Witam.
Zacznę od tego, że od ponad roku mieszkam w rodzinnym domu męża. Dom jest piętrowy. Górę dostała siostra męża, a dół zajmujemy my z dzieckiem + teściowie jeden pokój. Nie chcę zagłębiać tematu czemu 5 osób gnieździ się na piętrze a jedna osoba na parterze, bo to odrębny temat.
Rodzice męża sa takimi ludźmi, że nie przyjmują dużo wagi do porządku. Na początku było mi ciężko, ale się przyzwyczaiłam. W kuchni wala się mnóstwo niepotrzebnych rzeczy, a na podłodze leży dosłownie wszystko, jakieś obierki, rozsypana trzy dni wcześniej mąka. Do czego piję? DO tego, że gdyby ktoś zaproponował dać im czerone oczojebne drzwi do sypialni, to by je wstawili, bo przecież nie muszą za to płacić a wymienią na nowe, to nic że nie pasuje.
Teściowie długo starali się o dziecko, więc dom jest postawiony chyba tylko do mieszkania dla dwóch osób. Łazienka ma wymiary 1,5X2,15 - klitka. W środku nie było nigdy nic remotnowane. Stare płytki, a za prysznic służy dziura w podłodze także wszystko spływa po podłodze aż wyschnie. Teściowie od początku twierdzili, że cały parter jest nasz tak więc możemy go sobie po swojemu remontować. Nadażyła się okazja - wesele - także wystarczająco by wyremontować łazienkę. Zaczęliśmy kombinować co zrobić z taką klitką. Zaczęliśmy myśleć, o tym by w takiej małej łazience dało się też jakoś przejść. Z racji że my płacimy - my wybieramy. Tak było do czasu. Teściowa zapragnęła mieć w tej małej łazience pralkę. Niestety na tę pralkę nie ma miejsca. Po prostu. I każdy to mówi. Po raz enty tłumaczymy jej że pralka po prostu nie wejdzie, a ich propozycja ustawienia prysznica, umywalki i toalety nie wchodzi w grę. To co proponują jest po prostu niedorzeczne. I każdy powtarzam każdy przyznaje nam z mężem racje. Chcieliśmy mieć pralkę w piwnicy, to teściowa nie da rady schodzić po schodach i trzyma się tego zdania kurczowo. Powtarza, że będę żałować pralki w piwnicy. Rozmawiałam ze szwagierką i obiecała się poskładać do wspólnej pralki w piwnicy. Niestety teściowie idą wciąż w zaparte i nawet fachowiec, który otwarcie im powiedział, że nie ma możliwości na pralkę w łazience nic nie wskórał.
Ja dostaję już powoli nerwicy, bo jutro przychodzi facet, a nic nie jest ustalone, teściowie swoje my swoje.
Postawiliśmy sprawę jasno, że skoro teściowie chcą te pralkę w łazience, niech się poskładają z nami na remont po połowie. Skoro decydują i czegoś chcą, niech dadzą na to pieniążki, a nie tylko wymagają i najlepiej byśmy to my opłacili. Teściowa zrobiła wielkie oczy, bo jak to ona nie ma prawa decydować we własnym domu. Skoro to nagle jest jej dom, a rano mówiła, żebyśmy robili to co chcemy, niech zwrócą nam do połowy koszty które pokryliśmy za płytki, toaletę, umywalkę i szafki. Nie mówiąc już o tym, że opłaciliśmy nowe okno i drzwi. Dodatkowo teść dzisiaj wpadł na pomysł, że skoro wymieniliśmy drzwi już w łazience, to pasuje wymieniać resztę. Czyli my za to zapłacimy. Owszem, planowaliśmy wymieniać wszędzie skoro to nasze, ale w pokoju teściów powinni sobie sami zapłacić za swoje drzwi no i nie w tej chwili, ponieważ pieniądze przeznaczone są na remont łazienki.
Generalnie to trzeba wymienić w tym domu wszystko. Okna, drzwi, rury, wszystko, bo teściowie przez 25 lat nie wymienili nic i nawet nie zamierzają się dorzucić.
Mam wrażenie, że czekali, aż wymieni to wszystko mój mąż. Z własnej kieszeni.
mam powoli dość. Nie wiem czy ja jestem jakaś dziwna, czy inaczej myślę, może źle, ale chyba nie wmówicie mi że powinnam płacić za coś czego po prostu nie chcę.
Co mam Kochani robić?
Zacznę od tego, że od ponad roku mieszkam w rodzinnym domu męża.
czyli nie u siebie. Ustalmy więc coś - mieszkasz w domu teściowej, jesteś jej gosciem, tak?
Rodzice męża sa takimi ludźmi, że nie przyjmują dużo wagi do porządku.
wolnoć Tomku w swoim domku
Niestety teściowie idą wciąż w zaparte
jak wyżej.
Teściowa zrobiła wielkie oczy, bo jak to ona nie ma prawa decydować we własnym domu.
No, ja tez bym zrobiła i to nie tylko oczy, gdyby ktoś mi w moim domu nie pozwolił decydować o tym gdzie mam położyc pralkę i jak mam sie poruszać
Skoro to nagle jest jej dom,
nagle? No weź..Od ilu lat ona tam mieszka, a od ilu ty? Kto ten dom budował ?
ale w pokoju teściów powinni sobie sami zapłacić za swoje drzwi
rozumiem, że wy płacicie normalnie czynsz za mieszkanie w tym domu i korzystanie z niego. Na to wychodzi..
Co mam Kochani robić?
wyprowadzić się. Wynająć , kupić lub wybudować dom/mieszkanie i na swoim wstawiać sobie pralke chocby do salonu.
Mieszkacie, to remontujcie.
Nie chcecie remontować? Zacznijcie płacić czynsz i rachunki.
Nie chcecie płacić teściom i remontować ICH domu? Idźcie na swoje.
Widzę, że nie zrozumieliście mojego posta.
Kto napisał, że nie płacimy za rachunki? Po drugie jak już napisałam a MamaMamusia nie zacytowała tych fragmentów tylko przecież wybrane: od początku teście mówili, że nasz jest parter. Wszystko jest do naszej dyspozycji, my sobie to remontujemy kiedy chcemy i jak chcemy. Ze wszystkim konsultuję się z teściami, czy drzwi są odpowiedniego koloru, czy dodatki do łazienki im odpowiadają czy płytki sa tego koloru czy nawet odcienia czy im odpowiada bo nie mówię o podobaniu, bo podobać się ma nam, skoro dajemy na to pieniądze. Teściowie będą z tego korzystać właściwie za darmo, bo my to remontujemy za nasze pieniądze. Jak już wspominałam parter jest nasz, ale teściowie mieszkają z nami, czyli ich jest jeden pokój. Jeżeli miałam na myśli wymianę drzwi w pokojach, to wymieniamy drzwi w pokojach a teściowie wymieniają w swoim bo to jest ich przecież pokój, ja tam nie sprzątam, nie śpię, a że oni chcą zrobić remont to ja nie będę przecież remontować ich pokoju.
Po drugie może było tak tylko w mojej rodzinie, że kto użytkował czy z czegoś korzystał to się na to składano. Na nowe drzwi do przedpokoju, które to teściowie chcieli wstawić jeszcze na samym początku poskładaliśmy sie z nimi.
Po trzecie zauważyłam, że gdy się wprowadziliśmy a raczej był przypływ gotówki, to teściowie chcą remontować wszystko. Wszystko wymieniać wszysttko wyremontować od razu najlepiej bo po co czekać. Tylko dlaczego nie zaczęli tego robić wcześniej? Wszystko spadło na nas, oni tylko wybierają co mamy zrobić i zaznaczam że też na równi będą z tego korzystać, więc co to za głupota mówić o jakis rachunkach, gdy akurat każdy tutaj płaci za siebie.
Na pralkę mieliśmy się składać w trójkę, oczywiście na tą która by stała sobie w piwnicy, na neutralnym gruncie. Szwagierka też chce remontować łazienkę i od razu zaznaczyła, że pralki wolałaby nie mieć w łazience tylko jak sie da w piwnicy. Na to teściowa przystała i bez oporów wskazała miejsce na nową pralkę w naszej łazience. Bez wcześniejszej konsultacji z nami.
Chcieliśmy mieć pralkę w piwnicy, to teściowa nie da rady schodzić po schodach i trzyma się tego zdania kurczowo.
A czemu uważasz ten powód za jakiś dziwny? Jak dla mnie teściowa dobrze kombinuje - schodzenie po schodach z rzeczami do prania w przyszłosci moze byc dla niej ciężkie. Tak to ma wszystko na jednym poziomie. Możecie robić co chcecie, ale tak by im nie utrudniać.
Nie chcę zagłębiać tematu czemu 5 osób gnieździ się na piętrze a jedna osoba na parterze, bo to odrębny temat.
Odrębny temat? No niekoniecznie. Siostra ma górę, wy dół - to wola jego rodziców, uszanujcie ją. Jak chcesz mieć całe piętro to idź i je sobie kup.
Widzę, że nie zrozumieliście mojego posta.
Raczej w drugą stronę - to ty nie zrozumiałaś odpowiedzi; nie od dziś wiadomo, że tylko nielicznym udaje się łagodnie współżyć w takim układzie, życie "na kupie" powoduje konflikty.
Teściowie mówili wam... no i co z tego? jednego dnia mówili, że wasze, a drugiego, że są u siebie i to oni decydują. Podpisaliście jakąś umowę, notarialnie spisaliście akt darowizny? ustaliliście zasady użytkowania wspólnej przestrzeni?
... no to masz skutek, coś kupujecie, remontujecie... ale robicie to w cudzym domu!
Jeżeli wynajmiesz mieszkanie i zrobisz remont tego mieszkania bez uzgodnienia z właścicielem, to nie staniesz się przez to właścicielem tego mieszkania, a jeśli właściciel się nie zgodzi, to nie obniżysz sobie kosztów najmu, niezależenie od tego ile włożysz w to mieszkanie. Analogicznie jest z domem - on jest teściów i to co robicie, robicie na rzecz ich domu. Oczywiście oni nie zabiorą ze sobą do grobu tego domu, więc być może kiedyś zostaniecie prawowitymi właścicielami... ale to może potrwać jeszcze wiele lat i wiele kasy.
Widzę, że nie zrozumieliście mojego posta.
Kto napisał, że nie płacimy za rachunki? Po drugie jak już napisałam a MamaMamusia nie zacytowała tych fragmentów tylko przecież wybrane: od początku teście mówili, że nasz jest parter. Wszystko jest do naszej dyspozycji, my sobie to remontujemy kiedy chcemy i jak chcemy. Ze wszystkim konsultuję się z teściami, czy drzwi są odpowiedniego koloru, czy dodatki do łazienki im odpowiadają czy płytki sa tego koloru czy nawet odcienia czy im odpowiada bo nie mówię o podobaniu, bo podobać się ma nam, skoro dajemy na to pieniądze. Teściowie będą z tego korzystać właściwie za darmo, bo my to remontujemy za nasze pieniądze. Jak już wspominałam parter jest nasz, ale teściowie mieszkają z nami, czyli ich jest jeden pokój. Jeżeli miałam na myśli wymianę drzwi w pokojach, to wymieniamy drzwi w pokojach a teściowie wymieniają w swoim bo to jest ich przecież pokój, ja tam nie sprzątam, nie śpię, a że oni chcą zrobić remont to ja nie będę przecież remontować ich pokoju.
Po drugie może było tak tylko w mojej rodzinie, że kto użytkował czy z czegoś korzystał to się na to składano. Na nowe drzwi do przedpokoju, które to teściowie chcieli wstawić jeszcze na samym początku poskładaliśmy sie z nimi.
Po trzecie zauważyłam, że gdy się wprowadziliśmy a raczej był przypływ gotówki, to teściowie chcą remontować wszystko. Wszystko wymieniać wszysttko wyremontować od razu najlepiej bo po co czekać. Tylko dlaczego nie zaczęli tego robić wcześniej? Wszystko spadło na nas, oni tylko wybierają co mamy zrobić i zaznaczam że też na równi będą z tego korzystać, więc co to za głupota mówić o jakis rachunkach, gdy akurat każdy tutaj płaci za siebie.
Na pralkę mieliśmy się składać w trójkę, oczywiście na tą która by stała sobie w piwnicy, na neutralnym gruncie. Szwagierka też chce remontować łazienkę i od razu zaznaczyła, że pralki wolałaby nie mieć w łazience tylko jak sie da w piwnicy. Na to teściowa przystała i bez oporów wskazała miejsce na nową pralkę w naszej łazience. Bez wcześniejszej konsultacji z nami.
Ale szczerze to co w tym dziwnego? Dostaliście za darmo piętro. Jak wymieniacie wszystkie drzwi na dole to chyba lepiej, że wszystkie, a nie wszystkie oprócz pokoju teściów. Przedstawiasz ich trochę pazernie, ale pewnie od początku takie były założenia ich i twojego męża - nie bulicie za wynajem ani kredyt, ale na remont już tak. Teściowie nie są chyba jeszcze tacy starzy, trochę pożyją. Teściowa nie chce pralki na dole z powodu jednak konkretnego - by nie latać po piętrach. Moim zdaniem ma rację.
Ty nie wiesz na czym polega mieszkanie z teściami. I to jest problem. To ZAWSZE będzie ich dom. Dopóki tam mieszkają. Myślałaś, że oni będą sobie potulnie mieszkać w jednym pokoiku i się nie wtrącać? Teraz już wiesz dlatego tyle ludzi bierze kredyt / wynajmuje.
Dziewczyny maja racje najpierw trzeba załatwić "na papierze" ze parter jest wasz a oni maja 1 pokój do dyspozycji dopóki żyją a potem pakować pieniądze. W każdej chwili mogą Wam powiedzieć ze zmienili zdanie i co będziesz sie kłóciła ze starszymi ludźmi o zwrot pieniędzy za płytki które polozyliscie w ich łazience? Niestety nawet z najlepiej żyjąca sie rodzina wszystko trzeba zabezpieczać i spisywać u notariusza
Rozwiązanie jest bardzo proste. Spisujecie z teściami i szwagierką porozumienie, że pralka ląduje w piwnicy, a ty i szwagierka robicie pranie teściom dopóki tam mieszkacie razem. Jeśli ty i mąż albo szwagierka się wyprowadzicie, to pozostała strona "młodsza" przejmuje na siebie całe pranie albo organizuje pralkę na parterze. Macie łazienkę po swojemu, teściowa nie musi drałować do piwnicy z praniem. Przyjemnego prania!
....Skoro to nagle jest jej dom, a rano mówiła, żebyśmy robili to co chcemy, niech zwrócą nam do połowy koszty które pokryliśmy za płytki, toaletę, umywalkę i szafki.....
Jak to łatwo w dzisiejszych czasach stracić dach nad głową....
Autorko, Twoja postawa przypomina mi postawę koleżanki z wątku obok, nijakiej Stłamszonej, której wszystko się należy i do wszystkiego ma prawo.
Zapewne, po ślubie Teściowie powiedzieli "macie, mieszkajcie, dajcie nam tylko pokój" , a Wy wniebowzięci tak właśnie zrobiliście. Potraktowaliście ich jak rzeczy, bez szacunku. Daliście im mały kąt i uważacie się za prawowitych właścicieli domu. Czy tak samo traktowałabyś swoich Rodziców?
Powiedzcie mi, Drodzy Forumowicze, skąd się to bierze? Ta pazerność, chciwość i roszczeniowość dzisiejszej "młodzieży?
budowniczka napisał/a:....Skoro to nagle jest jej dom, a rano mówiła, żebyśmy robili to co chcemy, niech zwrócą nam do połowy koszty które pokryliśmy za płytki, toaletę, umywalkę i szafki.....
Jak to łatwo w dzisiejszych czasach stracić dach nad głową....
Autorko, Twoja postawa przypomina mi postawę koleżanki z wątku obok, nijakiej Stłamszonej, której wszystko się należy i do wszystkiego ma prawo.
Zapewne, po ślubie Teściowie powiedzieli "macie, mieszkajcie, dajcie nam tylko pokój" , a Wy wniebowzięci tak właśnie zrobiliście. Potraktowaliście ich jak rzeczy, bez szacunku. Daliście im mały kąt i uważacie się za prawowitych właścicieli domu. Czy tak samo traktowałabyś swoich Rodziców?Powiedzcie mi, Drodzy Forumowicze, skąd się to bierze? Ta pazerność, chciwość i roszczeniowość dzisiejszej "młodzieży?
Takie wychowanie, niestety.
Pokręcona Owieczka napisał/a:Powiedzcie mi, Drodzy Forumowicze, skąd się to bierze? Ta pazerność, chciwość i roszczeniowość dzisiejszej "młodzieży?
Takie wychowanie, niestety.
...no dobra - by wychować dobrze dzieci, trzeba samemu mieć poukładane pod kopułką.
Jednej rzeczy nie rozumiem - załóżmy, że rodzice mają ~50 lat, czyli jeszcze może ich czekać długie życie... no i co oddają swój dom, swój dorobek życia, a sami na co liczą, na łaskę dzieci?
a może jednak nie oddają? mam jedno mieszkanie i nie widzę żadnego powodu, by mojemu dziecku już dziś przepisać mieszkanie, by wkroczył w dorosłe życie ustawiony... wprost przeciwnie mówię mu, by się uczył, a potem sobie zarobił! Dzieciak ma jasność. Natomiast czego oczekiwać po dzieciakach rodziców, którzy jednego dnia mówią - "to jest twoje rób, co chcesz", a następnego dnia - "ma być po mojemu w moim domu!"
Nie żebym broniła autorki - ma już tyle lat, że powinna się zorientować, że mieszka w domu teściów, że albo musi się dopasować do nich, albo zacząć żyć na własną rękę, a nie wyjeżdżać z pretensjami, że nie może się rządzić w cudzym domu.
Natomiast czego oczekiwać po dzieciakach rodziców, którzy jednego dnia mówią - "to jest twoje rób, co chcesz", a następnego dnia - "ma być po mojemu w moim domu!"
Nie żebym broniła autorki - ma już tyle lat, że powinna się zorientować, że mieszka w domu teściów, że albo musi się dopasować do nich, albo zacząć żyć na własną rękę, a nie wyjeżdżać z pretensjami, że nie może się rządzić w cudzym domu.
No właśnie, wychowując "pasożyta" kręcimy sobie bat na ...szyi. Wiadomo, że każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej i robi to wg swojego uznania. Jedni pozwalają na wszystko, drudzy wprowadzają zasady, a trzeci jeszcze inaczej.
Tutaj problemem jest wg mnie "zawłaszczenie" przez Autorkę i jej męża mienia, bo Teściowie zapewne pozwolili im mieszkać, a po ich odejściu będzie to ich.
Jednak w każdym przypadku ważne jest pójście na kompromisy. Nie ma co drzeć kotów, tym bardziej z domownikami, z którymi zdecydowało się mieszkać. Zapewne marzeniem Teściowej zawsze była pralka w łazience i nie sądzę, że nie ma na to rady. Jest duży wybór pralek wąskich, otwieranych do góry, przeznaczonych do małej powierzchni. Ale , skoro Autorka uważa że " się nie da",to moze zaproponować Teściowej pralkę w kuchni. Zawsze to jakieś wyjście. Ona postawi na swoim, że w łazience jej nie będzie, a Teściowa nie będzie musiała schodzić do piwnicy.
... z tą pralką to tylko taka gadka-szmatka. Są plannery za friko, nie znając się na projektowaniu można się pobawić w ustawienie łazienki i jej wyposażenia... no chyba, że dziewczyna planuje mieć salon kąpielowy ale to robi się na ~40m2, a nie na 4m2
Jestem po drugiej stronie barykady - jestem synowa i mimo tego, ze z mezem splacamy/splacilismy wszystko sami, to tesciowa chodzi i opowiada, ze dom, w ktorym mieszkamy jest jej, chciala sprzedawac nasz kolejny dom, itp... Mimo tego, roszczeniowa postawa niektorych panienek po prostu mnie przeraza. Schemat jest zazwyczaj ten sam: wprowadzka na blizej nieokreslony czas do tesciow, bo trzeba dom budowac, a na wynajem kotus nie zamierza wyrzucac pieniedzy. Kochany kotus przez lata ma gdzies, ze matka z synowa sie nie dogaduja i wcale nie zamierza sie budowac i wyprowadzac, bo i tak to wszystko bedzie kiedys ich. Synowa zaczyna zaprowadzac swoje porzadki w cudzym domu i jeszcze wylicza, jak to oni sie do tego domu nie dokladaja (co oczywiscie jest bzdura, bo gdyby ich mieszkanie z tesciami wiecej kosztowalo, niz samodzielne, to by dawno sie wyprowadzili). Wieczne pretensje o wszystko, ale synowa nie zamierza sie wyprowadzac i wykloca sie o wszystko i wytyka najmniejsze "winy" (ktore w jej ustach urastaja do monstualnych rozmiarow) tesciom. Moja rada dla wszystkich ciemiezonych synowych: wyprowadzcie sie na swoje i wtedy bedziecie rzadzily we wlasnym domu. Jesli Wam sie cos u tesciowej nie spodoba, to zawsze mozecie ja poprosic o opuszczenie WASZEGO domu, albo o nie pojawianie sie w nim. Zapewniam Was, ze taka sytuacja jest bardzo komfortowa. A ze trzeba pieniazki dobrze liczyc i samemu wlasne dzieci wychowywac, a nie podrzucac dziadkom? Jak dla mnie, gra jest warta swieczki.
budowniczka napisał/a:....Skoro to nagle jest jej dom, a rano mówiła, żebyśmy robili to co chcemy, niech zwrócą nam do połowy koszty które pokryliśmy za płytki, toaletę, umywalkę i szafki.....
Jak to łatwo w dzisiejszych czasach stracić dach nad głową....
Autorko, Twoja postawa przypomina mi postawę koleżanki z wątku obok, nijakiej Stłamszonej, której wszystko się należy i do wszystkiego ma prawo.
Zapewne, po ślubie Teściowie powiedzieli "macie, mieszkajcie, dajcie nam tylko pokój" , a Wy wniebowzięci tak właśnie zrobiliście. Potraktowaliście ich jak rzeczy, bez szacunku. Daliście im mały kąt i uważacie się za prawowitych właścicieli domu. Czy tak samo traktowałabyś swoich Rodziców?Powiedzcie mi, Drodzy Forumowicze, skąd się to bierze? Ta pazerność, chciwość i roszczeniowość dzisiejszej "młodzieży?
16 2017-07-12 17:56:27 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-07-12 17:58:04)
o Boże.. warto o pralkę takie kwasy robić?
Dawaj plan domu, może są na forum jacyś architekci i podpowiedzą inne miejsce na pralkę-
W domach są duże kuchnie, może tam.
Z tą łazienką to Ciebie rozumiem, bo nie cierpię małych łazienek...
Jak już ktoś wcześniej wspomniał, są teraz tak ładne, a przy tym niewielkich gabarytów przy równoczesnej dużej pojemności bębna pralki, że przy odrobinie chęci spokojnie uda się taką wkomponować nawet w niewielką łazienkę. Sama mam pralkę, którą postawiliśmy w małej ubikacji i nie tylko nie zagraca pomieszczenia, ale też model wybrałam tak ładny, że nie powiedziałabym, że estetyka całości cokolwiek na tym traci. Widziałam zresztą wizualizacje, gdzie pralka schowana była pod blatem tuż obok zlewu (blat był wysunięty na tyle daleko, że spokonie można było ukryć to, co wymagało ukrycia), dodatkowo można zamontować przesuwne drzwiczki i wówczas nawet nie zauważysz, że ona tam jest.
Odnoszę zatem wrażenie, że tu nie o pralkę chodzi, co o odrobinę zwykłej dobrej woli - zarówno z jednej, jak i drugiej strony.
Nie rozumiem takich ludzi jak autorka. Nawet jeśli dom byłby przepisany na młodych, to i tak należy do rodziców. Bo oni za niego zapłacili.
Jak moja teściowa przepisała mieszkanie mojemu M to teraz mogę ja z niego wyrzucić? A może bez żadnego ale mogę jej tam wprowadzić lokatora? W końcu to mieszkanie mojego męża. Szanujmy się. A pazerność ludzi mnie przeraża
a ja po części rozumiem autorkę
i tak, jak ktoś coś mi daje, nie wazne czy mieszkanie czy jakąś rzecz, to do diaska robię z tą rzeczą to co ja chce. wiec i wprowadzam lokatora, jesli nie bylo takiego zastrzeżenia w umowie.
rodzice mogli nie mowic, ze mlodzi moga robic co chca. mogli też odmówić mieszkania tam,w sensie odmówić mlodym.
qrde, przeciez ta dziewczyna ma tam mieszkac do konca życia. czy ma sie zachowywać jakby mieszkala w hotelu gdzie nie moze kompletnie nic zrobic??
no bez przesady!
mnie moja eks tesciowa przy remoncie łazienki pytała,ktore plytki mi sie podobają i ktore bym chciala, bo zakladala,ze sie tam wprowadzimy - po jej smierci ;>
rodzice jako dojrzali i dorosli ludzie, zwłaszcza po zbudowaniu duzego domu,który ma być dla dzieci jeszcze przed tychże rodziców śmiercią, chyba mają świadomość,ze dzieci wcześniej czy pozniej beda chcialy miec partnerow,mezow,zony i beda chcieli mieszkać razem.
i jesli już sie na to decydują,to nie mają prawa traktowac zony czy męża dziecka jak nieproszonego goscia,który ma chodzic na paluszkach
20 2017-07-13 20:42:37 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-07-13 20:46:47)
Skoro fachowiec stwierdził, że pralki nie da się tam zamontować, to nie bardzo rozumiem, dlaczego teściowie się tak upierają. Mają jakieś schorzenia ruchowe, czy też nie bo nie?
Bardzo napięte macie tam relacje, a to przecież początki waszego tam mieszkania. Po co się w takie coś pakować, nie pojmuję. I na dodatek jeszcze taki syf, bleeech
Nawet jeśli dom byłby przepisany na młodych, to i tak należy do rodziców. Bo oni za niego zapłacili.
Nie masz racji. Jeśli dom zostałby w formie darowizny przepisany na młodych, to należy do młodych, bo przecież darczyńcy w chwili spisania aktu notarialnego potwierdzającego wolę przekazania nieruchomości tracą status jego własności. Jeśli jednak ktoś obawia się tego, co zdarzy się w przyszłości, to powinien zabezpieczyć się poprzez tak zwaną służebność osobistą. Polega ona na obciążeniu konkretnej nieruchomości, w tym przypadku domu, na rzecz oznaczonej osoby fizycznej, w tym przypadku teściów, prawem, którego zakres można kształtować dosyć dowolnie - w sposób, w jaki obydwie strony się między sobą umówią, ale oczywiście w granicach prawa i ogólnie przyjętych zasad współżycia społecznego.
To o czym wspominasz, to zasady zupełnie umowne, nawet jeśli dosyć powszechnie obowiązujące, ale wynikają z dobrej woli nowych właścicieli nieruchomości i nijak się mają do tego, co zdarzyło się w przeszłości, czyli że jak rodzice/teściowie kiedyś za dom zapłacili, to nadal są jego właścielami. Zupełnie czym innym jest bowiem prawo stanowione, a czym innym zasady wynikające z dobrych obyczajów.
samotnax4 napisał/a:Nawet jeśli dom byłby przepisany na młodych, to i tak należy do rodziców. Bo oni za niego zapłacili.
Nie masz racji. Jeśli dom zostałby w formie darowizny przepisany na młodych, to należy do młodych, bo przecież darczyńcy w chwili spisania aktu notarialnego potwierdzającego wolę przekazania nieruchomości tracą status jego własności. Jeśli jednak ktoś obawia się tego, co zdarzy się w przyszłości, to powinien zabezpieczyć się poprzez tak zwaną służebność osobistą. Polega ona na obciążeniu konkretnej nieruchomości, w tym przypadku domu, na rzecz oznaczonej osoby fizycznej, w tym przypadku teściów, prawem, którego zakres można kształtować dosyć dowolnie - w sposób, w jaki obydwie strony się między sobą umówią, ale oczywiście w granicach prawa i ogólnie przyjętych zasad współżycia społecznego.
To o czym wspominasz, to zasady zupełnie umowne, nawet jeśli dosyć powszechnie obowiązujące, ale wynikają z dobrej woli nowych właścicieli nieruchomości i nijak się mają do tego, co zdarzyło się w przeszłości, czyli że jak rodzice/teściowie kiedyś za dom zapłacili, to nadal są jego właścielami. Zupełnie czym innym jest bowiem prawo stanowione, a czym innym zasady wynikające z dobrych obyczajów.
Wiem jak stanowi prawo, ale wiem też czemu często ludzie przypisują dom na dzieci. Czemu? Żeby po śmierci rodziców dzieci się nie kłócily i nie było wojny o dom. Tak było u mnie i wielu moich znajomych. I teraz jak ojciec ma dożywotnosc u mnie i wskazany konkretny pokój łazienkę i kuchnię to mam mu zabronić korzystać z reszty domu i ogrodu? To to moje i ja to wyremontowalam? Bez przesady. Zapewne każdy rodzic dając dom dziecku liczy ze nie wychował swojego dziecka na pszennego dupka. Rodzic zabezpiecza dziecko żeby nie brało kredytów na dom, prob uje zabezpieczyć siebie żeby mieć opiekę na starość, żeby rodzina o spadek się nie kłócila, więc zapisuje to za życia. Tak jest w bardzo wielu rodzinach. A jak ktoś jest wychowany nie powiem jak i tylko czeka aż mu dadzą, to potem rodzice lądują jako bezdomni czy w domach opieki mimo że dzieci mają warunki aby się nimi opiekować. Bo tak stanowi prawo...
Poza tym taka darowiznę można cofnąć co również się zdażyło wśród moich znajomych. Wystarczy udowodnić rażąco niewdziecznosc i niewywiazywanie się z obowiazkow zapisanych w akcie.
Wiem jak stanowi prawo, ale wiem też czemu często ludzie przypisują dom na dzieci.
Z treści Twojej wypowiedzi, do której fragmentu się odniosłam, wynikało coś innego, dlatego się odezwałam.
Całej reszty zdecydowanie nie musisz mi tłumaczyć, bo nie ma takiej potrzeby, ja to wszystko doskonale rozumiem - ot, życie.
przeciez ta dziewczyna ma tam mieszkac do konca życia.
... na jakiej podstawie tak wnioskujesz? przecież są młodzi mogą wyprowadzić się do własnego mieszkania, mogą się rozwieść, mogą sprzedać, jeśli kiedyś staną się prawowitymi właścicielami.
To rodzice są właścicielami, cały czas żyją, więc na tym etapie to dzielenie skóry na niedźwiedziu!
Wynajmowałam mieszkanie przez ~10 lat, czy to oznacza, że w 5 roku powinnam zacząć poczuwać się już do bycia trochę właścicielką, a w 10 roku najmu mogłam powiedzieć właścicielowi - "spadaj na bambusa, ja tutaj mieszkam, to moje!" ?
Ja nie widzę takiej korelacji - jak chajtnęłam się z facetem, to mam prawo do majątku jego rodziców? Sorry, ale ani z pozycji młodych, ani z pozycji starych nie rozumiem takiego podejścia.
(Tak jak wcześniej napisałam - rodzice są nie w porządku wobec młodych, bo raz mówią, że mogą, a z a chwilę, że nie mogą dysponować domem, ale nie zmienia to nic, w tym co napisałam powyżej. Rodzice, tak długo jak są właścicielami, to mają również prawo do zmiany zdania kilka razy dziennie, a młodzi mają prawo żyć na własną rękę)
czy ma sie zachowywać jakby mieszkala w hotelu gdzie nie moze kompletnie nic zrobic??
... skoro zdecydowali się mieszkać u kogoś, to niestety ale muszą się liczyć z wolą właściciela... szkoda, że tak wielu młodych ludzi* tego nie rozumie, że oczekuje, że wszystko będzie łatwo, lekko i przyjemnie, że cały świat jest nastawiony na ich wygodę.
*_v_ wiem, że jesteś młoda ale chyba nie na tym etapie urządzania się w życiu