Witajcie. Kilka tygodni temu był tutaj podobny wątek kobiety która opisywała ze mężczyzna ciagle jej coś kupował a potem zarządał zwrotu prezentów, jednak moja sytuacja jest bardziej skomplikowana i potrzebuje obiektywnej oceny, bo ja tez nie byłam idealna. Ale to co się dzieje to jest jakiś obłęd
Na początku czerwca poznałam faceta. Chłopak wydał mi się sympatyczny, normalny. Zaczęliśmy się spotykać. On na każdym spotkaniu praktycznie coś mi kupował. Zawsze miał dla mnie jakiś drobiazg, były komplementy, miłe słowa. Nie będę ukrywać ze mi się to spodobało . Ale w pewnym momencie robiło mi się głupio już i powiedziałam aby nie kupował już mi nic. Po jakiś 3 tygodniach znajomosci zaprosiłam go do domu na kawe. To był kardynalny błąd, ponieważ dałam mu do zrozumienia ze z tego coś będzie, ze traktuje go jak przyszłego partnera. Przyjechał, wszedł do domu z ogromna torba prezentów dla mnie (chyba coś było jeszcze dla moich rodziców ale nie pamietam, bo byłam akurat sama w domu). Byłam lekko zmieszana, zapytałam z jakiej to okazji i ze prosiłam aby ograniczył te prezenty bo jest mi niezręcznie. Kupił mi chyba 10 kinder niespodzianek, różne batony, czekoladki, i mały ekspres do kawy ponieważ w jednej z rozmów wspomniałam ze taki by mi się kiedyś przydał. Powiedział żebym dała spokój bo to jest normalne ze jak on przyjeżdża do kobiety to wypada coś kupić i to nie jest nic dziwnego. Poczestowalam go kawa i ciastkami. Siedzial u mnie wtedy chyba od 15 do 23. Było fajnie.
Aktualnie zostaliśmy parą, ale zaczynaja się konflikty odnośnie wydatków. Najczęściej spotykamy się u mnie w domu, czasem jak było jeszcze ciepło oboje gdzieś jeździliśmy. Jechaliśmy jego samochodem, ale np za żywność płaciłam ja. Starałam się jakoś normalnie te koszty rozłożyć. Jak do mnie przyjeżdża to często częstuje go obiadem, nigdy nie ma sytuacji,ze siedzi głodny. Czasem staram się razem z nim coś gotować. Niedawno były jego urodziny, twiedzil ze nie obchodzi urodzin, ze u niego w domu to zwyczajny dzień. Ale mi było trochę tak głupio, w końcu to mój partner życiowy. Zaprosiłam go w jego urodziny do siebie, bo kiedyś nawet tak coś zasugerował. Ok, nie wyprawia urodzin wiec u mnie posiedzimy. Zrobiłam obiad, kupiłam mu perfumy i koszulke, takiej jakiej jeszcze nie ma. On dużo ćwiczy i lubi koszulki slim. Kiedy rozpakował prezent widziałam już po minie ze coś jest nie tak. Powiedział ze koszulka jest za duża bo już to widzi. Mówię aby przymierzył bo to jego rozmiar przecież jest. On ze nie nie, widać od razu ze za duża. W gruncie rzeczy wziął tylko perfumy. Koszulke mieliśmy wymienić na inna, ale jak odjeżdżając do domu zgodził się ja w końcu przymierzyć, okazała się w sam raz. W konflikcie kilka dni później wlasnie wymówił mi to, ze jak on coś kupuje to prezenty dla mnie są przemyślane, on gafy nie zrobił nigdy. A tutaj kupiłam za duża koszulke. We mnie aż się zagotowało jak to usłyszałam. Powiedział ze jak dotąd to on mi ciagle coś daje i kupuje, i chciałby w końcu coś fajnego dostać od własnej dziewczyny chociaż raz. To ze on je u mnie obiady, To on sobie odlicza za przyjazd. Natomiast jak zabiera mnie na wycieczkę to on płaci. To nie jest tak ze ja jemu nic nie kupuje. Ale nie zastanawiam się nad tym. Wychodzi to spontanicznie. Strasznie mnie zdenerwował, powiedziałam aby szukał sobie dziewczyny sponsora, bo co ja nie zrobię jest teraz wszystko zle. Jak to jest u Was z tymi wydatkami?
Edytowałam: Czuje coś do niego, chciałabym z nim być ale kiedyś na początku znajomosci wydaje mi się ze był bardziej wyrozumiały dla mnie. Teraz nie interesuje go czy sprawi mi czymś przykrość.