Znacie te uczucie kiedy miłość przeradza się w nienawiść? Od pewnego czasu czułam, że coś we mnie pęka... aż tu nagle PYK mojej miłości nie ma, jest tylko ból,żal i ta cholerna nienawiść.. Wydawałoby się, że wcale nie jest między nami tak źle, bo przecież bywało dużo gorzej i to przetrwaliśmy. Teraz nie ma seksu, zrozumienia, rozmowy,jakichkolwiek uczuć. Dzieci czuja, że coś jest nie tak tylko jak im to powiedzieć, że ja zdecydowałam..zdecydowałam o wyprowadzce, będą cierpieć-wiem. Czuję jak moje serce się rozpada na kawałki i rozmyślanie czy ja go jeszcze kocham? Przecież to 10 lat razem-szmat czasu, dwoje dzieci. Wspólne plany, marzenia tego już nie ma. On przychodzi z pracy wieczorem oczywiście zmęczony, ja teraz siedzę na wychowawczym z małą czasami nawet chciałabym z nim pogadać, może nawet się przytulić ot tak po prostu, ale coś mi nie pozwala duma czy nienawiść nie pozwoli mi go pocałować? Może właśnie nie chce pokazać, że cierpię,że jednak mnie to boli... Czekam z ciepłym obiadem niby nie zła,nie poirytowana to czasu aż go nie zobaczę-dostaję furii,wszystko mnie wkurwia,jego ględzenie, nawet oddech.. Myslę może zdrada by coś zmieniła, może byśmy poczuli coś do siebie znowu... A może po prostu musimy od siebie odpocząć, ale dlaczego przecież i tak całe dnie się nie widzimy, wieczorem nie gadamy cośtam obejrzymy niby razem a jednak osobno.. Czasem mam ochote na seks taki jak był kiedyś w kuchni,w łazience, czy taki po spojrzeniu na siebie, szybki, energiczny i mega przyjemny seks... Czy on już tego nie potrzebuje? Może ma inną? Mieszkamy w małej miejscowości raczej bym coś na ten temat wiedziała. Nie wiem co mam robić ratować to czy dać sobie spokój..? nie wiem już nic nie wiem....
2 2017-06-05 13:17:03 Ostatnio edytowany przez flipers (2017-06-05 13:53:10)
Czytając to przedstawiłaś dokładnie cały obraz tego co dzieje się u mnie w domu... włącznie z tym że ilość dzieci się zgadza...
Przedstawiasz moją partnerkę która twierdzi, że my już nie mamy wspólnych tematów, różnimy się od siebie itp.
Próbowałem to jakoś ogarnąć, ale znowu jakaś kłótnia, za dużo słów itp.
Szczerze to na dzień dzisiejszy jestem tak tym wszystkim umęczony psychicznie że tylko marzę żeby doczekać zaplanowanego urlopu, wykupić wczasy i polecieć wpiz*u na całe 2 tygodnie i pobędąc samemu... ( jeszcze do wczoraj planowaliśmy te wakacje razem )
flipers Wiesz skoro jedna strona w związku tak uważa to coś jest na rzeczy... U mnie dokładnie tak samo, do wczoraj planowaliśmy to i owo i co? Ch*j wszystko strzelił... Raniące słowa, czyny które nie powinny mieć miejsca... Uczucia są okropne... Ale trzymam kciuki za siebie i za Ciebie... Może nasze związki mają przelotne kryzysy... Doszłam do wniosku, że jednak trzeba to ratować... Jestem silna psychicznie!!
Przeciwieństwem miłości jest obojętność,więc uczucie ciągle jest.Jeśli nic z tym nie zrobicie,to związek się rozpadnie.Spróbuj z nim porozmawiać,ale nie atakuj,nie miej pretensji,fochów,nie groź rozwodem,odejściem.Spróbuj porozmawiać jak z najbliższą Ci osobą,jak z przyjacielem,może z dala od domu,od ludzi.Powiedz co Ciebie boli,zapytaj się co u niego,co go boli,czego potrzebuje,czego się boi,powiedz,że go kochasz,i że zawsze będzie mógł na Ciebie liczyć.Tak to widzę.Wiem,że faceci (sam nim jestem) mają fioła na punkcie ego,i jakiekolwiek próby ze strony kobiety jego podważenia (coś jest nie tak) odbierają jako atak.Musisz tego uniknąć i być mądra.
Dokładnie, tylko rozmową, szczerą, miłą, przyjacielską można coś jeszcze zdziałać. Jak się będzie przeradzała w kolejną kłótnię, odpuścić i poczekać aż ochłoniecie i znowu porozmawiać. Bez wytykania błędów, bez oskarżeń. Kłótnia, szarpanina, stawianie ultimatum spowoduje tylko to, że nic nie osiągniecie, a na dodatek on będzie głuchy na Twoje argumenty a zapamięta tylko to co go dotyka.
Właśnie się zdobyłam na to żeby porozmawiać, no ale przecież jaśnie pan zmęczony po całym dniu... Mój charakter nie pozwoli mi na to, żebym codziennie się błaźniła przed nim następną próbą rozmowy.. Właśnie w tym też tkwi duży problem... eh ;/
Nie wygląda, to dobrze:( Niestety patrząc na całą sytuację wszystko wskazuje, na nadciągający koniec.Tym bardziej, że masz w sobie, to uczucie nienawiści do niego.A to rujnuje, a nie buduje.Ale facet sobie zapracował sam....Jeśli unika rozmowy.To znaczy, że nie myśli o poprawie.Nie wiem co powiedzieć...bo czuję że, to koniec:(...Jednak abyś miała czyste sumienie...Spróbuj ponownie...Przedstawiając mu kawę na ławę, że odchodzisz....Przykro mi.
**********
Twoja sygnaturka.....smutna, ale prawdziwa.
Jesli macie mozliwosc "sprzedac" gdzies dzieciaki to zafundujcie sobie weekend we dwoje w jakies fajne miejsce. Bedziecie mieli okazje spokojnie porozmawiac no i spróbować spędzić ten czas fajnie. Czasami taki wyjazd we dwoje pomaga.
Wiesz trudna sprawa .. znam to .. ciężko z takim czymś walczyć a wspólny wyjazd? Hmm wkurw... cię jego oddech .. jasne zamknijcie się jeszcze na 24 h sam na sam to szlag cię trafi... ciężko jest .. znam to
10 2017-06-09 21:57:06 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2017-06-09 21:59:19)
Przyznam, że nie rozumiem w czym problem. Że on pracuje, że są dzieci? Się jest dorosłym, to się pracuje. Się narobiło dzieci, to są. Że nie ma seksu, przytulania? Ale przecież do tego trzeba dwojga, a tu nie ma ani jednego, Chyba ani jednego, bo o jego postawie mało co tu widzę, natomiast ona: "czasami nawet chciałabym z nim pogadać, może nawet się przytulić ot tak po prostu, ale coś mi nie pozwala". No jak nie pozwala "coś", to jest jak jest. Ja tu widzę pretensje o rzeczywistość, którą się samemu stworzyło.
Oczywiście, ze najpierw zacznij się starac i naprawiać to wszystko! Przecież cos kiedyś było, ze przysiegaliscie sobie milosc, ze macie dzieci, ze jesteście mężem i zona? Nie wzięło się to znikąd, po prostu to zaniedbaliście. Przede wszystkim szczera poważna rozmowa na spokojnie, powiedz mu o wszystkim co czujesz, jak się czujesz, czego byś chciała i za czym tęsknisz. Zacznij robić rzeczy które kiedyś dla niego robiłaś, może jakieś seksowne wdzianka ostry makijaż do łóżka? Zostawcie z kims dzieci... wyskoczcie gdzieś gdzieś kiedyś czesto chodziliscie jak byliście mocno zakochani, spróbuj w nim to wszystko obudzić i w sobie. Jeżeli to nic nie da i on nie poczuje, sam nie zacznie tez wprowadzać takich gestów... wtedy zrób to o czym piszesz i będziesz chociaż pewna, ze zrobiłaś wszystko co mogłaś by ten związek utrzymać.