Witam Wszystkich, z gory przepraszam za dosc banalne pytanie, ale przyszedl czas i na mnie
Postaram sie napisac krotko;
Kilka miesiecy temu poznalam kogos u siebie w pracy. Od poczatku mi sie podobal, ale w zyciu nie przyszloby mi na mysl, ze w Sierpniu bedziemy juz po kilku spotkaniach sam na sam.
On wydaje sie byc bardzo zainteresowany, proponuje spotkania, pisze, ale nie jest w tym nachalny, ma duzo klasy i wydaje sie byc dosc niesmialy. Interesuje sie mna, mamy wspolne tematy, jestem jego ciekawa.Miedzy nami nie doszlo do niczego, raz rozmawialismy o swojej przeszlosci 'zwiazkowej' ale tez nie zaglebialismy sie w szczegoly.
Teraz mam taki problem...otoz nie wiem czy tylko ja tak mam, czy moze cos jest nie tak poniewaz ciagle nie wiem co do niego czuje. Jestem po bardzo toksycznym zwiazku, ktory dosc trwale zniechecil mnie do calego tematu i trzymam mezczyzn na dystans. Jestem rozwazna, raczej chlodna i nie umiem od razu, tak po prostu wejsc z kims w relacje.
Kolega bardzo mi sie podoba, z charakteru tez, ale mam wrazenie, ze chcialabym go lepiej poznac, zrobic wszystko na spokojnie. Nie spieszy mi sie.
Ogolnie jesli chodzi o uczucia itp czuje sie bardzo zagubiona, ostatnie zwiazki mocno mnie poturbowaly.
Czy to normalne, czy mi zwyczajnie nie zalezy? Duzo ludzi mowi, ze kiedy to 'ten jedyny' to sie czuje...ludzie pisza, ze po miesiacu lub tygodniu juz wiedzieli itp Dla mnie to chyba zbyt szybko(?)
Z gory dziekuje za odpowiedz