Cześć
Jak w temacie. Już nie rozumiem co jest ze mną nie tak. Powinnam mieć szczęście w kartach bo w miłości nie mam w ogóle. Chciałabym mieć w końcu mężczyznę, który zostanie w moim życiu na stałe. Nie jestem bierna i dlatego umawiam się na randki, ale niestety pierwsza zazwyczaj jest ostatnią. Czasami coś napiszą na drugi dzień, ale już nie proponują kolejnego spotkania i kontakt się urywa. Najgorzej, że randki są przeważnie udane, czasami ciężko aż się rozstać. Ostatnio miałam wrażenie, że to ten, moja bratnia dusza. Rozmawiało nam się dobrze, okazało się, że wiele nas łączy, wspólne zainteresowania, wartości itp. Od momentu spotkania minął już tydzień, a on się nie odzywa. Zaczyna mi być smutno i chyba za nim tęsknie. Ciężko mi powiedzieć dlaczego on nie daje znaku życia. Zawsze są dwa wyjścia. Albo nie jest zainteresowany, albo jest bardzo nieśmiały. Pierwsze bym odrzuciła, bo raczej spodobałam mu się bo mnie pocałował. Może wysłałam mu jakieś sygnały niezainteresowania? może sama powinnam się odezwać jeszcze ? Wiem, że to głupie, bo jak można skoro się nie zna człowieka, ale on bardzo mnie ujął swoją osobą, a ja tak łatwo jak w tym przypadku się nie angażuję. Raczej też nie chodzi o pracę i brak czasu z tym związany. Co mogło pójść nie tak, skąd może być ta cisza ? Jestem trochę skryta i nieśmiała, więc boję sie trudnych tematów. Może powinnam mu wtedy powiedzieć że coś do niego poczułam? Męczę się z myślą, że jak czegoś nie zrobię to tamtym razem mogłam go ostatni raz spotkać, a tego bym nie chciała. Jak pociągnąć dalej tą znajomość ?