Miłosć a pieniądze - trudny temat... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 160 ]

1

Temat: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Witam,
Mam do Was pytanie a właściwie to chciałbym zapytać o opinie.
Otóż od paru miesięcy jestem w związku z Partnerką, która prowadząc własną działalność gospodarczą ma dochody 2-3 krotnie wyższe ode mnie, mimo że moje dochody są naprawdę spore.

Niestety ze względu na niedawny rozwód i koszty z nim związane obecnie niewiele mi zostaje z mojej pensji i tak będzie jeszcze przez ok. rok zanim się nie pospłacam.

Na propozycję Partnerki zamieszkałem z nią razem. Z moją partnerką mieszka jeszcze jej 22 letnia studiująca zaocznie córka, która pracuje na pół etatu oraz w osobnej, wyodrębnionej części domu mieszka mama mojej Partnerki, która jest na emeryturze.

Ponieważ materialnie moja partnerka ma wszystko co jej potrzebne to od lat jej hobby to podróże w dalekie egzotyczne kraje.
Wybiera zawsze hotele 5cio gwiazdkowe z opcją all inclusive. Na takie wycieczki, które na ogół ma 2 razy w roku zabiera mamę i córkę, którym to oczywiście funduje te wycieczki.
Nie są to małe kwoty – za trzy osoby jest to zwykle 30 tyś i więcej.

Najbliższy taki wyjazd przypada na przerwę świąteczno-noworoczną gdyż taki ma właśnie zwyczaj – Święta Bożego Narodzenia czy Wielkanoc spędza poza krajem.
I tu jest mały zgryz ponieważ w chwili obecnej nie stać mnie na taki wyjazd. Oczywiście generalnie rzecz ujmując – lepiej bym pospłacał należności niż wydawał na wycieczki.

Partnerka, proszą mnie bym się do niej przeniósł, również miała na uwadze fakt, że i tak od paru miesięcy mieszkam u niej a niepotrzebnie opłacałem wynajęte mieszkanie.
Partnerka podczas rozmowy stwierdziła, że chciałaby bym kwotę, którą opłacałem mieszkanie odkładał na bok by mieć na ten wyjazd świąteczny, zaś jeśli mi zabraknie (a pewno zabraknie mi ok. 2 tyś) to ona mi dołoży „a ja później najwyżej ją gdzieś zaproszę na inny wyjazd jak już stanę na nogi”.

Ten pomysł nie podoba się córce mojej Partnerki, która stwierdziła ostatnio „Powinno się jechać na tyle na ile człowieka stać. Dziś jesteś partnerem mojej mamy ale co będzie za pół roku czy rok to tego nie wiesz”.

Nie ukrywam, że mam mieszane uczucia. Z jednej strony ma rację – powinienem jechać na tyle na ile mnie stać. Z drugiej strony tyle się nasłuchałem o tym w jakich to luksusowych hotelach były, że trochę czuje się jak „poor man” który nie godzien jest jechać w lepsze warunki, skoro go na to nie stać.

Generalnie po cichu zastanawiam się jak to jest z „miłością a pieniędzmi”.
Z jednej strony nie uznaje bycia utrzymankiem/utrzymanką. Oczywiście jeśli w grę wchodzą sytuacje tymczasowe (utrata pracy) lub losowe (utrata zdrowia) to inna sprawa.

Zastanawiam się jakie to powinny być relacje pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy się kochają i którzy naprawdę chcą być ze sobą.
Nie jestem córką mojej Partnerki (która nota bene mogłaby pracować na cały etat ale nie chce) ani nie jestem mamą mojej partnerki ale tak się zastanawiam czy już zawsze one będą „dostawać” od mojej Partnerki takie prezenty, ja zaś jedynie będę mógł otrzymywać „pożyczki” jeśli mi zabraknie (ale w zamian za to, ze kiedyś odwdzięczę się podobnym zafundowaniem wyjazdu).

Jak generalnie na to spojrzeć? Sam nie mam najmniejszego problemu by fundować mojej Partnerce takie wyjazdy gdy tylko wyjdę na prostą – to tylko pieniądze a większą wartość będzie dla mnie miała możliwość przebywania z moją ukochaną w super miejscu.
Jednak zastanawia mnie czy partnera, z którym chce się iść razem przez życie i to wtedy gdy już mamy nie będzie a córka opuści dom – należy kochać tak samo bezinteresowną miłością czy też jednak „ostrożnie” bo to nie mama i nie córka a poza tym "nie wiadomo czy za pół roku będziemy razem (uwaga - to słowa jej córki a nie mojej Partnerki).

Co o tym sądzicie?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-08-30 13:55:14)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

nie podkopuj swojej niezależności, nie uzależniaj się od zdania drugiej osoby
od robienia pięknych oczu,

rozsądek w możliwościach, wyobrażeniach na podstawie aktualnych danych
nie jeden się przejechał na co by było gdyby, trzeźwa ocena i działanie adekwatne

oczywiście rozmowa z partnerką, jeśli to miłość, nie będzie żadnego problemu

suma sumarum, główna perspektywa to relacja TY-kobieta

związek powinien być/ mieć pierwszeństwo, potem zależności

zdanie córki, które może coś wnosić, jednak wcale nie musi

podniesiesz poczucie wartości, lepiej i zdrowiej, zamykając sprawę z przeszłości wink

3

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Amethis napisał/a:

nie podkopuj swojej niezależności, nie uzależniaj się od zdania drugiej osoby
od robienia pięknych oczu,

rozsądek w możliwościach, wyobrażeniach na podstawie aktualnych danych
nie jeden się przejechał na co by było gdyby, trzeźwa ocena i działanie adekwatne

oczywiście rozmowa z partnerką, jeśli to miłość, nie będzie żadnego problemu

suma sumarum, główna perspektywa to relacja TY-kobieta

związek powinien być/ mieć pierwszeństwo, potem zależności

zdanie córki, które może coś wnosić, jednak wcale nie musi

podniesiesz poczucie wartości, lepiej i zdrowiej, zamykając sprawę z przeszłości wink

A jakaś mniej filozoficzna opinia? smile

4

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Trafiłeś na kobietę ze zdrowym podejściem do pieniędzy.
Córka się chyba zagalopowała..

5

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Nad czym rozmyslasz? Dmuchasz mame czy corke? Jak mloda taka zaradna to niech tez jedzie za tyle na ile ja stac wink

Powiedz jej, ze to nie jej sprawa ani problem, wczesniej powiedz swojej kobiecie jak sie czujesz tak by awantur nie bylo.

A tak.zyciowo to olej mloda sikse, zyjesz z jej mama i to jest najwazniejsze. Jesli ona nie widzi problemu to Ty, szczegolnie przy pomocy podlotka, nie szukaj go.

6

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Ela210 napisał/a:

Trafiłeś na kobietę ze zdrowym podejściem do pieniędzy.
Córka się chyba zagalopowała..

A tak z ciekawości - jak uważacie - jak długo Partnerka powinna fundować córce takie imprezy? Ja wiem, że nic mi do tego - nie moja kasa. Ale tak się ogólnie zastanawiam.

Wy zafundowałybyście swojemu partnerowi takie wakacje czy też "tylko pożyczka"?

7

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Tokepit napisał/a:

Ten pomysł nie podoba się córce mojej Partnerki, która stwierdziła ostatnio „Powinno się jechać na tyle na ile człowieka stać. Dziś jesteś partnerem mojej mamy ale co będzie za pół roku czy rok to tego nie wiesz”.

Zgadzam się z córką. Nie należy wydawać pieniędzy, któych się jeszcze nie zarobiło, ani oczekiwać, że ktoś nam postawi - zwłaszcza, że chodzi o duże kwoty.

Tokepit napisał/a:

Zastanawiam się jakie to powinny być relacje pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy się kochają i którzy naprawdę chcą być ze sobą.
Nie jestem córką mojej Partnerki (która nota bene mogłaby pracować na cały etat ale nie chce)ani nie jestem mamą mojej partnerki ale tak się zastanawiam czy już zawsze one będą „dostawać” od mojej Partnerki takie prezenty, ja zaś jedynie będę mógł otrzymywać „pożyczki” jeśli mi zabraknie (ale w zamian za to, ze kiedyś odwdzięczę się podobnym zafundowaniem wyjazdu).

Nie wypominaj córce ani nie czepiaj się pracy córki, bo to nie jest Twoja sprawa, ile pracuje córka. Ile jesteście razem z partnerką? Ona wobec córki ma zobowiązania, dziewczyna studiuje, musi mieć czas na naukę, a Wy razem jesteście pewnie krótko i na razie można powiedzieć, tak jak córka powiedziała wcześniej - teraz jesteście razem, a za pół roku nie będziecie. Jesteś facetem, z którym ona się spotyka, nie jej mężem, jednym słowem - nic pewnego.

Rozwiązać można to inaczej - jedźcie w to samo miejsce ale do 3* hotelu albo prywatnego pensjonatu. Nadal jesteście w fajnym miejscu, nadal jest wygodnie, ale taniej. Partnerce chyba nic się nie stanie, jak pośpi 2 tygodnie w niższym standardzie.

8 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-08-30 14:40:11)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
CatLady napisał/a:
Tokepit napisał/a:

Ten pomysł nie podoba się córce mojej Partnerki, która stwierdziła ostatnio „Powinno się jechać na tyle na ile człowieka stać. Dziś jesteś partnerem mojej mamy ale co będzie za pół roku czy rok to tego nie wiesz”.

Zgadzam się z córką. Nie należy wydawać pieniędzy, któych się jeszcze nie zarobiło, ani oczekiwać, że ktoś nam postawi - zwłaszcza, że chodzi o duże kwoty.

Tokepit napisał/a:

Zastanawiam się jakie to powinny być relacje pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy się kochają i którzy naprawdę chcą być ze sobą.
Nie jestem córką mojej Partnerki (która nota bene mogłaby pracować na cały etat ale nie chce)ani nie jestem mamą mojej partnerki ale tak się zastanawiam czy już zawsze one będą „dostawać” od mojej Partnerki takie prezenty, ja zaś jedynie będę mógł otrzymywać „pożyczki” jeśli mi zabraknie (ale w zamian za to, ze kiedyś odwdzięczę się podobnym zafundowaniem wyjazdu).

Nie wypominaj córce ani nie czepiaj się pracy córki, bo to nie jest Twoja sprawa, ile pracuje córka. Ile jesteście razem z partnerką? Ona wobec córki ma zobowiązania, dziewczyna studiuje, musi mieć czas na naukę, a Wy razem jesteście pewnie krótko i na razie można powiedzieć, tak jak córka powiedziała wcześniej - teraz jesteście razem, a za pół roku nie będziecie. Jesteś facetem, z którym ona się spotyka, nie jej mężem, jednym słowem - nic pewnego.

Rozwiązać można to inaczej - jedźcie w to samo miejsce ale do 3* hotelu albo prywatnego pensjonatu. Nadal jesteście w fajnym miejscu, nadal jest wygodnie, ale taniej. Partnerce chyba nic się nie stanie, jak pośpi 2 tygodnie w niższym standardzie.

dokładnie

standard standardowi nie równy,
najwyżej dorobi kolega gwiazdek
i będzie

wilk syty i owca cała smile

do tej filozofii, mojej

dodatkowa motywacja, do zamykania przeszłości, i życia tu i teraz
bez wybiegania nie potrzebnie w taki "przód"

uśmiech, i do przodu

Tokepit napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Trafiłeś na kobietę ze zdrowym podejściem do pieniędzy.
Córka się chyba zagalopowała..

A tak z ciekawości - jak uważacie - jak długo Partnerka powinna fundować córce takie imprezy? Ja wiem, że nic mi do tego - nie moja kasa. Ale tak się ogólnie zastanawiam.

Wy zafundowałybyście swojemu partnerowi takie wakacje czy też "tylko pożyczka"?

co Ci to zastanawianie ma dać, coś Ci wnosi??:D

jej kasa robi z nią co uważa, to że jej córka dorosłą uwagę zrobiła, to tylko na plus dla Ciebie

skorzystać z głową

9 Ostatnio edytowany przez namazu (2017-08-30 14:54:40)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Co do twojego pytania....hmmm. jak masz pieniadze to fajnie, zawsze mozesz powiedziec ok, to nie problem i dla Ciebie to nie problem bo powiedzmy "stoisz na lepszej pozycji" ale nie jest tak do konca. To po prostu komfort bycia dobrym.  ja wychodze z zalozenia, ze jak mam (dobrze zarabiam) to place bez pytania czy ktos sie dolozy, bez rozliczania mimo, ze moja juz eks dziewczyna tez duzo zarabiala i z domu byla bogata.

Nie jest to zdrowe do konca bo fajno wypracowac kompromis, ale to jak sie juz zyje razem. Dla mnie wtedy jest jasne, ze jak jedna osoba zarabia 5 a druga 15 to to jest kasa wspolna i z niej sobie wydajemy skoro obydwoje pracujemy za tyle ile mozemy i staramy sie o wspolne zycie.


Ale jesli to mlody zwiazek...kicha, ja np. bym nie jechal na twoim miejscu, twoja dziewczyna z pewnoscia nie umrze z tego powodu. A bedac na jej miejscu moglbym pomyslec, ze to niepowazne bo chodzi o bycie razem a nie o liczenie kasy....prawda?

Jak masz sie zle z tym czuc to nie jedz. Pol wyjazdu bedziesz przezywal a co to za wypoczynek. Musisz sam ze soba dojsc do porozumienia.

10

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
CatLady napisał/a:

Jesteś facetem, z którym ona się spotyka, nie jej mężem, jednym słowem - nic pewnego..

Nigdy nie będę mężem bo oboje nie chcemy brać ślubu. Zatem taki stan "Partnerstwa" może trwać nawet do końca naszych dni.
Po nieudanych "formalnych" związkach oboje uważamy, że do miłości nie trzeba papieru.

Generalnie nie będę komentował Twoich wypowiedzi bo bardziej interesuje mnie spojrzenie innych na ten temat niż jakaś zażarta polemika.

11 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-08-30 14:55:43)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Tokepit napisał/a:
CatLady napisał/a:

Jesteś facetem, z którym ona się spotyka, nie jej mężem, jednym słowem - nic pewnego..

Nigdy nie będę mężem bo oboje nie chcemy brać ślubu. Zatem taki stan "Partnerstwa" może trwać nawet do końca naszych dni.
Po nieudanych "formalnych" związkach oboje uważamy, że do miłości nie trzeba papieru.

Generalnie nie będę komentował Twoich wypowiedzi bo bardziej interesuje mnie spojrzenie innych na ten temat niż jakaś zażarta polemika.

ciężko Ci będzie skorzystać z pomocy, zatem big_smile

a jednak "papier", różnica w posiadaniu "papieru"

może przeszkodą być wink w miłości

taki paradoks, zabawa słowna z mojej strony

Miłego, Spokojnego, Uważnego popołudnia big_smile

12

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Amethis napisał/a:
Tokepit napisał/a:
CatLady napisał/a:

Jesteś facetem, z którym ona się spotyka, nie jej mężem, jednym słowem - nic pewnego..

Nigdy nie będę mężem bo oboje nie chcemy brać ślubu. Zatem taki stan "Partnerstwa" może trwać nawet do końca naszych dni.
Po nieudanych "formalnych" związkach oboje uważamy, że do miłości nie trzeba papieru.

Generalnie nie będę komentował Twoich wypowiedzi bo bardziej interesuje mnie spojrzenie innych na ten temat niż jakaś zażarta polemika.

ciężko Ci będzie skorzystać z pomocy, zatem big_smile

a jednak "papier", różnica w posiadaniu "papieru"

może przeszkodą być wink

taki paradoks, zabawa słowna z mojej strony

Miłego, Spokojnego, Uważnego popołudnia big_smile

W sumie ja nie oczekuję "pomocy". Jak miałoby się to powtarzać to albo Partnerka "zniży się" do mojego poziomu albo będziemy jeździć rzadziej ale na tym samym poziomie.
Albo poszuka miłości w postaci równorzędnego jej finansowo biznesmena.

13

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Ja nie miałabym z tym problemu, i Twoja Pani też nie ma.
A co do Córki to jej pieniadze i jej sprawa.
Jak będziecie mieć wspólną kasę i długi związek to może temat wróci., ale teraz to nawet jak jutro kupi jej Ferrari nie powinienes słowa bąknąć big_smile

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Tokepit napisał/a:
CatLady napisał/a:

Jesteś facetem, z którym ona się spotyka, nie jej mężem, jednym słowem - nic pewnego..

Nigdy nie będę mężem bo oboje nie chcemy brać ślubu. Zatem taki stan "Partnerstwa" może trwać nawet do końca naszych dni.
Po nieudanych "formalnych" związkach oboje uważamy, że do miłości nie trzeba papieru.

Generalnie nie będę komentował Twoich wypowiedzi bo bardziej interesuje mnie spojrzenie innych na ten temat niż jakaś zażarta polemika.

Ja się zgadzam z CatLady i nie wiem dlaczego nie interesuje Cię takie spojrzenie na sprawę. Nie widzę tu "zażartej polemiki" tylko stwierdzenie faktu, z którym się nie zgadzasz. Nie jest Twoją sprawą ile matka przeznacza na córkę. Stać ją, to jej pomaga. One będą ze sobą zawsze, Wasze "zawsze" nie wiadomo ile będzie trwać. Oczywiście, życzymy 100 lat, ale nikt nie wie jak to się skończy.

Ponadto CatLady, dała Ci dobre rozwiązanie dot. wyjazdu, ale rozumiem, że oczekujesz tylko opinii potwierdzających Twoje podejście jako te najlepsze.

15 Ostatnio edytowany przez Swanen (2017-08-30 15:55:46)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Twoja partnerka postawiła sprawę bardzo rozsądnie i nie ma nic w tym złego jeśli propozycję przyjmiesz. Dopłata paru tysięcy PLN to nie majątek i jak będziesz już mógł to się zrewanżujesz.
Propozycja, by partnerka obniżyła standard i jechała do 3* jest absurdalna. Dlaczego miałaby to robić skoro od lat z rodziną jeżdzi do 5* to widocznie taki poziom jej odpowiada.

Odpuść sobie rozważanie ile daje córce  i czy córka powinna pracować - to jej córka, jej pieniądze i jeśli będziesz próbował w to ingerować, to się przejedziesz na tym.

16

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Pokręcona Owieczka napisał/a:

ale rozumiem, że oczekujesz tylko opinii potwierdzających Twoje podejście jako te najlepsze.


Nie, nie nie.... proszę nie generalizować. Oczywiście mam swoją opinię ale to nie istotne. Byłem ciekaw jak na to patrzą inni i nic więcej. Ja tu mam pełną zgodność z moją Partnerką zaś jak to określił Namazu - dla mnie liczy się opinia Partnerki a nie jej córki. Jej córka czuje się zagrożona bo nagle zamieszkał z nimi "facet mamy" i ona już nie jest na pierwszym miejscu.

I oczywiście moje rozważania o córce to tylko tutaj - do Partnerki nie odważyłbym się pisnąć słowa ani o córce ani o matce. To jak wchodzenie między młot a kowadło.

17

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Swanen napisał/a:

Twoja partnerka postawiła sprawę bardzo rozsądnie i nie ma nic w tym złego jeśli propozycję przyjmiesz. Dopłata paru tysięcy PLN to nie majątek i jak będziesz już mógł to się zrewanżujesz.
Propozycja, by partnerka obniżyła standard i jechała do 3* jest absurdalna. Dlaczego miałaby to robić skoro od lat z rodziną jeżdzi do 5* to widocznie taki poziom jej odpowiada.

Odpuść sobie rozważanie ile daje córce  i czy córka powinna pracować - to jej córka, jej pieniądze i jeśli będziesz próbował w to ingerować, to się przejedziesz na tym.


Dokładnie takie jest moje podejście do tematu.

18

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Jak Swanen, uważam że bezsensowne byłoby namawianie partnerki, by obniżyła swoje wymagania. Gdyby to od niej wyszło, to co innego.
Autorze lubisz wyzwania, wybrałeś sobie partnerkę z górnej półki, bo taka zapewne Ci odpowiada i Cie inspiruje.
Więc sądzę, że dasz radę.
PS. teraz juz rozumiem, dlaczego alvaro wymiękł po wizycie w jej domu big_smile
W tym akwenie tylko grube ryby polują big_smile

19

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Tokepit, robisz dokładnie to samo co robiłeś w poprzednim wątku. Płyniesz pod prąd, zamiast z prądem.

Swoją drogą... 30 tysi na wakacje tygodniowe? tongue Ale kto bogatemu zabroni wink

20

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

NIE stać Cię na takie drogie wakacje, to NIE jedziesz. Koniec kropka.
Jak Partnerka chce to niech bierze mamę, córkę i kogokolwiek chce.
Nie żyje się ponad stan, a Ty tak zamierzasz zrobić -- jechać na super wakacje jak kasy nie masz.

Partnerce mówisz "Niestety kochanie jednak nie jadę, bo nie mam pieniędzy, a Ciebie nie będe obciążać. Na pewno miło spędzisz czas z mamą i córką, a my sobie razem gdzieś wyskoczymy jak stanę na nogi. Nawet w tym czasie waszej nieobecnośc dom ogarnę i popchnę swoje sprawy do przodu".

21 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-08-30 20:05:11)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Tokepit napisał/a:
CatLady napisał/a:

Jesteś facetem, z którym ona się spotyka, nie jej mężem, jednym słowem - nic pewnego..

Nigdy nie będę mężem bo oboje nie chcemy brać ślubu. Zatem taki stan "Partnerstwa" może trwać nawet do końca naszych dni.
Po nieudanych "formalnych" związkach oboje uważamy, że do miłości nie trzeba papieru.

Generalnie nie będę komentował Twoich wypowiedzi bo bardziej interesuje mnie spojrzenie innych na ten temat niż jakaś zażarta polemika.

Nie interesuje Cię bo? Bo się z Tobą nie zgodziłam? Nie napisałam tego, co chciałeś przeczytać? Co by to w ogóle było? Że Twoja pani to materialistka albo, że powinna Ci stawiać? Albo miałam najechać na córkę, bo jesteś zazdrosny, że córce i matce stawia a Tobie nie chce? Nie rób z siebie biednego misia, któremu się należy, bo to przecież jest miłość. Długotrwały związek, to nie tylko miłość, to też finanse i o nich też trzeba rozmawiać.

Nawet jeśli nie jesteście małżeństwem, to liczy się wasz staż, bo co innego 10 lat a co innego rok.
EDIT

A co do pomysłu, by wyjechać do mniejszego hoteliku, lub prywatnego pensjonatu - rozmawiałeś z partnerką o tym? To, że zawsze jeździła do 5* nie znaczy, że to będzie dla niej trauma jechać do 3-4*. Standard może być bardzo dobry i połowę tańszy. Takie rozwiązanie to kompromis z obu stron. Chyba, że wolisz, żeby ktoś Ci stawiał, wisieć komuś kasę albo się obrazić i w ogóle nie jechać?

To jest forum - wrzuciłeś temat, będzie polemika, bo nie każdy będzie się z Tobą zgadzał.

22

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Harvey napisał/a:

Tokepit, robisz dokładnie to samo co robiłeś w poprzednim wątku. Płyniesz pod prąd, zamiast z prądem.

Swoją drogą... 30 tysi na wakacje tygodniowe? tongue Ale kto bogatemu zabroni wink

Chyba lubię szukać problemów tam gdzie ich nie ma smile

30 tyś za 3 osoby dwa tygodnie.

23 Ostatnio edytowany przez Tokepit (2017-08-30 20:16:53)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
CatLady napisał/a:
Tokepit napisał/a:
CatLady napisał/a:

Jesteś facetem, z którym ona się spotyka, nie jej mężem, jednym słowem - nic pewnego..

Nigdy nie będę mężem bo oboje nie chcemy brać ślubu. Zatem taki stan "Partnerstwa" może trwać nawet do końca naszych dni.
Po nieudanych "formalnych" związkach oboje uważamy, że do miłości nie trzeba papieru.

Generalnie nie będę komentował Twoich wypowiedzi bo bardziej interesuje mnie spojrzenie innych na ten temat niż jakaś zażarta polemika.

Nie interesuje Cię bo? Bo się z Tobą nie zgodziłam? Nie napisałam tego, co chciałeś przeczytać? Co by to w ogóle było? Że Twoja pani to materialistka albo, że powinna Ci stawiać? Albo miałam najechać na córkę, bo jesteś zazdrosny, że córce i matce stawia a Tobie nie chce? Nie rób z siebie biednego misia, któremu się należy, bo to przecież jest miłość. Długotrwały związek, to nie tylko miłość, to też finanse i o nich też trzeba rozmawiać.

Nawet jeśli nie jesteście małżeństwem, to liczy się wasz staż, bo co innego 10 lat a co innego rok.

Nie odniosłeś się do pomysłu, by wyjechać do mniejszego hoteliku, lub prywatnego pensjonatu. Standard może być bardzo dobry i połowę tańszy. Takie rozwiązanie to kompromis z obu stron. Chyba, że wolisz, żeby ktoś Ci stawiał, wisieć komuś kasę albo się obrazić i w ogóle nie jechać?

To jest forum - wrzuciłeś temat, będzie polemika, bo nie każdy będzie się z Tobą zgadzał.

Tu nie o to chodzi.
Owszem, nie zgadzam się z Tobą. Córka nawet według samej mojej Partnerki, jest zazdrosna bo zawsze była "oczkiem w głowie" a teraz nie jest. Niby chce by mama kogoś miała ale tak na przyczepkę, na wyjście do kina albo restauracji. A już fakt, że mieszkamy razem kilka miesięcy zaczyna ją wnerwiać bo nie jest już najważniejsza. To i kopie dołki pod nami. Widzę to ja, widzi to moja partnerka, która prosi mnie o cierpliwość.

Moja Partnerka, im dłużej ją znam, staje się w moich oczach wspaniałą kobietą. Jak sama mówi "Przez 22 lata poświęciłam się córce, nie spotykałam się z nikim bo nie chciałam by w domu pojawiali się kolejni wujkowie. Zabierałam ją na mega wypasione wczasy - ma 22 lata i zwiedziła kawał Świata. Ale teraz czas na mnie - chce znaleźć kogoś z kim się zestarzeje, bo wiem, że na niej nie mogę polegać".

Nie uważam, że mi się cokolwiek należy - uważam, że partnerka podała najlepsze z możliwych rozwiązań - nie dała się naiwnie wykorzystać (i tez nie chciałbym tego) wywalając za mnie 100% kasy ale spokojnie powiedziała, że dołoży a ja to potem w taki czy inny sposób zwrócę. I to najlepsze z możliwych rozwiązań.

Pomysł taniego hoteliku odpada - jak powiedziała kiedyś moja Partnerka - wczasy są dla niej odpoczynkiem po ciężkim czasie pracy i chce się ona czuć jak prawdziwa "księżniczka" - mieć własnego kelnera, który odprowadzi i czuwa przy stoliku itp. A takie rzeczy to tylko w wysokiej klasy hotelach a nie w 3 gwiazdkowych.
Nie namówisz kogoś kto od ponad 10 lat rozbija się w bardzo dobrych hotelach do jakiegoś hoteliku.

Zatem na spokojnie jak uzgodniliśmy - nazbieram ile się da, Partnerka dołoży resztę a jak się nieco ogarnę to z wielką chęcią ja załatwię jakąś fajną wycieczkę w warunkach, które lubi.

I tyle w temacie.

24

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

"Partnerka, proszą mnie bym się do niej przeniósł, również miała na uwadze fakt, że i tak od paru miesięcy mieszkam u niej a niepotrzebnie opłacałem wynajęte mieszkanie.
Partnerka podczas rozmowy stwierdziła, że chciałaby bym kwotę, którą opłacałem mieszkanie odkładał na bok by mieć na ten wyjazd świąteczny, zaś jeśli mi zabraknie (a pewno zabraknie mi ok. 2 tyś) to ona mi dołoży „a ja później najwyżej ją gdzieś zaproszę na inny wyjazd jak już stanę na nogi”.  "

Brzmi logicznie.

"Ten pomysł nie podoba się córce mojej Partnerki, która stwierdziła ostatnio „Powinno się jechać na tyle na ile człowieka stać. Dziś jesteś partnerem mojej mamy ale co będzie za pół roku czy rok to tego nie wiesz”. "

A co jej do Waszego zwiazku? Owszem, corka ma prawo do swojej opinii, ale Ty nie musisz sie do tej opinii naginac ani brac jej pod uwage. Wiem, mieszkasz z nimi, ale naczelna wartosica dla Ciebie ma byc Twoja partnerka. Ona sie liczy I jej zdanie. Zaproponowala Ci cos logicznego, wiec tak zrob.

"Sam nie mam najmniejszego problemu by fundować mojej Partnerce takie wyjazdy gdy tylko wyjdę na prostą – to tylko pieniądze a większą wartość będzie dla mnie miała możliwość przebywania z moją ukochaną w super miejscu. "

No I tak zrob, bo jest to zgodne z tym, co Ci Twoja dama powiedziala.

"Jednak zastanawia mnie czy partnera, z którym chce się iść razem przez życie i to wtedy gdy już mamy nie będzie a córka opuści dom – należy kochać tak samo bezinteresowną miłością czy też jednak „ostrożnie” bo to nie mama i nie córka a poza tym "nie wiadomo czy za pół roku będziemy razem (uwaga - to słowa jej córki a nie mojej Partnerki)."

Kochany, miej oczy szeroko otwarte, ale kochaj spontanicznie. Co bedzie, to bedzie. Twoja kobieta wydaje mi sie normalna ososba, ktora jest logiczna I chciala Ci ulatwic zycie. Widac, ze jej na Waszej relacji zalezy. Docen to, a nie analizuj zbytnio I dziel wlos na czworo czy piecioro. Po co? Ja rozumiem, ze moze chwilowo jest Ci ciezko I rozumiem calkowicie Twoje praktyczne podejscie:

“Oczywiście generalnie rzecz ujmując – lepiej bym pospłacał należności niż wydawał na wycieczki.”

Ale czasem trzeba wrzucic na luz. Ja tez fundowalam mezowi wyjazdy w ciagu ostatniego roku- glownie wycieczki na jedna noc,  a potem on mi zafundowal wycieczke niedawno, bo dostal pare zaleglych platnosci.

Pieniadze to delikatny temat, ale wyluzuj, bo Twoja partnerka ma sporo oleju w glowie I na pewno docenia Twoje wysilki, jak rowniez to, ze starasz sie uporac powoli z wydatkami na rozwod, a nie przepijasz wszystko. Odloz troche, ziarnko do ziarnka, do swiat zbierze sie miarka. I pozwol sobie na to, by troche Cie partnerka rozpiescila. A potem, gdy staniesz na nogi, zafundujesz jej wakacje zycia. Bez corki oczywiscie ;-).

25

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Gary napisał/a:

NIE stać Cię na takie drogie wakacje, to NIE jedziesz. Koniec kropka.
Jak Partnerka chce to niech bierze mamę, córkę i kogokolwiek chce.
Nie żyje się ponad stan, a Ty tak zamierzasz zrobić -- jechać na super wakacje jak kasy nie masz.

Partnerce mówisz "Niestety kochanie jednak nie jadę, bo nie mam pieniędzy, a Ciebie nie będe obciążać. Na pewno miło spędzisz czas z mamą i córką, a my sobie razem gdzieś wyskoczymy jak stanę na nogi. Nawet w tym czasie waszej nieobecnośc dom ogarnę i popchnę swoje sprawy do przodu".

Sorki ale tu się różnimy.
Obraziłbym się gdyby pojechała sama. Czy to się komuś podoba czy nie. Bycie razem zobowiązuje. Szczególnie, że to Świąteczno noworoczny wyjazd. Albo zostaje ze mną i wspólnie spędzamy Święta i Nowy Rok, albo taki wariant jak ona sama wybrała - dokłada mi na ten wyjazd.

Dla mnie sytuacja w której spokojnie wykłada za swoją rodzinę np. strzelam - po 7 tyś od osoby wiedząc, że mi brakuje np. 2 tyś i jedzie z rodziną a mnie zostawia nie świadczy o prawdziwym uczuciu.

Oczywiście jeszcze jest opcja, że ja gdzieś tam pożyczam - u rodziny itp, i to mój kłopot. Ale partnerzy powinni się wspierać w chwilach gdy jedno ma gorzej. To moje zdanie na ten temat.

26

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

I bardzo dobre podejscie faceta bez kompleksów. ( no moze troche zazdrosnika wink
Dlatego Jej na Tobie bardzo zależy i zamieszkaliscie razem.
I dlatego Wam się uda. smile

27 Ostatnio edytowany przez _v_ (2017-08-30 20:36:37)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

sorry, ale jakby mi facet stawial warunki co mam robic z własną kasą, to bym go kopnela w cztery litery

ona moze wydawac na corke i matke tyle ile chce
na Ciebie wcale nie musi i nie ma takiego obowiazku

Twój ostatni post zabrzmiał bardzo niefajnie hmm

28

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
_v_ napisał/a:

sorry, ale jakby mi facet stawial warunki co mam robic z własną kasą, to bym go kopnela w cztery litery

ona moze wydawac na corke i matke tyle ile chce
na Ciebie wcale nie musi i nie ma takiego obowiazku

Twój ostatni post zabrzmiał bardzo niefajnie hmm

Ot to to to. "Stawiaj mi, albo Cię rzucę" tongue

29 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-08-30 21:52:05)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Różne jest podejscie do pieniędzy- było tu wiele tematów na forum na ten temat i zawsze polaryzacja forumowiczów.
Niektórzy podchodzą do tych spraw z wagą, skrupulatnie wyliczając wszystko.
Dla innych związek polega na tak dużym zaufaniu, że wierzą, że odzyskają to co dają- kiedyś w przyszłości i nie spędzaja im snu z powiek różne hm.. nierównosci. Ważniejsze jest wczucie się w oczekiwania partnera.
nie ma sensu oceniać, które podejście lepsze czy gorsze- ważne by podejscie mieć takie same jak partner.
I tu masz chłopie szczęście że trafiłeś na kobietę z takim samym podejściem.
Mnie np ujęło, ze na pierwszym miejscu postawiłeś to, jak Ona się poczuje z tą sytuacją, a nie Ty- szereg facetów poczułoby się niepewnie, ale nie TY. I good for you smile

I dyskusja nie ma sensu, tak jak w wątku faceta co nie zapłacił za wejście do klubu, parę miesiecy temu .
Zdania będą podzielone, ważne, że WASZE jest wspólne.

30

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

a moim zdaniem autor czuje sie w tym temacie niepewnie - jak i w tym zwiazku, co unaocznil poprzedni watek
ciekawe czy ten tez bedzie sie przez tyle stron ciągnął wink

31 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-08-30 21:55:48)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
_v_ napisał/a:

a moim zdaniem autor czuje sie w tym temacie niepewnie - jak i w tym zwiazku, co unaocznil poprzedni watek
ciekawe czy ten tez bedzie sie przez tyle stron ciągnął wink

W tamtym temacie nie był pewien podejscia partnerki- tutaj tego nie ma- mają takie same.
Co do córki wszyscy mamy to samo zdanie smile

32 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-30 22:34:46)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Tokepit napisał/a:

Sorki ale tu się różnimy.

Oooo... nie ma problemu smile


Obraziłbym się gdyby pojechała sama.

O Boże! Dziewczyna nie wie w co się pakuje... Masakra. Najczystsze zło złapać ptaszka i dać go do klatki, ograniczać bezinteresownie drugiego człowieka. Przemoc emocjonalna. Powinno to być karalne.


Czy to się komuś podoba czy nie.

Jesteś gwałcicielem... smile


Bycie razem zobowiązuje.

Naprawdę? Wymaga poświęceń i wyrzeczeń? I się troszkę cierpi na zasadzie coś za coś? Piękne szczęście?



Szczególnie, że to Świąteczno noworoczny wyjazd. Albo zostaje ze mną i wspólnie spędzamy Święta i Nowy Rok, albo taki wariant jak ona sama wybrała - dokłada mi na ten wyjazd.

Ooooo... jaki czysty egoizm smile smile Aż się flaki przewracają...



Dla mnie sytuacja w której spokojnie wykłada za swoją rodzinę np. strzelam - po 7 tyś od osoby wiedząc, że mi brakuje np. 2 tyś i jedzie z rodziną a mnie zostawia nie świadczy o prawdziwym uczuciu.

Tak! Prawdziwe uczucie to i kasa na pół. smile Co za bzdura...



Oczywiście jeszcze jest opcja, że ja gdzieś tam pożyczam - u rodziny itp, i to mój kłopot. Ale partnerzy powinni się wspierać w chwilach gdy jedno ma gorzej. To moje zdanie na ten temat.

Powinni się wspierać. Ale to nie ratowanie bo ktoś na raka zachorował, tylko wyjazd z córką.


Z waszej relacji byłby dobry film, dramat emocjonalny. Mężczyzna niczym wąż zakrada się do kobiety, nieświadomej niczego myszki, która zostanie zaatakowana i uduszona i zjedzona w całości, przerobiona na śmierdzącą kupę. Widzowie chcą pomóc myszce, ale ona ochoczo zabawia się z wężem.

33

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Myszki, węże, walka, kto kogo przechytrzy?
Czy równo podzielone?
Czy nie za blisko? Aj, bo poparzę skrzydełka?
A można wyobrazić sobie ze ktoś tyle dobrego dostał od ludzi,od dzieciństwa ze nie boi się DAWAĆ i WYMAGAĆ w związku? I jakimś CUDEM trafił na taką samą osobę?

34

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Prosta sprawa. Córce nic do waszych rozliczeń finansowych, Tobie nic do rozliczeń między matką a córką. Ja bym pożyczył brakujące pieniądze i jak najszybciej starał się oddać.

35

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Będąc na Twoim miejscu starałabym się w pełni zrozumieć motywy, jakimi kieruje się Twoja partnerka - na ile zależy jej, abyś razem z nimi pojechał, a na ile jest to oferta bardziej grzecznościowa niż wynikająca z jej emocjonalnej potrzeby. Jeśli jest to dla niej ważne, a Ty czujesz, że chcesz, to przyjęłabym tę propozycję, ale z założeniem, że w przyszości się zrewanżujesz. Jeśli jednak sam masz wewnętrzne opory, ale wolisz skorzystać, bo po prostu nie masz innego wyjścia, jeśli w czasie świąt nie chcesz zostać sam, a przecież nie ma takiej opcji, żeby ona RAZ zrezygnowała z tradycji spędzania tego okresu poza krajem - to coś mi tu zgrzyta. Zgrzyta, bo wyraźnie to Ty masz dopasowywać się do jej przyzwyczajeń i stylu życia, tak jakby Twoja obecna kondycja finansowa nie miała żadnego znaczenia.

Z drugiej strony nie podoba mi się Twoje stawianie sprawy - albo jedziecie razem, albo się obrazisz. To też nie jest do końca w porządku.
Jednym słowem coś mi się wydaje, że tu nie ma w pełni dobrego wyjścia. Sytuacja, przyznaję, jest kłopotliwa, ale to od Waszej dojrzałości zależy w jaki sposób bez zgrzytów temat rozwiążecie.

Nawiązując jeszcze do córki - jak ktoś wcześniej wspomniał, pomimo że jest już właściwie dorosła, ona może czuć się lekko zagrożona Twoim wejściem do ich domu. Do tej pory była w zasadzie sama, a teraz musi dzielić się swoją mamą z Tobą. Z drugiej strony to właśnie troska o dobro matki może stać na pierwszym miejscu, kiedy głośno wypowiada słowa w typie tych, które opisałeś.

36

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Tokepit,, moge Ci troche pomoc. Mam znizke pracownicza dla znajomych na światową siec hoteli. Moge Ci poleconym.wyslac formularz, ktory prezentujesz  na recepcji i placicie mniej.

Mamy opcje od 4gwiazdkowych "budget hotels", ktore sa naprawde nowoczesne,  w fajnych miejscach i z basenami, po luksusowe, takie, ze glowa boli, na ktore tez mam zniżkę.  Hotele i resorty sa z tej sieci na calym.swiecie. Szczegóły wyśle,  jesli napiszesz mi maila.

37

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Gary napisał/a:

NIE stać Cię na takie drogie wakacje, to NIE jedziesz. Koniec kropka.
Jak Partnerka chce to niech bierze mamę, córkę i kogokolwiek chce.
Nie żyje się ponad stan, a Ty tak zamierzasz zrobić -- jechać na super wakacje jak kasy nie masz.

Partnerce mówisz "Niestety kochanie jednak nie jadę, bo nie mam pieniędzy, a Ciebie nie będe obciążać. Na pewno miło spędzisz czas z mamą i córką, a my sobie razem gdzieś wyskoczymy jak stanę na nogi. Nawet w tym czasie waszej nieobecnośc dom ogarnę i popchnę swoje sprawy do przodu".

Bardzo honorowo. Podoba mi się takie podejście. Jeśli jeszcze byłby konsekwentny w tym , czyli faktycznie zabrał Partnerkę na wypad tylko we dwoje, na takim poziomie na jaki Jego stać [mniejszy standard nie oznacza, ze nie może być miło], myslę, ża taką posatwą , mimo mniejszych nakładów finansowych zaimponowałby Partnerce i nie robił sobie wroga z Jej córki.

38 Ostatnio edytowany przez kjim (2017-08-31 08:46:34)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Tokepit napisał/a:

Pomysł taniego hoteliku odpada - jak powiedziała kiedyś moja Partnerka - wczasy są dla niej odpoczynkiem po ciężkim czasie pracy i chce się ona czuć jak prawdziwa "księżniczka" - mieć własnego kelnera, który odprowadzi i czuwa przy stoliku itp. A takie rzeczy to tylko w wysokiej klasy hotelach a nie w 3 gwiazdkowych.
Nie namówisz kogoś kto od ponad 10 lat rozbija się w bardzo dobrych hotelach do jakiegoś hoteliku.


A ja myślę, że teraz kelner, który odprowadzi i czuwa..... nie będzie Jej potrzebny. Można się poczuć jak "księżniczka" również pod namiotem, bardzoooo, bardzo dużo zależy od postawy mężczyzny. Teraz to Ty masz o Nią dbać, czuwać i dać Jej odczuć, że jest ważna, nie będzie musiała szukać atencji u kelnera.

39

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
kjim napisał/a:
Tokepit napisał/a:

Pomysł taniego hoteliku odpada - jak powiedziała kiedyś moja Partnerka - wczasy są dla niej odpoczynkiem po ciężkim czasie pracy i chce się ona czuć jak prawdziwa "księżniczka" - mieć własnego kelnera, który odprowadzi i czuwa przy stoliku itp. A takie rzeczy to tylko w wysokiej klasy hotelach a nie w 3 gwiazdkowych.
Nie namówisz kogoś kto od ponad 10 lat rozbija się w bardzo dobrych hotelach do jakiegoś hoteliku.


A ja myślę, że teraz kelner, który odprowadzi i czuwa..... nie będzie Jej potrzebny. Można się poczuć jak "księżniczka" również pod namiotem, bardzoooo, bardzo dużo zależy od postawy mężczyzny. Teraz to Ty masz o Nią dbać, czuwać i dać Jej odczuć, że jest ważna, nie będzie musiała szukać atencji u kelnera.


jak ksiezniczka pod namiotem? big_smile
chyba Kopciuszek big_smile

czlowiek w pewnym wieku ma ochotę żyć wygodnie
zwlaszcza jak go na to stać bez problemu

40

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Namiot to była metafora. Chodzi mi o to, że żeby miło spędzić czas, odpocząć i pobyć WE DWOJE nie musi to być od razu 5gwiazdkowy hotel.
Jeśli facet byłby honorowy, to nie pozwoliłby, by kobieta płaciła za Niego.
Jeśli Jej zależałoby na Jego dobrym samopoczuciu, nie stawiałaby faceta w tak niekomfortowej sytuacji. A może zrobiła to specjalnie, żeby faceta zmobilizować do podjęcia jakich działań, żeby dorównał Jej standardom?
Może chce go zmobilizować, by szybciej zabrał się za uregulowanie swoich długów?
Córka ma trochę racji, że wkurza się o to. moim zdaniem facet liczy na sponsoring.
Gdyby nie liczył  na sponsoring, zaproponowałby Partnerce inne rozwiązanie na spędzenie tych świąt.

41

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Czytam ten temat, i tak sobie mysle, ze jednak związki formalne maja swoj sens, - maja te przewage nad ukladami nieformalnymi, ze nie ma wtedy tego rodzaju dylematow - pieniadze sa wspolne, niezalezenie od tego, ile ktory partner zarabia, wiec razem sie wydaje, razem planuje, kazdy partner ma taką samą mozliwosc podejmowanie decyzji, i moze to byc partersko traktowane.

Natomiast jesli wybrales zwiazek nieformalny, a na dodatek, autorze, piszesz, ze nie chcesz byc utrzymankiem, to, ok, ale wtedy moim zdaniem sprawa jest prosta - nie stac cie teraz, nie jedziesz ( i jak widze, masz nadzieje, ze partnerka tez nie jedzie wink), albo proponujesz opcje tansza, ale nie obrazasz sie, kiedy ona jednak postanowi z tej propozycji nie skorzystac. Zdaje sie, ze Gary pisal cos w tym stylu, i, o dziwo, zgadzam sie z nim w tym temacie.

42 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-08-31 10:06:29)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Chyba szukasz problemu tam, gdzie go nie ma. Skoro kobieta zaproponowała Ci abyś z nią zamieszkał to jesteś dla niej ważny ( byle kogo nie zaprasza sie do rodziny). Na tyle, ze kwestia pieniędzy, ktorych Ci brakuje a ktore chce Ci dolozyc na wspolny wyjazd jest malo istotna. Ty nie jesteś golodupcem tylko masz chwilowe problemy finansowe wynikające z różnych zobowiązań a ona ma pieniądze i zdrowy do nich stosunek. Uważam, ze zachowała się jak najbardziej z klasą wychodząc z taka propozycja, ze brakujace pieniądze wylozy a Ty kiedyś się zrewanzujesz zapraszając gdzieś ja... W tej sytuacji nie poczules sie jak ubogi krewny czy inny dziad i jej o to chodzilo. Pomagac tez trzeba umiec aby kogos nie urazić. Zwlaszcza w sytuacji, gdy kobieta daje kase facetowi. Bo w powszechnej opini panuje przekonanie,  ze jakis utrzymanek i golodupiec albo w lżejszej wersji, ze facetowi nie wypada brać. Owszem, nie wypadaloby, gdyby ciągle brał i uczynił z tego sposób na życie, ale tu nic takiego nie występuje.
Córka zachowała się trochę prostacko czyniąc Ci takie uwagi. W końcu to nie jej sprawa co matka robi ze swoimi pieniedzmi. Zareagowala tak, jakby matka caly dobytek w testamencie Ci zapisala. Żenua.
Tak wiec uważam, ze jak najbardziej powinieneś jechać. Unoszenie się dziwnie pojętym honorem, ze skoro mnie nie stać to nie pojade jest dziecinne i tak może pomyśleć o Tobie kobieta. Ze w imię zasad rezygnujesz z możliwości wspólnego spędzenia z nią czasu, a święta to czas wyjątkowy.
Trudno spekulować jak długo będziecie ze soba, każdy związek to ryzyko i niewiadoma, ale gdy sie ludzie decyduja na wspolne zycie to przede wszystkim jest nie ja, nie ty, ale my. Czyli razem a nie, ze każdy sobie rzepke skrobie...

43

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Benita72 napisał/a:

Czytam ten temat, i tak sobie mysle, ze jednak związki formalne maja swoj sens, - maja te przewage nad ukladami nieformalnymi, ze nie ma wtedy tego rodzaju dylematow - pieniadze sa wspolne, niezalezenie od tego, ile ktory partner zarabia, wiec razem sie wydaje, razem planuje, kazdy partner ma taką samą mozliwosc podejmowanie decyzji, i moze to byc partersko traktowane.

Żadna forma legalizacji związku nie oznacza od razu, że kobieta i mężczyzna zakładają wspólne konto i wspólnie rządzą się kasą zarobioną przez oboje.
Baaaa byłam żoną męża, który uważał , że co moje to nasze, a co Jego to Jego.
To czy kobieta i mężczyzna będą potrafili wspólnie zarządzać pieniędzmi , które oddzielnie zarabiają nie jest w żaden sposób uzależnione od sformalizowania związku. Można żyć w związku małżeńskim i mieć podpisaną rozdzielność majątkową.

44

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
kjim napisał/a:
Benita72 napisał/a:

Czytam ten temat, i tak sobie mysle, ze jednak związki formalne maja swoj sens, - maja te przewage nad ukladami nieformalnymi, ze nie ma wtedy tego rodzaju dylematow - pieniadze sa wspolne, niezalezenie od tego, ile ktory partner zarabia, wiec razem sie wydaje, razem planuje, kazdy partner ma taką samą mozliwosc podejmowanie decyzji, i moze to byc partersko traktowane.

Żadna forma legalizacji związku nie oznacza od razu, że kobieta i mężczyzna zakładają wspólne konto i wspólnie rządzą się kasą zarobioną przez oboje.
.

No ba, jesli nie ma dobrej woli obu stron, to nawet najbardziej zalegalizowany zwiazek - nie wypali smile. Przewaznie jednak ludzie w malzenstwie maja wspolne konto i w decydujacych, strategicznych decyzjach podejmuja decyzje razem, albo tez jedna strona ma na tyle zaufania do drugiej, ze pozwala w jakims tam stopniu decydowac. Wiekszosc moich znajomych par - tak ma.

45

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
adiaphora napisał/a:

Ty nie jesteś golodupcem tylko masz chwilowe problemy finansowe wynikające z różnych zobowiązań a ona ma pieniądze i zdrowy do nich stosunek.

Ale skąd to wiadomo, że nie jest? Przecież autor sam napisał, że ma problemy, nieuregulowane sprawy finansowe po rozwodzie, wynajmował mieszkanie, a Jego sytuacja finansowa jest o tyle słaba, że przez konieczność wynajmowania mieszkania, nie był w stanie nic zaoszczędzić. Dopiero w chwili gdy nie będzie wynajmował mieszkania może uda mu się odłożyć część pieniędzy. No dobrą sprawę, potrzeba Mu jest uzbierać do świąt około 7 tysięcy na wyjazd i mimo, że będzie odkładał pieniądze, które teoretycznie miałby wydać na wynajem przez najbliższych 5 miesięcy, to i tak zabraknie Mu 2 tysiące. Czyli nie ma nic i jeszcze musi spłacić jakieś długi tudzież zobowiązania , które wynikły w czasie Jego rozwodu. Być może też płaci alimenty na swoje dzieci, o których w swoich postach nie wspomina.
Z tonu postów autora zieje postawą roszczeniową. Nie dość, że przyszedł z niczym do Ich domu to jeszcze liczy na to, że Ona będzie Mu teraz sponsorować wyjazdy po świecie . Bo skoro córce sponsoruje, matce sponsoruje to i JEMU - Partnerowi też powinna. A niby z jakiej racji? Chcesz żyć zgodnie z Jej standardem życia, to sam wyrównaj do tego poziomu, a nie żądaj, że Ona Ci tak po prostu ten standard zapewni.

46 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-08-31 10:55:43)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
kjim napisał/a:
Tokepit napisał/a:

Pomysł taniego hoteliku odpada - jak powiedziała kiedyś moja Partnerka - wczasy są dla niej odpoczynkiem po ciężkim czasie pracy i chce się ona czuć jak prawdziwa "księżniczka" - mieć własnego kelnera, który odprowadzi i czuwa przy stoliku itp. A takie rzeczy to tylko w wysokiej klasy hotelach a nie w 3 gwiazdkowych.
Nie namówisz kogoś kto od ponad 10 lat rozbija się w bardzo dobrych hotelach do jakiegoś hoteliku.


A ja myślę, że teraz kelner, który odprowadzi i czuwa..... nie będzie Jej potrzebny. Można się poczuć jak "księżniczka" również pod namiotem, bardzoooo, bardzo dużo zależy od postawy mężczyzny. Teraz to Ty masz o Nią dbać, czuwać i dać Jej odczuć, że jest ważna, nie będzie musiała szukać atencji u kelnera.


Czy mozna sie poczuć jak księżniczka pod namiotem i jak szmata w 5 gwiazdkowym hotelu?
Można obiektywnie masz rację.
Tylko tu nie o to chodzi, gdzie Ty, ja czy inna kobieta poczujemy sie jak księżniczki, ale jakie jest zdanie partnerki Tokepita!
A Ona ma swoje wyrobione zdanie i On je szanuje- nie ma z tym problemu. I to jest OK.
O to właśnie chodzi, by nie postępować według czyichś teorii co się komuś innemu wydaje, ale mieć tę uważność w związku na potrzeby drugiej strony.
I być otwartym i szczerym jeśli chodzi o swoje potrzeby,  nie tworzyć niepotrzebnych problemów.

47

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
kjim napisał/a:
adiaphora napisał/a:

Ty nie jesteś golodupcem tylko masz chwilowe problemy finansowe wynikające z różnych zobowiązań a ona ma pieniądze i zdrowy do nich stosunek.

Ale skąd to wiadomo, że nie jest? Przecież autor sam napisał, że ma problemy, nieuregulowane sprawy finansowe po rozwodzie, wynajmował mieszkanie, a Jego sytuacja finansowa jest o tyle słaba, że przez konieczność wynajmowania mieszkania, nie był w stanie nic zaoszczędzić. Dopiero w chwili gdy nie będzie wynajmował mieszkania może uda mu się odłożyć część pieniędzy. No dobrą sprawę, potrzeba Mu jest uzbierać do świąt około 7 tysięcy na wyjazd i mimo, że będzie odkładał pieniądze, które teoretycznie miałby wydać na wynajem przez najbliższych 5 miesięcy, to i tak zabraknie Mu 2 tysiące. Czyli nie ma nic i jeszcze musi spłacić jakieś długi tudzież zobowiązania , które wynikły w czasie Jego rozwodu. Być może też płaci alimenty na swoje dzieci, o których w swoich postach nie wspomina.
Z tonu postów autora zieje postawą roszczeniową. Nie dość, że przyszedł z niczym do Ich domu to jeszcze liczy na to, że Ona będzie Mu teraz sponsorować wyjazdy po świecie . Bo skoro córce sponsoruje, matce sponsoruje to i JEMU - Partnerowi też powinna. A niby z jakiej racji? Chcesz żyć zgodnie z Jej standardem życia, to sam wyrównaj do tego poziomu, a nie żądaj, że Ona Ci tak po prostu ten standard zapewni.

ano stad, ze napisał, iz za rok wyjdzie na prosta, wiec jego sytuacja finansowa jest okresowo słabsza z powodow o których wspomniał.
Dla Ciebie zieje, dla mnie nie zieje. Kwestia interpretacji albo nieciekawych doświadczeń. Pieniądze rzecz nabyta, dla mnie dużo bardziej istotne są relacje miedzy ludźmi. Jak są zdrowe i normalne to i kwestie finansowe traktuje się z odpowiednim priorytetem. Mniemam, iz partnerka autora zna go bardziej niz Ty, wiec gdyby miala go za golodupca i osobe oczekujaca sponsoringu, nie zapraszałaby go do wspólnego życia.

48 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-08-31 11:04:14)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
adiaphora napisał/a:

Chyba szukasz problemu tam, gdzie go nie ma. Skoro kobieta zaproponowała Ci abyś z nią zamieszkał to jesteś dla niej ważny ( byle kogo nie zaprasza sie do rodziny). Na tyle, ze kwestia pieniędzy, ktorych Ci brakuje a ktore chce Ci dolozyc na wspolny wyjazd jest malo istotna. Ty nie jesteś golodupcem tylko masz chwilowe problemy finansowe wynikające z różnych zobowiązań a ona ma pieniądze i zdrowy do nich stosunek. Uważam, ze zachowała się jak najbardziej z klasą wychodząc z taka propozycja, ze brakujace pieniądze wylozy a Ty kiedyś się zrewanzujesz zapraszając gdzieś ja... W tej sytuacji nie poczules sie jak ubogi krewny czy inny dziad i jej o to chodzilo. Pomagac tez trzeba umiec aby kogos nie urazić. Zwlaszcza w sytuacji, gdy kobieta daje kase facetowi. Bo w powszechnej opini panuje przekonanie,  ze jakis utrzymanek i golodupiec albo w lżejszej wersji, ze facetowi nie wypada brać. Owszem, nie wypadaloby, gdyby ciągle brał i uczynił z tego sposób na życie, ale tu nic takiego nie występuje.
Córka zachowała się trochę prostacko czyniąc Ci takie uwagi. W końcu to nie jej sprawa co matka robi ze swoimi pieniedzmi. Zareagowala tak, jakby matka caly dobytek w testamencie Ci zapisala. Żenua.
Tak wiec uważam, ze jak najbardziej powinieneś jechać. Unoszenie się dziwnie pojętym honorem, ze skoro mnie nie stać to nie pojade jest dziecinne i tak może pomyśleć o Tobie kobieta. Ze w imię zasad rezygnujesz z możliwości wspólnego spędzenia z nią czasu, a święta to czas wyjątkowy.
Trudno spekulować jak długo będziecie ze soba, każdy związek to ryzyko i niewiadoma, ale gdy sie ludzie decyduja na wspolne zycie to przede wszystkim jest nie ja, nie ty, ale my. Czyli razem a nie, ze każdy sobie rzepke skrobie...

Dokładnie TAK smile
Ja tak uważam, Ty tak uważasz, ale mnóstwo ludzi ma drobiazgowe i asekuracyjne podejscie do pieniędzy i dzielenia się- to też ich prawo- byleby dobrali partnera podobnego do siebie pod tym względem i pilnowali tych spraw- nic nikomu do tego.
Tymczasem często ludzie maja inne niz partner do tego podejscie i konflikt gotowy- co wiecej- trudny do zlikwidowania bo rozlewa sie na wszystkie dziedziny życia- to podejscie co moje, co Twoje  i co to własciwie znaczy NASZE..

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
kjim napisał/a:
adiaphora napisał/a:

Ty nie jesteś golodupcem tylko masz chwilowe problemy finansowe wynikające z różnych zobowiązań a ona ma pieniądze i zdrowy do nich stosunek.

Ale skąd to wiadomo, że nie jest? Przecież autor sam napisał, że ma problemy, nieuregulowane sprawy finansowe po rozwodzie, wynajmował mieszkanie, a Jego sytuacja finansowa jest o tyle słaba, że przez konieczność wynajmowania mieszkania, nie był w stanie nic zaoszczędzić. Dopiero w chwili gdy nie będzie wynajmował mieszkania może uda mu się odłożyć część pieniędzy. No dobrą sprawę, potrzeba Mu jest uzbierać do świąt około 7 tysięcy na wyjazd i mimo, że będzie odkładał pieniądze, które teoretycznie miałby wydać na wynajem przez najbliższych 5 miesięcy, to i tak zabraknie Mu 2 tysiące. Czyli nie ma nic i jeszcze musi spłacić jakieś długi tudzież zobowiązania , które wynikły w czasie Jego rozwodu. Być może też płaci alimenty na swoje dzieci, o których w swoich postach nie wspomina.
Z tonu postów autora zieje postawą roszczeniową. Nie dość, że przyszedł z niczym do Ich domu to jeszcze liczy na to, że Ona będzie Mu teraz sponsorować wyjazdy po świecie . Bo skoro córce sponsoruje, matce sponsoruje to i JEMU - Partnerowi też powinna. A niby z jakiej racji? Chcesz żyć zgodnie z Jej standardem życia, to sam wyrównaj do tego poziomu, a nie żądaj, że Ona Ci tak po prostu ten standard zapewni.


Ale bul dupy, czyżby autorkę nie było stać na żadne wyjazdy i stąd takie teksty nienawiści? big_smile

Z drugiej strony idąc twoim tokiem rozumowania, to 90% facetów nie powinno sponsorować żonie/kobiecie niczego, bo inaczej jest roszczeniową zołzą i powinny się zrównać do jego poziomu albo wy....

50

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
adiaphora napisał/a:

ano stad, ze napisał, iz za rok wyjdzie na prosta, wiec jego sytuacja finansowa jest okresowo słabsza z powodow o których wspomniał.

:-) za rok wyjdzie na prostą? Jaką prostą? Znają się od kwietnia, od maja On zamieszkał w Jej domu, powiedziała, że skoro i tak mieszka u Niej to niechby zrezygnował z opłacania wynajmowanego mieszkania, to może chociaż w ten sposób odłoży coś na wyjazd świąteczny. 

adiaphora , autor i Jego partnerka nie są studentami zaczynającymi wspólne życie od zera. Oboje mają po 40tce, za sobą nieudane małżeństwa, On wylądował w wynajmowanym mieszkaniu, Ona dorobiła się nieźle prosperującej firmy. Za rok być może Jego sprawy finansowe się poprawią, a być może nie. Być może za rok będą jeszcze razem a być może nie. Póki co , myślę , że autor musi mieć dość dużo wrodzonego wdzięku, skoro po miesiącu znajomości kobieta przygarnęła Go pod swój dach. A On teraz mówi, że skoro Ona sponsoruje córkę i matkę to Jemu tez powinna. ;-)

51

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
adiaphora napisał/a:

Chyba szukasz problemu tam, gdzie go nie ma. Skoro kobieta zaproponowała Ci abyś z nią zamieszkał to jesteś dla niej ważny ( byle kogo nie zaprasza sie do rodziny). Na tyle, ze kwestia pieniędzy, ktorych Ci brakuje a ktore chce Ci dolozyc na wspolny wyjazd jest malo istotna. Ty nie jesteś golodupcem tylko masz chwilowe problemy finansowe wynikające z różnych zobowiązań a ona ma pieniądze i zdrowy do nich stosunek. Uważam, ze zachowała się jak najbardziej z klasą wychodząc z taka propozycja, ze brakujace pieniądze wylozy a Ty kiedyś się zrewanzujesz zapraszając gdzieś ja... W tej sytuacji nie poczules sie jak ubogi krewny czy inny dziad i jej o to chodzilo. Pomagac tez trzeba umiec aby kogos nie urazić. Zwlaszcza w sytuacji, gdy kobieta daje kase facetowi. Bo w powszechnej opini panuje przekonanie,  ze jakis utrzymanek i golodupiec albo w lżejszej wersji, ze facetowi nie wypada brać. Owszem, nie wypadaloby, gdyby ciągle brał i uczynił z tego sposób na życie, ale tu nic takiego nie występuje.
Córka zachowała się trochę prostacko czyniąc Ci takie uwagi. W końcu to nie jej sprawa co matka robi ze swoimi pieniedzmi. Zareagowala tak, jakby matka caly dobytek w testamencie Ci zapisala. Żenua.
Tak wiec uważam, ze jak najbardziej powinieneś jechać. Unoszenie się dziwnie pojętym honorem, ze skoro mnie nie stać to nie pojade jest dziecinne i tak może pomyśleć o Tobie kobieta. Ze w imię zasad rezygnujesz z możliwości wspólnego spędzenia z nią czasu, a święta to czas wyjątkowy.
Trudno spekulować jak długo będziecie ze soba, każdy związek to ryzyko i niewiadoma, ale gdy sie ludzie decyduja na wspolne zycie to przede wszystkim jest nie ja, nie ty, ale my. Czyli razem a nie, ze każdy sobie rzepke skrobie...

I dokładnie oboje z Partnerką reprezentujemy to zdanie.
Sytuacja jest zresztą dokładnie taka jak opisujesz - nie jestem "gołodupcem", moje problemy są czasowe - znaczna poprawa nastąpi w lutym gdy odpadnie część zobowiązań a już całkowity powrót do normalności w sierpniu 2018. Moja Partnerka o tym doskonale wie dlatego, że ja ujawniłem jej zarówno swoje dochody jak i wydatki.
Sam nie jestem ciekaw ile zarabia - jedynie po sposobie życia, wydatkach na wyjazdy domyślam się, że jej dochody są 2-3 razy wyższe niż moje.

Kjim pisze "A może zrobiła to specjalnie, żeby faceta zmobilizować do podjęcia jakich działań, żeby dorównał Jej standardom?" Zatem dla wyjaśnienia - mój dochód na rękę jest 5 cyfrowy zaś jej z 2-3 razy taki. Zatem to trochę bez sensu by nagle wymagała bym w cudowny sposób pomnożył swój dochód do jej poziomu, szczególnie, że ja pracuje na etacie a moja Partnerka ma własną firmę.

Również rozmawialiśmy na temat przyszłości i tego, że być może będzie musiała zweryfikować swoje zwyczaje bo nawet gdy wyjdę na prostą to wcale nie będzie znaczyło, że będę mógł, czy nawet chciał wydawać na wakacje 3-4 swoje pensje w roku. Inna sprawa, że na etacie to ja mam określoną ilość urlopu zaś ona nie. To jest również coś co może nie podobać się jej córce, bo skro mamusia czasami zabierała 4 razy do roku na Bali, Malediwy, Do Brazylii czy na Mauritius to jakże to teraz nie będzie to możliwe przez jej partnera???

Ale dla mnie najważniejsze są słowa mojej Partnerki, że dla niej teraz ważniejsze jest zadbanie o siebie a nie wchodzenie w tyłek córeczce, która nota bene nie za wiele pomaga mojej Partnerce w domu mimo pracy na 1/2 etatu.

Wiele słów tutaj padło typu "Ja bym nie jechał". Byłem przez 15 lat w małżeństwie i jedyną formą osobnych wakacji jakie dopuszczałem to wyjazd mojej ex zony z synem do sanatorium. Dla mnie związek to też układ, w którym wakacje spędza się razem. Szczególne świąteczne. Nie mówimy tu o sytuacji "zamykania w złotej klatce" o czym wspominał Gary. Jeśli moja Partnerka miałaby np. jakieś hobby niezgodne z moim i wyjeżdżałaby np. z ekipą grotołazów na 2-3 dni poszwendać się po jaskiniach to nie ma sprawy. Ale już wyjechanie na 2 tygodnie z rodziną beze mnie to nie jest coś z czego byłbym zadowolony. Najważniejsze jest, ze ona to wie i nie dopuszcza takiej sytuacji bo jak sama mówi "tęsknota by ją zjadła".

52

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
marianoitaliano22 napisał/a:

Ale bul dupy, czyżby autorkę nie było stać na żadne wyjazdy i stąd takie teksty nienawiści? big_smile

BÓL*

marianoitaliano22 napisał/a:

Z drugiej strony idąc twoim tokiem rozumowania, to 90% facetów nie powinno sponsorować żonie/kobiecie niczego, bo inaczej jest roszczeniową zołzą i powinny się zrównać do jego poziomu albo wy....

Jeśli są Partnerami to, ani Ona nie powinna wymagać, że On ją będzie sponsorował, ani On nie powinien wymagać, że Ona Go będzie sponsorowała. Oczywiście będąc w związku zdarzają się sytuacje losowe/nagłe/kryzysowe i w takich partnerzy powinni się wspierać. Ale w tej konkretnej sytuacji kiedy On przychodzi na gotowe i jeszcze ma roszczenie, że Ona powinna Mu ten wyjazd zasponsorować to.... żenujące.

53

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Tokepit napisał/a:

Najważniejsze jest, ze ona to wie i nie dopuszcza takiej sytuacji bo jak sama mówi "tęsknota by ją zjadła".

No to gdzie problem, autorze? po co ten watek na forum? Jedzcie i bawcie sie dobrze, i nam na forum kartke przyslijcie wink

54

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
kjim napisał/a:
adiaphora napisał/a:

ano stad, ze napisał, iz za rok wyjdzie na prosta, wiec jego sytuacja finansowa jest okresowo słabsza z powodow o których wspomniał.

:-) za rok wyjdzie na prostą? Jaką prostą? Znają się od kwietnia, od maja On zamieszkał w Jej domu, powiedziała, że skoro i tak mieszka u Niej to niechby zrezygnował z opłacania wynajmowanego mieszkania, to może chociaż w ten sposób odłoży coś na wyjazd świąteczny. 

adiaphora , autor i Jego partnerka nie są studentami zaczynającymi wspólne życie od zera. Oboje mają po 40tce, za sobą nieudane małżeństwa, On wylądował w wynajmowanym mieszkaniu, Ona dorobiła się nieźle prosperującej firmy. Za rok być może Jego sprawy finansowe się poprawią, a być może nie. Być może za rok będą jeszcze razem a być może nie. Póki co , myślę , że autor musi mieć dość dużo wrodzonego wdzięku, skoro po miesiącu znajomości kobieta przygarnęła Go pod swój dach. A On teraz mówi, że skoro Ona sponsoruje córkę i matkę to Jemu tez powinna. ;-)

Kjim - reprezentujesz dokładnie zachowanie córki mojej partnerki. Tez masz 22 lata?

To co Ty i tobie podobni mówią jest dla mnie generalnie rzecz ujmując przerażające.
"Dziś jesteś partnerem mamy ale za pół roku możesz nie być"
"Jego sprawy finansowe się poprawią a może nie"
"Być może za rok będą jeszcze razem a być może nie"


Ja pierdykam...
A może w styczniu będę żył a może nie????

I co wtedy? Moja partnerka się zwróci do rodziny o zwrot kasy?

A może po 5 latach razem stracę pracę bo firma postanowi zamknąć dział w którym pracuje?
I co wtedy? Kierując się logiką Kjim - moja Partnerka powinna mnie wypierd...z domu??

A może po 10 latach bycia razem ja zachoruję i wyląduję na wózku? A może moja Partnerka?
I co wtedy????

Ludzie, nie wiem kto Wam co zrobił w życiu ale wiem jedno - dla mnie takie rozumowanie nie jest normalne...

55

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Benita72 napisał/a:
Tokepit napisał/a:

Najważniejsze jest, ze ona to wie i nie dopuszcza takiej sytuacji bo jak sama mówi "tęsknota by ją zjadła".

No to gdzie problem, autorze? po co ten watek na forum? Jedzcie i bawcie sie dobrze, i nam na forum kartke przyslijcie wink

też nie rozumiem
autor teraz bedzie kazda sytuacje rozkminial?

56

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
kjim napisał/a:
marianoitaliano22 napisał/a:

Ale bul dupy, czyżby autorkę nie było stać na żadne wyjazdy i stąd takie teksty nienawiści? big_smile

BÓL*

marianoitaliano22 napisał/a:

Z drugiej strony idąc twoim tokiem rozumowania, to 90% facetów nie powinno sponsorować żonie/kobiecie niczego, bo inaczej jest roszczeniową zołzą i powinny się zrównać do jego poziomu albo wy....

Jeśli są Partnerami to, ani Ona nie powinna wymagać, że On ją będzie sponsorował, ani On nie powinien wymagać, że Ona Go będzie sponsorowała. Oczywiście będąc w związku zdarzają się sytuacje losowe/nagłe/kryzysowe i w takich partnerzy powinni się wspierać. Ale w tej konkretnej sytuacji kiedy On przychodzi na gotowe i jeszcze ma roszczenie, że Ona powinna Mu ten wyjazd zasponsorować to.... żenujące.

A gdzie ja powiedziałem, że moja Partnerka powinna mi zasponsowrować wyjazd?

Owszem, fajnie by było, gdyby dołożyła brakującą część (co jak już wspominałem - mamy uzgodnione i to jest JEJ propozycja), zaś ja to potem w ten czy inny sposób wyrównam.
Wiec tutaj absolutnie nie ma żadnej pozycji roszczeniowej z mojej strony.

57 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-08-31 11:39:19)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Tokepit napisał/a:
kjim napisał/a:
adiaphora napisał/a:

ano stad, ze napisał, iz za rok wyjdzie na prosta, wiec jego sytuacja finansowa jest okresowo słabsza z powodow o których wspomniał.

:-) za rok wyjdzie na prostą? Jaką prostą? Znają się od kwietnia, od maja On zamieszkał w Jej domu, powiedziała, że skoro i tak mieszka u Niej to niechby zrezygnował z opłacania wynajmowanego mieszkania, to może chociaż w ten sposób odłoży coś na wyjazd świąteczny. 

adiaphora , autor i Jego partnerka nie są studentami zaczynającymi wspólne życie od zera. Oboje mają po 40tce, za sobą nieudane małżeństwa, On wylądował w wynajmowanym mieszkaniu, Ona dorobiła się nieźle prosperującej firmy. Za rok być może Jego sprawy finansowe się poprawią, a być może nie. Być może za rok będą jeszcze razem a być może nie. Póki co , myślę , że autor musi mieć dość dużo wrodzonego wdzięku, skoro po miesiącu znajomości kobieta przygarnęła Go pod swój dach. A On teraz mówi, że skoro Ona sponsoruje córkę i matkę to Jemu tez powinna. ;-)

Kjim - reprezentujesz dokładnie zachowanie córki mojej partnerki. Tez masz 22 lata?

To co Ty i tobie podobni mówią jest dla mnie generalnie rzecz ujmując przerażające.
"Dziś jesteś partnerem mamy ale za pół roku możesz nie być"
"Jego sprawy finansowe się poprawią a może nie"
"Być może za rok będą jeszcze razem a być może nie"


Ja pierdykam...
A może w styczniu będę żył a może nie????

I co wtedy? Moja partnerka się zwróci do rodziny o zwrot kasy?

A może po 5 latach razem stracę pracę bo firma postanowi zamknąć dział w którym pracuje?
I co wtedy? Kierując się logiką Kjim - moja Partnerka powinna mnie wypierd...z domu??

A może po 10 latach bycia razem ja zachoruję i wyląduję na wózku? A może moja Partnerka?
I co wtedy????

Ludzie, nie wiem kto Wam co zrobił w życiu ale wiem jedno - dla mnie takie rozumowanie nie jest normalne...

Tokepit :DD
Zdziwisz się, ale takie podejscie do zwiazków, które Cie oburza, jest dość powszechne- serio.
Mnie tez kiedyś to dziwiło- po lekturze forum nie dziwi mnie już- byle sie dobrać z podobnym podejsciem i ubezpieczyć na wypadek choroby i kalectwa..
I nie ma sensu tego oceniać.
Bardzo ciekawe pytanie- kto wam co zrobił ludzie?
Otóż wielu osobom zrobili to w dzieciństwie..musieli walczyć o swoje z rodzeństwem do upadłego, mało dostali uwagi, miłości itp itd.
Rozwój osobisty oferowany często przeż różnych Guru skupia sie na obronie własnego Ja- zagrożonego..
Takie czasy...

Maja prawo mysleć odmiennie niż Ty. Jesli partner podziela ich zdanie ok i tworzą zwiazek jaki im pasuje.
Tokepit.. Ty Romantyku smile

58

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Benita72 napisał/a:
Tokepit napisał/a:

Najważniejsze jest, ze ona to wie i nie dopuszcza takiej sytuacji bo jak sama mówi "tęsknota by ją zjadła".

No to gdzie problem, autorze? po co ten watek na forum? Jedzcie i bawcie sie dobrze, i nam na forum kartke przyslijcie wink

Benita72 - nie ma problemu. Ja zresztą w pierwszym poście napisałem, że bardziej jestem ciekaw opinii innych na taka sytuację niż "że zwracam się z problemem". Dlatego po prostu czytam sobie posty patrząc na zdania ludzi, które na tą sytuację nie mają zupełnie wpływu bo mamy wszystko z Partnerką ustalone.

59

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Tokepit napisał/a:
adiaphora napisał/a:

Chyba szukasz problemu tam, gdzie go nie ma. Skoro kobieta zaproponowała Ci abyś z nią zamieszkał to jesteś dla niej ważny ( byle kogo nie zaprasza sie do rodziny). Na tyle, ze kwestia pieniędzy, ktorych Ci brakuje a ktore chce Ci dolozyc na wspolny wyjazd jest malo istotna. Ty nie jesteś golodupcem tylko masz chwilowe problemy finansowe wynikające z różnych zobowiązań a ona ma pieniądze i zdrowy do nich stosunek. Uważam, ze zachowała się jak najbardziej z klasą wychodząc z taka propozycja, ze brakujace pieniądze wylozy a Ty kiedyś się zrewanzujesz zapraszając gdzieś ja... W tej sytuacji nie poczules sie jak ubogi krewny czy inny dziad i jej o to chodzilo. Pomagac tez trzeba umiec aby kogos nie urazić. Zwlaszcza w sytuacji, gdy kobieta daje kase facetowi. Bo w powszechnej opini panuje przekonanie,  ze jakis utrzymanek i golodupiec albo w lżejszej wersji, ze facetowi nie wypada brać. Owszem, nie wypadaloby, gdyby ciągle brał i uczynił z tego sposób na życie, ale tu nic takiego nie występuje.
Córka zachowała się trochę prostacko czyniąc Ci takie uwagi. W końcu to nie jej sprawa co matka robi ze swoimi pieniedzmi. Zareagowala tak, jakby matka caly dobytek w testamencie Ci zapisala. Żenua.
Tak wiec uważam, ze jak najbardziej powinieneś jechać. Unoszenie się dziwnie pojętym honorem, ze skoro mnie nie stać to nie pojade jest dziecinne i tak może pomyśleć o Tobie kobieta. Ze w imię zasad rezygnujesz z możliwości wspólnego spędzenia z nią czasu, a święta to czas wyjątkowy.
Trudno spekulować jak długo będziecie ze soba, każdy związek to ryzyko i niewiadoma, ale gdy sie ludzie decyduja na wspolne zycie to przede wszystkim jest nie ja, nie ty, ale my. Czyli razem a nie, ze każdy sobie rzepke skrobie...

I dokładnie oboje z Partnerką reprezentujemy to zdanie.
Sytuacja jest zresztą dokładnie taka jak opisujesz - nie jestem "gołodupcem", moje problemy są czasowe - znaczna poprawa nastąpi w lutym gdy odpadnie część zobowiązań a już całkowity powrót do normalności w sierpniu 2018. Moja Partnerka o tym doskonale wie dlatego, że ja ujawniłem jej zarówno swoje dochody jak i wydatki.
Sam nie jestem ciekaw ile zarabia - jedynie po sposobie życia, wydatkach na wyjazdy domyślam się, że jej dochody są 2-3 razy wyższe niż moje.

Kjim pisze "A może zrobiła to specjalnie, żeby faceta zmobilizować do podjęcia jakich działań, żeby dorównał Jej standardom?" Zatem dla wyjaśnienia - mój dochód na rękę jest 5 cyfrowy zaś jej z 2-3 razy taki. Zatem to trochę bez sensu by nagle wymagała bym w cudowny sposób pomnożył swój dochód do jej poziomu, szczególnie, że ja pracuje na etacie a moja Partnerka ma własną firmę.

Również rozmawialiśmy na temat przyszłości i tego, że być może będzie musiała zweryfikować swoje zwyczaje bo nawet gdy wyjdę na prostą to wcale nie będzie znaczyło, że będę mógł, czy nawet chciał wydawać na wakacje 3-4 swoje pensje w roku. Inna sprawa, że na etacie to ja mam określoną ilość urlopu zaś ona nie. To jest również coś co może nie podobać się jej córce, bo skro mamusia czasami zabierała 4 razy do roku na Bali, Malediwy, Do Brazylii czy na Mauritius to jakże to teraz nie będzie to możliwe przez jej partnera???

Ale dla mnie najważniejsze są słowa mojej Partnerki, że dla niej teraz ważniejsze jest zadbanie o siebie a nie wchodzenie w tyłek córeczce, która nota bene nie za wiele pomaga mojej Partnerce w domu mimo pracy na 1/2 etatu.

Wiele słów tutaj padło typu "Ja bym nie jechał". Byłem przez 15 lat w małżeństwie i jedyną formą osobnych wakacji jakie dopuszczałem to wyjazd mojej ex zony z synem do sanatorium. Dla mnie związek to też układ, w którym wakacje spędza się razem. Szczególne świąteczne. Nie mówimy tu o sytuacji "zamykania w złotej klatce" o czym wspominał Gary. Jeśli moja Partnerka miałaby np. jakieś hobby niezgodne z moim i wyjeżdżałaby np. z ekipą grotołazów na 2-3 dni poszwendać się po jaskiniach to nie ma sprawy. Ale już wyjechanie na 2 tygodnie z rodziną beze mnie to nie jest coś z czego byłbym zadowolony. Najważniejsze jest, ze ona to wie i nie dopuszcza takiej sytuacji bo jak sama mówi "tęsknota by ją zjadła".

Najważniejsze jest to co miedzy wami a nie to, co inni myślą.  Gdy ma się pieniądze to nie jest problem zaprosić bliska osobę gdziekolwiek czy jej cos zafundowac. Jedź wiec i czerp przyjemność z wyjazdu i czasu jaki razem spedzicie. Spędzenie urlopu oddzielnie tylko z powodu finansowych uprzedzeń uważam za drobnomieszczanskie i głupie. Przecież ona się nie zapożycza ani nie niedojada żeby Ci dołożyć do wyjazdu, wiec w czym problem? Ma pieniądze i ma przyjemność wydać je tak, jak chce, m.in na Ciebie, aby z Toba spędzić czas. To mile i ja bym cieszyła się na Twoim miejscu. Nie słuchaj dziwnych rad, ze masz unieść się honorem i zostać w domu. Jakieś kompleksy w takim podejściu chyba być muszą.
Często jest na odwrót i to facet w związku wykłada lwia część kasy na wszystko i jakoś nikt nie robi z tego problemu uważając to za normalne. A tu laska chce dołożyć trochę do wycieczki i juz obraza majestatu, ze nie wypada, ze sponsoring i niehonorowo.
Bawcie się dobrze smile

60

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Ela210 napisał/a:

Bardzo ciekawe pytanie- kto wam co zrobił ludzie?
Otóż wielu osobom zrobili to w dzieciństwie..musieli walczyć o swoje z rodzeństwem do upadłego, mało dostali uwagi, miłości itp itd.

Albo wręcz odwrotnie - rodzice wchodzili im w pupkę i teraz tacy duzi-mali egoiści "Moje jest moje, dlaczego mam się dzielić?", "Mamusia ma mnie dawać a nie Tobie" itp...

61

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Ela210 napisał/a:

Rozwój osobisty oferowany często przeż różnych Guru skupia sie na obronie własnego Ja- zagrożonego..
Takie czasy...

smile

Nie wiem, czy dobrze zrozumialam - uwazasz, ze rozwoj osobisty jest czynnikiem uderzajacym w dobro zwiazku? Kojarzy Ci sie ze skupieniem na sobie i egoizmie? Nic bardziej blednego, moim zdaniem, rozwoj osobisty bierze tez pod uwage - dobro, rozwoj, zdrowienie - relacji danej osoby, a nie - oddalanie sie od partnera.

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
kjim napisał/a:
adiaphora napisał/a:

ano stad, ze napisał, iz za rok wyjdzie na prosta, wiec jego sytuacja finansowa jest okresowo słabsza z powodow o których wspomniał.

:-) za rok wyjdzie na prostą? Jaką prostą? Znają się od kwietnia, od maja On zamieszkał w Jej domu, powiedziała, że skoro i tak mieszka u Niej to niechby zrezygnował z opłacania wynajmowanego mieszkania, to może chociaż w ten sposób odłoży coś na wyjazd świąteczny. 

adiaphora , autor i Jego partnerka nie są studentami zaczynającymi wspólne życie od zera. Oboje mają po 40tce, za sobą nieudane małżeństwa, On wylądował w wynajmowanym mieszkaniu, Ona dorobiła się nieźle prosperującej firmy. Za rok być może Jego sprawy finansowe się poprawią, a być może nie. Być może za rok będą jeszcze razem a być może nie. Póki co , myślę , że autor musi mieć dość dużo wrodzonego wdzięku, skoro po miesiącu znajomości kobieta przygarnęła Go pod swój dach. A On teraz mówi, że skoro Ona sponsoruje córkę i matkę to Jemu tez powinna. ;-)

Zgadzam się z Kjim i Autorze nie mam 22 lat wink
Ja też wychodzę z założenia, że nic nie jest pewne i nie można zakładać, że za rok o tej porze będzie właśnie tak jak planujemy.
Obrażasz się, że ktoś Ci pisze, że nie wiadomo czy za dwa miesiące będziecie razem, a Ty to wiesz? Jakiś czas temu rozkminiałeś inny "problem" i wtedy też każdy dokładał swoją cegiełkę, jak się okazuje bezsensu.
Mi się wydaje, że masz kompleksy. Najpierw zazdrość o jakiegoś faceta, teraz "problem" finansów i przepychanie się z córką. Podchodzisz dość roszczeniowo do tego związku, ponadto bardzo chcesz dorównać do poziomu Partnerki, tylko chyba nie wiesz jak. Chcesz jej zaimponować, ale nie wiesz czym.

63

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Ela210 napisał/a:
adiaphora napisał/a:

Chyba szukasz problemu tam, gdzie go nie ma. Skoro kobieta zaproponowała Ci abyś z nią zamieszkał to jesteś dla niej ważny ( byle kogo nie zaprasza sie do rodziny). Na tyle, ze kwestia pieniędzy, ktorych Ci brakuje a ktore chce Ci dolozyc na wspolny wyjazd jest malo istotna. Ty nie jesteś golodupcem tylko masz chwilowe problemy finansowe wynikające z różnych zobowiązań a ona ma pieniądze i zdrowy do nich stosunek. Uważam, ze zachowała się jak najbardziej z klasą wychodząc z taka propozycja, ze brakujace pieniądze wylozy a Ty kiedyś się zrewanzujesz zapraszając gdzieś ja... W tej sytuacji nie poczules sie jak ubogi krewny czy inny dziad i jej o to chodzilo. Pomagac tez trzeba umiec aby kogos nie urazić. Zwlaszcza w sytuacji, gdy kobieta daje kase facetowi. Bo w powszechnej opini panuje przekonanie,  ze jakis utrzymanek i golodupiec albo w lżejszej wersji, ze facetowi nie wypada brać. Owszem, nie wypadaloby, gdyby ciągle brał i uczynił z tego sposób na życie, ale tu nic takiego nie występuje.
Córka zachowała się trochę prostacko czyniąc Ci takie uwagi. W końcu to nie jej sprawa co matka robi ze swoimi pieniedzmi. Zareagowala tak, jakby matka caly dobytek w testamencie Ci zapisala. Żenua.
Tak wiec uważam, ze jak najbardziej powinieneś jechać. Unoszenie się dziwnie pojętym honorem, ze skoro mnie nie stać to nie pojade jest dziecinne i tak może pomyśleć o Tobie kobieta. Ze w imię zasad rezygnujesz z możliwości wspólnego spędzenia z nią czasu, a święta to czas wyjątkowy.
Trudno spekulować jak długo będziecie ze soba, każdy związek to ryzyko i niewiadoma, ale gdy sie ludzie decyduja na wspolne zycie to przede wszystkim jest nie ja, nie ty, ale my. Czyli razem a nie, ze każdy sobie rzepke skrobie...

Dokładnie TAK smile
Ja tak uważam, Ty tak uważasz, ale mnóstwo ludzi ma drobiazgowe i asekuracyjne podejscie do pieniędzy i dzielenia się- to też ich prawo- byleby dobrali partnera podobnego do siebie pod tym względem i pilnowali tych spraw- nic nikomu do tego.
Tymczasem często ludzie maja inne niz partner do tego podejscie i konflikt gotowy- co wiecej- trudny do zlikwidowania bo rozlewa sie na wszystkie dziedziny życia- to podejscie co moje, co Twoje  i co to własciwie znaczy NASZE..

No właśnie - drobiazgowe podejście do dzielenia się. Nie wiem po co ludzie tworzą związki, gdzie każde i tak ciągnie do siebie. Pragmatyzm jak najbardziej jest potrzebny, ale niektorzy to popadają w fanatyzm. A potem nie dziwne, ze im się nie układa, gdy na bliska osobę patrzy się jak na potencjalnego sępa  i krzywdziciela. Żyją razem, ale osobno.

64 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-08-31 12:08:57)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
Benita72 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Rozwój osobisty oferowany często przeż różnych Guru skupia sie na obronie własnego Ja- zagrożonego..
Takie czasy...

smile

Nie wiem, czy dobrze zrozumialam - uwazasz, ze rozwoj osobisty jest czynnikiem uderzajacym w dobro zwiazku? Kojarzy Ci sie ze skupieniem na sobie i egoizmie? Nic bardziej blednego, moim zdaniem, rozwoj osobisty bierze tez pod uwage - dobro, rozwoj, zdrowienie - relacji danej osoby, a nie - oddalanie sie od partnera.

Napisałam: przez różnych Guru- np. często ludzie korzystają z różnych kursów parodniowych np nie uwzzględniających osobistych ich uwarunkowań czy wręcz problemów.
Gdy ktoś pracuje nad soba systematycznie, np z psychoterapeutą, to inna sprawa.

65 Ostatnio edytowany przez Tokepit (2017-08-31 12:20:37)

Odp: Miłosć a pieniądze - trudny temat...
adiaphora napisał/a:

Nie wiem po co ludzie tworzą związki, gdzie każde i tak ciągnie do siebie. Pragmatyzm jak najbardziej jest potrzebny, ale niektorzy to popadają w fanatyzm. A potem nie dziwne, ze im się nie układa, gdy na bliska osobę patrzy się jak na potencjalnego sępa  i krzywdziciela. Żyją razem, ale osobno.


Dokładnie tak...Czytając opinie niektórych (a raz jeszcze  - bylem ciekaw spojrzenia a nie prosiłem o radę) to mam wrażenie, że wiele związków to "żyjemy razem ale osobno". Oczywiście jak już tutaj wspominano - jak mają tak samo myślącego partnera to OK ale dla mnie takie myślenie jest co najmniej dziwne.

Podobnie jak jakieś przytyki do mnie o "roszczeniowym" podejściu.
Mieszkamy razem od kilku miesięcy. W tym czasie pomagam, naprawiam, rozbudowuję, ulepszam co tylko mogę w domu i ogrodzie Partnerki. To ona często mi mówi "Usiądź chłopie, nie lataj już z tymi narzędziami, Ty masz jakieś ADHD czy jak? smile"

A ja widzę dom czy ogród, w którym od lat brakowało "męskiej ręki" i ciesze się tym jak dziecko, że mogę coś zrobić, w czymś pomóc. Nie chcę za to nic - raczej w drugą stronę - cieszę się, że w ten sposób mogę "spłacić" fakt, że pomaga mi w sytuacji, w której się obecnie znalazłem.

A myśląc kryteriami co nie których ludzi z forum to chyba "nie powinienem, przecież to nie mój dom i nie mój ogród".

Zresztą takie działania to dla mnie część uczucia jakim siebie darzymy. Pomoc w codziennych czynnościach, tych małych i tych dużych. Wsparcie w gorszych chwilach, czy to dobrym słowem czy też "groszem". Tak sobie wyobrażam miłość.

Kochać się, sypiać razem, jadać razem ale rozliczać się co do złotówki - to jakaś dziwna wizja miłości (UWAGA - to nie mój przypadek)

Posty [ 1 do 65 z 160 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Miłosć a pieniądze - trudny temat...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024