Jestem w związku od roku i tego żałuję. Szanuję mojego chłopaka za to, że zawsze mogę na niego liczyć, że jest wyrozumiały i nie ocenia powierzchownie innych ludzi, że jest szczery. Ale choćbym się starała, nie do końca umiem go pokochać jak powinnam. Nie planuję z nim przyszłości, nie marzę, nie tęsknię. On wie o wielu tych rzeczach, nie umiałabym kłamać, że bardzo za kimś tęsknię albo coś w tym rdzaju. Kiedyś nawet powiedział "chciałbym, żebyś mnie pokochała jak ja Ciebie".
Z drugiej strony wiem, że ciężko byłoby mi zakończyć tę znajomość, i to bardzo, bo chciałabym, żebyśmy się znali (a wiem, że kontynuacja znajomości jako przyjaciele... to bardzo rzadko zdaje egzamin) i nie jest mi też do końca obojętny (powiecie, że zaprzeczam sama sobie, ale ja po prostu poprzednio pilam do tego, że on bardzo poważnie traktuje nasz związek, ja nie aż tak - a nie mam prawa zajmować kogoś czasu, jeśli nie mam takich odczuć). Na dodatek przeżywam dysonans, bo parę miesięcy temu poznałam kogoś, kim jestem wyraźnie zafascynowana. Co więcej, zdarza mi się za nim nawet tęsknić... Nie znam go dobrze, bo to weterynarz moich zwierzaków. Ze względu na problemy zdrowotne moich maluchów widywałam go dosyć często. Miałam też wrażenie, że ja też nie jestem mu obojętna, widziałam, że potrafił się przy mnie czerwienić, a nie wygląda na nieśmiałego etc, ale umówmy się, że to są tylko hipotezy. W tym momencie kryzys jest zażegnany i już go nie odwiedzamy. A ja mam ochotę tam iść pod jakimś pretekstem. Najgorsze jest to, że mój chłopak dowiedział się o tej fascynacji zupełnym przypadkiem i mieliśmy rozmowę na ten temat. W pewnym momencie nawet przyznał, że boi się, że od niego odejdę. Powiedziałam mu wszystko uczciwie. Bardzo mocno to przeżywał i wiem, że nasze rozstanie byłoby dla niego ciężkie, to widać z codziennych gestów i siły jego zaangażowania w tę relację. Nawet pewien czas chodził tam razem ze mną, wchodził z nami do gabinetu, w poczekalni jak weterynarz mógł to widzieć łapał mnie za rękę czy przytulał (nie należy on do osób, które publicznie okazują uczucia).
W pewnym momencie moje zauroczenie odrobinę zgasło, ale dosyć szybko powróciło, choć tego nie chciałam. Nigdy nie zdradziłabym mojego chłopaka.
W tym momencie nie wiem, co mam zrobić. Do obu mam ciepłe odczucia, ale te do weterynarza wydają się być silniejsze. Z drugiej strony takie fascynacje mogą być krótkotrwałe i wygasnąć niespodziewanie, choć ja mam wrażenie, że w moim przypadku przybiera to na sile. Tylko ja przecież nie znam dobrze tego człowieka. Z moim chłopakiem jesteśmy w pewnych kwestiach bardzo różni, mamy inne zainteresowania, odbiór pewnych rzeczy, ale w niektórych istotnych jesteśmy dość podobni.
Nie chcę nikogo oszukiwać ani ranić, a mam wrażenie, że już w tym momencie to poniekąd robię.