Witajcie! Potrzebuje pomocy
Jestem mężatką od 1,5 roku, przed ślubem byliśmy parą 8 lat. Jest nam dobrze razem, dogadujemy się, kłócimy sie ale zależy nam na naszym małżenstwie, związku, miłości. Dopiero zaczynamy wic własne gniazdko, niedługo w planach remont, a może i dziecko.
Mój mąż - jakim jest człowiekiem?
Z poczuciem humoru, ważna dla niego jest rodzina, jest opiekuńczy.
Ma swoje towarzystwo, kolegów, których znam, niektórych lubię więcej, innych mniej.
W wolne dni, kiedy mój mąż nie pracuje, jestem wyrozumiałą żoną. Nigdy nie trzymałam go "na smyczy" bo jestem zdania, że '"im krótsza smycz, tym szybciej się zerwie". Zawsze pozwalam mu w weekend wyjsc do kolegów, przeważnie są blisko, nigdzie nie jezdzą. Mąż też zbytnio nie przepada za alkoholem, więc mam to szczęście, że nie przychodzi do domu pijany.
Ale jest jeden problem - narkotyki.
Zaczęło się niewinnie, czasami trawka. Potem dowiedziałam się przypadkiem, że mój mąż od czasu do czasu bierze amfetamine na imprezach. Przyznam, że też kilka razy spróbowałam razem z nim i ze znajomymi. Potem zrezygnowałam całkowicie. Mąż pare razy jeszcze brał, ale z czasem bardzo mnie to dręczyło - martwiłam się o jego zdrowie, mówiłam mu o tym wprost.
Teraz, też czasami mu się zdarza i zawsze po nim poznam. Choc zauważyłam, że zaczyna mnie okłamywac. Mówi że nie brał. To już dla mnie niedobry sygnał!
Pracuje w tygodniu, ciężko pracuje. W weekend zawsze pozwalam mu na wyluzowanie sie z kolegami. Ale ostatnio jasno powiedziałąm, że nie chce, żeby cokowleik brał! Ostastnio niby odmówił kolegom. A niedawno - znowu wziął! Wkurzyłam się strasznie! Z nerwów dzwonie do niego, mówie przykre rzeczy albo pisze smsy. W domu na drugi dzień - tłumacze, że sie o niegp zwyczajnie martwie, że niszczy swoje zdrowie. To nic nie daje. Czuje się olewana, i myślę sobie - czy ja w ogóle dobrze robię, że pozwalam mu na tyle? mam mu zabronic wyjsc do kolegów? Dlaczego mnie okłamuje? Ciągle myślę i myślę. Moja teściowa, mama mojego męża twierdzi, że on bardzo przesadza, że nie jest już kawalerem i że powinnam coś z tym zrobic - ale niby co? Jeśli zabronie - zacznie okłamywac jeszcze bardziej. Staram sie więc rozmawiaqc z nim jak najwięcej. Skutkuje ale na jakiś czas. Potem to samo. Co robic?
2 2017-08-04 22:18:20 Ostatnio edytowany przez nataliabukwas (2017-08-04 22:23:16)
Po pierwsze jak mozna przesadzac z narkotykami? Albo jest sie uzaleznionym albo nie! Po drugie czy przed slubem nie widzialas jaki jest? Nie wiesz ze powinnas byla to ukrocic juz dawno temu? Jak pojawia sie dzieci to tez wyrozumiale puscisz go do kokegow zeby sie wyluzowal? O czym ty myslisz...niech szybko idzie na terapie bo z gownem nie ma zartow. Mozesz zaodoponowac mu wspolne pojscie albo postawic ultimatum i na ostro. Byle skutkowalo. Poczytaj troche o uzaleznieniach. Ty chcesz sie z nim cackac a tu trzeba wkroczyc i zareagowac.
Twój mąż jest dużym chłopcem. Jak chce ćpać to będzie ćpał. Twoje zakazy są jak zakazy mamy, która wychowuje nastolatka. A potem się dziwisz, że Cię okłamuje -- jak nastolatek mamę, która zabrania mu papierosów za rogiem szkoły.
Mój wniosek -- przeszkadzają Ci nałogi? Nie ma dzieci? Kredytu? --- no to czas na rozwód.
Popieram wypowiedź Garyego w całej rozciągłości.
Nie możesz wychowywać dorosłego mężczyzny, a już tym bardziej nie masz wpływu na jego zamiłowania do spędzania wolnego czasu. Trudno nazwać odpowiedzialnym kogoś, kto ulega (albo chce ulegać) wpływom znajomych.
A jak Ty spędzasz wolny czas?
5 2017-08-04 23:23:43 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-04 23:25:38)
W domu na drugi dzień - tłumacze, że sie o niegp zwyczajnie martwie, że niszczy swoje zdrowie. To nic nie daje. Czuje się olewana,
Jego mama też tak robiła -- tłumaczyła, ale wyegzekwować nie było komu. Nie wychowała go, więc wyprodukowała takiego nieodpowiedzialnego gościa. Ty go już raczej nie wychowasz. Tłumaczenia twoje nic nie dadzą.
... i myślę sobie - czy ja w ogóle dobrze robię, że pozwalam mu na tyle? mam mu zabronic wyjsc do kolegów?
A Ty w ogóle masz prawo coś kazać lub zabraniać dorosłemu człowiekowi?
... Dlaczego mnie okłamuje?
Jak nastolatek mamę -- robi po swojemu, a nie tak jak Ty chcesz. On tak już robi wiele lat. Dawniej matka a teraz Ty... Matka wymiękła... nie wychowała go, przegrała.
Moja teściowa, mama mojego męża twierdzi, że on bardzo przesadza, że nie jest już kawalerem i że powinnam coś z tym zrobic - ale niby co?
Nie bądź naiwna. Twoja teściowa nigdy nie zdobyła się na wychowywanie go. Olała temat. Myślała, że "po ślubie on się zmieni". I cały ten ciężar spada na Ciebie. W dodatku teściowa nakłada ten ciężar na Ciebie. W tej sytuacji się kwalifikuje powiedzieć "Niestety -- mamusiu -- ja dorosłego chłopa nie dam rady wychowywać...". Tchórzostwo teściowej... masakra! Tobą się chce wyręczyć w wychowaniu dorosłego byka.
Jeśli zabronie - zacznie okłamywac jeszcze bardziej.
Nie zabraniaj. Możesz rozmawiać jeśli masz cierpliwość. Raczej rozmawiaj do czasu aż stracisz cierpliwość i nadzieje. Może to potrwać kilka lat zanim się połapiesz w jakiej beznadziejnej sytuacji jesteś. Twoje życie.
Na twoim miejscu bym mu nic nie zabraniał. Zdystansował się, NIE zachodził w ciążę. Przygotowywałbym się do rozstania.
Staram sie więc rozmawiaqc z nim jak najwięcej. Skutkuje ale na jakiś czas. Potem to samo.
No dokładnie. I tak będziesz w kółko ćwiczona. Jak długo? To zależy od Ciebie.
W tygodniu dużo pracuje, jak zrozumiałam. Więc pewnie wraca bardzo zmęczony i w tygodniu nie ma już czasu dla Ciebie. W weekendy z kolei "odpoczywa" zażywając narkotyki ze znajomymi. To kiedy on ma taki czas przeznaczony wyłącznie dla Ciebie, na bycie razem, na wasze wspólne aktywności? Czemu nie może odpocząć z Tobą, tylko w każdy weekend musi wyskakiwać do kolegów? Ta regularność spotkań z nimi jest wg mnie dosyć dziwna. Jakby jednego weekendu bez nich nie wytrzymał? To w końcu z nimi jest w związku, czy z Tobą? Wychodzi, że on tylko 1 dzień w tygodniu ma taki całkiem dla Ciebie... Wiadomo oczywiście, pracuje, zmęczony, więc czasu wiele nie ma tak ogółem, jednak to, co ma wolne (weekend), to powinien przeznaczać na to, co dla niego jest ważne. Jak się ma mało czasu, to szanuje się go raczej. Wygląda to więc tak, że owi koledzy są dla niego tak samo ważni, jak Ty, patrząc na ilość czasu z nimi spędzanego.
Wydaje mi się, że albo uzależnienie go tam pcha tak regularnie. Albo wasz związek wcale nie jest taki cudowny, jak to się Tobie wydaje i facet woli odpoczywać w towarzystwie kumpli, niż w Twoim. Może być też mix tych obu czynników. Czyli lubi tak bardzo towarzystwo kumpli, jak i uwielbia sie nawalić.
Po pierwsze jak mozna przesadzac z narkotykami? Albo jest sie uzaleznionym albo nie!
To tak nie działa!
Załóżmy, że lubimy czekoladę. Czy jak zjemy tabliczkę raz w miesiącu czy raz na dwa tygodnie to można powiedzieć, że jesteśmy uzależnieni od tego słodkiego przysmaku?
Facet lubi poimprezować i to jego prawo ale zachowuje się nieodpowiedzialnie ponieważ wraca do domu nawąchany towarem i ty widzisz to.
Takie rzeczy powinien stosować wtedy kiedy go nie zobaczysz od razu. Traktować to jako specjalną okazję. Powiedz mu, że mu od fety wypadną niedługo zęby Z drugiej strony dobrze, że nie biorą się za mefedron
Wydaje mi się, że albo uzależnienie go tam pcha tak regularnie. Albo wasz związek wcale nie jest taki cudowny, jak to się Tobie wydaje i facet woli odpoczywać w towarzystwie kumpli, niż w Twoim. Może być też mix tych obu czynników. Czyli lubi tak bardzo towarzystwo kumpli, jak i uwielbia sie nawalić.
To tak nie działa!
Facet lubi sobie poużywać i nie zrezygnuje z tego. Znalazł kobietę, której się wydaje, że jest ważniejsza od nałogu. Ma "przystań" i ma możliwość korzystania z używek.
Nie umiem nic innego doradzić, oprócz zostawienia człowieka. On się nie zmieni, będzie tylko gorzej, Ty masz szansę na normalne życie poza narkotykami. Wybór należy do Ciebie.
Czekolada czekoladą. Moim zdaniem, jezli jakas uzywka: alkohol narkotyki czy cokolwiek doprowadza do tego, ze widoczne sa negatywne reakcje czy skutki typu: oszukiwanie zony, niedotrzymywanie obietnic, unikanie spedzania czasu razem to juz sygnal ze cos jest nie tak. Wtedy jest czas na reakcje, mozna sprobowac zareagowac, przetlumaczyc, moze sprobowac jakos odwrocic jego uwage od tego towarzystwa. Ale tak naprawde facet musi sam to zrozumiec (albo zacznie zdrowie szwankowac, albo zacznie cos odwalac po narkotykach, agresja) wtedy zobaczy ze krzywdzi innych ludzi....Tak naprawde jesli nic was nie laczy takiego jeszcze, trzeba uciekac bo w tym momencie on zaczyna cie oklamywac, ty bedziesz z nim o tym rozmawiac to zacznie cie atakowac ze sie czepiasz i jeszcze bardziej bedzie pchal sie w narkotyki, robiac to tak umiejetnie ze bedziesz czuła sie winna. Z kolei jak zostawisz temat i dalej z nim bedziesz to on bedzie czul ze to jest ok i nie ma problemu. Tak ze ja radziłabym ci rozstac sie z nim, ale wiem ze i tak tego nie zrobisz bo go kochasz i to nie takie proste.
Gary dobrze to napisał, nie zachodz w ciaze, trzymaj go na dystans i nie ufaj mu tak bezgranicznie, bo predzej czy pozniej rozczaruje cie. Wspolnych planow kredytów nie snujcie, bo to bedzie gwozdz do trumny.
ja widzę, tylke dwa wyjścia, albo terapia i leczenie uzaleznień albo rozwód... musi chyba wybrać pomiędzy Tobą a używkami, w mojej ocenie to nie idzie w parze