Witam serdecznie, postanowiłam napisać kilka słów, bo od kilku tyg. miotam się z podjetą decyzją mimo że wszystko wskazuje na to, że dobrze zrobiłam..
Otóż jakieś 3 lata temu poznałam mężczyznę ( nie jest Polakiem), zaczęliśmy ze sobą intensywnie rozmawiać przez ok rok. bardziej było to za jego inicjatywą. Zagadywał ciągle na dzień dobry, jak spędziłam popołudnie na dobranoc. Tego typu rozmowy mieszały się z intensywnym flirtem.
Coraz bardziej Go poznawałam, jego pasje etc. Po jakimś roku zapropował spotkanie ( że mnie odwiedzi, przyleci) nie byłam co do tego przekonana, ostatecznie jednak zgodziłam się i tak też się stało. Spędziliśmy ze sobą ok. tydzień. Było wspaniale, i kiedy nastał czas powrotu oboje byliśmy bardzo smutni. Ja nie bardzo wiedziałam co o tym myśleć, bo czułam że najzwyczajniej w świecie się w nim zakochałam. Byłam pewna, że On czuje tak samo, więc na moje pytanie jak "to" rozwiążemy odpowiedział: " Musimy się lepiej poznać, spedzić wiecej czasu etc" no pomyslałam ok, aczkolwiek coś zabolało.
Moi znajomi ocenili to jako "kosz" od niego. Tak też trochę się poczułam...
Później znowu przyleciał, potem ja odwiedziłam jego i tak to jakoś trwało..mijamy kolejne lata, a ja nigdy nie usłyszalam od Niego kim my dla siebie jesteśmy, nigdy nie było rozmowy co dalej z nami. Zaczęłam łapać się na tym, że coraz czesciej byłam smutna, zdołowana, mętlik w głowie.
Co ciekawe on zaczął wysyłać mi prezenty niespodzianki, np. kosztowne rzeczy oraz wg. mnie bezcenne książki np. z XVI w... takich niespodzianek dostałam kilka w najmniej oczekiwanych momentach. Czułam się dziwnie, raz miałam ochotę to skończyć, dwa, jego niespodzianki sprawiały, że miałam totalny mętlik w głowie. Może w ten sposób chce mi okazać swoje uczucia, myślałam. Najczęściej były to prezenty, o których wspominałam podczas naszych rozmów, lub to co by mnie ucieszyło o czym doskonale wiedział znając moje pasje i zainteresowania.
Ostatnio widzieliśmy się w lutym 2017 r. kiedy mnie odwiedził. Jednak już kolejny raz czekałam na cokolwiek, na jakiś sygnał co z nami, rozmowę, że może tym razem już wie co miedzy nami jest, wyzna co czuje, myliłam się.
Wszystko posypało sie w wakacje. Dostalam urlop dokładnie wtedy, kiedy on dostał swój, dokładnie mnie wypytywał kiedy otrzymam wolne dni. Jakiś tydzień później oznajmił mi, że wyjeżdza na wakacje ze znajomymi + jego eks ze swoim nowym chłopakiem. Zgłupiałam poczułam sie jak jedna wielka kpina. Powiedziałam mu co o tym wszystkim myślę, kontakt urwał Nam się na dobre 2 tyg. Warto dodać, że jego eks zawsze była gdzieś w pobliżu,czesto mielismy o to sprzeczki, tłumaczył mi to tym, że są z małej miejscowości, mają praktycznie samych wspólnych znajomych. Po tych 2 tyg. jakoś wrocilismy do kontaktu jednak ja wiedziałam już, że wiecej nie zniose. I że to zmarnowane 3 lata na iluzję. Ok Wrzesnia zaproponował wspólny wyjazd ( wakacje na ok tydzien) do kraju, który wie, że uwielbiam. Ja jakoś specjalnie nie podjęłam tematu, napisałam, że może... W październiku kontakt nam się pratycznie urwał, nie było za bardzo o czym rozmawiać, poza dzień dobry, miłego lanczu czy dobranoc. Czułam, że to jakiś żart, pod koniec października zagadał co z wyjazdem ja napisałam nie wiem, zapytał czy jestem na niego o coś zła. Ja uczuciwie odp, że nie bardzo rozumiem co ten wjazd miałby wnieść lub zmienić miedzy nami, że to chyba tak dziwna syt. że ja już nie wiem co mam o tym myslec i nie widze siebie na tym wyjezdzie z nim, bo skoro minelo tyle czasu odkad się poznalismy i NIC miedzy nami się nie zmienilo to co ten własnie wyjazd miałby nam dać, że za wiele razy czułam sie juz jak kupa gówna poprzez to jak wiele negatywnych syt. mnie spotkało podczas znajomosci z nim, ze mam dosc tej porabanej syt. i ze nigdzie sie z nim nie wybieram.
Jego odp? Wg. mnie smieszna. Po tym wszytskim odp mi, że zgadza sie iż ów syt. jest "dziwna", że już dawno zdobylismy ten lvl "poznawania się" na koniec dodając że jestem dla niego bardzo ważną osobą i bardzo "special". Sczerze mówiąc pozostawiłam to bez odp. Poczułam się jak ostatnia idiotka, która zmarnowała 3 lata na kolesia, który tyle tyle może mi odp. po 3 latach dość intensywnej znajomości...
Nie mamy konatktu ponad 3 tyg. ja nigdy nie odp na tę jego wiadomość, ale nie ukrywam, że mimo wszystko myślę o tym. On też się nie odzywa. Napiszcie proszę co o tym myślicie, jakie są Wasze odczucia, czy postąpiłam słusznie ucinajać tę znajomość? Pozdrawiam!