Witam. Czytam to forum w sumie od dawna. Mam pytanie odnośnie wątków związanych z udana naprawa związku. Mam w swoim straszne problemy . Trochę ku pokrzepieniu, trochę w celu odnalezienia nadziei szukam wątków opisujacych ciężkie związki, które udało się naprawić. Możecie podpowiedzieć, podesłać linki? Dziękuję
Witam. Czytam to forum w sumie od dawna. Mam pytanie odnośnie wątków związanych z udana naprawa związku. Mam w swoim straszne problemy . Trochę ku pokrzepieniu, trochę w celu odnalezienia nadziei szukam wątków opisujacych ciężkie związki, które udało się naprawić. Możecie podpowiedzieć, podesłać linki? Dziękuję
Ciężkich związków się nie ratuje - dobrych nie psuje.
Aha, czyli wszystkie problemy ze związkiem z automatu związek do kasacji. Dzięki za takie rady.
Ale jakie masz problemy w związku? Jak nic nie wiadomo, to czego oczekujesz?
Jaki związek, z kim, ile lat, co się dzieje - żadnych informacji, a my niby co, wróżki i szklaną kulę mamy?
Ale jakie masz problemy w związku? Jak nic nie wiadomo, to czego oczekujesz?
Jaki związek, z kim, ile lat, co się dzieje - żadnych informacji, a my niby co, wróżki i szklaną kulę mamy?
wiem, że nie macie. dziękuję za odpowiedź.
Jesteśmy ze sobą ze 13 lat i mamy problem komunikacyjny, który przewija się od kilku lat.
Napisałem ten post w szczycie negatywnych emocji i bezradności. Może faktycznie bez sensu ten post. Poszukam sam jakichś historii z happy endem, gdzie może znajdę jakieś wspólne cechy (sytuacje), a jak nie to może zobaczę jak inni pracowali nad związkiem i może skorzystam z pomysłów.
dziękuję!
Brak komunikacji w małżeństwie prowadzi do kryzysu i zapewne doszliście do tego etapu, skoro szukasz pomocy.
Nie napisałeś czy to jakiś konkretny temat z którym sobie nie radzicie, więc napisze Ci ogólnie, kiedy komunikacja w małżeństwie jest konstruktywna i jak ona może wyglądać z obu stron.
Konstruktywna jest wtedy, jeśli się nie oskarżacie wzajemnie, nie wyśmiewacie, jedno nad drugim nie dominuje, nie żywi urazy i nie jest drobiazgowe - nie czepia się.
Kobiety mają większą potrzebę poczucia bezpieczeństwa w związku, niż męższczyżni - ale to zapewne wiesz.
I co z tego wynika?
Dla większości z nas szczera rozmowa z mężem buduje bezpieczeństwo. Kiedy zaczyna nam brakować lub gdy rozmowa przeradza się w kłótnię, tracimy poczucie stabilizacji.
Szczególnie wrażliwe jesteśmy na kierowane do nas słowa i po każdej kłótni analizujemy jeszcze raz rozmowę, staramy się przypomnieć sobie nie tylko słowa urazy, ale również ton głosu i minę męża, z jaką wypowiedział to, co zabolało.
Często jest tak, że potrafimy nazwać urazę przed sobą, ale mamy problemy z przekazaniem swoich odczuć mężczyźnie.
Nie umiemy tego wyrazić, bo na przykład boimy się kolejnej awantury, dlatego w większości wypadków wybieramy to, co wydaje się nam najbezpieczniejsze - milczenie.
Mężczyzna natomiast nie wie, czym uraził żonę i co powinien zmienić. Dlatego woli się nie odzywać, kiedy widzi, że żona milczy.
Właśnie w taki sposób pojawiają się tzw. „ciche dni”. Brak komunikacji w małżeństwie często wynika z tego, że mąż i żona nie rozmawiają ze sobą o tym, jak się porozumiewają.
Mężczyznom często przeszkadza gadatliwość kobiet, ale nie potrafią tego przyznać i wolą nie myśleć o tym, co mówi żona.
Wtedy żony uważają, że one starają się wyjaśniać mężom powody konfliktu, a oni nie słuchają. I tak wpadamy w błędne koło.
Dla nadziejo, i do pokrzepienia
Powinna wystarczyć informacja że takie są
Nie szukaj albo nie ugrzeznij, w tej tematyce
Skutecznie odwleczesz, to przed czym ten związek stanął
Konstruktywnie, nie destrukcyjnie
Wspracie pozytywne poprzez komunikację, rozmowę, słuchanie drugiej strony, dawanie pola do wyrażenia siebie i drugiej strony
Wielce prawdopodobne że to o czym piszesz byli juz od samego początku, teraz poprostu dzięki braku współpracy, wyszło na swiatli dzienne
Wiele osób się łamie stereotypom, wiele osób twierdzi że muszą chcieć dwie strony, ze nie warto, itd itp
Nie wpadaj w wypracowane/powielane uprzedzenia, schematy
Pomoc specjalisty, generalnie aby się uświadomić, że to co niby takie dobre z naszej strony tak naprawdę przyczynia się do zaciskania pętli na szyji
I tak samo jak to się urodzilo, tak samo moze umrzeć śmiercią naturalną, a na tym będzie się nowe rodzić,
Sęk w tym że obydwie strony, mają na to wpływ, więc w zasadzie mozna wszystko, tylko nie na siłę
A brak komunikacji nie prowadzi do, brak komunikacji to efekt złej komunikacji,
Kryzys był jakby cały czas była natomiast na to obopólna zgoda
Chyba najlepszy moment do pójścia naprzod w rozwoju siebie i relacji, tak naprawdę
Samemu chyba awykonalne, zwłaszcza gdy mówienie odkrywanie siebie jest bolesne
A to już przecież mówi o komunikacji
Brak komunikacji w małżeństwie prowadzi do kryzysu i zapewne doszliście do tego etapu, skoro szukasz pomocy.
Nie napisałeś czy to jakiś konkretny temat z którym sobie nie radzicie, więc napisze Ci ogólnie, kiedy komunikacja w małżeństwie jest konstruktywna i jak ona może wyglądać z obu stron.
Konstruktywna jest wtedy, jeśli się nie oskarżacie wzajemnie, nie wyśmiewacie, jedno nad drugim nie dominuje, nie żywi urazy i nie jest drobiazgowe - nie czepia się.Kobiety mają większą potrzebę poczucia bezpieczeństwa w związku, niż męższczyżni - ale to zapewne wiesz.
I co z tego wynika?
Dla większości z nas szczera rozmowa z mężem buduje bezpieczeństwo. Kiedy zaczyna nam brakować lub gdy rozmowa przeradza się w kłótnię, tracimy poczucie stabilizacji.
Szczególnie wrażliwe jesteśmy na kierowane do nas słowa i po każdej kłótni analizujemy jeszcze raz rozmowę, staramy się przypomnieć sobie nie tylko słowa urazy, ale również ton głosu i minę męża, z jaką wypowiedział to, co zabolało.Często jest tak, że potrafimy nazwać urazę przed sobą, ale mamy problemy z przekazaniem swoich odczuć mężczyźnie.
Nie umiemy tego wyrazić, bo na przykład boimy się kolejnej awantury, dlatego w większości wypadków wybieramy to, co wydaje się nam najbezpieczniejsze - milczenie.Mężczyzna natomiast nie wie, czym uraził żonę i co powinien zmienić. Dlatego woli się nie odzywać, kiedy widzi, że żona milczy.
Właśnie w taki sposób pojawiają się tzw. „ciche dni”. Brak komunikacji w małżeństwie często wynika z tego, że mąż i żona nie rozmawiają ze sobą o tym, jak się porozumiewają.Mężczyznom często przeszkadza gadatliwość kobiet, ale nie potrafią tego przyznać i wolą nie myśleć o tym, co mówi żona.
Wtedy żony uważają, że one starają się wyjaśniać mężom powody konfliktu, a oni nie słuchają. I tak wpadamy w błędne koło.
widzisz ósemka masz 75% szklanej kuli
tak mniej więcej jest, że obwiniamy się wzajemnie za problemy, że ja się czepiam, że ona atakuje itp... pewnie to klasyka konfliktu.
teraz sobie postanowiłem, że skoro słowami nie mogę czegoś osiągnąć ,to postaram się czynami. Np. chcę więcej uczuć, nie będę prosił (narzekał) o więcej, tylko będę je okazywał w zwiększonej ilości, to może żona też zacznie. Wg tego przykładu postaram się działać przez jakiś dłuższy okres czasu, np. pół roku i potem zobaczę jakie rezultaty będą. Nie chciałbym aby było tak, że tylko ja się będę starał. Sądzę jednak, że jest szansa na sukces i wierze w to.
Mam dość poczucia , że ciągle jest coś nie tak . Nie to, że mam "jazdy" na ten temat, ale po prostu to się czuje, jak to się mówi, że coś "wisi w powietrzu".
Może powyższa taktyka pomoże.
Pewnie czasy jak kiedyś nie wrócą, gdy nie mogliśmy godziny bez siebie wytrzymać. Ale może się do nich przybliżymy. Chcę spróbować rozpalić na nowo ogień. Niestety trudy życia oraz wcześniejsze walki między sobą jakieś piętno na nas , tak po ludzku, odcisnęły. Ale warto spróbować.
Dla nadziejo, i do pokrzepienia
Sęk w tym że obydwie strony, mają na to wpływ, więc w zasadzie mozna wszystko, tylko nie na siłę
A brak komunikacji nie prowadzi do, brak komunikacji to efekt złej komunikacji,
Kryzys był jakby cały czasbyła natomiast na to obopólna zgoda)
No właśnie chodzi też o to, że wiele złych momentów przesłania te dobre, i pojawia się kryzys. Pojawiają się myśli po co to wszystko, po co się męczyć ze sobą , po co , po co... a jednak nadal ze sobą jesteśmy. Masz rację, kryzys jakby cały czas - chociaż jest dużo dobrych chwil.
I tak jak piszesz, można wszystko, jak się chce. Mam nadzieję, że rozpali się między nami.
10 2017-08-14 13:08:05 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-08-14 13:08:59)
coś "wisi w powietrzu".
Może powyższa taktyka pomoże.
na wojnie są strony, nie ma ludzi
Pewnie czasy jak kiedyś nie wrócą, gdy nie mogliśmy godziny bez siebie wytrzymać. Ale może się do nich przybliżymy. Chcę spróbować rozpalić na nowo ogień. Niestety trudy życia oraz wcześniejsze walki między sobą jakieś piętno na nas , tak po ludzku, odcisnęły. Ale warto spróbować.
mogą wrócić
jednak trzeba żyć, jak te godziny trwają "bez siebie" i po to też są, aby to wzmocnić
i to piętno jest tą blokadą
próbować warto, bo masz wszystko na ręce, nie trzeba nic więcej, niż posprzątanie "podwórka" bo na nim, się wywalacie
teraz sobie postanowiłem, że skoro słowami nie mogę czegoś osiągnąć ,to postaram się czynami. Np. chcę więcej uczuć, nie będę prosił (narzekał) o więcej, tylko będę je okazywał w zwiększonej ilości, to może żona też zacznie. Wg tego przykładu postaram się działać przez jakiś dłuższy okres czasu, np. pół roku i potem zobaczę jakie rezultaty będą. Nie chciałbym aby było tak, że tylko ja się będę starał. Sądzę jednak, że jest szansa na sukces i wierze w to.
Ważne jest abyś zachował równowagę w tych swoich staraniach i nie przesłodził, przede wszystkim był naturalny - żona musi czuć, że to wypływa z Ciebie a nie jest planem, który ma coś na niej wymóc. W przeciwnym przypadku żona natychmiast wyczuje sztuczność w Twoim zachowaniu i będzie klapa.
Spróbuj też nie oddzielać słów od czynów - łącznie mogą czynić cuda.
Powodzenia!
Ale jakie masz problemy w związku? Jak nic nie wiadomo, to czego oczekujesz?
Jaki związek, z kim, ile lat, co się dzieje - żadnych informacji, a my niby co, wróżki i szklaną kulę mamy?
Jeżeli dobrze czytam to autor poprosił tylko o linki....
santapietruszka napisał/a:Ale jakie masz problemy w związku? Jak nic nie wiadomo, to czego oczekujesz?
Jaki związek, z kim, ile lat, co się dzieje - żadnych informacji, a my niby co, wróżki i szklaną kulę mamy?Jeżeli dobrze czytam to autor poprosił tylko o linki....
To polecam czytać więcej niż pierwszy post, zanim się coś powie, bo mój post dotyczył następnego pytania
nerwus-86 napisał/a:coś "wisi w powietrzu".
Może powyższa taktyka pomoże.na wojnie są strony, nie ma ludzi
nerwus-86 napisał/a:Pewnie czasy jak kiedyś nie wrócą, gdy nie mogliśmy godziny bez siebie wytrzymać. Ale może się do nich przybliżymy. Chcę spróbować rozpalić na nowo ogień. Niestety trudy życia oraz wcześniejsze walki między sobą jakieś piętno na nas , tak po ludzku, odcisnęły. Ale warto spróbować.
mogą wrócić
jednak trzeba żyć, jak te godziny trwają "bez siebie" i po to też są, aby to wzmocnići to piętno jest tą blokadą
próbować warto, bo masz wszystko na ręce, nie trzeba nic więcej, niż posprzątanie "podwórka" bo na nim, się wywalacie
u Ciebie wróciły takie czasy ? miałeś jakieś problemy ?
autorze, jeśli w związku też sie tak komunikujesz mętnie jak tu z ludźmi na forum, to szlag by mnie trafił!
Ósemka, Twój post [6] bardzo ciekawy, ale jedno mnie zaintrygowało - "dla większości z nas szczera rozmowa z mężem buduje bezpieczeństwo". Pytanie, czy tę rozmowę zacząć musi kobieta? Bo jak ja próbuję rozmawiać z moją to często słyszę "wszysto robisz, żebyśmy się tylko kłócili". A może moja nie należy do większości z Was
Udało się
Piszesz pod nazwą nerwus-86 - czy ta nazwa to przypadek ??
Myślę, że jak sami nie naprawicie to nikt Wam nie naprawi. Dwie osoby muszą zrozumieć nie tylko swoje błędy, ale także drugą stronę i dojść do tego czemu źle się dzieje. I dwie strony muszą się zmieniać. Odrobina czasu na przemyślenia też nigdy nikomu nie zaszkodziła.
Dogadywanie się to kwestia ćwiczeń na zasadzie prób i błędów. Nie da się idealnie wycelować, trzeba codziennie próbować.