Chciałam podzielić się z wami moja historia. Jesteśmy ze sobą od 5 lat. Początki były trudne, nie potrafił mi zaufać po wcześniejszym nieudanym związku, z czasem robiło się coraz lepiej aż wspólnie zamieszkalismy. On ma raczej trudny charakter. Jest bardzo stanowczy, uparty, bezwzględny w kłótniach- nie reaguje na łzy, prośby o rozmowę, furie. Zazwyczaj to ja musiałam wyciągać rękę i przepraszac aczkolwiek on też to robił ale rzadziej. Rączek wtedy gdy nic nie mówiłam był skory do przeprosin, gdy ja latalam i ciągle gadalam to efekt ciszy przez następne parę godzin, nawet dni (max tydzien). Od ostatniego czasu zmieniłam otoczenie koleżanki i nabrałam pewności siebie co jeszcze pogorszyło sytuację. On wolał mnie uległa i do zgody taka jak byłam kiedyś. Żałuję tej zmiany ponieważ odszedł ode mnie. Nie chce ze mną gadać, jak już to ewentualnie odpisuje. Twierdzi że mnie kocha ale nie chce ze mną być. Poklocilismy się o zakupy kto ma je dziś zrobić bo oczywiście znów się sprzeciwiłam że on ma się ruszyć. Generalnie na obowiązki nie mogłam narzekać starał się i robił dużo. Bardziej na chęci do życia. Czasem potrafił cały dzień spać a ja jestem ruchliwa osoba. Cały związek udany wspólne pasję wyjazdy do ostatniego dnia. Kiedy mamy iść na zakupy jemu się nie chce, wstaje mówi że ma dość bo chciał spać i wyszedł bo chce się rozstać. Makabra, dla mnie cios poniżej pasa. Planowaliśmy dziecko w przyszłości, w dobre dni kiedy się nie klocilismy było cudownie! Potrafimy ze sobą rozmawiać godzinami, kochamy się i wiem że mnie kocha. Tylko moje zachowanie zaczepliwe prowadzące do kłótni to wszystko zniszczylo. Wiem że znalazłam faceta wartościowego, nigdy by mnie nie zdradził, odpowiedzialny a ja tak to zniszczyłam. Słuchałam koleżanek rodziców oni mówili że nie dba o siebie i o mnie nie zawsze, że często płacze przez ciche dni ( jestem bardzo wrażliwa i ciężko to znpsilam mimo że ciche dni i ustawaly to ja myślałam że to już koniec wszystkiego) co mam robić? Jak się zmienić? Byłam u psychologa pół roku temu i twierdził że jak kolejny raz rozstanie się powtórzy to zakończyć to. Powtórzyła się ta sytuacja z 3 razy. Tym razem czuje ze to naprawdę koniec 2 tyg nie rozmawiamy tylko piszemy. Mówi że za późno wyciągam wnioski. Nie wiem co robić kocham go i zawsze będę go kochać tyle mi pomógł i mnie nauczył naprawdę jest dobrym człowiekiem myślałam na całe życie. Sandra.
Pomysl, czy on nie chce nad Tobą trochę panować, mieć władze. Mówisz, że nabrałas pewności siebie a on odszedł. Zastanów się na tym, spróbuj z nim porozmawiać wytłumaczyć, najlepiej rozmawia się w oczy a nie przez smsy. Może on też powinien przemyśleć swoje zachowanie. Ty też pomysl czy zmieniając się jesteś sobą czy tylko kogoś udajesz kim nie jesteś.
Trochę dorosłam stałam się pełniejsze czego chce i nie chce się dać wykorzystać np robienie zakupów sprzątanie itd sama nie wiem czy pod kątem 'jesteś taka madra' jak to mówi czy nie udaje trochę kogoś innego niż sama jestem. Stałam się taka też przez ciche dni i rozstania które były i wtedy czułam się samotna, potrzebowałam rady od kogoś i to byli rodzice i koleżanki.. to mnie zmieniło.. on wtedy nie odbiera telefonu zero kontaktu po prostu ma mnie gdzieś i z rozmową jest bardzo ciężko a jak już jest to rzadko i chyba nigdy nie były wyciagniete wnioski że naprawdę on też chcę coś zmienić. On lubi być osoba decydującą i raczej panował nade mną ale nie przeszkadzało mi to. Potracilam się w tym wszystkim. Z czasem jakby duma mi zabraniala kolejny raz przychodzić do niego przepraszać za to co mówiłam fakt w nerwach dużo padło słów z mojej strony i to pogarszalo jedynie. Teraz przed tym rozstaniem znowu było super. Wspólnie czas spędzony i nagle koniec a ja płacz stres nie potrafię sobie z tym poradzić. Rozmowa była inna jak napisałam mu ze moim warunkiem powrotu jest koniec z cichymi dniami i koniec z rozstaniem się przy każdej kłótni tu jest cisza a potem odpowiedź nie chce z tobą być. MaM wrażenie że gdybym napisAla mu ze przepraszam i już taka nie będę to skończyło by się lepiej. Teraz się boję. On twierdzi że się zmienilam i jestem ślepa. Ja jestem podatna na manipulacje. Nie wiem jestem zagubiona.
Widzę że jedna osoba mieszala trochę między nami. Osoba z dalszej rodziny czasami bywała u nas. Był na nią zły bo też ma charakter dominujący. Teraz żałuję że tak się dałam wrobić. Ale wcześniej myślałam że skoro mówi o rozstaniu to oznaka że ma wątpliwości. A tu nie, kocha mnie ale nie możemy ze sobą być.
Dla mnie to jest dziecinada. Należy myśleć o drugiej osobie i do niej mieć szacunek. Jeżeli jemu nie odpowiada coś takiego, to musi porozmawiać z Tobą, ale na spokojnie, a nie hukiem. No, szach-mat. Masz prawo do mienia koleżanek i własnego życia. Jak coś jemu COŚ takiego nie pasuje, to co to za facet? Myślę, że on wie, że nie jesteś głupia, że ulegniesz przekonaniu koleżanek tj. "ej, chodźmy do pubu. może poderwiemy fajnego kolesia", "weź, może ten, którego niebawem spotkasz, będzie lepszy od obecnego, hihi". Kochasz go, to wystarczy. Postaraj się porozmawiać z nim wszystko po kolei. Powinien już czuć się dumny, że ma taką super kobietę.
Jest zazdrosny i boi się, dlatego zrywa, ale to w przedszkolu się robi. Zobaczycie wtedy, na czym stoicie
Trochę dorosłam stałam się pełniejsze czego chce i nie chce się dać wykorzystać np robienie zakupów sprzątanie itd sama nie wiem czy pod kątem 'jesteś taka madra' jak to mówi czy nie udaje trochę kogoś innego niż sama jestem. Stałam się taka też przez ciche dni i rozstania które były i wtedy czułam się samotna, potrzebowałam rady od kogoś i to byli rodzice i koleżanki.. to mnie zmieniło.. on wtedy nie odbiera telefonu zero kontaktu po prostu ma mnie gdzieś i z rozmową jest bardzo ciężko a jak już jest to rzadko i chyba nigdy nie były wyciagniete wnioski że naprawdę on też chcę coś zmienić. On lubi być osoba decydującą i raczej panował nade mną ale nie przeszkadzało mi to. Potracilam się w tym wszystkim. Z czasem jakby duma mi zabraniala kolejny raz przychodzić do niego przepraszać za to co mówiłam fakt w nerwach dużo padło słów z mojej strony i to pogarszalo jedynie. Teraz przed tym rozstaniem znowu było super. Wspólnie czas spędzony i nagle koniec a ja płacz stres nie potrafię sobie z tym poradzić. Rozmowa była inna jak napisałam mu ze moim warunkiem powrotu jest koniec z cichymi dniami i koniec z rozstaniem się przy każdej kłótni tu jest cisza a potem odpowiedź nie chce z tobą być. MaM wrażenie że gdybym napisAla mu ze przepraszam i już taka nie będę to skończyło by się lepiej. Teraz się boję. On twierdzi że się zmienilam i jestem ślepa. Ja jestem podatna na manipulacje. Nie wiem jestem zagubiona.
Doskonale Cie rozumumiem. Też czuję się teraz zagubiona bo mój chłopak chce przerwy do tego inne problemy trochę że zdrowiem. I wtedy czujesz się jak taka napięta struna. Niby twarda, ale ciągle czujesz spiecie. Pomysł tylko czy to faktycznie ten. Czy przy kimś innym nie będziesz szczesliwsza. Nie wiem ile macie lat ale na pp
ewno jesteś jeszcze młoda i wszystko przed Tobą. Nie bój się straconego czasu. Nie daj się sobą manipulować. Nie przepraszaj skoro nie czujesz się winna. Jeżeli on Cie Kocha naprawdę tak szczerze to nie wytrzyma bez Cie i przyjdzie do Ciebie. Nie pokazuj mi swojej słabości. Nie można tego robić. Bo wtedy faceci wejdą nam na głowę. Ja też parę dni mam ciche dni w związku pierwsze z 4 lat czuje to spiecie i strach ale mimo wszystko wychodzę do ludzi. Staram się nie płakać. Nawet usłyszałam od koleżanki ze promienieje. Zajmij się sobą, kup sobie buty, zmień fryzurę zrób maseczkę poczuj się piękna i pomyśl że możesz wszystko. Niech zobaczy co wymyka mu się z rąk. A jak mówisz że kocha to nie wytrzyma z myślą że może mieć Cie kiedyś ktoś inny. Mi skupienie się na sobie pomaga, naprawdę.
Z rozmową ciężko ma dać mi znać kiedy będzie chciał rozmawiać już mija kolejny dzien i cisza. Jedynie napisał mi że człowiek po fakcie widzi dopiero swoje błędy i że powinnam była szanować to co do mnie mówił i wyciągać wnioski a nie sprzeciwiac mu się. Żałuję strasznie że nie rozumialam jego charakteru, że nie potrafiłam odczekać przy klotni z moimi kolejnymi uwagami i po prostu pogadać o tym później na spokojnie. Tyle razy czepialam się nie istotnych rzeczy zamiast docenić resztę co robi. Po co chciałam udowodnić mu ze to ja mam rację.. kiedyś taka nie byłam i było dobrze między nami.
Jedynie napisał mi że człowiek po fakcie widzi dopiero swoje błędy i że powinnam była szanować to co do mnie mówił i wyciągać wnioski a nie sprzeciwiac mu się Żałuję strasznie że nie rozumialam jego charakteru, że nie potrafiłam odczekać przy klotni z moimi kolejnymi uwagami i po prostu pogadać o tym później na spokojnie. Tyle razy czepialam się nie istotnych rzeczy zamiast docenić resztę co robi. Po co chciałam udowodnić mu ze to ja mam rację.. kiedyś taka nie byłam i było dobrze między nami.
Jesteś zaślepiona. Facet Tobą manipuluje, stosuje szantaż emocjaonalny, a Ty lecisz niczym ćma do światła.
On wysyła Ci jasne sygnały, że będzie dobrze wtedy, gdy całkowicie mu się podporzadkujesz. Nigdy nie będzie dobrze.
Może popełniałaś błędy nieumiejętnie kierując rozmową, działając w emocjach, ale, czy wierzysz, że w spokojnej rozmowie zdołałabyś przekonać go do swoich racji?
Postawił Ci warunek, albo jesteś z nim na jego zasadach, albo do widzenia. Dlatego uważam, że nigdy nie będzie między Wami dobrze, a Ty nigdy nie będziesz z nim szczęśliwa.
W tym związku nie ma miejsca na Twoje JA. Tkwisz w toksycznym układzie i właściwie jesteś już jego ofiarą, uzależnioną emocjonalnie od oprawcy.
I jak, Sandradra222? Coś uległo zmianie?
Sandradra222 napisał/a:Jedynie napisał mi że człowiek po fakcie widzi dopiero swoje błędy i że powinnam była szanować to co do mnie mówił i wyciągać wnioski a nie sprzeciwiac mu się Żałuję strasznie że nie rozumialam jego charakteru, że nie potrafiłam odczekać przy klotni z moimi kolejnymi uwagami i po prostu pogadać o tym później na spokojnie. Tyle razy czepialam się nie istotnych rzeczy zamiast docenić resztę co robi. Po co chciałam udowodnić mu ze to ja mam rację.. kiedyś taka nie byłam i było dobrze między nami.
Jesteś zaślepiona. Facet Tobą manipuluje, stosuje szantaż emocjaonalny, a Ty lecisz niczym ćma do światła.
On wysyła Ci jasne sygnały, że będzie dobrze wtedy, gdy całkowicie mu się podporzadkujesz. Nigdy nie będzie dobrze.
Może popełniałaś błędy nieumiejętnie kierując rozmową, działając w emocjach, ale, czy wierzysz, że w spokojnej rozmowie zdołałabyś przekonać go do swoich racji?
Postawił Ci warunek, albo jesteś z nim na jego zasadach, albo do widzenia. Dlatego uważam, że nigdy nie będzie między Wami dobrze, a Ty nigdy nie będziesz z nim szczęśliwa.
W tym związku nie ma miejsca na Twoje JA. Tkwisz w toksycznym układzie i właściwie jesteś już jego ofiarą, uzależnioną emocjonalnie od oprawcy.
Naprawdę tak myślisz? dziekuje ci za odpowiedz, mama też kiedyś mi to powiedziała a ja mam momenty że tak faktycznie myślę i to widze ale jak pomyślę ze kiedy jest dobrze kiedy sie nie kłócimy.. jest cudowny, martwi się o mnie zrobi coś do jedzenia, jeździmy wszędzie razem i dogadujemy się na większość tematów, wspólne pasję.. jak o tym pomyśle to nie umie uwierzyć że taki dobry człowiek może być za chwilę taki zły:( wiem od znajomych ze jest mu strasznie ciężko ale było już tyle powrotów że nie widzi sensu. A ja jestem załamana:( ciągle o nim myśle i nie dopuszczam myśli że nasze Mieszkanie, psiak, wspomnienia to wszystko muszę zostawić i co? I życ dalej? My planowaliśmy przyszłość wspólna.. czemu wcześniej czegoś w sobie nie zmieniłam we wcześniejszym rozstaniu? On wtedy wyciągnął rękę ale nie było z jego strony konkretnych rozmów czy obietnic ale był i się starał.. ja od 3 tygodni stoję w miejscu i zyje z nadzieją że on uświadomi sobie ze chce ze mną być pomimo moich wad ;(
I jak, Sandradra222? Coś uległo zmianie?
Nic nie uległo zmianie.. jest cisza. Napisałam mu żeby odezwał się jak będzie mieć czas żeby pogadać i cisza ja tyle razy pisałam, byłam tam ze nie mogę kolejny raz go zmuszać do rozmowy. Ostatnim razem weszłam on się odwrócił i chciał spać dalej.. nie zamienił słowa:(
Napisał że ma dość rozmów że zawiodł się na mnie i tyle tylko mi napisal (((
Chciałam podzielić się z wami moja historia. Jesteśmy ze sobą od 5 lat. Początki były trudne, nie potrafił mi zaufać po wcześniejszym nieudanym związku, z czasem robiło się coraz lepiej aż wspólnie zamieszkalismy. On ma raczej trudny charakter. Jest bardzo stanowczy, uparty, bezwzględny w kłótniach- nie reaguje na łzy, prośby o rozmowę, furie. Zazwyczaj to ja musiałam wyciągać rękę i przepraszac aczkolwiek on też to robił ale rzadziej. Rączek wtedy gdy nic nie mówiłam był skory do przeprosin, gdy ja latalam i ciągle gadalam to efekt ciszy przez następne parę godzin, nawet dni (max tydzien). Od ostatniego czasu zmieniłam otoczenie koleżanki i nabrałam pewności siebie co jeszcze pogorszyło sytuację. On wolał mnie uległa i do zgody taka jak byłam kiedyś. Żałuję tej zmiany ponieważ odszedł ode mnie.
Sandra, zastanów się, za kim płaczesz. W związkach na ogół początki sa piękne, a w Waszym przypadku już na wstępie byłaś dręczona za karę, za czyny jego poprzedniej dziewczyny - absurd.
Toksyk działa na zasadzie kija i marchewki - na moment jest dobrze, a potem dostajesz kijem przez grzbiet. Te razy to właśnie agresja słowna, wymuszanie, szantaż emocjonalny, czyli dostępne mu środki, żeby Cię zranić i podporządkować.
On czerpie siły z Twojego nieszczęścia.
Ty się zmieniłaś, poznałaś nowych ludzi, stałaś sie bardziej pewna siebie, dlaczego? Bo czułaś się nieszczęśliwa, ale jemu ta zmiana nie odpowiada, bo ofiara zaczęła mu się wymykać, bo "śmiałaś" unieść nieco głowę do góry, a on wolał Cię uległą.
Dobrze Ci było w roli tej uległej?
Teraz płaczesz i żałujesz, czego, odrobiny wolności i własnej godności?
On się nie zmieni. Poczytaj sobie blog "Moje dwie głowy", poczytaj o przemocy psychicznej, to o Tobie.
Z takich związków się ucieka. Nie będzie Ci łatwo, bo uzależniłaś się od niego, ale nie żałuj mieszkania, psa, tych krótkich fajnych chwil, żałuj raczej straconych z nim lat i siebie samej.
W pewnym sensie wyprał Ci móżg (wybacz). Nie odzywaj się do niego, nie pędź gdyby zechciał się łaskawie odezwać, zrób to dla siebie, bo nic dobrego Cię z nim nie czeka. Jesteś młoda, nie masz z nim dzieci (dziękuj bogu), za kilka lat obudziłabyś się całkowicie zniszczona, obejrzałabyś się wstecz i pożałowała straconego życia.
Teraz masz szansę odejść, nie zmarnuj jej.
vajze napisał/a:I jak, Sandradra222? Coś uległo zmianie?
Nic nie uległo zmianie.. jest cisza. Napisałam mu żeby odezwał się jak będzie mieć czas żeby pogadać i cisza
ja tyle razy pisałam, byłam tam ze nie mogę kolejny raz go zmuszać do rozmowy. Ostatnim razem weszłam on się odwrócił i chciał spać dalej.. nie zamienił słowa:(
Już wiesz, co masz zrobić... josz ma rację. Wie, co mówi. Ucieknij jak najdalej. Spotkasz faceta, który będzie równym gościem i dumny z Ciebie.
Naprawdę jest aż tak źle? Nie potrafię w to uwierzyć po prostu zaczęłam czytać bloga i przeraża mnie to co tam pisze.. on jest dobrym człowiekiem, dużo zrobił dla mnie dobrego. Jak wgl zrezygnować teraz z niego.. rozmawiałam z nim wczoraj o 13.00 nie odczytalam wtedy waszych odpowiedzi jeszcze. No rozmowa zeszła na inny tor trochę. Mówił że jestem niezdecydowana między innymi to prawda, wszystko konsultuję z mamą.. ze jak mi mowil o czymś normalnie to nigdy go nie słuchałam.. ze nigdy nie zwrócił mi uwagi o to że np nie posprzatalam, nie puscilam prania i nie miał ciuchów a ja ciągle się go czepiam. Ze nie szanuje tego o co on mnie prosi.. tylko ciszę i spokój. No generalnie to już mam taki metlik w głowie że nie wiem co robić. Ja wpadam w furie i wygaduje straszne rzeczy.. ja mam wrazenie ze sama nie jestem stabilna żeby być z kimś w związku. Gadalam o dziewczynach koleżankach jego że byłam zazdrosna itd w nerwach.. masakra ja nie czuje się tak ale jestem zadbana, atrakcyjna.. a wgl tego nie czuje. Czuje się zagrożona ciągle.. zamiast uwierzyć bo też taki jest wierny, ma zasady że nie zdradza się swojej kobiety, żeby byc w przyszłości dobrym ojcem.. Rozmowa zakończyła się w ten sposób że teraz reszta zależy ode mnie. Nie wiem co robić. Naprawdę uważacie że on aż tak mną manipuluje?
Ja wiem ze on z nikim nie będzie.. wiem że ze mną chciał być.. boję się że już nigdy nikt mu nie dorówna. Nie chce faceta słabego który mnie zdradzi albo będzie chodzić z kumplami na imprezy do klubów. Albo będzie złym ojcem do moich dzieci jak mój ojciec (miał mnie w dupie pił i rodzice się rozwiedli) boję się że nikt tak mnie nie zrozumie oboje przeszliśmy dużo. On pozwalał mi robić co chce wychodzić gdzie chce z mamą mieć taki bliski kontakt też to spróbował zaakceptować i spoko było. Boję się że duzo mieszala w tym moja koleżanka w sumie nasza wspólna. Ubiera się jak ja lubi być w centrum zainteresowania i pożądania i już była ostatnio na imprezie nie proszona i był tam mój chłopak. Twierdzi że chce dla mnie dobrze pracujemy razem ale od zawsze podobał jej się on. Ja mam wrazenie ze wśród znajomych chciała się mnie pozbyć żeby nie mieć "konkurencji" tylko teraz byc najlepsza. Nienawidzę ludzi z pracy.. widzę że są wszystkie fałszywe. On mi o tym mówił ale ja zostawiłam moje dawne przyjaciółki a chciałam być taka jak dziewczyny z pracy. Nie wiem jak się od nich uwolnić. Ona dzwoni do mnie opowiada mi o moim chłopaku że był załamany i już chce mnie wyciągać na imprezę. Ja nie potrafię odmawiac ale zrobię to musze.. od razu po tej kłótni i rozstaniu ona mnie wyciągla na piwo. Wczoraj w rozmowie mój chłopak mi mówi po co z najbardziej fałszywa kumpela poszłam co ona mi pomogła? Ehh czuje ze jestem na samym dnie. Nie potrafię się głupiej koleżance sprzeciwić zniszczyłam mój związek bo jej słuchałam przecież jej facet wszystko robi i sprząta a mój? Nie?! To rób z nim porządek. Przecież wie że on nie lubi rozkazów to właśnie mu rozkaz. A jak u niej byłam to ona mimo że zajęta to swojemu piwo z lodówki wyciąga i podaje do ręki ( jest po rozwodzie i wcześniejszy mąż pił i ja bil) ten teraz jest spoko ale on wraca po pracy i odpoczywa a mi wmawiala że tak nie jest ze on jest idealny. Ale byłam głupia:( my przez pierwsze 2 lata nie wiem czy raz czy dwa razy się klocilismy.. potem poznałam ta koleżankę i ta prace dostałam.
Jest bardzo stanowczy, uparty, bezwzględny w kłótniach
I to się nie zmieni.
On wolał mnie uległa i do zgody taka jak byłam kiedyś.
ale Ty owszem, powinnaś, jesli chcesz z nim być. Warunek - całkowite podporządkowanie, łącznie z zerwaniem kontaktów, które jemu nie odpowiadają.
Kiedy mamy iść na zakupy jemu się nie chce, wstaje mówi że ma dość bo chciał spać i wyszedł bo chce się rozstać.
Nie wiem, co Ty wyprawiasz na tych zakupach, jesli on woli sie rozstać, niż wyjść z Tobą.
nie odbiera telefonu zero kontaktu po prostu ma mnie gdzieś i z rozmową jest bardzo ciężko
To kara za nieposłuszeństwo - manipulacja.
kocha mnie ale nie możemy ze sobą być.
Bo nie spełniasz jego warunków.
i że powinnam była szanować to co do mnie mówił i wyciągać wnioski a nie sprzeciwiac mu się.
Coż, jesli masz inne zdanie, niż jego, to zachowaj je dla siebie - albo żegnaj.
Ostatnim razem weszłam on się odwrócił i chciał spać dalej.. nie zamienił słowa
Totalna ignorancja. Jak Pan śpi, to nie wchodż, a jesli musisz to na palcach.
Nie chce faceta słabego który mnie zdradzi albo będzie chodzić z kumplami na imprezy do klubów. Albo będzie złym ojcem do moich dzieci jak mój ojciec
A jaki był Twój ojciec jak starał sie o mamę? Jak myślisz, czy Twoja mama świadomie weszła w zwiazek z męzczyzną, który ją ranił i miał zadatki na złego ojca?
Świadomie nawiązałam do Twojego ojca, bo my dziewczyny często mamy tendencje do wiązania się z mężczyznami podobnymi do naszych ojców, nawet jeśli doznałyśmy krzywdy od nich. Jeśli Twój ojciec był trudnym człowiekiem to podświadomie będziesz takiego mężczyzny szukać.
Byłam u psychologa pół roku temu i twierdził że jak kolejny raz rozstanie się powtórzy to zakończyć to. Powtórzyła się ta sytuacja z 3 razy.
Z jakiegoś powodu te rozstania się powtarzają. Za każdym razem, kiedy prosisz go o miłość, godzisz się na jego warunki, jeśli tylko obiecujesz i nic z tym nie robisz, następuje kolejne rozstanie.
Dlatego też, on już nie widzi szans, że TY się zmienisz. Wiesz dlaczego? - bo zaczynasz mieć własne zdanie.
Moj ojciec pił, zawsze byłam dla niego niedołajda i ciagle slyszalam ze wszystko z mamusia i sama sie nie umie wys*ac. Nigdy sie nie interesowal co u mnie, az sie rozpil i niedawno mialam z nim sprawe w sadzie bo ma ciezka sytuacje i ma nowe dziecko i ogolnie ma mnie gdzies. On nigdy taki nie bedzie.. bo chce do swojego dziecka jak najlepiej i widze jak sie zajmuje dziecmi. cala reszta no nie wiem musze to przeczytac kilka razy zeby naprawde w to uwierzyc ?
ale ojciec nie byl trudnym czlowiekiem. On był nijakim czlowiekiem. Slaby psychicznie, przebywa w psychiatryku. Nigdy nie mial zadnej pasji, nie gadal za duzo.. generalnie liczyl cale zycie ze rodzice mu pomoga i za niego wszystko zalatwia. Generalnie w moich oczach czlowiek porażka..
Sandra, mam wrażenie, że sama go usprawiedliwiasz.
Tak.. mozliwe ze to prawda ja go tak kocham ze nie wyobrazam sobie dalszego zycia bez niego.. teraz mijaja 3 tygodnie bez siebie i ok ale nie na stałe. Mam czasem mysli nawet jak z nim bylam, jakby to bylo z kims innym. Bylby lepszy? bylby przystojny i wreszcie podobal sie mojej mamie, czy dogadalabym sie z nim? i mysle i mysle.. ale potem wracam do niego. Sa te lepsze momenty ze nie chce nikogo innego i tylko byc z nim. Jednak przez te 3 tygodnie juz w miare nauczylam sie zyc sama Nie chce byc z kims innym.. ale sama sobie jakos radze.. Usprawiedliwiam go caly czas, ciagle mysle o tych wszystkich rzeczach dobrych. On w jakis sposob zastapil mi ojca tak sie czulam jak go poznalam, on nauczyl mnie wielu rzeczy i odtąd stal sie moim numerem jeden no po mamie
i przykro mi bedzie juz nie siasc z nim i nie pogadac wieczorem, zawsze gotowalismy sobie cos dobrego w weekend. Nie wyobrazam sobie ze juz tego nie przezyje wiecej. Z drugiej strony no zranil mnie i ta cisza.. to mnie martwi. Jestem zla na niego dlaczego to tak zepsul ?! Przykre bardzo..
Tak.. mozliwe ze to prawda
ja go tak kocham ze nie wyobrazam sobie dalszego zycia bez niego.. teraz mijaja 3 tygodnie bez siebie i ok ale nie na stałe.
To nic wyjątkowego i mija jak wszystko. Można zakochiwać się wielokrotnie. Tak to działa, że na daną chwilę nie wyobrażasz sobie nikogo innego. Co więcej, jeśli zdarzyłoby Ci się zakochać kiedyś w kimś innym. Wtedy też będziesz myślała, że to wyjątkowe, jedyne i nigdy tak się nie czułaś. Taki myk umysłu