Pilotka napisał/a:Już myślałam, ze chyba się muszę wybrać do jakiegoś psychologa na terapię...
A moim zdaniem to jest bardzo dobry pomysł.
Wyjaśnię Ci zaraz dlaczego tak uważam.
Masz 26 lat i nie miałaś nigdy chłopaka. Do tego zakochałaś się w kimś, kto wydaje Ci się nieosiągalny, daleki. Owo zakochanie trwa już długo. Nie postawię Ci tu oczywiście jakiejś diagnozy, ale moje zdanie jest takie: poczytaj o DDD i może niektóre objawy wydadzą Ci się znajome?
Osoby z niepełnych rodzin, lub gdzie ojciec był wycofany emocjonalnie, nie utworzył z dzieckiem więzi, mają potem często problem z wchodzeniem w relacje. (jeden z objawów DDD)
Tak nawet na logikę: czesto podświadomie powtarzamy schematy z dzieciństwa. Np. córka alkoholika znajdzie sobie męża też alkoholika. Podobnie dziewczyna bez ojca (czy fizycznie go brak było, czy psychicznie był wycofany z kontaktu) również może mieć tendencje do powtarzania sytuacji z dzieciństwa. A tą sytuacją z dzieciństwa był po prostu brak mężczyzny w jej życiu. I może być taka osoba w dorosłości otoczona tabunami chętnych do związku facetów, a i tak zostanie koniec końców sama... W tym stanie się czuje po prostu najpewniej, tak swojsko jakby... Co staje się całkiem zrozumiałe, kiedy wrócimy do jej syt. z dziecinstwa. Jest to coś, co dobrze zna, więc łatwiej jej być w tym stanie, niż w innym.
Taka dziewczyna wszystkim tak podświadomie pokieruje, że potencjalne związki nawet sie nie utworzą, a jeśli nawet, to na krótko. Często nie dostrzeże nawet tego zainteresowania, które dla postronnych jest widoczne jak na dloni, pomyśli na przykład, że faceci jej na poważnie nie traktują, może nawet niektórzy jakieś żarty sobie z niej robią...? Tam, gdzie inna kobieta zobaczy czysty podryw i szanse dla siebie, ta z DDD może zobaczyć motyw (na przykład): "to tylko kolega, na pewno mnie powaznie nie traktuje (w kategoriach związku)", "ten jest taki idealny, wspaniały, pewnie nawet by na mnie nie spojrzał, nie ma po co nawet próbować", "ten chce mnie może tylko wykorzystac?". Albo nawet po prostu poczuje, że nie chce, sama nie wiedząc czemu, ale nie. Jakby jej to miało nie być do niczego potrzebne. Może być też jeszcze coś innego, inna wymówka, inna racjonalizacja. W każdym razie efekt jest taki, że każdego faceta po kolei odrzuci. Jednych prędzej, już na wstępie, innych po nieco dłuższym czasie (np. po miesiącu związku). Zwykle będzie faceta odpychać raczej już na wstępie, co moze się też objawiać tym, że jest całkowicie bierna, nie próbuje, nie okazuje, że by coś chciała, choć wewnątrz marzy o tym facecie. Ale boi się odrzucenia i zwyczajnie nie umie tworzyć relacji, nie wie, jak sie do tego nawet zabrać. I niby boi się panicznie tego odrzucenia, a sama będzie własne działania sabotować tak, że rzeczywiście zostanie odrzucona. Bo może zakocha się w kimś "kogo nie ma" (niedostępnym) i w ten sposób wejdzie w relację, jaką miała z ojcem (którego też nie było). (Czyli w zasadzie to bardziej brak relacji.) Może będą jej sie faceci podobać tylko, póki sie ich nie da zdobyć. Takie dalekie ideały, jak dalekie są gwiazdy na niebie. Godne pragnienia i marzenia o nich, wzdychania do nich, ale nie codziennego obcowania jak człowiek z człowiekiem. Przecież taka gwiazda jest piękna, póki daleka, nieosiągalna, a będąc blisko, spalić może swym ogniem, może okazać się zwyczajnie niebezpieczna... Jeśli więc nagle by sie taki "ideał" zainteresował, to z kolei zainteresowanie ze strony takiej kobiety, po początkowej euforii, pewnie dośc szybko przeminie. A może schowa się taka kobieta za własną nieśmiałością, czy "pragnieniem wolności"... Aby dopiero po latach zrozumieć, że to nie było wcale to, co sie wydawało, ale dużo głębszy problem. Że podświadomie sama życie swoje tak ułożyła, że nie ma tego faceta koło niej, ze nigdy go tak na prawdę w jej życiu nie było... Dokładnie jak ta córka alkoholika, która nieświadomie wybrała podobnego człowieka w dorosłym życiu, tak córka opuszczona przez ojca wybierze (na ogół nieświadomie, bo na tym to polega) brak mężczyzny.
Dlatego uważam, że warto zrobić sobie terapię i wyjść z tego nieświadomego schematu. Żeby on dłużej nie kierował człowiekiem. Trzeba to rozłożyć na czynniki, zrozumieć i znaleźć jakieś nowe sposoby radzenia sobie z rzeczywistością, i głębszego zrozumienia siebie samej.
Chciałam jeszcze tylko zaznaczyć, że to powyżej co napisałam, jest w większej częsci moją własną teorią ;-) Ale choć sama do tego doszłam, to jednak stało się to na podstawie obserwacji podobnych przypadków w życiu, jak i zainteresowania mojego psychologią ogółem. Więc może jest w tym jakaś krztyna prawdy, choć nie jestem doktorem psychologii (ani nawet magistrem;-) Czasem mi się jednak udaje utrafić w jakiś problem, wiec pomyślałam, ze może akurat ;-) Ale jeśli to nie jest Twój problem, to sie moją pisaniną tu nie przejmuj. Tylko psycholog z dyplomem i praktyką jest w stanie w miarę pewnie zdiagnozować problem (a i tak sie czasami pomyli, w końcu to tylko człowiek, a ludzie sie mylą od czasu do czasu;-) Tak że sama sie zastanów, czy coś w tym jest, czy problem DDD Ciebie dotyczy (bo nie musi, ale mi to, co napisałas o sobie, dośc pasuje) i jakby co, tto najlepiej zrób sobie terapię pod tym kątem. Czyli powiedz psychologowi, że masz trudności z wchodzeniem w związki, że kochasz osobę, którą obserwujesz z daleka, ojca w dzieciństwie nie miałaś itp. Wszystko szczerze musisz o sobie powiedzieć, wtedy z psychologiem poszukacie wyjścia z problemu. Nie jest to łatwa droga, ani szybka, ale problem wbrew pozorom dośc poważny i samodzielnie może być Ci ciężko go naprawić. Bo myślę, że na to składa się wiele różnych wątków i takich jakby "podproblemów", tzn. problemów składowych, na ten główny efekt. Problem może z zaufaniem, z widzeniem siebie jako kobiety w związku, swojej w nim roli, może problemy komunikacyjne jakieś, a mogą i jeszcze różne, niezwiązane nawet z samym DDD, dochodzić, które są typowe tylko dla Ciebie. Więc to ogółem może być kawałek ciężkiej pracy, żeby ten swój "węzeł" rozwikłac i zrozumieć. I nauczyć się z tym żyć. Ale żyć w sposób, w jaki byś w głębi serca chciała, a nie ten schematyczny, gdzie prowadzi Cię podświadome powtarzanie wzorca...