Opiszę po krótce swoją historię, choc może tez ktoś tak miał... w mezu zachochałam sie od pierwszego wejrzenia... od razu poczulam, ze jestesmy tacy sami.. moglismy rozmawiac calymi nocami, a dniami zylismy jak w bajce. pobralismy sie. urodzilo sie dziecko.. maz byl zafascyowany corka. pozniej kupilismy mieszkanie i zaczelo sie... pan idealny... najelpiej sprzata najlepiej gotuje... wszystko naj. drugie dziecko... i jakis czas potem poznalam kogos. kto zaczal mnie lubic, za to jaka jestem. pokochal mnie... dbal o mnie, martwil sie o mnie. postapilam jak egoistka. zostawilam meza zabralam dzieci. rozwod. Kiedy go poznalam brakowalo mi kogos, kto zrobi cos tylko dla mnie, pomysli o mnie, zatroszczy sie o mnie... wszystko inne mialam.
dzis ... mam kogos kto mnie kocha a brakuje mi wszystkiego innego. w moim zyciu nie ma energii, nikomu sie nic nie chce, nie ma motywacji. ja czuje sie jak samotna matka, to nie jego dzieci.... chcialabym za duzo... do tego swiadomosc ze maz pomimo wszystko wie, ze laczyla nas wielka milosc... chcialby byc ze mna, ja tez w glebi serca tak mysle... ale tez obecny p. nie jestem w stanie go zostawic
Proponuje czym prędzej pakować Mandżurii i na biegun, tylko biegun cie ratuje
Tak to jest jak się ludziom w tyłkach od dobrobytu przewraca.
Mają za dobrze, to się nudzą i szukają wrażeń, aż znajdą, a po czasie kiedy kurz opadnie i przychodzi opamiętanie... niestety jest już za późno.
4 2017-08-07 20:34:53 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2017-08-07 20:35:12)
Za żadne skarby nie wracaj do męża !
Za niedługo mu przejdzie i znajdzie kogoś kto zrobi coś dla niego, zamiast tylko on miałby coś robić dla Ciebie.
Powinien dostać szanse na ułożenie sobie życia z normalna kobieta.
Ty miałaś swoje 5 minut i wystarczy.
Żyj wspomnieniami....
Piszesz tylko o sobie :
Ja poznałam , ja pokochałam , ja odeszłam , mnie brakuje , ja mam ale.... są tez dzieci !
Dlaczego nie piszesz o tym co one czuja, co przezywają co pragną ?
Tylko Ty jesteś ważna na tym świecie ?
a jesli byly maz nadal czuje to samo co ja do niego, i dzieci chca obojga rodzicow? co jesli on juz byl w zwiazku i mu sie nie udalo? co jesli o kilku latach od rozwodu zyjemy tak jakbysmy tylko osobno mieszkali z kims innym a wszsytko inne uklada sie dobrze?
a jesli byly maz nadal czuje to samo co ja do niego, i dzieci chca obojga rodzicow? co jesli on juz byl w zwiazku i mu sie nie udalo? co jesli o kilku latach od rozwodu zyjemy tak jakbysmy tylko osobno mieszkali z kims innym a wszsytko inne uklada sie dobrze?
Nie do końca rozumiem co masz na myśli Autorko.
Żyjecie z byłym mężem tak, jakbyście tylko mieszkali z kimś innym ?
Rozumiem więc, że łączy Was intymność, seks, wspólne odwiedziny u Waszych rodzin, wyjazdy na wakacje, wspólne święta, imprezy szkolne u córek ?
A po tym wszystkim, Ty wracasz do obecnego partnera ?
Czy dobrze zrozumiałam ?
a jesli byly maz nadal czuje to samo co ja do niego, i dzieci chca obojga rodzicow? co jesli on juz byl w zwiazku i mu sie nie udalo? co jesli o kilku latach od rozwodu zyjemy tak jakbysmy tylko osobno mieszkali z kims innym a wszsytko inne uklada sie dobrze?
Gdyby było tak jak piszesz, to nie zastanawiałabyś się i nie szukała porady na forum .
Gdyby tak było to nie zaslanialabys się obawa o zranienie uczuć kochanka, bo przecież wie, ze związał się z kobieta która potrafi zdradzać i odejsc "do", wie ze wszedł z butami w czyjaś rodzine i musi liczyć się z tym ze nie tylko z nim się zdradza ale i jego.
Gdyby tak było to w Twoim poście nie byłoby tylu "Ja" i kalkulacji swoich zysków i strat ale empatia dla byłego i dzieci.
A jest jedynie "Ja" i empatia dla kochanka.
W tej chwili zachowujesz się dokładnie tak jak podczas zdradzania męża , licząc na miękkie lądowanie na innym kwiatku.
Nie wchodzi się dobrej samej rzeki, ona zawsze się zmienia i jest inna od tej która była .
Za jakiś czas kiedy rozczarujesz się ta "nowa rzeka" znowu zaczniesz tęsknić za ta z kochankiem. Bo nie przerobiłas lekcji z przeszłości , nie zmieniłaś swojej postawy w związku , dalej brniesz w ten sam schemat i poszukiwania "lepsiejszego".
Sama idea odtworzenia rodziny, szczególnie dla dzieci jest bardzo szczytna.
Ale przy Twojej postawie mało prawdopodobne by zakończyło się to sukcesem.
Bardziej nadajesz się na przyjaciółkę , partnerkę , kochankę niż na żonę i matkę
oboje z bylym zdajemy sobie sprawe ze nie bedzie jak dawniej, ale inaczej... i nie chodzi mi tutaj o mnie... owszem czuje sie rozczarowana, ale nie chce oszukiwac obecnego p. chcialabym dac mu szanse na normalny dom, a byly maz - nie chodzi o odbudowe, ale zbudowanie czegos na nowo...
czytajac forum widze, ze kazdy pisze to samo - zdradzilas to masz, nie wracaj, bo bez sensu... czy powracajacym w ogole sie nie udaje? mysle, ze wszsytko zalezy od nastawienia... czy nie tak?
Jakbyś miała idealnego męża to bys go pragnela i żaden inny facet by dla Ciebie nie istniał. Kobiecie ktora ma idealnego meza,zdradaj przez mysl nie przejdzie.Oczywiście pisze w sensie pożądania. A to jest najważniejsze w miłości. Wiec on dobrym mężem nie jest.Zgodę się ze może być dobrym ojcem.
oboje z bylym zdajemy sobie sprawe ze nie bedzie jak dawniej, ale inaczej... i nie chodzi mi tutaj o mnie... owszem czuje sie rozczarowana, ale nie chce oszukiwac obecnego p. chcialabym dac mu szanse na normalny dom, a byly maz - nie chodzi o odbudowe, ale zbudowanie czegos na nowo...
czytajac forum widze, ze kazdy pisze to samo - zdradzilas to masz, nie wracaj, bo bez sensu... czy powracajacym w ogole sie nie udaje? mysle, ze wszsytko zalezy od nastawienia... czy nie tak?
Bzdura.
Nastawienie można mieć tęczowe, pozytywne i jakie tam.
Ale o trwałości fundamentów pod nowy związek decydują bezlitosne fakty, zdroworozsądkowe podstawy, a nie mrzonki.
A fakty w sytuacji którą opisujesz wyglądają na takie, że znudził Ci się praktyczny mąż i zdecydowałaś o odejściu do romantycznego kochanka.
Tymczasem teraz nudzi Ci się romantyczny kochanek, i rozmyślasz o powrocie do praktycznego męża.
Nie możesz JEDNOCZEŚNIE dawać szansy na normalny dom obecnemu partnerowi, i równorzędnie budować na nowo związku z mężem.
widzicie.. tu tez nie chodzi o to ze mam sobie robic dobrze ciaglymi zmianami, nie chce tez krzywidzic nikogo i oszukiwac jak jest... chcialabym wiedziec, uzyskac jakies wskazowki co zrobic by kazdemu zylo sie lepiej... kazdy sie w tym meczy... ja byly obecny... przy odrobinie wysilku w kazda strone i kazdje strony mozna cos zrobic...
jak dojsc do tego by wiedziec, czego sie chce... czy myslec o sobie czy nie o sobie... a co jesli zawsze robilo sie cos tylko dla tej drugiej osoby... albo chce sie robic... to tez nie warto nic robic?
Najpierw musisz podjąć decyzję czego tak naprawdę chcesz, i z kim tak naprawdę chcesz być - licząc się z wszelkimi konsekwencjami tej decyzji.
A później kształtować swoje życie zgodnie z tym co zdecydowałaś.
Jednak Twoje założenie, że przy odrobinie wysiłku każdej ze stron Waszego nierównego trójkąta będzie miło i przyjemnie, jest utopią.
Niby jak to sobie w praktyce wyobrażasz ?
Będziesz mieszkać dwa tygodnie z mężem, a dwa z kochankiem ?
A może zamieszkacie wspólnie w dwu kondygnacyjnym domu, a Ty będziesz zmieniała tylko piętra ?
Nie ma złotego środka w sytuacji którą opisujesz.
13 2017-08-08 16:33:54 Ostatnio edytowany przez Facet_z_wąsem (2017-08-08 16:47:12)
jak dojsc do tego by wiedziec, czego sie chce... czy myslec o sobie czy nie o sobie... a co jesli zawsze robilo sie cos tylko dla tej drugiej osoby... albo chce sie robic...
Widzisz, nie wydaje mi się, żebyś szczególnie myślała o innych. Myślisz głównie o sobie i sobie tylko chcesz robić dobrze.
W swoim pierwszym poście napisałaś:
... i jakis czas potem poznalam kogos. kto zaczal mnie lubic, za to jaka jestem. pokochal mnie... dbal o mnie, martwil sie o mnie. postapilam jak egoistka. zostawilam meza zabralam dzieci. rozwod. Kiedy go poznalam brakowalo mi kogos, kto zrobi cos tylko dla mnie, pomysli o mnie, zatroszczy sie o mnie... wszystko inne mialam.
Dużo tych: mi, mnie, o mnie, dla mnie. Nie sądzisz?
dzis ... mam kogos kto mnie kocha a brakuje mi wszystkiego innego. w moim zyciu nie ma energii, nikomu sie nic nie chce, nie ma motywacji.
Masz kogoś kto Ciebie kocha, ale czy Ty kochasz kogoś, czy tylko pozwalasz być kochaną i tego oczekujesz? Może tu jest Twój problem?
Zdrowy egoizm jest jak najbardziej w porządku. Poświęcanie się dla innych też nie daje nic dobrego. Masz prawo być kochaną, jak każdy, ale nie powinnaś traktować innych ludzi tak, jakby byli tylko po to, żeby kochać Ciebie i Tobie zapewniać szczęście.
Czy potrafisz kochać?
14 2017-08-08 17:26:29 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-08 17:44:35)
nefrika napisał/a:dzis ... mam kogos kto mnie kocha a brakuje mi wszystkiego innego. w moim zyciu nie ma energii, nikomu sie nic nie chce, nie ma motywacji.
Masz kogoś kto Ciebie kocha, ale czy Ty kochasz kogoś, czy tylko pozwalasz być kochaną i tego oczekujesz? Może tu jest Twój problem?
Zdrowy egoizm jest jak najbardziej w porządku. Poświęcanie się dla innych też nie daje nic dobrego. Masz prawo być kochaną, jak każdy, ale nie powinnaś traktować innych ludzi tak, jakby byli tylko po to, żeby kochać Ciebie i Tobie zapewniać szczęście.
Czy potrafisz kochać?
Ładnie napisane I celnie
Jednak warto zajrzeć jeszcze pod potrzebę bycia kochaną, która determinuje zachowanie autorki wątku.
Dlaczego dorosła kobieta jest tak bardzo zachłanna na oznaki zainteresowania nią, że gotowa jest robić ciągłe rewolucje w swoim życiu oraz życiu swoich dzieci? Jak wielka musi być w niej potrzeba bycia dla kogoś pępkiem świata, że wszystko inne traci na znaczeniu? I przede wszystkim skąd ta potrzeba, co leży u jej źródeł?