Witajcie. Jestem mężatką z kilkunastoletnim stażem. Kilka lat temu mąż zdradził mnie, później ja jego. Poszliśmy na terapię małżeńską (2,5 roku) małżeństwo uratowaliśmy. Znowu była wielka miłość itd. Kilka miesięcy temu znowu zaczęłam szukać kogoś na boku ( nie wiem dlaczego bo pozornie mam wszystko czego do szczęścia potrzebne). No i zdradziłam męża, doszło do kilku spotkań, kontakt mamy codzienny. Właściwie do dzisiaj bo oto dzisiaj doszło do mnie że ów kochanek ma także inną panią oprócz mnie . Zabolało i to mocno, najbardziej chyba moja własna głupota i naiwność, chociaż uzgodniliśmy na początku że jak on pozna kogoś innego to zanim to się rozwinie to chcę aby najpierw zakończył temat ze mną. Nie mogę pogodzić się z tą sytuacją ani tego sobie wytłumaczyć. Boli. Zdaję sobie sprawę jak mnie ocenicie ale może taki totalny hejt jest mi potrzebny.
... oto dzisiaj doszło do mnie że ów kochanek ma także inną panią oprócz mnie . Zabolało i to mocno, ...
i ma boleć!
Jakiś wysyp ostatnio na forum emocjonalnie niedorozwiniętych i niedojrzałych osobników płci obojga.
Sharon, sama prosiłaś
Mężatki w tych czasach to masakra, mi taka 3 lata zniszczyła i dalej niszczy, tu pisze że kocha zaraz konczy znajomość zaraz wraca, wariatka. A pewnie jakby pojawił się super nowy świeży przystojniak to już by robiła meza,mnie w rogi. Ale teksty nie jestem kurwa, szmata, dziwka opanowała perfekt. I kłamanie o uczuciu. W cale mi Ciebie nie żal, żeby się mąż jeszcze dowiedział.
sharon34 napisał/a:... oto dzisiaj doszło do mnie że ów kochanek ma także inną panią oprócz mnie . Zabolało i to mocno, ...
i ma boleć!
Jakiś wysyp ostatnio na forum emocjonalnie niedorozwiniętych i niedojrzałych osobników płci obojga.
Sharon, sama prosiłaś
Tak i nadal proszę. Boli bo czuję się oszukana i wiem że nie mam do tego prawa bo sama oszukuję . I tak emocjonalnie coś napewno jest ze mną nie tak.
Mężatki w tych czasach to masakra, mi taka 3 lata zniszczyła i dalej niszczy, tu pisze że kocha zaraz konczy znajomość zaraz wraca, wariatka. A pewnie jakby pojawił się super nowy świeży przystojniak to już by robiła meza,mnie w rogi. Ale teksty nie jestem kurwa, szmata, dziwka opanowała perfekt. I kłamanie o uczuciu. W cale mi Ciebie nie żal, żeby się mąż jeszcze dowiedział.
Mąż się dowiedział.
Magnesium napisał/a:Mężatki w tych czasach to masakra, mi taka 3 lata zniszczyła i dalej niszczy, tu pisze że kocha zaraz konczy znajomość zaraz wraca, wariatka. A pewnie jakby pojawił się super nowy świeży przystojniak to już by robiła meza,mnie w rogi. Ale teksty nie jestem kurwa, szmata, dziwka opanowała perfekt. I kłamanie o uczuciu. W cale mi Ciebie nie żal, żeby się mąż jeszcze dowiedział.
Mąż się dowiedział.
I dlatego boli, bo obie gałęzie się urwały?
7 2017-08-07 18:34:06 Ostatnio edytowany przez Olinka (2017-08-08 12:33:40)
[post obraźliwy, poniżej poziomu forum - usunięte przez moderację]
8 2017-08-07 18:40:48 Ostatnio edytowany przez sharon34 (2017-08-07 18:58:15)
sharon34 napisał/a:Magnesium napisał/a:Mężatki w tych czasach to masakra, mi taka 3 lata zniszczyła i dalej niszczy, tu pisze że kocha zaraz konczy znajomość zaraz wraca, wariatka. A pewnie jakby pojawił się super nowy świeży przystojniak to już by robiła meza,mnie w rogi. Ale teksty nie jestem kurwa, szmata, dziwka opanowała perfekt. I kłamanie o uczuciu. W cale mi Ciebie nie żal, żeby się mąż jeszcze dowiedział.
Mąż się dowiedział.
I dlatego boli, bo obie gałęzie się urwały?
Nie, boli dlatego jak napisałam powyżej. Mąż walczy o nasze małżeństwo.A ja do końca sama nie wiem czego chcę. Może nie jestem w stanie dochować wierności? Absolutnie nie szukam dla siebie żadnego usprawiedliwienia, zdaję sobie sprawę z tego co robię. Myślę o terapii.
Z tego pieca chleba już nie będzie .
Nie jesteś zdolna do życia w związku .
Poszalej trochę z kochankiem, może nawet na jakiś czas odstawicdruga pania ?
A tak na poważnie , to pozbądź sama przez kilka lat, nauc się żyć sama ze sobą i dopiero wtedy bierz się za zwiazki.
No i zdradziłam męża,
oto dzisiaj doszło do mnie że ów kochanek ma także inną panią oprócz mnie .
Słowo dane kłamcy nie jest wiążące
Dziwię się, że jeszcze walczy o to małżeństwo. Zostaw go i nie rań. Bądź sama.
Chyba to że muszę być sama będzie najlepszym rozwiązaniem. Mam wiele rzeczy do przerobienia, naprawdę wiele i pewnie po części stąd to wszystko w moim życiu się bierze. Chciałam odejść od męża właśnie m.in. dlatego żeby go już więcej nie krzywdzić, ale on nie chce mnie puścić. Źle mi jest, po prostu źle mi jest w tym moim życiu.
Dziękuję za te wszystkie komentarze.
sharon34 napisał/a:No i zdradziłam męża,
oto dzisiaj doszło do mnie że ów kochanek ma także inną panią oprócz mnie .Słowo dane kłamcy nie jest wiążące
Wiem że kłamię i oszukuję, mam tego świadomość. Karma.
Porozmawiaj z mężem i zapytaj jak widzi taki związek za parę lat, gdzie by był zdradzany. Wątpię że byłby to w stanie wytrzymać
Porozmawiaj z mężem i zapytaj jak widzi taki związek za parę lat, gdzie by był zdradzany. Wątpię że byłby to w stanie wytrzymać
Zapytałam. No właśnie nie widzi i napewno kolejny raz by tego nie zniósł, a mimo wszystko chce walczyć i dalej wierzy. A we mnie tej wiary nie ma bo prawda jest taka że nawet sama sobie nie ufam.
uzgodniliśmy na początku że jak on pozna kogoś innego to zanim to się rozwinie to chcę aby najpierw zakończył temat ze mną.
dlaczego wymagasz od kogoś tego czego sam nie robisz?inne standardy dla kazdego z partnerów?
Mąż walczy o małżeństwo.Z kim walczy?Ty spieprzyłaś ,dałaś mu nadzieję na swoją zmianę i walisz go w rogi nadal.
To nie boli?Kolejny raz by tego nie zniósł,czyli nie wie ze to nadal trwa?
Pogadaj z mężem o ,,związku otwartym"każde ciupcia na boku ale jesteście razem.Miech każde z was ma takie same możliwości.
Jeżeli nie będzie zainteresowany, wiedząc to że sama sobie nie ufasz odpuść mu.Bądź szczera z nim i ze sobą.Może po rozwodzie,za kilka lat kiedy zrozumiesz czego ci potrzeba zatęsknisz.
17 2017-08-08 07:43:20 Ostatnio edytowany przez sharon34 (2017-08-08 07:47:01)
uzgodniliśmy na początku że jak on pozna kogoś innego to zanim to się rozwinie to chcę aby najpierw zakończył temat ze mną.
dlaczego wymagasz od kogoś tego czego sam nie robisz?inne standardy dla kazdego z partnerów?Mąż walczy o małżeństwo.Z kim walczy?Ty spieprzyłaś ,dałaś mu nadzieję na swoją zmianę i walisz go w rogi nadal.
To nie boli?Kolejny raz by tego nie zniósł,czyli nie wie ze to nadal trwa?
Pogadaj z mężem o ,,związku otwartym"każde ciupcia na boku ale jesteście razem.Miech każde z was ma takie same możliwości.
Jeżeli nie będzie zainteresowany, wiedząc to że sama sobie nie ufasz odpuść mu.Bądź szczera z nim i ze sobą.Może po rozwodzie,za kilka lat kiedy zrozumiesz czego ci potrzeba zatęsknisz.
Wrzosiec
uzgodniłam to z nim na początku, bo jestem egoistką i wiem doskonale jak takie coś krzywdzi. I tak mój mąż nie wie, że to nadal trwa. Ze sobą jestem szczera, dlatego m.in. tutaj przyznaje się do tego jaka jestem, ale z mężem nie potrafię, bo wiem że wszystko co dalej bym powiedziała jeszcze bardziej go zrani. Mój mąż nie jest święta osobą (hazard, konflikty z prawem, wyroki, manipulowanie mną), zawsze stałam u jego boku w tych jego pokręconych sytuacjach, zawsze pomogłam mu się z nich wydostać, zawsze broniłam. Coś we mnie pękło. To, że on walczy podejrzewam że bierze się stąd, że on nie spodziewał sie po mnie takiej reakcji. On stracił nade mną kontrolę i tej myśli nie może znieść. Absolutnie nie obciążam tutaj męża, wszystko co teraz sie stało i dzieje nadal biorę na siebie, ale jego zachowanie i postępowanie też przyłożyło do tego cegiełkę.
Drażni mnie jeszcze sytuacja z kochankiem. Oczywiście przekonuje, że absolutnie się z nikim nie spotyka. Ja jestem rozdarta i chyba dociera do mnie świadomość, że gdyby obecnie tego kochanka nie było to może też walczyłabym o moje małżeństwo.
Z tego pieca chleba już nie będzie .
Nie jesteś zdolna do życia w związku .
Poszalej trochę z kochankiem, może nawet na jakiś czas odstawicdruga pania ?A tak na poważnie , to pozbądź sama przez kilka lat, nauc się żyć sama ze sobą i dopiero wtedy bierz się za zwiazki.
Second co Ty opowiadasz, jakie nie będzie. Ona dzieli się tym chlebem na lewo i prawo. A biedny mąż chociaż przylepkę chce dla siebie zostawić. No masakra jakaś.
sharon34 opiszę Ci najpierw moje odczucia po czytaniu Twoich postów.
Czytam sobie pierwszy post i myślę: "matko, co za baba..." Czytam kolejny: "matko, co za chłop..." czytam następny i myślę: "dobra, teraz to mnie już nic nie zaskoczy", po czym czytam dalej i myślę: "a jednak..."
A teraz rozdrobnię się na szczegóły.
Mąż się dowiedział.
po czym piszesz
I tak mój mąż nie wie, że to nadal trwa. Ze sobą jestem szczera, dlatego m.in. tutaj przyznaje się do tego jaka jestem, ale z mężem nie potrafię, bo wiem że wszystko co dalej bym powiedziała jeszcze bardziej go zrani.
To mąż wie, czy nie wie? Wie, ale tylko do połowy??? Potem piszesz, że mąż walczy, ale Ty tego nie chcesz, bo się martwisz o niego, po czym później piszesz, że gdyby całą prawdę się dowiedział, to by przestał walczyć.
Piszesz nam, że z nami to szczera jesteś, ale okazuje się, że nie jesteś!
Wiesz czemu tak siebie krytycznie tutaj oceniasz? Bo Ci tak wygodnie! W jakiś sposób Cię to usprawiedliwia. Coś na zasadzie: "wiem, że jestem podłą egoistką, ale się do tego przyznałam, więc mogę nią być dalej. Mogę zdradzać męża, bo też święty nie jest, ale mam żal do kochanka, że mnie też zdradza..." No albo jesteś trollem, albo masz taki tupet, że aż żal.
A poza tym, to czemu to wasze małżeństwo w ogóle istnieje, co? Hazard, zdrady, kłamstwa... PO CO??? Nie zastanawiaj się nad tym co mąż czuje, bo masz to w czterech literach, tylko od niego zwyczajnie odejdź. A wiesz czego Ty się najbardziej boisz? Boisz się, że on wniesie rozwód z Twojej winy.
sharon34 opiszę Ci najpierw moje odczucia po czytaniu Twoich postów.
Czytam sobie pierwszy post i myślę: "matko, co za baba..." Czytam kolejny: "matko, co za chłop..." czytam następny i myślę: "dobra, teraz to mnie już nic nie zaskoczy", po czym czytam dalej i myślę: "a jednak..."
A teraz rozdrobnię się na szczegóły.sharon34 napisał/a:Mąż się dowiedział.
po czym piszesz
sharon34 napisał/a:I tak mój mąż nie wie, że to nadal trwa. Ze sobą jestem szczera, dlatego m.in. tutaj przyznaje się do tego jaka jestem, ale z mężem nie potrafię, bo wiem że wszystko co dalej bym powiedziała jeszcze bardziej go zrani.
To mąż wie, czy nie wie? Wie, ale tylko do połowy??? Potem piszesz, że mąż walczy, ale Ty tego nie chcesz, bo się martwisz o niego, po czym później piszesz, że gdyby całą prawdę się dowiedział, to by przestał walczyć.
Piszesz nam, że z nami to szczera jesteś, ale okazuje się, że nie jesteś!
Wiesz czemu tak siebie krytycznie tutaj oceniasz? Bo Ci tak wygodnie! W jakiś sposób Cię to usprawiedliwia. Coś na zasadzie: "wiem, że jestem podłą egoistką, ale się do tego przyznałam, więc mogę nią być dalej. Mogę zdradzać męża, bo też święty nie jest, ale mam żal do kochanka, że mnie też zdradza..." No albo jesteś trollem, albo masz taki tupet, że aż żal.
A poza tym, to czemu to wasze małżeństwo w ogóle istnieje, co? Hazard, zdrady, kłamstwa... PO CO??? Nie zastanawiaj się nad tym co mąż czuje, bo masz to w czterech literach, tylko od niego zwyczajnie odejdź. A wiesz czego Ty się najbardziej boisz? Boisz się, że on wniesie rozwód z Twojej winy.
Myszeczka23
Mąż wie, że doszło do zdrady, ale nie wie że nadal mam z tym facetem kontakt. Co prawda nie spotkałam się z nim już od dobrego miesiąca, jednak kontakt telefoniczny codzienny mamy. Nie napisałam, że gdyby mąż znał całą prawdę, to przestałby walczyć, tylko, że ta cała prawda jeszcze bardziej by go zraniła, a mimo wszystko wolę mu zaoszczędzić szczegółów. Nie wiem, czy oceniam siebie krytycznie, po porostu mam świadomość tego jaka jestem i wiem doskonale, że źle postępuję. Podejrzewam, że moje zachowanie może mieć związek z tym, że jestem DDA, że podświadomie potrzebuję mężczyzny, który będzie mnie poniewierał, bo tylko taką relację znam z domu między mężczyzną a kobietą. Kilka lat temu ukończyłam terapię związaną z alkoholizmem mojego ojca i myślałam, że przerobiłam to w sobie. Jednak chyba jeszcze coś zostało i znowu znajduję się w punkcie wyjścia.
nie jestem trollem, więc chyba pozostaje tylko ten tupet.
Dlaczego pomimo tylu złych rzeczy moje małżeństwo istnieje? Pewnie umrzecie ze śmiechu, ale my się naprawdę kochaliśmy (lub kochamy - nie wiem). Tłumaczę teraz mojemu mężowi, że czasami sama miłość nie wystarcza, że mnie nie można kochać w ten sposób, bo ja się duszę i uciekam.
Nie boję się rozwodu z orzeczeniem o mojej winie, ale nie uważam też, że ta wina leży całkowicie po mojej stronie.
Uwierz mi, że chciałam odejść. Ale usłyszałam od męża, że się zabije. Zresztą nie pierwszy raz, od 7 lat stosuje wobec mnie taki szantaż emocjonalny. Tylko poraz pierwszy miesiąc temu po takim jego wyznaniu wezwałam policję, bo najnormalniej w świecie mam tego dosyć.
Secondo1 napisał/a:Z tego pieca chleba już nie będzie .
Nie jesteś zdolna do życia w związku .
Poszalej trochę z kochankiem, może nawet na jakiś czas odstawicdruga pania ?A tak na poważnie , to pozbądź sama przez kilka lat, nauc się żyć sama ze sobą i dopiero wtedy bierz się za zwiazki.
Second co Ty opowiadasz, jakie nie będzie. Ona dzieli się tym chlebem na lewo i prawo. A biedny mąż chociaż przylepkę chce dla siebie zostawić. No masakra jakaś.
Uwierz mi nie dzielę się tym chlebem na prawo i lewo.
Ten się zabije, ta DDA i potrzebuje być poniewierana... Ty jesteś pewna, że na terapii byłaś???
przecież Ty masz tak nierówno pod sufitem, że głowa mała! I nie piszę tego by Ci dowalić, tylko to jest niestety prawda. Obrzucasz się tu sama błotem, twierdzisz, że wiesz jaka podła jesteś, ale nie umiesz się z tego wyplątać, bo chyba tego potrzebujesz. Ty potrzebujesz przestać się kryć za DDA, za swoją niestabilnością emocjonalną, tylko zrozumieć, że faktycznie jesteś zimną babą, która zdradza męża. Nie szukaj w tym jakiejś głębokiej filozofii. Bo nie od dziś wiadomo, że każda nowa znajomość jest atrakcyjniejsza niż stare małżeństwo. Nie tylko dla Ciebie. Tylko to od Ciebie zależy czy w nią pójdziesz, czy nie.
Teufel napisał/a:Secondo1 napisał/a:Z tego pieca chleba już nie będzie .
Nie jesteś zdolna do życia w związku .
Poszalej trochę z kochankiem, może nawet na jakiś czas odstawicdruga pania ?A tak na poważnie , to pozbądź sama przez kilka lat, nauc się żyć sama ze sobą i dopiero wtedy bierz się za zwiazki.
Second co Ty opowiadasz, jakie nie będzie. Ona dzieli się tym chlebem na lewo i prawo. A biedny mąż chociaż przylepkę chce dla siebie zostawić. No masakra jakaś.
Uwierz mi nie dzielę się tym chlebem na prawo i lewo.
No kilka razy się podzieliłaś.
Ten się zabije, ta DDA i potrzebuje być poniewierana... Ty jesteś pewna, że na terapii byłaś???
przecież Ty masz tak nierówno pod sufitem, że głowa mała! I nie piszę tego by Ci dowalić, tylko to jest niestety prawda. Obrzucasz się tu sama błotem, twierdzisz, że wiesz jaka podła jesteś, ale nie umiesz się z tego wyplątać, bo chyba tego potrzebujesz. Ty potrzebujesz przestać się kryć za DDA, za swoją niestabilnością emocjonalną, tylko zrozumieć, że faktycznie jesteś zimną babą, która zdradza męża. Nie szukaj w tym jakiejś głębokiej filozofii. Bo nie od dziś wiadomo, że każda nowa znajomość jest atrakcyjniejsza niż stare małżeństwo. Nie tylko dla Ciebie. Tylko to od Ciebie zależy czy w nią pójdziesz, czy nie.
No widzisz nie wszyscy są doskonali. Co to znaczy mieć nierówno pod sufitem?!
No właśnie nie umiem sie z tego wyplątać, gdyby było wszystko takie proste i umiałabym sama to ogarnąć, to pewnie nie byłoby mnie tutaj. Nie kryję się za tym wszystkim, co napisałaś, tylko szukam przyczyn.
sharon34 napisał/a:Teufel napisał/a:Second co Ty opowiadasz, jakie nie będzie. Ona dzieli się tym chlebem na lewo i prawo. A biedny mąż chociaż przylepkę chce dla siebie zostawić. No masakra jakaś.
Uwierz mi nie dzielę się tym chlebem na prawo i lewo.
No kilka razy się podzieliłaś.
Tak, 2x się podzieliłam, co nie oznacza dla mnie prawo i lewo.
26 2017-08-08 13:45:28 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2017-08-08 14:26:27)
Tak, 2x się podzieliłam, co nie oznacza dla mnie prawo i lewo.
A ile trzeba razy komuś innemu wejść do łóżka niż mężowi, żeby móc stwierdzić, że chodzi na prawo i lewo?
I to jest proste. Myślisz, że tylko Ciebie jedną kręcą nowe znajomości? Myślisz, że Tobie jednej spodobał się ktoś nowy? Nowa znajomość zawsze jest kusząca. Poczuć ponownie tą adrenalinę, te motylki w brzuchu, tą niepewność, czy coś z tego będzie, tą tajemniczość, te odkrywanie siebie, poznawanie...
Może dam dość brutalny przykład, ale być może on do Ciebie przemówi: jest sobie facet, 40-sto letni, którego kręcą małe dziewczynki. Też będziesz się zastanawiała, czemu po którąś sięgnął???
Nie, ja już nad niczym nie będę się zastanawiać.
I bardzo dobrze. Ty po prostu nie zdradzaj. A jak ktoś Ci się nowy spodoba, to do męża leć, przegadaj z nim to na spokojnie, opowiedz mu czego Ci od męża brakuje, że nowy Ci się spodobał. Takie trudne, serio?