Mój mąż cały czas gadał że my odwieziemy, ja na to że nie bardzo bo mamy jedno miejsce wolne w samochodzie. Bratowa że ona ich odwiezie a teściowa że wezmą taksówkę. Gdy przyszła godz 20 to podziękowałam za zaproszenie, za obiad, powiedziałam że jedziemy bo ja jutro do pracy a córka do przedszkola. Zaproponowałam teściowej że mogę ja odwieść i ewentualnie wrócić potem po teścia (nie mieszkają daleko), ale ona powiedziała że nie chce. Wszystko było ok do czasu aż mąż wsiadł do samochodu i stwierdził że jestem zmierzła, ja na to że nie. Oczywiście od słowa do słowa się pokłóciliśmy o to że ja teściów nie zawiozłam do domu. Na nic tłumaczenia że nie chcieli, że miejsca nie mamy w samochodzie itd. On po prostu chciał, ale nie mógł (między innymi dlatego ze wypił) i winę zwalał na mnie, bo on uważa że ludziom "trzeba nadskakiwać i ja miałam zrobić wszystko by ich zawieść". Ja się nie czuję niczemu winna.
Usłyszałam również że za dużo chce od życia bo chce otworzyć sklep (mam, ale internetowy i chciałam poszerzyć o stacjonarny) a się do tego nie nadaję i sobie nie poradzę. Drugi raz usłyszałam że ze sylwestrem to moja wina.
Jak teraz na to wszystko patrzę to straszne bagno to nasze małżeństwo. Chciałabym się z nim rozwieść co komunikuję mu już od dłuższego czasu ale jak mu mówie że ma się wynosić albo nie wracać to tego nie robi. Mówi że dzieci są jego, że je kocha i ich nigdy nie zostawi, że nie będzie ich widywał a będzie musiał płacić.
Ja generalnie sobie z tym ostatnio nie radzę, chodzę przybita, mam myśli jakbym była w depresji, obojętnieje, najchętniej to bym tylko spała w łóżku i nawet nie mam apetytu.
Ciągle słyszę krytykę w swoją stronę, że do niczego się nie nadaję, że z niczym sobie nie poradzę, że jestem denna, ze gruba, że nie jestem do życia, że jestem zmierzła itp. Wszystko co się dzieje to moja wina, nawet ten durny sylwester a przecież koniec końców to ja sama siedziałam w domu. Zasugerowałam mu ze wina leży również po stronie jego przyjaciela, który mógł go nie brać jak wiedział ze zostanę sama w domu to zaczął go bronić. Jego "przyjaciel" to w ogóle innym temat.
Dodam może że generalnie wszyscy twierdzą ze z niego jest super gość: miły, uśmiechnięty, wyluzowany, taki do rany przyłóż i który zawsze w razie w pomoże. Ostatnio mój tato stwierdził że za młodu robił jaja ale nie żeby aż takie. Nie jest też tak że dzieje się tylko źle, bo z dzieciakami ma super kontakt, uwielbiają z nim spędzać czas, jak humory nam dopisują to fajnie się nam gada i śmieje o duperelach, ale ostatnio jest tego mniej.
Proszę napiszcie jak to wygląda z zewnątrz.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: małżeństwo mało idealne

Z zewnątrz to wygląda tak samo beznadziejnie...
Zaproponuj mu jakąś terapię albo do widzenia...
Nie musisz być męczennicą i się całe życie z nim szarpać tylko dlatego że macie dzieci, dzieci dorosną a ty zostaniesz ze spapranym życiem sama, a co gorsza może one powtórzą ten porąbany scenariusz w swoim życiu żeby np szybko "uciec" z patologicznego domu,  lepiej poszukaj kogoś wartościowego dla siebie i swoich dzieci.

3

Odp: małżeństwo mało idealne

Marnujesz sobie przy nim życie. Nie szkoda Ci go?
Facet Cię nie szanuje, ma gdzieś i obwinia za wszystko (dziwne, że nie próbował Ci wmówić winy odnośnie globalnego ocieplenia i terroryzmu)
Tak to wygląda. Współczuję takiego męża. Nie wiem, czy terapia tu pomoże

4

Odp: małżeństwo mało idealne

Czyli generalnie kicha ? Jeszcze miałam nadzieje że może ja przesadzam i nie jest tragicznie. No troche przy nim przeżyłam ale dobre chwile też były.
Na terapie nie pójdzie prędzej ten pomysł wyśmieje i usłysze że to ja się mam leczyć. To taki człowiek o wielu twarzach i mistrz udawania że nic się nie stało.
Dziękuje za odpowiedzi.

5

Odp: małżeństwo mało idealne

Czy zastanowialas sie jak dzieci reaguja na te klotnie i jaki obraz rodziny maja?

Jesli masz pomoc od strony rodziny to lepiej miec spokoj niz wieczne klotnie i wbijanie cie w podloge. I tak juz duzo wycierpialas. Jak go sie pozbedziesz to masz szanse znalezc normalnego mezczyzne, ktory nie bedzie cie dolowal.
Zrob liste za i przeciw - to pozwoli ci sobie uzmyslowic czy masz jakies korzysci z tego zwiazku czy tylko negatywy

Posty [ 5 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » małżeństwo mało idealne

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024