Witam mam 28 lat jestem matka 3 dzieci najstarsza ma 9lat i to ona sprawia ciągle problemy w szkole w domu......n8e pomagają kary prośby nagrody...Zawsze jest na nie. Mam ja z innym facetem ojciec biologiczny się nie interesuje a obecny mąż nie umie do niej dotrzeć .Bo traktuje go jak smiesia wcale nie ma do niego szacunku olewa wszystko to co do niej mówi...Nie ukrywam że mnie też ma gdzieś..Ale teraz zaczęła nam kraść kiedyś ukradła z portfela 20 zł później poszła z koleżankami do galerii ukradła błyszczyk teraz znowu cukierki że sklepu zawsze coś.. proszę o pomoc jakie kary jej stosować
Co mam zrobić jak 9lata mnie i męża olewa nic na nią nie działa kary prośby nagrody mąż nie jest prawdziwym ojcem mojej córki biologiczny ojciec wcale się nią nie interesuje mamy z nią problemy w szkole w domu ...zaczęła kraść zaczelo się od 20 zł które wzięła z portfela później z koleżankami w galerii ukradła blyszczyk z kosmetycznego sklepu teraz cukierki ze sklepu
Zabierz córkę do psychologa lub psychiatry dziecięcego.
Tam dostaniesz profesjonalną poradę.
Witam mam 28 lat jestem matka 3 dzieci najstarsza ma 9lat i to ona sprawia ciągle problemy w szkole w domu......n8e pomagają kary prośby nagrody...Zawsze jest na nie. Mam ja z innym facetem ojciec biologiczny się nie interesuje a obecny mąż nie umie do niej dotrzeć .Bo traktuje go jak smiesia wcale nie ma do niego szacunku olewa wszystko to co do niej mówi...Nie ukrywam że mnie też ma gdzieś..Ale teraz zaczęła nam kraść kiedyś ukradła z portfela 20 zł później poszła z koleżankami do galerii ukradła błyszczyk teraz znowu cukierki że sklepu zawsze coś.. proszę o pomoc jakie kary jej stosować
jakie kary ???? zgłoś się do poradni dla dzieci , zanim sytuacja będzie bardziej skomplikowana .
Zastanawiam się nad tymi kradzieżami... czy córka dostaje od Was jakieś pieniądze? Jaką macie ogólną sytuację finansową?
Pytałaś ją, dlaczego kradnie?
Może być tak, że córka kradnie i jest nieznośna żeby zwrócić Waszą uwagę na siebie. Może czuje się niekochana, odrzucona - zwłaszcza przez swojego ojca. I zapewne uważa, że matka bardziej kocha jej młodsze rodzeństwo. Poszukajcie pomocy dobrego psychologa. I to jak najszybciej - bo z czasem może być gorzej. W wieku nastoletnim repertuar przewinień może się tylko zwiększyć...
Dużo siły i cierpliwości życzę.
@smerfetka -- nie dasz rady; idź do kogoś po pomoc; trzeba konsekwencji, układania dziecka, stawiania granic, oddziaływania na niego; awantury nie pomogą, kary nie pomogą; przywilejami można oddziaływać; to będzie trudne
Oglądnij na yutubce filmy "Kochanie zabijamy dzieciaki".
Dlaczego kary nie pomogą? Pytam z ciekawości, jako bezdzietna...
Ja w dzieciństwie nabroiłam, to dostawałam kary, ponosiłam konsekwencje i pomagało. Dlaczego jej ma nie pomóc?
9 2017-11-10 23:34:37 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-11-10 23:48:25)
Ponoszenie konsekwencji to nie to samo, co kary.
Konkretnie - jak mój syn zwinął jakoś właśnie w 3 klasie parę groszy (20 chyba zł) ze stołówki szkolnej, to potem przez miesiąc pracował na te 20 zł, pomagając paniom sprzątającym stołówkę przy np. wkładaniu krzeseł na stoliki do mycia podłóg, a nie dostał lania paskiem ani nie pisał 100 razy "nie będę zabierał 20 zł ze stołówki". Konsekwencja - chcesz mieć kasę, musisz zarobić, a jak wziąłeś "zaliczkę", to musisz oddać ------- kara - wziąłeś kasę, nie wyjdziesz z domu przez miesiąc, ale nic tego nie wyniknie oprócz jedynie może Twojego narzekania na wrednych starych, co dają Ci szlaban za nic.
Oczywiście, "starzy" 20 zeta w imieniu syna oddali, żeby nie było Przy pełnej współpracy szkoły
Swoją drogą, ja osobiście mam na koncie pisanie po 100 czy 200 razy "nie będę gadać na lekcji". Oprócz tego, że nauczyło mnie to, jak zgrabnie używać kalki ołówkowej, żeby nikt się nie zorientował, to nic poza tym. Gadałam dalej
Dlaczego kary nie pomogą? Pytam z ciekawości, jako bezdzietna...
Ja w dzieciństwie nabroiłam, to dostawałam kary, ponosiłam konsekwencje i pomagało. Dlaczego jej ma nie pomóc?
Akurat w takim przypadku kara nie pomoże, bo źródłem złego zachowania nie jest tak naprawdę złośliwość dziecka, chęć przeżycia przygody czy zwykła ciekawość, tylko rozpaczliwe próby bycia zauważaną przez rodziców. Bycia w centrum ich uwagi, bo dziewczynka utożsamia ciągłą uwagę rodziców jako tak jakby potwierdzenie ich miłości. Tym bardziej, że jej biologiczny ojciec odszedł. Być może nie jest obecny w jej życiu, ale go pamięta i uważa ojczyma jako "tego złego" z którego winy mama nie jest z jej tatą.
Przychylam się do zdania bbasi, że córka może w ten sposób próbować zwrócić na siebie uwagę. To jest dosyć częsty mechanizm - dzieci, które czują się niezauważane, a nie potrafią wprost tego nazwać, a przecież zwykle nie potrafią, zupełnie instynktownie zachowują się taki sposób, że ta uwaga siłą rzeczy zostaje na nie skierowana.
Kiedy spędzacie z dziewczynką czas, to jak to wygląda, co robicie, kto jest inicjatorem? Czy ona ma szansę czuć się wtedy ważna, kochana, zauważona? Czy w ogóle dostaje wystarczająco dużo czułości i Waszej uwagi? Czy robicie cokolwiek, aby zaistniałą sytuację poprawić? Bo mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę z tego, że krzyki czy nieprzemyślane kary zupełnie nie spełniają swojego zadania, a jedyne co robią, to wywołują lęk, a nawet poczucie krzywdy? Chodzi o to, że dziecko nie ma czegoś nie robić albo zachowywać się w określony sposób ze strachu przed gniewem rodziców czy karą, ale dlatego, że rozumie (oczywiście na miarę swojego wieku) pewne zasady, jakie obowiązują wśród ludzi. To jest właśnie rola i zadanie dla mądrego wychowawcy, czyli między innymi rodzica.
Kary, jeśli są stosowane, przynoszą skutek, ale pod warunkiem, że są w jakiś sposób związane z wyrządzoną szkodą, a samego dziecka bezmyślnie nie upokarzają. Ponadto dziecko powinno zostać wcześniej uprzedzone jakie będą konsekwencje takiego czy innego zachowania. Jeśli przewinienie jest niewielkie i nie wyrządza nikomu dotkliwej szkody, to - moim zdaniem - za pierwszym razem spokojnie można sobie odpuścić i z dzieckiem porozmawiać (ale nie moralizować i nie zrzędzić, bo to nie działa), a jednocześnie uprzedzić, że powtórzenie się określonej sytuacji skutkować będzie konkretnymi reakcjami. Potem należy być konsekwentnym.
Konkretnie - jak mój syn zwinął jakoś właśnie w 3 klasie parę groszy (20 chyba zł) ze stołówki szkolnej, to potem przez miesiąc pracował na te 20 zł, pomagając paniom sprzątającym stołówkę przy np. wkładaniu krzeseł na stoliki do mycia podłóg, a nie dostał lania paskiem ani nie pisał 100 razy "nie będę zabierał 20 zł ze stołówki". Konsekwencja - chcesz mieć kasę, musisz zarobić, a jak wziąłeś "zaliczkę", to musisz oddać ------- kara - wziąłeś kasę, nie wyjdziesz z domu przez miesiąc, ale nic tego nie wyniknie oprócz jedynie może Twojego narzekania na wrednych starych, co dają Ci szlaban za nic.
Oooo... I to jest właśnie dobra ilustracja dla tego, o czym napisałam - była szkoda, to należało dziecku naświetlić, że pieniądze się z nieba nie biorą, a trzeba sobie na nie ciężko zapracować. Kara powinna być powiązana z przewinieniem, wtedy ma sens, bo czegoś małolata uczy, czyli tak, jak tutaj miało to miejsce.
Dlaczego kary nie pomogą? Pytam z ciekawości, jako bezdzietna...
Ja w dzieciństwie nabroiłam, to dostawałam kary, ponosiłam konsekwencje i pomagało. Dlaczego jej ma nie pomóc?
Tez kiedys myslalam jak Ty, ale psychologowie chyba zgodnie twierdza, ze czasem to sie nie sprawdza. Teraz i ja tak mysle. Kara moze sprawic, ze dziecko juz tego nie zrobi lub bedzie sie kryc, ale pewnie nie wyeliminuje przyczyny. Moim zdaniem bardzo realne jest to, ze ta dziewczynka czuje sie niekochana (niewazne czy slusznie czy nie) czy cos innego sie dzieje i chce zwrocic na siebie uwage. Im szybciej pojda do dzieciecego psychologa tym lepiej tak jak pisza osoby wyzej. Moga tym dotrzec do przyczyny problemu, bo pewnie jest ona zupelnie inna niz to, ze ona chciala miec ten blyszczyk i beda mogli nad tym pracowac.