Czesc.
Chcialabym Wam opowiedziec w skrocie moja historie bo potrzebuje Was co mam robic..
Z M poznalismy sie jak bylam w zwiazku malzenskim (biestety zawarte tylko dlatego ze dziecko w drodze) moja corka miala wtedy rok. Oczywiscie historia telenowela brazylizjska rozstanie z mezem i nowy boy mamy. Generalnie moj syn zaakceptowal nowa sytuacje i dorastal z mezczyzna jak mysle mojego zycia.
Bajka trwala krotko bo pojawily sie klotnie (bylam zazdrosna, zaborcza) a on dolewal oliwy do ognia ale jakos tam sie wiodlo raz lepiej raz gorzej- 4 lata bajki z M. Skonczylo sie tak ze M poznal lasie ktora byla jego wsparciem i od nas odszedl zdrada emocjonalna, klamstwa, histerie z mojej strony bo cos czulam ze w trawie piszczy. Dlugo nie moglam sie pozbierać i w sumie nadal nie jestem poskladana. Dodam ze jego rodzina jak i moja byla w to mega zaangazowana po rozstaniu utrzymywalam kontakt z jego rodzina poniewaz zapowiedzieli ze moj syn jest ich wnukiem i ze z niego ani ze mnie nie zrezygnuja.
Pan M pojawil sie przez rok czasu juz tdzy razy w moim zyciu za kazdym razem cierpie. Lecz teraz bylo nieco inaczej. Zaprzestalam z nim i z kazdym z jego rodziny kontaktu przez ponad dwa miesiace - tesknilam bolalo ale taka kolej rzeczy. Pan M uderzyl po raz kolejny zaczelo sie tak jakbysmy dopiero sie poznali i flirciki sms spotkania duzo dobrego humoru i milo spedzony czas. Z tym ze teraz ja mialam dystans do tego i po tym ze juz sie tak wyczarowywal co jakis czas a pozniej znikal to dosc szybko postawilam sprawe jasno albo w jedna albo w druga. Nie mogl sie zdecydowac, niby ma wizje przeszlosci i go to irytuje a z drugiej nie chce odpuscic, staral sie przez dwa tyg zaproszenia, jego inicjatywa, rozmowy o tym ze mysli ze jestesmy czyms wyjatkowym. Az znowu zawiodl olal mnie gdzie bylismy umowieni, przestal duzo pisac nie zapraszal na spotkania... Az po tym ze mnie olal sama przestalam odp i milcze od kilku dni on rowniez. Dodam ze jasno sie okreslilam ze jesli nie dzialamy tak by poukladac do kupy nasze zycie to nie chce miec z nim kontaktu zero zyczen i sms typu "co tam" no i przypuszczam ze wzial sobie to mocno do serca.
W sumie po raz pierwszy ja podjelam decyzje ze to koniec bez pozegnania wyjasnienia itp...
Koniec koncow jestem pewna ze na swieta znowu sie odezwie... I historia od poczatku...
Co zrobic z takim czlowiekiem ktory sam nie wie czego chce i sobie wraca co jakis czas. Wiem zamknac furtke..ale co dalej jak ja cierpie bo nie moge sobie ulozyc zycia inawet nie chce bez niego...