Pierwszy raz pisze na forum, ale juz nie mam sily, musze sie jakos wygadac, bo mam wrazenie ze znajomi maja to gdzies. Rozstanie jakich wiele powod - ZDRADA nie pierwsza i na pewno nie bylaby ostatnia, wiem ,zdaje sobie z tego sprawe ale... (no wlasnie jest to ale) nie jestesmy razem od 7 miesiecy a ja czuje jakbym sie cofala w czasie , zamiast lepiej jest gorzej. Czasami mam wrazenie ze jest gorzej niz na poczatku (kontaktu nie mamy od zerwania )niby powinno mi byc latwiej bo mieszka 700 km ode mnie , nie widujemy sie, nie mamy kontaktu , laczy nas jedynie corka (8lat) z ktora on utrzymuje kontakt. Dlaczego zamiast lepiej jest coraz gorzej ? , nie potrafie sobie z tym poradzic . Jestem wsciekla i pelna zalu.
Moze teraz cos o nim. Typowy casanova, zaliczy wszystko co sie rusza jak leci po kolei ,nieliczacy sie z uczuciami innych , klamca , super wpedza w poczucie winy i odwracajacy kota ogonem.
Wiem zdaje sobie sprawe z tego jaki to jest typ czlowieka , wiec dlaczego nie moge pojsc dalej tylko sie cofam i mam wrazenie ze po rozstaniu z nim wszystko sie sypie (zaczynaja sie klopoty finansowe )
Przepraszam strasznie chaotycznie napisane ale mam nadzieje ze cos zrozumiecie i przepraszam za 1000 watek o tym samym ale na prawde musialam sie komus wyzalic, bo jeszcze chwila a bym zwariowala.