Witam
Nie wiem do kogo mógłbym się zwrócić więc zawracam się do kolektywu.
__________________________________________________________________________________
Mam 30 lat, mieszkam z rodzicami. Około 8 miesięcy temu poznałem wspaniałą dziewczynę. Ona ma 21 lat też mieszka z rodzicami jest silną osobowością. 12 tygodni temu dowiedzieliśmy się że będziemy rodzicami ( w tym momencie to 14 tydzień ciąży). Od miesiąca nie jesteśmy już razem ale ja chcę o Nią walczyć.
Poznaliśmy się przez rodzinę, "M" (tak ją nazywajmy) jest moją sąsiadką i wyprowadzając psy poznała moją Matkę i Siostrę. zaczęły się spotykać i rozmawiać a ja zacząłem też rozmawiać trochę z nią. Po jakimś czasie zaprosiłem Ją na wesele kolegi i jakoś tak wyszło że Ją pocałowałem od tego się zaczęło. Różni nas wiele, gust muzyczny, kulinarny, życiowe doświadczenia i związki (dla mnie Ona jest pierwszą Kobietą z którą nie tylko coś stworzyłem ale i obcowałem, Ona ma więcej doświadczenia). Mimo tych różnic byliśmy razem i było Nam dobrze, mówiła mi że jest Jej ze mną dobrze. Spacerowaliśmy razem zabierałem ją do kina, oglądaliśmy seriale, na pokazy, nawet poszliśmy do cyrku, jeździliśmy z jej znajomymi zwiedzać, pojechaliśmy na mazury do mojej rodziny aby "M" mogła odsapnąć od ciężkiej sytuacji w domu, szukałem ciągle czegoś nowego. Nie wiem czy teraz Ona rozpamiętuje te dobre chwile tak jak ja czy ich żałuje.
Nie byłem najlepszym partnerem, częstokroć nie wiedziałem co powiedzieć, jak Jej pomóc z Jej problemami. Współczułem Jej sytuacji w domu, często mówiła że jest sama ze swoimi problemami, choć zapewniałem Ją że jestem tutaj dla Niej. Choć tak naprawdę nie wiedziałem co robić - starałem się więc robić cokolwiek, chciałem jej pomóc w domu wyprowadzając dla niej psy, odciążać Jej zmartwioną głowę od problemów szukając jakiś zajęć by mogła się zrelaksować, słuchałem jej, współczułem jej, przytulałem ją i mówiłem że wszystko się ułoży (choć teraz widzę że te głupie banały więcej szkodziły niż pomagały). Ale Ona czuła się samotna z ciężarem i nie przyjmowała pomocy zawsze odmawiała.
Widziałem że nie jest Jej łatwo ale mimo to Ona zawsze pomagał mi gdy jej potrzebowałem.
Gdy dowidzieliśmy się że Będziemy rodzicami wszystko się spotęgowało. Na początku nie dotarło to do Nas że będziemy mieli małego Maluszka, później Ona się zamartwiała a ja byłem szczęśliwy że będę ojcem. Z czasem jednak zacząłem panikować. Kiedyś gdy o tym rozmawialiśmy zapewniałem Ją że może na mnie liczyć, teraz sam nie byłem pewny czy dam radę, nie zarabiam dużo bo tylko 2400zł na rękę, a Ona poza krótką pracą w piekarni miała tylko dorywczą pracę. Teraz wiem że zamiast skupiać się na pieniądzach powinienem skupić się na Niej
Mówiąc krótko.... Ona była zmartwiona, ja szczęśliwy .... Ja stałem się zmartwiony, Ona powoli zaczynała się przekonywać że wszystko się ułoży ... Wymyślałem setki planów jak ogarnąć mieszkanie jak ogarnąć pieniądze i co zrobić ("M" chciała koniecznie wyprowadzić się od rodziny) wszystkie te plany Ją tylko przekonywały o mojej niepewności aż zapytała się mnie
Czy chcę to Dziecko ? .
Popełniłem największy błąd w życiu... Powiedziałem że nie chcę. ze strachu
__________________________________________________________________________________
Na początku starałem się przekonać Ją że to czego ja chcę nie ma znaczenia, że Dziecko potrzebuje opieki i środków. Ale Ona powiedziała że to bez sensu skoro nie kochasz Dziecka to po co się męczyć.
Ja kocham Naszego Maluszka, tylko bałem się, to nie męskie powinienem stanąć na wysokości zadania i upewnić ją ale nie potrafiłem wtedy tego zrobić a teraz jest już za późno
Uznałem Dziecko, chcę się Nim opiekować i zapewnić Mu i Jej środki do życia nie zamierzam unikać odpowiedzialności. Mimo tego że mówi: Że żałuję, gdyby wiedziała jaki jestem to zaczęła by spotykać się z kimś innym, a ja o Dziecku bym się nie dowiedział. Pomimo tego że mówi ciągle że jestem cienkim optymistą który żyje w chorej utopii. Pomimo tego że już we mnie nie wierzy. Ja Ją kocham i staram się wspierać.
Dochodzi też to że Ona ciągle czyta w internecie o jakiś chorobach a kiedy dostała wynika na HIV ... wiedziałem że na pewno nie ma, że to błąd (i był), ale z jakiegoś chorego powodu przejąłem się i zamiast Ją upewnić że nie ma to ... mówiąc krótko na pewno Jej nie pocieszyłem wtedy. Później cytomegalia tutaj jednak starałem się już Ją uspokoić, ale skończyło się na kłótni, a teraz podejrzewa u siebie nerki lub cukrzycę... i sam już nie wiem jak ją uspokajać żeby jej bardziej nie denerwować.
__________________________________________________________________________________
W tej chwili normalnie rozmawiamy o Dziecku i o tym jak się nim zająć, gdy mówimy o Nas to zazwyczaj ja słucham o sobie i swojej rodzinie. Niedługo idziemy wykupić polisę na zdrowie dla Niej aby mogła spokojnie chodzić do lekarza i robić wszystkie badania. Chcę być z Nią i chcę o Nią walczyć. Tylko jak?
Jest wiele więcej rzeczy ale i tak już się rozpisałem.