Witam.
Zaczne od tego ze nie wiem co to znaczy miec taki orgazm mimo roznych partnerow dobrych w lozku, a orgazm lechtaczkowy osiagam bez problemu. Moja przyjaciolka miala 3partnerow seksualnych, a 2 z nich bylo beznadziejnych w seksie- nie za bardzo o nia dbali, czlonki mieli srednie i szybko konczyli, a mimo to dochodzila w ciagu kilku minut do orgazmu pochwowego.
Ja mialam roznych partnerow, o roznych rozmiarach i o roznej emocjonalnosci, niektorzy byli bardzo uczuciowi i cudowni w seksie inni byli bardziej oschli. Mam do was kobiety pytanie czy tez tak macie?
Z wypowiedzi mojej przyjaciolki i innych znajomych doszlam do wniosku ze nie wazne jaki jest partner w lozku, moze miec malego i moze byc beznajdziejny w lozku, ale wszystko zalezy od BUDOWY POCHWY, jak jest pochwa dobrze ukrwiona to orgazm bedzie po paru minutach wkladania byle jakiego czlonka, a jak jest slabo ukrwiona to nie wiem jakby sie partner staral to i tak nic z tego nie bedzie.
Czy ktoras jest w tak beznajdziejnej sytuacji jak ja? Czy tylko ja mam pecha ze urodzilam sie z zle ukrwiona pochwa, juz trace nadzieje na cudowny seks i przez to coraz rzadziej chce mi sie go uprawiac
Nie przejmuj się. Ważne są orgazmy aby je mieć.
A skad ty wzielas te wiadomosci o ukrwieniu?
Też mnie to zdziwiło z tym ukrwieniem, trzeba uważać, bo pochwa może zacząć obumierać.
Z tego co wiem, to wiele kobiet nie ma orgazmów pochwowych i potrafi być szczęśliwa w związkach. Ty ocierasz się o fobię. Oceniasz mężczyzn po długości członków i zmieniasz ich jak rękawiczki.
Nie przejmuj się. Ważne są orgazmy aby je mieć.
Orgazm orgazmowi nierowny, cholernie jest przytlaczajacy fakt ze czesc kobiet moze miec byle jaki seks i cudowny orgazm a ja dobry seks a brak orgazmu, bo wszystkiemu jest winna "nieodpowiednia" pochwa
O ukrwieniu wiem od lekarza, idz do dobrego ginekologa to ci powie o odpowiednim ukrwieniu pochwy
Też mnie to zdziwiło z tym ukrwieniem, trzeba uważać, bo pochwa może zacząć obumierać.
Z tego co wiem, to wiele kobiet nie ma orgazmów pochwowych i potrafi być szczęśliwa w związkach. Ty ocierasz się o fobię. Oceniasz mężczyzn po długości członków i zmieniasz ich jak rękawiczki.
Dla mnie jest to frustrujace ze np. moja przyjaciolka majaca beznadziejnych facetow po paru minutach miala orgazmbo ma widocznie do tych rzeczy przystosowana pochwe a ja majac dobrych kochankow nie mialam nic i kazdy moj partner mial orgazmy, w ogole rzadko sie zdarza zeby mezczyzna nie mial orgazmu.
Nie wmawiaj mi ze oceniam po dlugosci czlonkow wrecz przeciwnie (dodam ze byly ktory mial malego czlonka sprawial mi duzo wiecej przyjemnosci niz mezczyzna z najwiekszym) i nie zmieniam ich jak rekawiczki, mialam 5ciu, z czego z dwoma bylam 2 lata a z obecnym jestem 4, wiec najpierw zacznij od siebie a dopiero potem osadzaj innych, najlatwiej osadzac innych ale od siebie zaczac to po co, no nie? jestes typem polskiej wredoty, ktora nic nie wie o drugim czlowieku a osadza tylko po to aby tylko komus dokopac, to jest zalosne...
Wyjasnij mi jeszcze jedno - co rozumiesz przez orgazm pochwowy? Wiekszosc kobiet (70 do 80% w zaleznosci od badan) NIE JEST W STANIE osiagnac orgazmu bez stymulacji lechtaczki. Nawet te tzw orgazmy pochwowe to orgazmy lechtaczkowe, tylko lechtaczka jest pobudzana od wewnetrznej strony.
Orgazm pochwowy jest, jak kazdy kobiecy orgazm, wyuczony. Kobiety odczuwania orgazmu musza sie nauczyc (innymi slowy wytrenowac go) do odczuwania orgazmu pochwowego potrzebne sa tez mocne miesnie kegla, bo to one reaguja podczas orgazmu i wzmacniaja skurcze macicy.
Orgazmy lechtaczkowe sa silniejsze, choc krotsze, orgazmy pochwowe dluzsze, ale łagodnoejsze (choc przez dlugi czas uwazano, ze jest odwrotnie, ale wspolczesna medyczna aparatura pomiarowa jest znacznie bardziej precyzyjna niz opisy kobiet
)
8 2017-06-19 23:04:39 Ostatnio edytowany przez to-dizzy (2017-06-19 23:05:57)
Z tego co opowiadaly znajome jest to niesamowita przyjemnosc ogarniajaca cale cialo, ktora trwa dluzej niz lechtaczkowy, jedna znajoma mowila ze czuje sie jakby odlatywala i gdyby miala tak jak ja seks bez orgazmu tez nie chcialoby jej sie kochac, wspola cecha obydwu orgazmow jest cieplo ogarniajace cale cialo.
Wiem zeby osiagnac pochwowy trzeba stymulowac lechtaczke, ale tu jest pytanie:
-czy jesli np. dostanie sie orgazmu lechtaczkowego i juz w trakcie tego orgazmu partner dziala czlonkiem w pochwie, to po pewnym czasie pownien sie pojawic upragniony pochwowy?
-czy potrzeba jedynie niewielkiej stymulacji lechtaczki bez orgazmu lechtaczkowego i potem jest pochowy,
znajoma ma tak ze ona potrzebuje niewielkiej stymulacji lechtaczki i wystarczy pare minut ruchow czlonkiem i juz ma.
Czy do mocnych miesni kegla rzeczywiscie sa potrzebne te reklamowane kulki gejszy, czy one pomoga kobiecie ktora nie ma orgazmow wytrenowac miesnie aby on pojawil sie?
Z tego co opowiadaly znajome jest to niesamowita przyjemnosc ogarniajaca cale cialo, ktora trwa dluzej niz lechtaczkowy, jedna znajoma mowila ze czuje sie jakby odlatywala
O czymś takim pisała Wisłocka. Wiem, że taki orgazm jest możliwy -- i to NIE przez penetrację, ale minetka + stymulacja i piersi, brzucha, ud, pupy, no i mocno palcem od spodu na punkcie G.
Wiem zeby osiagnac pochwowy trzeba stymulowac lechtaczke, ale tu jest pytanie:
No właśnie niektóre kobiety mówią, że mają pochwowy, a tymczasem albo mąż je dodatkowo po łechtaczce głaska, albo one same siebie tam dotykają.
Po drugie łechtaczka, to jest cały taki wielki organ ("Samozaspokojenie czyli strona dla kobiet o masturbacji"). Od spodu jest taki korzeń, czyli punkt G. No i niektórzy zalecają tak się kochać, aby penisem stukać w ten punkt -- np. należąco od tyłu zamiast mężczyzna zamiast ruszać się przód-tył, powinien góra-dół.
znajoma ma tak ze ona potrzebuje niewielkiej stymulacji lechtaczki i wystarczy pare minut ruchow czlonkiem i juz ma.
NO i wyszło szydło z worka... jednak się na łechtacce dopala.
2 razy mialam tzw. wytryski kobiece z mezczyzna z najwiekszym czlonkiem, co prawda niewielkie ale mialam, no wiec jesli je sie ma to powinien byc wytrysk poprzedzony orgazmem pochwowym a ja go nie mialam tylko sam pusty wytrysk, chyba moj punkt G niewlasciwie funkcjonuje
11 2017-06-19 23:53:07 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-06-19 23:55:18)
to-dizzy napisał/a:Z tego co opowiadaly znajome jest to niesamowita przyjemnosc ogarniajaca cale cialo, ktora trwa dluzej niz lechtaczkowy, jedna znajoma mowila ze czuje sie jakby odlatywala
O czymś takim pisała Wisłocka. Wiem, że taki orgazm jest możliwy -- i to NIE przez penetrację, ale minetka + stymulacja i piersi, brzucha, ud, pupy, no i mocno palcem od spodu na punkcie G.
Wiem zeby osiagnac pochwowy trzeba stymulowac lechtaczke, ale tu jest pytanie:
No właśnie niektóre kobiety mówią, że mają pochwowy, a tymczasem albo mąż je dodatkowo po łechtaczce głaska, albo one same siebie tam dotykają.
Po drugie łechtaczka, to jest cały taki wielki organ ("Samozaspokojenie czyli strona dla kobiet o masturbacji"). Od spodu jest taki korzeń, czyli punkt G. No i niektórzy zalecają tak się kochać, aby penisem stukać w ten punkt -- np. należąco od tyłu zamiast mężczyzna zamiast ruszać się przód-tył, powinien góra-dół.
znajoma ma tak ze ona potrzebuje niewielkiej stymulacji lechtaczki i wystarczy pare minut ruchow czlonkiem i juz ma.
NO i wyszło szydło z worka... jednak się na łechtacce dopala.
No i wlasnie o to w tym chodzi - do orgazmu tak, czy inaczej potrzebma jest stymulacja lechtaczki bo to od niej pochodzi orgazm a nie z pochwy.
Nie bez powodu w Afryce podczas obrzezania kobiet usuwa sie lechtaczki by nie odczuwaly przyjemnosci z seksu. Przeciez gdyby orgazm pochwowy (!czyli pochodzacy ze stymulacji jedynie pochwy) byl możliwy to usuwanie lechtaczki byloby bez sensu.
______
Autorko - skoro kolezanki tak barwnie potrafia ci opisac orgazmvto popros je niech ci dokladnie opisza ROZNICE pomiedzy nimi.
Chcesz wiedziec jaka jest? Popros faceta by cie doprowadzil do orgazmu lechtaczkowego tradycyjnie oraz jednoczesnie pobudzal uzywajac dildo (w pochwie rzecz jasna) i jak juz bedziesz dochodzic to WTRAKCIEorgazmh niech przestanie sie zajmowac lechtaczka a kontynuuje jedynie dildo w pochwie.
Za kazdym razem niech konczy zabawe z lechtaczka o sekunde wczesniej az dojdziesz do kilku sekund. Wtedy mozecie zaczac praktykowac podczas tradycyjnego stosunku.
Dodam jeszcze, ze z fizjologicznego punktu widzenia objawy (skurcze macicy, napiecie i rozluznienie miesni. Fala ciepla itd. KAZDEGO orgazmu sa identyczne. Nie ma mozliwosci rozroznic rodzaju orgazmu na podstawie objawow (EKG. EEG. tętno, reakcje miesni). Są o e zawsze identyczne, moga sie roznic jedynie itensywnoscią (bez wzgledu na rodzaj stymulacji, nawet orgazm sutkowy daje te same objawy) dlatego pod tym wzgledem opowiadania to tylko opowiadania
dlatego pod tym wzgledem opowiadania to tylko opowiadania
Ale słyszy się tu i ówdzie o tym orgaźmie co kobieta czuje się jakby odlatywała... Chyba one się nie mylą jednak?
Iceni napisał/a:dlatego pod tym wzgledem opowiadania to tylko opowiadania
Ale słyszy się tu i ówdzie o tym orgaźmie co kobieta czuje się jakby odlatywała... Chyba one się nie mylą jednak?
Gary a wszystkie Twoje orgazmy są takie same?
Bo moje mają różna długość, różna intensywność. Chyba że ja jeszcze nie przeżyłam tego odlotowego orgazmu
14 2017-06-20 10:17:46 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-06-20 10:18:19)
Nie wiem, nie jestem kobietą -- tyle tylko co słyszałem.
PS. moje prawie wszystkie są takie same...
To wszystko wina Freuda, który twierdził, że orgazm pochwowy jest tym ważniejszym i świadczy o byciu prawdziwą kobietą I jeśli nadal ktoś wierzy w te bajki, to ma problem
To prawie jak u mnie!
Żadna partnerka nie miała ze mną pochwowego.
To wszystko wina Freuda, który twierdził, że orgazm pochwowy jest tym ważniejszym i świadczy o byciu prawdziwą kobietą
I jeśli nadal ktoś wierzy w te bajki, to ma problem
Zupelnie nie jestem zainteresowana teoriami filozofow.
Jedynie przykro mi jak przyjaciolka mowi ze po paru minutach dostaje tej cudownej ekstay i jeszcze pyta sie czy ja mam jaka kolwiek przyjemnosc ze stosunku, a ja sobie mysle no coz mam ale niespelniona do konca tak jak ona i niektore kobiety z dobrze unerwionum punktem G.
Powielam pytanie o slynnie rozlwklamowane kulki gejszy, czy rzeczywiscie miesnie pochwy staja sie po paru miesiacach mocniejsze i czy mozna osiagnac ten cudowny stan?
Czy Ty nie za bardzo skupiasz się na konkretach? Masz chyba jakas spine, ze musisz miec "pochwowy". Nasluchasz się opowieści koleżanek i uwzzasz, ze powinnas tak samo i w ten sam sposób odczuwać jak one? A moze to Twoje przezywanie jest lepsze od tego, co czuja one? Czy orgazm inny niz w wyniku klasycznej penetracji Cie nie zadowala? Uwazasz, ze gdy będziesz mieć orgazm " pochwowy" to uslyszysz wtedy chóry gregoriańskiego tak będzie cudownie?
Każdy orgazm jest świetny, tym bardziej lepszy, gdy nie nastawiasz się na konkrety, tylko potrafisz się wyluzowac i czerpać radość z bliskości fizycznej. Pogoń za określonym orgazmem i w ogole za orgazmem skutkuje na ogół tym, ze go nie masz.
Przez te wszystkie lata wogole nie mialam spiny, nie wkurzalo to mnie ze moi partnerzy mieli a ja nic, liczyla sie dla mnie tylko przyjemnosc bez orgazmu.
Z moich 5ciu partnerow tylko 1 potrafil mnie doprowadzic do lechtaczkowego, a z reszta nawet tak prostego orgazmu nie moglam osiagnac, nie chodzi tu o podniecenie, ale o to, ze zawsze byli za malo delikatni.
Teraz jestem coraz starsza, znam swoj organizm, a jednak satysfakcja niewielka z seksu jak zadnego orgazmu nie mam.
Czy mam spine czy nie to nie ma roznicy jest tak samo
Przez te wszystkie lata wogole nie mialam spiny, nie wkurzalo to mnie ze moi partnerzy mieli a ja nic, liczyla sie dla mnie tylko przyjemnosc bez orgazmu.
Z moich 5ciu partnerow tylko 1 potrafil mnie doprowadzic do lechtaczkowego, a z reszta nawet tak prostego orgazmu nie moglam osiagnac, nie chodzi tu o podniecenie, ale o to, ze zawsze byli za malo delikatni.
Teraz jestem coraz starsza, znam swoj organizm, a jednak satysfakcja niewielka z seksu jak zadnego orgazmu nie mam.
Czy mam spine czy nie to nie ma roznicy jest tak samo
No to w koncu nie masz orgazmu pochwowego czy w ogole zadnego podczas seksu? Bo to jednak roznica.
Sytuacja wyglada tak, ze z obecnym mezczyzna prawie zawsze nie mam lechtaczkowego, napisalam prawie bo raz na rok zdarzy sie nam dluzsza gra wstepna, jemu nie chce sie mnie "bardzo dlugo rozgrzewac-godzine" abym doszla, a mi znowu nie chce sie czekac az dojde-patrzac na to ze bola go juz rece czy jezyk, wiec daje sobie spokoj, wole sama dokonczyc, samej bez problemu zawsze potrafie w5minut, a on pracuje pracuje i rzadko kiedy to nam wychodzi
Jeśli sama umiesz się doprowadzić do orgazmu w pięć minut, a facet musi na to charować godzinę, to z waszym seksem ewidentnie jest coś nie tak. Pytanie:
- czy ty mu pokazujesz, co powinien robić, a on tego nie realizuje, bo mu się nie chce, bo nie umie, etc.?
- czy ty czekasz, aż on się magicznie domyśli, co robić?
- czy z jakichś powodów masz inne podejście do seksu z nim niż do masturbacji (np. z nim jesteś już z góry zniechęcona)?
Zidentyfikuj problem, to będzie można zastanowić się, jak go rozwiązać. I nie nazywałabym orgazmu łechtaczkowego "łatwym", bo jego osiągnięcie - jak każdego innego - zależy od współpracy i nastawienia obojga partnerów. Więc nie zrzucaj winy tylko na facetów, bo Twoim udziałem w tych sytuacjach jest co najmniej przyzwolenie - w końcu z jakiegoś powodu przez te wszystkie lata godziłaś się na brak przyjemności, więc teraz pretensje są cokolwiek spóźnione. I orgazmu z nich nie będzie.
No to rób sama z nim... Musicie się zgrać... on Cię pieści, ale abyś Ty też mogła siebie dotykać.
24 2017-06-23 14:28:05 Ostatnio edytowany przez to-dizzy (2017-06-23 14:31:34)
- czy ty mu pokazujesz, co powinien robić, a on tego nie realizuje, bo mu się nie chce, bo nie umie, etc.?
- czy z jakichś powodów masz inne podejście do seksu z nim niż do masturbacji (np. z nim jesteś już z góry zniechęcona)?.
Wydaje mi sie ze problem jest w tym ze partner w ogole mnie nie podnieca, poniewaz jest za szybki w "swoim podnieceniu" i za bardzo napalony, a mnie to w ogole nie kreci, wolalabym gdyby podniecal sie przez pol godziny a nie minute, a jak jest podniecony to chce juz stosunku, zamiast powoli a do celu
co z tego ze jemu pokazuje ze chce zeby mnie dotykal tak a nie innaczej jak po chwili zapomina sie bo jest za bardzo napalony i w zaden sposob tego nie zatrzymam,a dodam ze probowalam, po prostu juz tak ma i tego nie zmieni, faceci roznie sie podniecaja mialam takiego ktoremu schodzilo z pol godziny i wlasnie z nim bylo mi najlepiej w lozku.
Jak myslicie ludzic sie nadzieja ze da sie cos z tym zrobic? ja juz nadzieje trace
Nie da się z tym nic zrobić.
Zmień chłopaka.
Zmienianie wykluczone, poniewaz poza ta sfera dogadujemy sie bardzo dobrze, z nikim tak sie nie dogadywalam jak z obcecym, co z tego ze zmienilabym go na kochanka dobrego w te klocki, jak poza ta sfera pewnie juz tak swietnie nie dogadywalibysmy sie - tak wlasnie bylo z moimi poprzednimi partnerami, w lozku dobrze a poza juz niekoniecznie...i kolo zamyka sie, sytacja bez wyjscia!?
orgazmy pochwowy łechtaczkowy cyckowy ... to już kilka
a ja miałem tylko jeden i to chu ....y
ważne że jest przyjemnie i tyle w temacie
Chlopak proponowal mi dzis wieczorem seks ale odmowilam, kompletnie nie mialam na niego ochoty, jesli cos drinknelabym to wtedy tak...
orgazmy pochwowy łechtaczkowy cyckowy ... to już kilka
a ja miałem tylko jeden i to chu ....y
Ale sie usmialam, od razu lepszy humorważne że jest przyjemnie i tyle w temacie
i usmiechnelam lubie Cie
Zmienianie wykluczone, poniewaz poza ta sfera dogadujemy sie bardzo dobrze, z nikim tak sie nie dogadywalam jak z obcecym, co z tego ze zmienilabym go na kochanka dobrego w te klocki, jak poza ta sfera pewnie juz tak swietnie nie dogadywalibysmy sie - tak wlasnie bylo z moimi poprzednimi partnerami, w lozku dobrze a poza juz niekoniecznie...i kolo zamyka sie, sytacja bez wyjscia!?
Może Ci się to wydawać rozsądnym podejściem - zmienisz zdanie, jak facet będzie Ci wyrzucać oziębłość albo jak kiedyś odkryjesz, że Cię zdradza, bo z Tobą seks jest sporadyczny. A będzie sporadyczny, bo nikt nie lubi "się poświęcać", robić czegoś, co nie sprawia przyjemności i w zasadzie jest przykrym obowiązkiem - a Ty tak o seksie piszesz i już mu tego seksu zaczynasz odmawiać. To się tylko będzie pogłębiać.
Ewidentnie on seksu chce i potrzebuje, więc spychanie tego tematu na bok, branie na przeczekanie czy liczenie, że "jakoś się przyzwyczaisz" albo "jakoś to będziesz znosić" to droga na manowce. Podobnie jak ograniczanie kontaktów seksualnych. Z tego będą prędzej czy później jeszcze większe problemy niż masz obecnie. I wierz mi, żadna ilość zalet charakteru, dobrego dogadywania się, zrozumienia itp. nie zrekompensuje Ci zdrady lub pretensji o to, że on nie ma z Tobą seksu. A może być i tak, że za jakiś czas to Ty spotkasz fajnego kochanka i popłyniesz w tango i co wtedy? Naprawdę, lekceważenie seksualnego aspektu relacji i żywienie się nadzieją, że jak wszystko inne na razie działa, to z tym jednym "jakoś to będzie" jeszcze nikomu nie wyszło na zdrowie. Pomyślałaś, że jeśli on przestanie znajdować zaspokojenie seksualne w waszej relacji, to odsunie się od Ciebie również w innych aspektach i z waszego dobrego dogadywania się nic nie zostanie?
Uważam, że jedynym wyjściem jest szczera rozmowa. Powiedz mu wprost, bez owijania w bawełnę i jakiegoś "lukrowania", że obecny seks nie sprawia Ci przyjemności, a wręcz przeciwnie. Że potrzebujesz tego, tego i tego, żeby mieć z seksu przyjemność, a tej przyjemności chcesz i nie zamierzasz całe życie uprawiać seksu, w którym tylko on ma z tego frajdę, a Ty "znosisz" jego zachowania. Przyjemne to dla niego raczej nie będzie, ale jeśli jest dojrzałym mężczyzną, a nie chłopaczkiem z wrażliwym ego, to weźmie fakty na klatę. Jeśli jest dojrzałym mężczyzną, to rozumie również, że seks nie służy przyjemności faceta, a przyjemności obojga i że na tą przyjemność oboje muszą zapracować. Wtedy będziecie mogli zacząć szukać wspólnych metod na to, by seks był przyjemny dla was obojga. Jak się oburzy albo Cię oleje, to przykro mi, ale jednak nie złapałaś za nogi Pana Boga, a zwykłego egoistę, dla którego w łóżku jesteś po prostu lalką służącą dla jego satysfakcji, ale bez prawa do poszukiwania własnej.
Jest też inna opcja - po prostu ten facet seksualnie Cię nie pociąga. Popełniłaś klasyczny błąd wielu kobiet, wiążąc się z facetem, który jest "dobrym człowiekiem", "rozsądnym wyborem", ale po prostu nie jest dla Ciebie mężczyzną a przyjacielem. Przyjaźń jest w związku ważna, ale na samej przyjaźni związku nie zbudujesz. I teraz dopiero mierzysz się z realnymi a nie wyobrażonymi konsekwencjami takiego "układu". Jeszcze się łudzisz, że z seksem "jakoś dasz radę", choć już na własnej skórze czujesz, że radę przestajesz dawać. Niestety, lepiej nie będzie.
Także zastanów się nad przyczynami tej sytuacji. I przestań wierzyć w romantyczne, duchowo natchnione bzdury o tym, że najważniejsze jest porozumienie dusz i zgodne charaktery. Związek to nie bocian, na jednej nodze nie ustoi.
30 2017-06-26 00:05:14 Ostatnio edytowany przez to-dizzy (2017-06-26 00:12:02)
to wszystko jest skoplikowane bo ma bardzo dojrzaly charakter, ma glowe na karku jak prawdziwy facet, poza tym umie mnie bronic, podejmowac meskie decyzje, nie zostawi mnie na pastwe losu jak ostani prostak itp. I nikt z poprzednikow nie byl tak odpowiedzialny za mnie jak obecny.
Tak traktuje go bardziej jako przyjaciela, ale ze wszystkimi facetami z ktorymi laczyla nas niesamowita chemia nie moglismy ze soba wytrzymac na dluzsza mete i zwiazki trwaly gora rok, 2lata, a z obecnym juz leci 4 mimo braku ode mnie pozadania jak widzicie pozadanie nie przetrwalo proby czasu, pozadaniem nie stworzy sie udanego zwiazku, a zwiazek przyjacielski jednak dluzej moze przetrwac, mimo zawirowan.
Mowilam wiele razy ze jego dotyk zbyt ostry i brutalny, na chwile bylo ok a potem znowu to samo, tak ma i tego nie zmieni.
Absolutnie z obecnym nie wierze w pierdoly typu porozumienie dusz itp bo on absolutnie romantykiem nie jest, tak wierzylam ale z poprzednim bo laczyl nas cudowny uczuciowy i romantyczny seks.
Wydaje mi sie ze glownym problemem jest to ze jest zbyt malo UCZUCIOWY I WRAZIWY w seksie, tak jakby nie umial wejsc do mojej duszy jak poprzeni facet, w zyciu codziennym jest zupelnie na odwrot, dziwne ale tak juz ma:(
przy poprzednich facetach a szczegolnie przy ostatnim jak kochalismy sie nic dla mnie poza ta chwila nie istnialo, skuialam sie cala soba tylko na tym do tego stopnia ze nawet nie slyszalam telefonu, z obecnym nie moge sie tak 100procentowo skupic.
kochanki to mial nie bedzie, bo jemu nie zalezy na uczuciowym seksie, predzej ja sie tego po sobie spodziewam ze znajde sobie uczuciowego faceta.
Jak jest we mnie to albo go malo co czuje albo jestem sucha jak sahara.
Masz swoją filozofię związku i ja Cię na siłę nie będę przekonywać, że ona jest błędna. Może zresztą akurat w Twoim wypadku się uda, choć wszystkie związki z rozsądku, jakie znam (łącznie z tym moich rodziców) albo rozpieprzyły się z hukiem, raniąc wszystkich zaangażowanych albo trwają wciąż na siłę, będąc parodią samych siebie, bo tłumione "wi imię przyjaźni i związku" frustracje po prostu zatruły te relacje od wewnątrz i po dawnym porozumieniu nie ma już śladu, jest za to masa żółci i wzajemnych pretensji.
Jasne, że nie da się związku zbudować na samym pożądaniu. TAK SAMO nie da go się zbudować na samej przyjaźni - agonia w tym drugim przypadku może być późniejsza, ale też zwykle bardziej bolesna. Tak jak pisałam wcześniej - związek nie bocian, na jednej nodze nie ustoi, nie ważne jaka to noga. Znam jednak całe mnóstwo ludzi, którzy związki zbudowali na mieszance obu powyższych, więc nie jest to fizyka kwantowa ani loty na Marsa. Tylko trzeba znaleźć odpowiedniego człowieka, a nie liczyć, że ten nieodpowiedni ale pod ręką zmieni się.
I proszę, nie rozśmieszaj mnie naiwnością pod tytułem "na 100% nie znajdzie sobie kochanki, bo jemu nie zależy na uczuciowym seksie" - jak mu dalej będziesz odmawiać, to znajdzie sobie kochankę nie do uczuciowego tylko do jakiegokolwiek seksu. A jak mu nie będziesz odmawiać i będziesz się do współżycia zmuszać, to prędzej czy później obrzydnie Ci i seks i facet, który Cię do tego seksu zmusza, choćby nie siłą a po prostu wyrażaniem swoich potrzeb, które Ty musisz zaspakajać, jeśli chcesz go utrzymać.
zmienianie wykluczone, poniewaz poza ta sfera dogadujemy sie bardzo dobrze, z nikim tak sie nie dogadywalam jak z obcecym, co z tego ze zmienilabym go na kochanka dobrego w te klocki, jak poza ta sfera pewnie juz tak swietnie nie dogadywalibysmy sie
Boisz się zmian, boisz się podejmować decyzje, boisz się konsekwencji swoich decyzji.
Boisz się, że nie zasługujesz na kogoś, z kim będziesz się czuła spełniona pod każdym względem? Uważasz, że nie zasługujesz na udany seks?
kochanki to mial nie bedzie, bo jemu nie zalezy na uczuciowym seksie
Naprawdę jesteś taka naiwna czy wierzysz w to co napisałaś?
A może liczysz na to, że on nagle cudownie odmieni się, bo przecież tak świetnie się dogadujecie?
Jasne ze najlepiej jest miec zwiazek z domieszka pozadania i rozsadku, ale ja takich znam wrecz okrutnie malo.
Obecnie nie ma powodu do zdrady bo nie odmawiam seksu tygodniami tylko raz na 2;3dni.
Nimfa blotna o czym ty piszesz?? O idealnym nieistniejacym partnerze, ktory podoba mi sie z charakteru, pociga z wygladu-czyli jest przystojny i wielu kobietom sie podoba a do tego jest rozsadny, bo dba o rodzine i mimo wielu napalonych jest z ta jedyna nie zdradzi i jeszcze jest swietnym kochankiem i bedziemy zyc dlugo i szczesliwie, przeciez takich menow nie ma, nie oszukujmy sie przystojniacy dobrzy w lozku lubia miec wiele kobiet a nie trwac przy jednej, za duzo maja okazji aby nie skorzystac.
Niestety znam wiele zwiazkow ktore byly idealne czyli mix rozsadku i pozadania i W KAZDYM Z NICH po paru latach uczucie sie wypalalo i rozwody byly z wielkim hukiem, bo z jednej strony skonczylo sie pozadanie i juz nastepowal koniec zwiazku, wytlumaczcie dlaczego to idealne pozadanie i rozsadek nie przetrwaly?
Znam tez zwiazki i malzenstwa z rozsadku trwajace nascie lub dziesiat lat gdzie moze bylo na poczatku pozadanie i potem wypalilo sie lub w ogoe go nie bylo, a partnerzy umieja isc na kompromisy, wytlumaczcie dlaczego te zwiazki nadal trwaja i sa silniejsze niz te z pozadaniem gdzie partnerzy nie chca isc na kompromisy? Prosze o porownanie tych 2sytuacji
Powtórzę za Rudą - masz swoją filozofię związku i ja Cię na siłę nie będę przekonywać, że ona jest błędna. Piszę o partnerze, z którym będziesz czuła się spełniona w każdej dziedzinie życia. Ale Ty jak widać uważasz, że zasługujesz na bylejakość. Ja Cię nie będę przekonywać, że można mieć wiele, a nawet wszystko.
Układy z rozsądku to nie związki, to wegetacja, oszukiwanie siebie, przyjaźń. Ale to nie jest związek. Męcz się dalej, jeśli takie masz życzenie
Nie chodzi o to ze mam swoja filozofie, ale o to co zaobserwowlam w srodowisku na studiach w pracy w rodzinie, nie zasluguje na bylejakosc i dlatego jestem ze swoim chlopakiem, gdybym uwazala ze zasluguje na bylejakosc bylabym z poprzednikami z ktorymi laczylo mnie albo uczucie albo namietnosc, ale nie zycie normalne-codzienne.
Nimfa z twoich wypowiedzi wynika zebym szukala ksiecia na bialym rumaku jak moje znajome ktore mysla identycznie jak ty (chca miec faceta przystojnego seksownego ale oczywiscie zeby ich nie zdradzal mimo ze baby same wlaza mu do lozka i zeby jeszcze byl niesamowitym kochankiem i do tego wszystkiego mial wspanialy charakter, a potem aby umial zadbac o rodzine i byl wspanialym tatusiem i mezem-tacy ludzie nie istnieja) zdajesz sobie z tego sprawe???? i wiesz jak na tym poszukiwaniu swojego idealu wyszly: ZLE, dlatego ze jakos taki idealny ksiaze nie moze zjawic sie w ich zyciu od ladnych dobrych paru lub parunastu lat i nie pisz ze zle trafaija po prostu tacy faceci nie istnieja:), a reszta tych rozsadziejszych dziewczyn nie szukala niewiadomo jakiego romea tylko normalnego mezczyzny - nie myl z prostym.
Nie wytlumaczylas mi dlaczego zwiazki o niby takim cudowym uczuciu pozadaniu z doza rozsadku czesto rozpadaja sie po paru latach, a te glownie z rozsadku moga trwac wiele lat? chyba ze innaczej rozumiesz stwierdzenie "zwiazek z przyjacielem bez wiekszego pozadania".
I wytlumacz mi wedlug twojej filozofii dlaczego moje zwiazki z pozadaniem i rozsadkiem byly burzliwe i sie rozpadaly mimo ze obydwie strony chcialy zwiazac sie na stale ale nie wychodzilo
Nimfa z twoich wypowiedzi wynika zebym szukala ksiecia na bialym rumaku jak moje znajome ktore mysla identycznie jak ty (chca miec faceta przystojnego seksownego ale oczywiscie zeby ich nie zdradzal mimo ze baby same wlaza mu do lozka i zeby jeszcze byl niesamowitym kochankiem i do tego wszystkiego mial wspanialy charakter, a potem aby umial zadbac o rodzine i byl wspanialym tatusiem i mezem-tacy ludzie nie istnieja) zdajesz sobie z tego sprawe???? i wiesz jak na tym poszukiwaniu swojego idealu wyszly: ZLE, dlatego ze jakos taki idealny ksiaze nie moze zjawic sie w ich zyciu od ladnych dobrych paru lub parunastu lat i nie pisz ze zle trafaija po prostu tacy faceci nie istnieja:)
To zależy. Czy szukają kogoś kto będzie pasował im na każdej płaszczyźnie czy obiektywnego, archetypowego księcia z bajki. Pierwsze da się zrobić. Nie musi być wyciosany z kamienia, ważne by jej się podobał. Nie musi mieć rycerskiego charakteru, ważne by jej się podobał.
Tak traktuje go bardziej jako przyjaciela, ale ze wszystkimi facetami z ktorymi laczyla nas niesamowita chemia nie moglismy ze soba wytrzymac na dluzsza mete i zwiazki trwaly gora rok, 2lata, a z obecnym juz leci 4 mimo braku ode mnie pozadania
jak widzicie pozadanie nie przetrwalo proby czasu, pozadaniem nie stworzy sie udanego zwiazku, a zwiazek przyjacielski jednak dluzej moze przetrwac, mimo zawirowan.
Znam tez zwiazki i malzenstwa z rozsadku trwajace nascie lub dziesiat lat gdzie moze bylo na poczatku pozadanie i potem wypalilo sie lub w ogoe go nie bylo, a partnerzy umieja isc na kompromisy
jakos taki idealny ksiaze nie moze zjawic sie w ich zyciu od ladnych dobrych paru lub parunastu lat i nie pisz ze zle trafaija po prostu tacy faceci nie istnieja:), a reszta tych rozsadziejszych dziewczyn nie szukala niewiadomo jakiego romea tylko normalnego mezczyzny
Absolutnie z obecnym nie wierze w pierdoly typu porozumienie dusz
partner w ogole mnie nie podnieca
kochanki to mial nie bedzie, bo jemu nie zalezy na uczuciowym seksie, predzej ja sie tego po sobie spodziewam ze znajde sobie uczuciowego faceta.
Zmienianie wykluczone, poniewaz poza ta sfera dogadujemy sie bardzo dobrze, z nikim tak sie nie dogadywalam jak z obcecym
Wreszcie zrozumiałam, o co chodzi autorce wątku. Ten wątek powinien być zatytułowany CHCĘ ZA WSZELKĄ CENĘ ZATRZYMAĆ I UWIĄZAĆ FACETA, KTÓREGO NIE KOCHAM I KTÓRY MNIE NIE POCIĄGA, PROSZĘ POTWIERDŹCIE, ŻE TO WYTRZYMAM
Naprawdę żal mi takich osób jak Ty. Musisz mieć bardzo niską samoocenę, że postanowiłaś na własne życzenie wpakować się w taki szit i zmarnować sobie życie. I żeby było jasne - nie zamierzam Cię przekonywać do niczego. Jak dla mnie możesz natychmiast wziąć z nim ślub, zrobić sobie gromadkę dzieci, pobrać milion kredytów. Masz świadomość, w co się pakujesz przecież i decyzję też już podjęłaś.
Po co więc ten wątek? Zastanawiam się, czego oczekujesz od nas tutaj - że ktoś potwierdzi, że podjęłaś słuszną decyzję?
nie zasluguje na bylejakosc i dlatego jestem ze swoim chlopakiem
Jak jest we mnie to albo go malo co czuje albo jestem sucha jak sahara.
jemu nie chce sie mnie "bardzo dlugo rozgrzewac-godzine" abym doszla, a mi znowu nie chce sie czekac az dojde-patrzac na to ze bola go juz rece czy jezyk, wiec daje sobie spokoj, wole sama dokonczyc
Aż boję się zapytać, jaka jest Twoja definicja nie bylejakości.....
Nimfa z twoich wypowiedzi wynika zebym szukala ksiecia na bialym rumaku jak moje znajome ktore mysla identycznie jak ty (chca miec faceta przystojnego seksownego ale oczywiscie zeby ich nie zdradzal mimo ze baby same wlaza mu do lozka i zeby jeszcze byl niesamowitym kochankiem i do tego wszystkiego mial wspanialy charakter, a potem aby umial zadbac o rodzine i byl wspanialym tatusiem i mezem-tacy ludzie nie istnieja)
Nimfa blotna o czym ty piszesz?? O idealnym nieistniejacym partnerze, ktory podoba mi sie z charakteru, pociga z wygladu-czyli jest przystojny i wielu kobietom sie podoba a do tego jest rozsadny, bo dba o rodzine i mimo wielu napalonych jest z ta jedyna nie zdradzi i jeszcze jest swietnym kochankiem i bedziemy zyc dlugo i szczesliwie, przeciez takich menow nie ma, nie oszukujmy sie przystojniacy dobrzy w lozku lubia miec wiele kobiet a nie trwac przy jednej, za duzo maja okazji aby nie skorzystac.
Nie wiesz jak myślę, a ja nic takiego nie napisałam, więc nie wypisuj głupot. Nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi, więc nie dopowiadaj sobie treści, których tam nie ma.
wytlumaczcie dlaczego to idealne pozadanie i rozsadek nie przetrwaly? wytlumaczcie dlaczego te zwiazki nadal trwaja i sa silniejsze niz te z pozadaniem gdzie partnerzy nie chca isc na kompromisy? Prosze o porownanie tych 2sytuacji
Nie wytlumaczylas mi dlaczego zwiazki o niby takim cudowym uczuciu pozadaniu z doza rozsadku czesto rozpadaja sie po paru latach, a te glownie z rozsadku moga trwac wiele lat?(...) I wytlumacz mi wedlug twojej filozofii dlaczego moje zwiazki z pozadaniem i rozsadkiem byly burzliwe i sie rozpadaly mimo ze obydwie strony chcialy zwiazac sie na stale ale nie wychodzilo
Nie mam żadnej filozofii, a jedynie doświadczenie własne, moich znajomych i przyjaciół. I nie zamierzam Ci nic tłumaczyć, bo nie rozumiesz w ogóle moich wypowiedzi.
Albo udajesz, że nie rozumiesz, bo napisałam coś bardzo nie po Twojej myśli
38 2017-06-28 00:51:18 Ostatnio edytowany przez nimfa_błotna (2017-06-28 01:17:42)
EDIT
Wreszcie zrozumiałam, o co chodzi autorce wątku. Ten wątek powinien być zatytułowany CHCĘ ZA WSZELKĄ CENĘ ZATRZYMAĆ I UWIĄZAĆ FACETA, KTÓREGO NIE KOCHAM I KTÓRY MNIE NIE POCIĄGA, BO JESTEM CORAZ STARSZA I PEWNIE JUŻ NIC LEPSZEGO MI SIĘ NIE TRAFI; PROSZĘ POTWIERDŹCIE, ŻE TO WYTRZYMAM (A JAK NIE WYTRZYMAM, TO NAJWYŻEJ ZNAJDĘ SOBIE UCZUCIOWEGO KOCHANKA)
nie zasluguje na bylejakosc i dlatego jestem ze swoim chlopakiem
Jak jest we mnie to albo go malo co czuje albo jestem sucha jak sahara.
jemu nie chce sie mnie "bardzo dlugo rozgrzewac-godzine" abym doszla, a mi znowu nie chce sie czekac az dojde-patrzac na to ze bola go juz rece czy jezyk, wiec daje sobie spokoj, wole sama dokonczyc
Jeśli tak wygląda wg Ciebie niebylejakosć, to aż boję się zapytać, jaka jest Twoja definicja bylejakości.
39 2017-06-28 17:51:11 Ostatnio edytowany przez to-dizzy (2017-06-28 18:18:05)
Zastanawialam sie nad moim problemem dlaczego tak sie dzieje i wydaje mi sie ze szybko przestaje pozadac mezczyzn, moja gorna granica to 2lata, doszlam do tego wniosku, poniewaz:
najdluzej pozadalam mena 2lata a byl on niesmawicie pociagajacy seksowny i uczuciowy, po tym okresie zupelnie mi przeszlo, wypalilo sie tylko z mojej strony, z jego trwalo nadal, z innymi bylo podobnie, wiec nie dziwie sie ze z moim obecnym jest jak jest tym bardziej ze ze soba mieszkamy widzimy sie codziennie i kompletnie "nie chce mi sie" go pozadac, z poprzednimi nie mieszkalam a jednak wypalilo sie, wiec jak mieszkam z kims tym bardziej libido spada patrzac ciagle na ta sama twarz, nie ma silnych i skrajnych emocji wiec wszystko prowadzi do braku pozadania.
Moze ja tak mam ze moja gorna granica nawet z nieziemskim kochankiem wynosi 2lata, a potem i tak runie tak domek z kart, widocznie taki juz mam charakter, ktos z was rowniez tak ma?
Kobiety czy sa tu takie ktore 5,10lat tak samo sie podniecaja swoim partnerem jak na poczatku i sa wiecznie tym samym partnerem nienasycone, jesli tak, to jak to robia ze tak im sie chce pozadac, a moze partner w nich buduje emocje prowadzace do tego stanu?
ja jestem ze swoim 3 lata ponad i tego "typowo pochwowego" nie miewam :-) oczywiście, ze musze uzywać łechtaczki, ale u mnie problem jest tego typu, ze ciężko mi trochę wtedy dojść. On doprowadzić umie mnie palcami + językiem, ale z sexu zadowolona raczej nie jestem i wole robić to szczerze mówiąc sama. Nie mieszkamy razem. Mam o tyle przerąbane, że on nie chce bym robiła to sama, bo wedlug niego to jest zdrada, wiec zawsze powinnam dzwonic przed, zeby on był chociaz przez telefon. z jednej strony to jest urzekające, a z drugiej... mam trochę dość, bo ciągle wypytuje, czy już to zrobiłam i dodatkowo bardzo mala satysfakcja z sexu...
41 2017-06-29 19:26:27 Ostatnio edytowany przez to-dizzy (2017-06-29 19:28:23)
Tez masz nieciekawie, ja jestem bardziej zadowolona z samego stosunku niz z robienia dobrze lechtaczce, niewazne jak robi, w wogole mnie to nie podnieca, podczas stosunku mam o tyle lepiej, ze nawilzam sie podczas, czasami jestem sucha, ale przewaznie jestem wilgotna mimo znikomego podniecenia.
Ale masz dziwnie z tym ze on to uwaza za zdrade, ciekawe czy on taki niezdradzajacy w ten sposob;) no bez przesady, to juz sa skrajnosci.
Uwzazaj na swojego chlopaka, bo przewaznie tacy za bardzo kontr0olujacy maja cos na sumieniu, on ci mowi co masz robic, mami cie, jest bardzo zazdrosny o byle co, a na boku moze kombinowac...
Nie odbiegajac od tematu zastanawiam sie czy orgazm pochwowy lub lechtaczkowy to stan ciala czy stan umyslu? wiekszosc mosob uwaza ze to drugie, ale w moim przypadku z umyslem i uczuciami nie ma wspolnego, tylko i wylacznie to zalezy od dobrego rozpracowania tych miejsc i cierpliwosci do ich rozpracowania, jesli ktos ma go poprzez stan umyslu to musi byc bardzo zakochany, innego wytlumaczenia nie ma
Tez masz nieciekawie, ja jestem bardziej zadowolona z samego stosunku niz z robienia dobrze lechtaczce, niewazne jak robi, w wogole mnie to nie podnieca, podczas stosunku mam o tyle lepiej, ze nawilzam sie podczas, czasami jestem sucha, ale przewaznie jestem wilgotna mimo znikomego podniecenia.
Ale masz dziwnie z tym ze on to uwaza za zdrade, ciekawe czy on taki niezdradzajacy w ten sposob;) no bez przesady, to juz sa skrajnosci.
Uwzazaj na swojego chlopaka, bo przewaznie tacy za bardzo kontr0olujacy maja cos na sumieniu, on ci mowi co masz robic, mami cie, jest bardzo zazdrosny o byle co, a na boku moze kombinowac...
Nie odbiegajac od tematu zastanawiam sie czy orgazm pochwowy lub lechtaczkowy to stan ciala czy stan umyslu? wiekszosc mosob uwaza ze to drugie, ale w moim przypadku z umyslem i uczuciami nie ma wspolnego, tylko i wylacznie to zalezy od dobrego rozpracowania tych miejsc i cierpliwosci do ich rozpracowania, jesli ktos ma go poprzez stan umyslu to musi byc bardzo zakochany, innego wytlumaczenia nie ma
Stan umysłu , to nie tylko uczucia , bo to by świadczyło mniej więcej tyle, że bez miłości nie można mieć orgazmu ciężko mi powiedziec, bo ja np podczas ostatniego razu czułam przyjemność, ale ostatecznie nie ma spełnienia, raczej PO czulam smutek, zresztą on też. Musiałam doprowadzać się sama, wiec nie wiem, czy będę miała motywację całe życie uprawiać sex "dla niego". Mocne słowa, może lekko przesady styczne, ale ziarnko prawdy w tym jest.
Co do moich zdrad... On mówił, że może zawsze dochodzić tylko przy mnie, że wtedy pornosow nie będzie. Ale niestety nie kreci mnie ogladanie jego penisa kilka razy w tygodniu na skejpie. Póki co, temat umarł, więc tyle spokoju mam
43 2017-07-03 00:08:27 Ostatnio edytowany przez Anemonne (2017-07-03 08:10:54)
Ja bardzo długo miałam orgazm tylko łechtaczkowy i niestety przykra prawda jest taka, że wiele kobiet może mieć tylko taki. U mnie pomogły ćwiczenia...z wibratorem. Nie od razu, ale po jakimś czasie coś się poprzestawiało. Ja bym od tego zaczęła. Zobacz sobie na [spam] i wypróbuj, moim zdaniem warto, zamiast się frustrować i zastanawiać, gdzie leży przyczyna.
Musiałam doprowadzać się sama, wiec nie wiem, czy będę miała motywację całe życie uprawiać sex "dla niego". Mocne słowa, może lekko przesady styczne, ale ziarnko prawdy w tym jest.
Doprowadzanie sie samej sprawia mi wieksza przyjemnosc niz stosunek.
MAM TAK SAMO JAK TY bo w sumie glownie dla niego uprawiam seks-ostatnio to czuje coraz czesciej.
Ktos moze mi radzic rzuc go, bo rozmowa nie pomaga bo taki ma charakter, urodzil sie z taka wrazliwoscia a nie inna i nic na to on nie poradzi.
Co z tego ze znowu bede miala nowego partnera dobrego w seksie jak pewnie jak to bylo u mnie ZAWSZE: jak w seksie jest ok to w zyciu do bani:( nie mam szczescia do faceta dobrego w lozku i w zyciu, nie kazda kobieta urodzila sie w czepku, a jak ktoras nie godzi sie na polsrodki to jest sama, sama dla siebie zyje, tylko co to za zycie samej dla siebie, to juz w ogole do bani:( przyjdzie wieczor/weekend nie zawsze znajomi maja czas zeby gdzies razem wyskoczyc i pozostaje takiej samotnej kobiecie samotnosc, to juz chyba lepiej nie dazyc samotnie latami do nieistniejacego idealu a miec czlowieka z ktorym chce sie spedzac czas, niekoniecznie w lozku, ale poza nim
Ja bardzo długo miałam orgazm tylko łechtaczkowy i niestety przykra prawda jest taka, że wiele kobiet może mieć tylko taki. U mnie pomogły ćwiczenia...z wibratorem. Nie od razu, ale po jakimś czasie coś się poprzestawiało. Ja bym od tego zaczęła. Zobacz sobie na [spam] i wypróbuj, moim zdaniem warto, zamiast się frustrować i zastanawiać, gdzie leży przyczyna.
Dużo zależy od faceta ja jednego miałam w łóżku super czasami był orgazm, miał długiego członka i długo wytrzymywał. Niestety był trochę za niski dla mnie. Teraz mam faceta w którym wszystko mi pasje z wygladu ale niestety z nim nigdy nie mam orgazmu. Czasami udaje się gdy wspomagam się tabletkami Feminam Libido - możecie o nich poczytać w internecie ale gdy ich nie biorę to nie bardzo mam ochotę na seks z tym nim i czasami myślę o tym wcześniejszym, nie mój typ z wyglądu ale w seksie był naprawdę super. Sama nie wiem co robić dalej