Rozstałem się z dziewczyna, przez brak wspólnych tematów do rozmów, częste kłótnie, brak bliskości z jej strony. Dręczą mnie wyrzuty sumienia ze coś zrobiłem zle, znajomi mówią mi ze szukam dziury w całym i to ze ona mnie nie doceniła.
Obwiniam się czasem o rzeczy z których potem się śmieje jak w ogóle mogłem się obwiniać. Czasem obwiniam się ze byłem za dobry, czasem o to ze byłem za nudny (chodzi tu o imprezy, ona lubiła bardzo się bawić olewając czasem przy tym mnie całkowicie, ja również lubię gdzieś wyjść ale wole dużo bardziej miło spędzić czas z nią.) Ostatnia rzeczą o która się obwiniam jest to ze byłem zazdrosny. Kłóciliśmy się ma imprezach, ona olewała mnie dla innych chłopaków, ja tez trochę przesadzalem ale uznaliśmy ze wina leży po srodku, oboje się zmieniliśmy i potem na imprezach było już normalnie. Ostatnia kłótnia na imprezie była rok temu. Mieliście ze mogło to wpłynąć na jej decyzje? Proszę pomóżcie, mam nadzieje ze wybijecie mi to obwinianie z głowy../
Nikt tu nie jest od wybijania, ale oczywiście możemy próbować Ci pomóc. Moja rada: Idź do psychologa,ale dobrego.
Zwraz dostaniesz bana za zakładanie masy tematów o tym samym.
To był Twój pierwszy związek więc wrzuć na luz. Jak nie gra to nie gra. Nic z tym nie zrobisz i nie mógłbyś zrobić wtedy. Męczylibyście się ze sobą. To nie Twoja wina.
Nasz regulamin wyraźnie zakłada, że problemy jednego związku opisujemy w jednym wątku, dlatego ten zostaje zamknięty, a Ciebie proszę o kontynuację poprzedniego (dubel różnież usuwam z widoku), zapoznanie się z naszymi zasadami (ze szczególnym naciskiem na punkt 4 RF) i stosowanie do ich zapisów.
Z pozdrowieniami, Olinka