Wiem, że były podobne wątki na ten temat, ale być może są tutaj nowe Dziewczyny, które chcą pogadać na ten temat. Sama wychodzę z takiego toksycznego związku, boję się jak cholera, brak mi znajomych, ponieważ mój socjopata sprawił, że wszyscy odsunęli się ode mnie .
Ja wpieprzyłam się w toksyczny związek od razu po rozwodzie. Spragniona miłości, troski i czułości oddałam się facetowi, który na początku był mega czarujący, kochający, przyjacielski, ale już po paru miesiącach zaczął pokazywać kim jest. Od samego początku coś mi nie grało, ale on potrafił tak mną manipulować, że szukałam ciągle winy w sobie. A potrafił obrażać się o wszystko, np. za to ,że gdy rozmawiałam przez telefon, poprosiłam go aby ściszył muzykę, to stwierdził, że ktoś inny był ważniejszy niż on i karą była cisza. Nie odzywał się tydzień. Później za każde "moje" przewinienie karał mnie milczeniem. Od tygodnia do miesiąca. I rollercoster uczuć. Miesiąc cudowności, a potem miesiąc milczenia, czyli kary. Zaczęłam się go bać, kontrolować każde swoje słowo, aby tylko nie skrzywdzić Pana, nie widząc jaką krzywdę on robił mi. Dochodziło do tego, że siadał i mówił do mnie- myślę nad tym o co mogę się na ciebie obrazić w przyszłym tygodniu. Facet 40- letni, mądry, inteligentny, mega przystojny z przeszywającym spojrzeniem. Gdy byliśmy na imprezie, nie miałam prawa z nikim zatańczyć, nawet z współpracownikami zabraniał mi rozmawiać i reagować na ich rozmowy między sobą.
najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja tak go kochałam, że byłam zdolna do wszystkiego. Co pan kazał ja spełniałam. Nawet byłam zdolna zmienić pracę (którą lubię i pracuję 12 lat) aby Pan nie miał zastrzeżeń (na szczęście tego nie zrobiłam, twierdząc, że gdzieś indziej znajdzie sobie kolejny powód, że coś nie halo).
Powodów do jego obrażania było tysiące. Kiedy przychodził jednak dobry czas, był najlepszym facetem, kochankiem jakiego można zapragnąć. I tak dał mi przez miesiąc siebie całego, aby kolejny miesiąc wyć i błagać o jego uwagę, wręcz żebrać, czym on się sycił.
Kiedy nie wytrzymałam i odeszłam, na koniec rzucił -BUJAJ SUKO.
Nie potrafię sobie poradzić . Jest we mnie tyle złości, żalu, że człowiek, którego tak pokochałam, potrafił tak krzywdzić.