Ponad rok temu poznałam pewnego chłopaka, ma na imię Karol, przedstawił nas sobie wspólny znajomy. On mieszka dość daleko ode mnie i widujemy się tylko raz na jakiś czas, prawie zawsze z taką naszą stałą paczką przyjaciół, np. podczas urodzin, czy innych okazji. Gdy się poznaliśmy Karol miał dziewczynę, więc nie myślałam nawet, by wchodzić na zakazane tory. Jednak wkrótce się rozstali. Z czasem nasza znajomość zaczynała się robić coraz głębsza, zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Odważyłam się nawet złapać go za rękę, objąć. Jestem od wielu miesięcy pewna, że chcę z nim spróbować czegoś więcej. Kiedyś tak w żartach "wyznaliśmy sobie miłość" , powiedziałam, że nie wyobrażam sobie mieć lepszego chłopaka niż on...ale nie zmieniło się nic w naszej relacji. Chciałabym, by w końcu zrozumiał o co mi chodzi....obawiam się jednak, że gdy tak na poważnie mu powiem, że chciałabym spróbować z nim związku, to będzie to koniec naszej przyjaźni. Nie wiem nawet jak to zrobić, nie umiem postępować z chłopakami...Jeśli nie chce się ze mną wiązać, to wolę , żeby pozostał kolegą, niż zupełnie odszedł ode mnie. Dodam, że nigdy nie miałam chłopaka. Mam 22 lata, on 24. Jak myślicie, drodzy czytający mój post, czy zaryzykowalibyście udaną przyjaźń dla niepewnej miłości?
Ponad rok temu poznałam pewnego chłopaka, ma na imię Karol, przedstawił nas sobie wspólny znajomy. On mieszka dość daleko ode mnie i widujemy się tylko raz na jakiś czas, prawie zawsze z taką naszą stałą paczką przyjaciół, np. podczas urodzin, czy innych okazji. Gdy się poznaliśmy Karol miał dziewczynę, więc nie myślałam nawet, by wchodzić na zakazane tory. Jednak wkrótce się rozstali. Z czasem nasza znajomość zaczynała się robić coraz głębsza, zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Odważyłam się nawet złapać go za rękę, objąć. Jestem od wielu miesięcy pewna, że chcę z nim spróbować czegoś więcej. Kiedyś tak w żartach "wyznaliśmy sobie miłość" , powiedziałam, że nie wyobrażam sobie mieć lepszego chłopaka niż on...ale nie zmieniło się nic w naszej relacji. Chciałabym, by w końcu zrozumiał o co mi chodzi....obawiam się jednak, że gdy tak na poważnie mu powiem, że chciałabym spróbować z nim związku, to będzie to koniec naszej przyjaźni. Nie wiem nawet jak to zrobić, nie umiem postępować z chłopakami...Jeśli nie chce się ze mną wiązać, to wolę , żeby pozostał kolegą, niż zupełnie odszedł ode mnie. Dodam, że nigdy nie miałam chłopaka. Mam 22 lata, on 24. Jak myślicie, drodzy czytający mój post, czy zaryzykowalibyście udaną przyjaźń dla niepewnej miłości?
jesli pytasz o przyjazn to moim zdaniem faceci nie wierza w przyjazn damsko meska i jesli jestes atrakcyjna to by na pewno chcial (nie mowie tu o sytuacji gdzie znasz kogos od dziecka np 10 lat czy 15 lat, wtedy jest sie jak rodzenstwo nawet i to moze byc bardzo dziwne). Co innego jak jestes nieatrakcyjna, wtedy taka przyjazn tez moze byc prawdziwa. Kobiety natomiast "wierza" w przyjazn, tylko zazwyczaj przyjaznia sie z takimi ktorzy nie wywoluja tych seksualnych emocji, zapedow (nieogolone studenciaki i inne smieszki), albo z kims kogo friendzonowali, albo z kims kto je friendzonowal.
z tym nieswiadomi faceci zawsze sie borykaja, jak podejsc, jak zagadac, etc az w koncu marnuja szanse. do faceta mozna łopatologicznie. jesli bedziesz mu tylko dawac znaki, to jesli jest doswiadczony w sprawach sercowych to sie skapnie, ale jesli nie jest, to sie nie skapnie.
poza tym jesli faktycznie jest doswiadczony - pewnie kogos ma po cichu, albo zaraz bedzie mial.
jesli jednak nie to napisz mu to wprost jak tylko potrafisz.
Wiesz kochana ja bym na twoim miejscu powiedziała lepiej być szczerym powiedz mówoe ci porozmawoaj z nim w cztery oczy
Powiedzieć. Delikatnie na początek, ale powiedzieć.
5 2017-11-02 22:58:29 Ostatnio edytowany przez Brainless (2017-11-02 23:17:37)
Jak myślicie, drodzy czytający mój post, czy zaryzykowalibyście udaną przyjaźń dla niepewnej miłości?
"Udana przyjaźń" w momencie, kiedy on sobie kogoś znajdzie najprawdopodobniej stanie się bardzo nieudanym friendzonem.
Cudzysłów dlatego, że w momencie, kiedy zaczął się Tobie podobać, to już nie jest przyjaźń.
On mieszka dość daleko ode mnie i widujemy się tylko raz na jakiś czas,
pierwszy błąd. Mieszka daleko. Nie poznacie się.
prawie zawsze z taką naszą stałą paczką przyjaciół, np. podczas urodzin, czy innych okazji.
Drugi błąd. W przestrzeni publicznej jaką jest grupa znajomych nie poznacie się.
Z czasem nasza znajomość zaczynała się robić coraz głębsza, zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi.
Bardzo dobrze. Od lubienia, przez lubienie bardzo, do przyjaźni, do głębokiej przyjaźni, do miłości wiedzie jedna droga.
Odważyłam się nawet złapać go za rękę, objąć.
Jego reakcja? Próbowałaś być blisko? Blisko siadać, blisko niego stać?
Jestem od wielu miesięcy pewna, że chcę z nim spróbować czegoś więcej.
Tylko, że nie przełamujecie bariery fizycznej -- mieszkacie daleko, widujecie się w tłumie, ...
Kiedyś tak w żartach "wyznaliśmy sobie miłość" , powiedziałam, że nie wyobrażam sobie mieć lepszego chłopaka niż on...ale nie zmieniło się nic w naszej relacji.
"wyznaliśMY"? On też? Jesteś pewna? Jakie on daje znaki że chce z Tobą być?
Chciałabym, by w końcu zrozumiał o co mi chodzi....
Okej. A Ty jak rozumiesz o co mu chodzi?
obawiam się jednak, że gdy tak na poważnie mu powiem, że chciałabym spróbować z nim związku,
To jest śmierć waszej relacji. Próbować związku.
To jak iść do dzieci bawiących się na brzegu morza i sprówania z nimi przepłynięcia tego morza.
Czy tak trudno NIE deklarować związku, a po prostu spotykać się ze sobą? Chodzić ze sobą... jak dawniej -- chłopak i dziewczyna chodzili ze sobą... Czy można chodzić ze sobą?
to będzie to koniec naszej przyjaźni.
Tak... to będzie katastrofa.
Nie wiem nawet jak to zrobić, nie umiem postępować z chłopakami...
Zbliżaj się do niego małymi krokami. Jeśli ucieknie, to znaczy że zrobił to wcześniej -- wcześniej zanim znalazł sobie dziewczynę. Nie masz innego wyjścia niż przekształcić waszą relację w związek... ale NIE deklaracją, tylko ewolucją... Pamiętaj jednak, że on może nie chcieć abyś była jego żoną.
Jeśli nie chce się ze mną wiązać, to wolę , żeby pozostał kolegą, niż zupełnie odszedł ode mnie.
Metoda małych krokczków dlatego jest skuteczna i bezpieczna, bo zbliżasz się do celu i w każdej (!!!!) chiwli możesz zmienić kierunek.
Dodam, że nigdy nie miałam chłopaka. Mam 22 lata, on 24. Jak myślicie, drodzy czytający mój post, czy zaryzykowalibyście udaną przyjaźń dla niepewnej miłości?
Tracicie czas. Wydaje mi się, że Ty czekasz aż on się zaangażuje, a on czeka aż spotka odpowiednią dziewczynę. Mieszkacie za daleko, kontakt słaby, żadne z Was nie dąży do bycia sam na sam. W szczególności to twoja wina, że do tego nie dążysz, tylko tak wegetujesz w nicości...
Według mnie, nigdy przyjaciółmi nie byliście, Autorko.
Od chwili poznania dążysz, by Karol zwróciła na Ciebie uwagę. Nie na "kumpelkę", ale na kobietę.
Fakt, że wówczas był w związku przeszkodził temu.
Teraz wolny jest, ale daleko i z rzadka się spotykacie. I to w grupie bliższych lub dalszych znajomych.
Musisz zdecydować.
Zaproponować mu związek i narazić się na odmowę albo udawać, że on przyjacielem jest i czekać, aż przyjedzie z inną kobietą na Wasze spotkanie, by przedstawić swoją nową dziewczynę.
Tak, na marginesie.
Dlaczego dotąd nie miałaś chłopaka?
Jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj, ale ten fakt jakieś znaczenie ma.
8 2017-11-03 11:30:46 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-11-03 11:36:30)
Według mnie, nigdy przyjaciółmi nie byliście, Autorko.
Od chwili poznania dążysz, by Karol zwróciła na Ciebie uwagę. Nie na "kumpelkę", ale na kobietę.
Fakt, że wówczas był w związku przeszkodził temu.
Teraz wolny jest, ale daleko i z rzadka się spotykacie. I to w grupie bliższych lub dalszych znajomych.
Musisz zdecydować.
Zaproponować mu związek i narazić się na odmowę albo udawać, że on przyjacielem jest i czekać, aż przyjedzie z inną kobietą na Wasze spotkanie, by przedstawić swoją nową dziewczynę.Tak, na marginesie.
Dlaczego dotąd nie miałaś chłopaka?
Jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj, ale ten fakt jakieś znaczenie ma.
Masz rację, to nigdy nie była przyjaźń, tylko znajomość z niewykluczaniem związku.
Przy najbliższej okazji zainicjuj kontakt fizyczny, przytulenie, cokolwiek. Jesli na to nie zareaguje, odpuść sobie myślenie o nim.
Jak zareaguje pewnie bedziesz mieć dylemat- czy traktuje mnie poważnie? Ale to inny dylemat.
Jakoś rozmowy wprost w stylu zależy mi na Tobie nie jak na znajomym, ale kimś więcej nie wyobrażam sobie.. Ale może są młodzi mężczyźni, którzy to lubią..Jeżeli w takim przypadku NIE cię nie dobije, spróbuj..Wiem, że to dyskryminacja..
Excop napisał/a:Według mnie, nigdy przyjaciółmi nie byliście, Autorko.
Od chwili poznania dążysz, by Karol zwróciła na Ciebie uwagę. Nie na "kumpelkę", ale na kobietę.
Fakt, że wówczas był w związku przeszkodził temu.
Teraz wolny jest, ale daleko i z rzadka się spotykacie. I to w grupie bliższych lub dalszych znajomych.
Musisz zdecydować.
Zaproponować mu związek i narazić się na odmowę albo udawać, że on przyjacielem jest i czekać, aż przyjedzie z inną kobietą na Wasze spotkanie, by przedstawić swoją nową dziewczynę.Tak, na marginesie.
Dlaczego dotąd nie miałaś chłopaka?
Jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj, ale ten fakt jakieś znaczenie ma.Masz rację, to nigdy nie była przyjaźń, tylko znajomość z niewykluczaniem związku.
Przy najbliższej okazji zainicjuj kontakt fizyczny, przytulenie, cokolwiek. Jesli na to nie zareaguje, odpuść sobie myślenie o nim.
Jak zareaguje pewnie bedziesz mieć dylemat- czy traktuje mnie poważnie? Ale to inny dylemat.
Jakoś rozmowy wprost w stylu zależy mi na Tobie nie jak na znajomym, ale kimś więcej nie wyobrażam sobie.. Ale może są młodzi mężczyźni, którzy to lubią..Jeżeli w takim przypadku NIE cię nie dobije, spróbuj..Wiem, że to dyskryminacja..
Myślę, Elu, że Autorka przedstawia sobą żeńską formę Wertera. Chce cierpieć z miłości. Inaczej, zrobiłaby coś, co da jej jasny pogląd na ową znajomość.
Typowe - chciałaby, ale się boi.
Przyjaźń w tej wersji, to tylko zaklinanie rzeczywistości.
Najlepsze jest to, że ona sama zdaje sobie z tego sprawę.
Mały tchórz, których wokół bez liku.
Sam kiedyś taki byłem.
10 2017-11-03 19:22:29 Ostatnio edytowany przez martita0427 (2017-11-03 22:13:46)
Excop, pytasz czemu nie miałam jeszcze chłopaka...no cóż, jakoś mi się to nie ułożyło do tej pory. Mam za sobą jedno nieudane podejście do związku .... tamten na moje delikatne wyznanie, ze jest fajnym chłopakiem od razu dał mi do zrozumienia, że on w ogóle nie chce nigdy mieć żadnej dziewczyny. On był jakiś dziwny, unika związku jak ognia z nieznanego nikomu powodu. No ale trafiłam na osobliwy przypadek...Poza tym, zastanawiam się, czy może ja jestem jakaś za bardzo niedostępna...możliwe, bo od dziecka byłam inna niż wszyscy, nie byłam nigdy zbyt lubianą osobą wśród rówieśników. Poza tym jestem nieśmiała i nie potrafię przejąć inicjatywy, w życiu nie odważę się zaproponować spotkania. Jedynie potrafię takimi drobnymi gestami coś zasugerować...A reakcja Karola na to - nie ma nic przeciwko temu, sam mnie nieraz dotknie. Ale ja nie wiem, jak należy zrobić taki zdecydowany krok.
W ogóle nie czekaj, tylko mu to powiedz wprost. To już od dawna nie jest przyjaźń i nigdy nią nie będzie. Zakochałaś się w Karolu i tyle. Jeśli nie masz odwagi, by mu to powiedzieć prosto w twarz, to napisz mu maila. Nie pochwalam unikania trudnych tematów, ale widzę, że naprawdę jesteś nieśmiała, więc tutaj każde ułatwienie może być na wagę złota.
Excop, pytasz czemu nie miałam jeszcze chłopaka...no cóż, jakoś mi się to nie ułożyło do tej pory. Mam za sobą jedno nieudane podejście do związku .... tamten na moje delikatne wyznanie, ze jest fajnym chłopakiem od razu dał mi do zrozumienia, że on w ogóle nie chce nigdy mieć żadnej dziewczyny. On był jakiś dziwny, unika związku jak ognia z nieznanego nikomu powodu. No ale trafiłam na osobliwy przypadek...Poza tym, zastanawiam się, czy może ja jestem jakaś za bardzo niedostępna...możliwe, bo od dziecka byłam inna niż wszyscy, nie byłam nigdy zbyt lubianą osobą wśród rówieśników. Poza tym jestem nieśmiała i nie potrafię przejąć inicjatywy, w życiu nie odważę się zaproponować spotkania. Jedynie potrafię takimi drobnymi gestami coś zasugerować...A reakcja Karola na to - nie ma nic przeciwko temu, sam mnie nieraz dotknie. Ale ja nie wiem, jak należy zrobić taki zdecydowany krok.
Rozumiem, Martito.
Tamten, ów pierwszy, to ukryty gej albo szykował się do seminarium duchownego. Innej możliwości nie widzę.
Jedni wstydzą się ujawnić pierwsze, inni - tę drugą, wybraną już, drogę życiową. Tak może było?
Natomiast, co do Karola...
Zaproponować spotkanie, to jedno. Ale porozmawiać - jak "przyjaciele", to drugie.
Pewne rzeczy powinniście sobie wyjaśnić, zamiast zachowywać się, jak żuraw i czapla z przeuroczego i jakże trafnego wiersza Jana Brzechwy.
Skoro odbierasz sygnały i sama wysyłasz ku niemu swoje, nieporadnie może jeszcze, nie ma innego wyjścia.
Miał dziewczynę. Do niedawna. Bo cóż to jest ten rok, w którym wszystko, co z nim związane się w Twoim życiu wydarzyło?
Może jest taki, jak Ty? Nieśmiały i zakompleksiony. I możliwe, że zraniony. Możliwe, bo przyczyny rozstania chyba nie znasz zapewne? Może on zranił?
Warto o tym porozmawiać. Nawet przy następnej okazji osobistego kontaktu wśród znajomych.
Ja bym nie czekał.
Kiedyś czekałem. Zbyt długo. Musiałem przez to poczekać kilka kolejnych lat, by po raz drugi nie dać sobie wyrwać z rąk tej dziewczyny.
Macie skype'a, telefon, pocztę elektroniczną.
Zrób z tego użytek. W trakcie rozmów, czy pisaniny, da się wkręcić element zainteresowania międzypłciowego.
Od słowa, do słowa i ... . )