Ja do dzisiaj lubię mleko. Nie piję często, ale czasem mnie najdzie
Mleko plus szarlotka - pycha.
Wilczysko - pod halą przy Grzegórzeckiej możesz kupić mleko. Tam w jednym miejscu kilka kobiet co sobotę sprzedaje mleko, sery, masło, śmietanę etc.
Mleka kobiecego nie spróbowałabym, bo tak jak większość tu piszących - odrzuca mnie.
W sumie, to nawet ciekawe dlaczego? Chyba właśnie dlatego, że są to wydzieliny, jak to określiła Adiaphora obcego człowieka.
Przy okazji, lubię eksperymenty kulinarne i jadam prawie wszystko, choć mięso najchętniej.
Tatar - super jedzenie.
Do krewetek też długo nie mogłam się przemóc, ale będąc miesiąc temu na innym kontynencie, podano mi tak okropnie przyrządzoną wołowinę, że znalazła się zakopana w piasku (wrzucona tam migiem żeby nie urazić gospodarza), za to owoce morza (ośmiornice, kalmary czy właśnie krewetki) przyrządzali wybornie. Już je jadam 
adiaphora napisał/a: Mnie slina mojego faceta nie brzydzi co nie znaczy, ze w knajpie kelner mialby mi pluc do obiadu bo mi tym krzywdy nie robi
Dobre porównanie 