Pewnie podobny wątek już był, ale jakoś nie umiem się odpowiednio przekopać przez zasoby forum.
Sprawa jest następująca. Pracowałam ze starszą od siebie o 20 lat koleżanką. Owszem po części dawałam się jej wykorzystywać (robiłam coś za nią), ale w sumie jakoś dało się żyć. Koleżanka zachorowała, poszłą na dłuższe zwolnienie, potem na świadczenie rehabilitacyjne, a teraz na rentę. Do pracy już nie wróci. Teraz zobaczyłam jaka to była uciążliwa sytuacja i jak mnie to męczyło. Starałam się jakoś delikatnie jej pokazać że nie chcę z nią kontaktu, ale jakoś nie skutkowało. W końcu przestałam reagować na jej telefony, a raczej powiadomienia że chce się ze mną skontaktować. Tak na serio to nawet nie raczyła do mnie napisać smsa, czy coś takiego. Natomiast potrafiła przyjść pod dom mojego taty (akurat w wakacje miałam u siebie remont w swoim mieszkaniu i jakiś czas mieszkałam u taty) i mnie złapać i się dopytywać dlaczego nie dzwonię, a raczej nie oddzwaniam do niej i takie tam. Padło od niej zdanie, że jak nie chcę kontaktu z nią to ona to uszanuje i nie b ędzie się do mnie odzywać. Skorzystałam z tej formy zerwania kontaktu. Myślałam, że to podziała. Podziałało na kilka miesięcy. teraz znowu do mnie przychodzą powiadomienia, że się chce ze mną skontaktować. Mam podejrzenia że przychodzi pod mój blok dzwoni do mnie do mnieszkania (jak nie podnoszę domofonu).
Co zrobić, żeby mieć spokój?
Najgorsze sa chyba sytuacje niewyjaśnione.Zapytałabym kolezanke wprost o co jej chodzi, jaki jest powód jej nachodzenia? Czy jest konkretna przyczyna ? JEśli sama nie czujesz potzreby ani checi utrzymywania z nia kontaktów-nie ma prawa ciebie do tego zmusic ani wymagac od ciebie,ze bedziesz jej przyjaciółką.Mozesz wytłumaczyc znajomej, ze znałyscie sie w pracy bo to bylo nieuniknione natomiast teraz wasze drogi rozeszly sie,nie masz czasu itd.Jesli nadal bedzie cie nachodzic,dzwonic to juz jest bardzo nie tylko denerwujace ale zakrawa o naruszenie prawa. Jesli bedzie juz niedaj Boze tak upierdliwa-mozesz przedstwaic znajomej sytuacje, ze nagina Twoja przestrzen prywatna i mozesz skierowac sprawe na policje.
Musisz zebrać się na odwagę i powiedzieć wprost, że tego kontaktu nie chcesz.
Telefony się odbiera, a nie odrzuca, chyba że ona jest stalkerem. Wtedy się urywa kontakt, komunikuje.
Telefony się odbiera, a nie odrzuca, chyba że ona jest stalkerem.
To nie są telefony tylko powiadomienia z sieci że konkretny numer chce się ze mną skontaktować. Dla mnie to jest różnica.
Gary napisał/a:Telefony się odbiera, a nie odrzuca, chyba że ona jest stalkerem.
To nie są telefony tylko powiadomienia z sieci że konkretny numer chce się ze mną skontaktować. Dla mnie to jest różnica.
Unikając koleżanki i ignorując próby kontaktu zachowujesz się bardzo nie fair.
Tak ciężko powiedzieć: słuchaj, no nie jest nam po drodze, wolałabym nie utrzymywać bliższych kontaktów?
Unikając koleżanki i ignorując próby kontaktu zachowujesz się bardzo nie fair.
Tak ciężko powiedzieć: słuchaj, no nie jest nam po drodze, wolałabym nie utrzymywać bliższych kontaktów?
Też jestem zdania, że lepiej otwarcie powiedzieć ale o byciu bardzo nie fair nie ma tutaj mowy. Przecież to trwa już bardzo długo i autorka daje wszelkie znaki na niebie, że nie życzy sobie kontaktów. Przychodzenie w tej sytuacji pod blok czy uporczywe dzwonienie podpada już pod nękanie.
Pewnie podobny wątek już był, ale jakoś nie umiem się odpowiednio przekopać przez zasoby forum.
Sprawa jest następująca. Pracowałam ze starszą od siebie o 20 lat koleżanką. Owszem po części dawałam się jej wykorzystywać (robiłam coś za nią), ale w sumie jakoś dało się żyć. Koleżanka zachorowała, poszłą na dłuższe zwolnienie, potem na świadczenie rehabilitacyjne, a teraz na rentę. Do pracy już nie wróci. Teraz zobaczyłam jaka to była uciążliwa sytuacja i jak mnie to męczyło. Starałam się jakoś delikatnie jej pokazać że nie chcę z nią kontaktu, ale jakoś nie skutkowało. W końcu przestałam reagować na jej telefony, a raczej powiadomienia że chce się ze mną skontaktować. Tak na serio to nawet nie raczyła do mnie napisać smsa, czy coś takiego. Natomiast potrafiła przyjść pod dom mojego taty (akurat w wakacje miałam u siebie remont w swoim mieszkaniu i jakiś czas mieszkałam u taty) i mnie złapać i się dopytywać dlaczego nie dzwonię, a raczej nie oddzwaniam do niej i takie tam. Padło od niej zdanie, że jak nie chcę kontaktu z nią to ona to uszanuje i nie b ędzie się do mnie odzywać. Skorzystałam z tej formy zerwania kontaktu. Myślałam, że to podziała. Podziałało na kilka miesięcy. teraz znowu do mnie przychodzą powiadomienia, że się chce ze mną skontaktować. Mam podejrzenia że przychodzi pod mój blok dzwoni do mnie do mnieszkania (jak nie podnoszę domofonu).
Co zrobić, żeby mieć spokój?
Hahahaha ;D znam takich ludzi, ale nie do az takiego kalibru. Jest nienormalna. Skoro dalas jej znac ze nie chcesz kontaktu to nie powinna cie nachodzic. olewaj.
Dziś owa koleżanka spotkała się nie wiem czy przypadkiem, czy też celowo z moimi ojcem. Zaczęła mu się skarżyć jaka to ja jestem okropna i zaczęła opowiadać o mnie nie stworzone historie. Nawet nie mam siły do niej dzwonić i mówić, że tak się dorosły człowiek nie zachowuje. Z mojego punktu widzenia jest to totalnie śmieszne i nie możliwe do zrozumienia. Osoba widzi, że ktoś nie chce z nią kontaktu, że jakoś powodów jej unika, a zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, które skarży rodzicowi. Osobiście nie mam żadnych wyrzutów sumienia w związku z tą sprawą. Nawet jest mi jakoś lżej, że w pewien sposób uwolniłam się od toksycznej w pewien sposób osoby. Tylko szlag mnie trafia, że jest do innych na tyle przekonująca, że wiele ludzi łapie się na jej zachowanie i spojrzenie na świat.
Dziś owa koleżanka spotkała się nie wiem czy przypadkiem, czy też celowo z moimi ojcem. Zaczęła mu się skarżyć jaka to ja jestem okropna i zaczęła opowiadać o mnie nie stworzone historie. Nawet nie mam siły do niej dzwonić i mówić, że tak się dorosły człowiek nie zachowuje. Z mojego punktu widzenia jest to totalnie śmieszne i nie możliwe do zrozumienia. Osoba widzi, że ktoś nie chce z nią kontaktu, że jakoś powodów jej unika, a zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, które skarży rodzicowi. Osobiście nie mam żadnych wyrzutów sumienia w związku z tą sprawą. Nawet jest mi jakoś lżej, że w pewien sposób uwolniłam się od toksycznej w pewien sposób osoby. Tylko szlag mnie trafia, że jest do innych na tyle przekonująca, że wiele ludzi łapie się na jej zachowanie i spojrzenie na świat.
A co to byly za historyjki?
Dziś owa koleżanka spotkała się nie wiem czy przypadkiem, czy też celowo z moimi ojcem. Zaczęła mu się skarżyć jaka to ja jestem okropna i zaczęła opowiadać o mnie nie stworzone historie. Nawet nie mam siły do niej dzwonić i mówić, że tak się dorosły człowiek nie zachowuje. Z mojego punktu widzenia jest to totalnie śmieszne i nie możliwe do zrozumienia. Osoba widzi, że ktoś nie chce z nią kontaktu, że jakoś powodów jej unika, a zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, które skarży rodzicowi. Osobiście nie mam żadnych wyrzutów sumienia w związku z tą sprawą. Nawet jest mi jakoś lżej, że w pewien sposób uwolniłam się od toksycznej w pewien sposób osoby. Tylko szlag mnie trafia, że jest do innych na tyle przekonująca, że wiele ludzi łapie się na jej zachowanie i spojrzenie na świat.
Bardzo wygodne. Ty będziesz mieć spokój, a Twoi krewni i znajomi już mają przesrane przez Twoje tchórzostwo. A wystarczyło koleżance jasno powiedzieć "nie chcę utrzymywać kontaktu".
Kobieta jest być może chora psychicznie, może tylko skrajnie samotna. Nie rozumiem dlaczego nie chcesz jej wprost powiedzieć, że nie życzysz sobie żadnych kontaktów, jak nadal będzie próbowała to mówisz zdecydowanie won, a jak jeszcze nie podziała, to zgłaszasz na policję nękanie. Jak policja ją odwiedzi, to może się odczepi.
Kobieta jest być może chora psychicznie, może tylko skrajnie samotna. Nie rozumiem dlaczego nie chcesz jej wprost powiedzieć, że nie życzysz sobie żadnych kontaktów, jak nadal będzie próbowała to mówisz zdecydowanie won, a jak jeszcze nie podziała, to zgłaszasz na policję nękanie. Jak policja ją odwiedzi, to może się odczepi.
Mało kto ma odwagę wprost mówić tego typu rzeczy, a szkoda, wiele spraw stałoby się łatwiejszymi.
A co to byly za historyjki?
Skarżyła się, że traktowała mnie jak swoją córkę, a ja ją olewam, że zawsze była po mojej stronie.
Z mojego punktu widzenia wysługiwała się mną, żeby mniej robić, a twierdzić że robi. Bycie po mojej stronie polegało na obrabianiu mi dupy. Z wieszchu może to fajnie wyglądało, ale tak na serio to fajne to nie było.
Owszem dałam się zmanipulować, ale jak prostuję sytuację, to okazuje się, że jestem tą złą.
I co, powiedziałaś jej już, że nie chcesz z nią utrzymywać kontaktu czy tylko się żalisz na forum, że ona o tym nie wie?
Chyba pisałam, że w wakacje z jej ust padło, że jak nie chcę utrzymywać kontaktu to ona to zrozumie.
Chyba pisałam, że w wakacje z jej ust padło, że jak nie chcę utrzymywać kontaktu to ona to zrozumie.
Jasne, ale żeby mogła to zrozumieć, to musisz to powiedzieć. Nie każdy jest domyślny lub czyta z fusów.