Nie wiem gdzie szukać pomocy, Nie umiem poukładać w głowie swoich myśli, po mału brakuje mi sił zeby wstawiać i udawać że żyje normalnie, coraz ciezek ukryc oczy pelne łez ..
miałam wszytko, kochającego meza, duzy piekny dom, dwa koty, samochody, prace, zdrowe dziecko, mialam wszytko .. az do czasu kiedy poprzewracało mi sie w glowie, poznalam kogos, zakochalam sie, dalam sie wciagnac w piekne slowa i obietnice. odeszlam od meza, zabralam syna, wynajelam mieszkanie i odeszlam. Mąż walczyl ale im bardziej walczyl tym szybciej ja sie odcinalam, rozwiodlam sie, dom idzie na sprzedaz a moj romans trwal. Mineło pol roku, exmaz ma inna partnerke, ruszyl z zyciem, planuja slub dzieci .. a ja…, kochanek wrocil do swojego domu bo jego byla zona porzuciła dzieci i nie mial wyboru, trwa sprawa o pozbawienie jej praw rodzicielskich.. zostalam sama, stracilam wszytkich znajomych, rodzina sie ode mnie odwrocila, nie mam nikogo. W pracy juz nie chce mi sie nawet uśmiechać na sile, ludzie pytaja co jest, bo mnie nie poznają a ja nie mam siły powstrzymywać łez. Weekendy to koszmar, samotność mnie dusi, nie mam sily nic robic, najchętniej przeleżałabym swoje zycie, coraz czesciej myle, ze nie dam rady, ze skoncze to i bedzie lzej. a wczoraj sie dowiedziałam, ze jestem w ciaży .. ten partner, ktoy wrocił do dzieci jak to uslyszal, powiedzial, ze on sie na to nie pisze, zebym od razu skladala papiery bedzie placił .. ciaze usune bo nie dam rady sama wychowac, ledwo wiaze sama koniec z koncem, do tego rozprawa o podzial majatku w toku, koszty za adwokata mnie przerażają a co dalej .. nie umiem tego poukładać, sama sie w to wpakowałam, mam wszytko na wlasne życzenie. Nie mieszkam w polsce, pomoc psychologa z urzędu wykluczona, nie mam nikogo, jak bym umarla to pewnie dopiero po tygodniu by sie kotos domyslil … co ja mam zrobic, jak zacząć zyc boze kochany jak ja bylam glupia
A może zacznij od rozmowy z kochankiem na temat wspólnego zamieszkania i wychowywania wszystkich dzieci. Przecież możecie sobie pomóc, w końcu to dla niego się rozwiodłaś, czy on zmienił zdanie po twoim rozwodzie i odrzucił cię/
Nie napisze co o tobie mysle, bo chyba nie po to tu przyszlas. Zreszta otoczenie juz chyba wystarczajaco dalo ci do zrozumienia jak zle postapilas.
W tej chwili wlasciwie jedyne co mozesz zrobic, to nauczyc sie zyc z dnia na dzien. Naucz sie czerpac przyjemnosc z drobiazgow. Na nich sie skup. Nie mysl o tym co stracilas. Nie mysl o tym co cie czeka. Zyj tu i teraz. Zrob sobie cos pysznego do jedzenia i delektuj sie posilkiem. Zrob sobie cappucino i celebruj jego konsumpcje. Zajmij czas wolny czyms rozwijajacym. Idz do muzeum, do teatru, na koncert. Czytaj, byle nie romanse. . W miedzyczasie rob to co musisz. Uporzadkuj sprawy formalne. Jak to bedziesz miala za soba, to czas powoli uleczy rany.
Najwazniejsze w takich razach, to nie ogladac sie za siebie. Przeszlosci nie zmienisz, wiec nie drzyj szat nad tym co mialas i stracilas. Skoro stracilas przyjaciol, to poszukaj nowych. Przeciez nie zyjesz na wyspie bezludnej. Sa ludzie ktorzy nie wiedza jaka jestes zla. Oni moga sie z toba zaprzyjaznic. Wystarczy sie troche ogarnac i otworzyc. Jak bedzie trzeba, zmien prace, mieszkanie, moze miasto, moze kraj.
A na przyszlosc masz nauczke, ze jak masz spokojne, dobre zycie to nie nalezy szukac cudow, bo potencjalny zysk jest niewielki, a mozesz stracic wszystko.
Ile czasu mialas romans z kochankiem zanim odeszlas od meza? tzn ile czasu go znalas.
Nie napisze co o tobie mysle, bo chyba nie po to tu przyszlas. Zreszta otoczenie juz chyba wystarczajaco dalo ci do zrozumienia jak zle postapilas. [...]
Jak to bedziesz miala za soba, to czas powoli uleczy rany. Najwazniejsze w takich razach, to nie ogladac sie za siebie. Przeszlosci nie zmienisz, wiec nie drzyj szat nad tym co mialas i stracilas. Skoro stracilas przyjaciol, to poszukaj nowych. Przeciez nie zyjesz na wyspie bezludnej.
Sa ludzie ktorzy nie wiedza jaka jestes zla. Oni moga sie z toba zaprzyjaznic. Wystarczy sie troche ogarnac i otworzyc. Jak bedzie trzeba, zmien prace, mieszkanie, moze miasto, moze kraj.
A na przyszlosc masz nauczke, ze jak masz spokojne, dobre zycie to nie nalezy szukac cudow, bo potencjalny zysk jest niewielki, a mozesz stracic wszystko.
teoretyzowanie zawsze było lepsze niż działanie
tym się właśnie różni świadome od nieświadomego wsparcia
a mówią, można szukać "powodu albo sposobu"
a w życiu, trzeba cicho siedzieć, trzymać się roli w którą się zostało wrzuconym, cieszyć się z tego co się ma, bo nic lepszego człowieka w życiu nie czeka, yhy
niestety nauka przeważnie idzie w parze z popełnianiem błędów,
jeśli ktoś nie popełnia błędów, duże prawdopodobieństwo że niczego się nie uczy i o wnioski trudno
ważne żeby to co do zrobienia jest możliwe, mieć zrobione
to zmienia perspektywę, jest też jedyną realną możliwością działania
za tym odchodzą wyobrażenia spraw, które mogą a nie muszą, a czasem nawet nigdy, się nie zdarzą
czasem tak to bywa, że dostać łupnia porządnego od życia, to jak uratować życie , doceń to
Ona8730, uwierz mi, bo byłam w podobnej sytuacji lata świetlne temu. Totalny dół, grunt usunął mi się spod nóg i myślałam, że szczęście, miłość, dobre małżeństwo (12 lat!), dom z moim kochanym ogródkiem, stabilizacja, spokój... że wszystko już było i ja to zniszczyłam. Porzuciłam męża dla drugiego, potem tamtego dla męża... Rozhuśtałam życie trojga osób + nasze rodziny, które były w to wciągnięte.
A tymczasem wszystko ważne, piękne, wartościowe zaczęło się później. Każda następna miłość jest piękniejsza i dojrzalsza od poprzedniej, a następny dom lepiej zbudowany. Gdybym najpierw nie została na lodzie (fececi ułożyli sobie znakomicie życie, zostali ojcami itp.), to nie byłoby wielu cudownych momentów, doświadczeń, dojrzałej miłości, doskonałego partnerstwa w związku - tego wszystkiego, co czyni moje obecne dolce vita.
Nie wiń siebie - tak musiało być. Nie wspominaj, nie tęsknij. Uwierz, że wszystko jeszcze przed Tobą. Ja na Twoim miejscu nie usunęłabym ciąży! Może to jest właśnie droga do Twojej przyszłości, Twojego szczęśliwego jutra?