Zdrada marynarza - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 205 ]

1

Temat: Zdrada marynarza

Witam, od jakiegoś czasu wchodzę na to forum ,przeczytałam wątki End_aluzji, Mamrotki20 i kilka innych i nie mogę wyjść z podziwu ile jest tutaj mądrych i wrażliwych kobiet, dlatego postanowiłam opisać swoją smutną historię i oto jestem.

Od 28 lat jestem żoną marynarza,dodam tą wiernie czekającą. Kilka miesięcy temu przez przypadek(nie będę wchodzić w szczegóły) dowiedziałam się ,że 18 lat temu mój M zdradził mnie z młodą, egzotyczną Filipinką ,która pracowała na statku jako personel pomocniczy(sprzątaczka) . Przygoda trwała przez dwie podmiany łącznie około 6 miesięcy.Na początku korzystał z prezerwatyw ,które były na statku,ale później się skończyły ,a romans trwał dalej i co kilka dni panienka była zapraszana do kabiny . Nadarzyła się okazja więc korzystał.Czuł się pewnie bo załoga była przebadana, między innymi na aids. Nie przewidział,że są też inne choroby.Przyjechał z prezentem w postaci grzybicy, wystraszył się i znajomość zakończył, ja w swojej naiwności myślałam,że złapałam grzybicę od antybiotyku. Nawet przez głowę nie przyszło mi że mam u swojego boku oszusta, no cóż ufałam i żyłam dalej nieświadomie, byłam szczęśliwa.

Dzisiaj, jak się wydało, M płacze ,błaga o wybaczenie ,mówi ,że kochał mnie całe życie ,że to był tylko nic nieznaczący seks, że to zdarzyło się tylko wtedy, że nigdy nie miałam się o tym dowiedzieć , że nie było innych przypadków zdrady,że nie wyobraża sobie dalszego życia bez mnie. No cóż ,a mój świat się zawalił, przewartościował,jest ból ,smutek i cierpienie.

Jestem zawieszona jak w próżni. Z jednej strony nie chcę przekreślać wielu wspólnych lat, a z drugiej strony nie potrafię wybaczyć. Widzę jego cierpienie, płaczemy razem ale śpimy w osobnych sypialniach. Jak teraz żyć?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zdrada marynarza

Nie wiem jak zyć po takiej sytuacji.Znam małzeństwo marynarskie ,które jakoś sobie poradziło i trwa po zdradzie.zdrada typu jedna noc i nie na morzu....
wiem ,ze dziewczyna długo odchorowywała sytuację.byli kilka lat po slubie.
jeżeli jesteś osobą wierzącą odszukaj konferencje ks.Marka Dziewięckiego rekolekcje Sychar.On dość łopatologicznie tłumaczy warunki ,etapy wybaczania.
Dla mnie byłby to mega ciężki temat .
Bardzo Ci współczuję.
Praca na pasazerskich statkach jest obarczona takim własnie ryzykiem.

3

Odp: Zdrada marynarza

A ja bym chciala sie dowiedziec jak ty dowiedzialas sie o tej zdradzie.

4

Odp: Zdrada marynarza

Cześć dziewczyny. Jak się dowiedziałam? Otóż byliśmy razem ze znajomymi na nartach, był tam kolega ,z którym mój M razem pływał. Wieczorami przy winie jakoś tak się zgadało ,że wiele lat temu mieli na statku dziewczyny ,stewardessy. To były fajne czasy, krótko były , ale były. Kolega się wygadał ,bo ja niestety nie wiedziałam ,że mój mąż miał kiedykolwiek na statku jakieś laski, zawsze byli sami faceci. Kolega nieświadomy niczego brnął dalej. Po słowach: "dziewczyny czym się przejmujecie, nawet jak je przelecieliśmy to i tak do was wróciliśmy". Zatkało mnie.
Zaczęłam łączyć fakty , to wtedy zachorowałam na grzybice i już nie odpuściłam , przyznał się . Świat się zawalił. Jest strasznie ciężko , minęło dopiero pół roku od momentu jak się dowiedziałam.
Ciąg dalszy już znacie.
Moje pytanie , czy wasi mężowie też wyjeżdżają do pracy gdzieś daleko.

5

Odp: Zdrada marynarza

Jagoda50, to nie był pasażerski statek, po prostu malezyjska firma chciała przyoszczędzić i zatrudniła dziewczyny, Filipinki ,bo były tańsze od chłopaków. Jak mój M trafił na ten statek ,to one już tam od jakiegoś czasu pracowały,oczywiście pary z ust nie puścił ,że są panienki i ja przez 18 lat (aż się wierzyć nie chce ) o tym nie wiedziałam. Przyznał się ,że od momentu jak zamustrował to pracowały jeszcze jakieś niecałe dwa lata.Później wszystkie je zwolniono i zatrudniono facetów,to był jedyny taki przypadek w jego karierze ,że pracował z dziewczynami. Po historii z grzybicą tak się wystraszył ,przynajmniej  tak twierdzi ,że zakończył cały proceder,ale jak widać smród pozostał.

6

Odp: Zdrada marynarza

A mnie się wydaje, że powinnaś zapomnieć, żyć dalej i potraktować to jako przykry i krótki epizod.

Myślę, że on mówił prawdę, że to "tylko seks", choć z drugiej strony rozumiem, że dla Ciebie może to być nie do wyobrażenia, bo być może uważasz, że bez miłości nie ma seksu.

7

Odp: Zdrada marynarza

Zapomnieć się nie da, wyedukowałam się już na tym forum ,czytając różne smutne historie, nawet wybaczenie to długi i ciężki proces. Przychodzą mi do głowy myśli typu ,że zarówno w przyrodzie jak i w życiu potrzebna jest równowaga,oko za oko ,ząb za ząb, dlatego może pewnego dnia ktoś pomoże mi ZRÓWNOWAŻYĆ DYSPROPORCJĘ DOZNAŃ w naszym życiu ,nie wiem, życie pokaże.

8 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-06-17 19:01:14)

Odp: Zdrada marynarza

matko, ale to się stało 18 lat temu! Było, minęło, jaki jest sens roztrząsać to teraz? Lubisz się umartwiać?

9

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:

Zapomnieć się nie da, wyedukowałam się już na tym forum ,czytając różne smutne historie, nawet wybaczenie to długi i ciężki proces. Przychodzą mi do głowy myśli typu ,że zarówno w przyrodzie jak i w życiu potrzebna jest równowaga,oko za oko ,ząb za ząb, dlatego może pewnego dnia ktoś pomoże mi ZRÓWNOWAŻYĆ DYSPROPORCJĘ DOZNAŃ w naszym życiu ,nie wiem, życie pokaże.

Wydaje mi się, że zemsta, to bardzo zły doradca. Mężczyźni potrafią oddzielić seks od miłości, kobiety często nie. Dlatego zastanów się, czy skacząc w bok po to, by przez chwilę poczuć się lepiej nie skończysz płacząc gdzieś w kącie, bo raz, że nie było tak dobrze, dwa możesz stracić szacunek do siebie.

Poza tym Adiaphora ma rację, minęło bardzo dużo czasu. Jeśli w Twoim małżeństwie ogólnie było dobrze, to po jaką ciotkę teraz rozmyślać o jakiejś Malajce, czy innej Filipince i jeszcze pewnie się porównywać, czy była lepsza. Bez sensu.

10

Odp: Zdrada marynarza

mąż też twierdzi,że to tak dawno, helooo, ale dla mnie jest to świeżynka ,moja wiedza ma dopiero pół roku ,zdrada to zdrada, w głowie mam obrazy jak z nią to robi, nie można za nic zresetować tego  w głowie , bardzo bym chciała, nie da się ,wiem czas ,czas ,czas.
z jednej strony jakieś "archiwum x", a z drugiej dopiero co raczkująca wiedza na temat mojego faceta,szok.

11 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-06-17 19:11:46)

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:

,zdrada to zdrada, w głowie mam obrazy jak z nią to robi, nie można za nic zresetować tego  w głowie ,

Po co to sobie wyobrażasz i się katujesz? To Ty jesteś jego żoną, to Ciebie wybrał.

To był TYLKO seks. Facet po prostu poszedł kilka razy na chińszczyznę i tyle. Podtruł się, to teraz je w domu.

12

Odp: Zdrada marynarza

Couga, nie twierdzę że na pewno to zrobię ,bo na tę chwilę nawet bym nie potrafiła i nie miała z kim, przez 28 lat nie zrobiłam tego ,czekałam i byłam wierna ,pół życia spędziłam sama z dziećmi,ale nie narzekałam takie życie wybrałam i było mi z tym dobrze, a teraz chciałabym ,żeby poczuł ten sam ból co ja ...

13 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-06-17 19:27:05)

Odp: Zdrada marynarza

jakoś śmiertelnie serio podchodzisz do tego. A jak byś dowiedziała się będąc sędziwą staruszką, też byś tak przeżywała? 18 lat to szmat czasu. Poza tym ludzie się zmieniają.
Jeśli Twoje małżeństwo jest udane a Ty przez te lata czułaś się szczęśliwa to skup się na tym bo to chyba ważniejsze. Ustal sobie jakieś priorytety w życiu, czy warto przekreślać udanych 25 wspólnych lat z powodu zdrady, ktora miała miejsce 18 lat temu i nie miała wpływu na wasze małżenstwo czyli tak naprawdę była bez znaczenia. Gdybyś się nie dowiedziała, nadal byłabyś zadowolona z życia.
Kolejny dowód na to, że prawda nie jest ludziom do szczęścia potrzebna.

Przemawia przez Ciebie urażona duma kobieca. Nie bądź typową babą. Ogarnij się. Inaczej Twoje małżeństwo się rozleci, jeśli zamierzasz za karę wypominać mężowi tę laskę przez 18 kolejnych lat...

14

Odp: Zdrada marynarza

a dlaczego mam bagatelizować zdradę tylko dlatego ,że wydała się dopiero teraz, a małżeństwo było udane, nawet bardzo, tym bardziej boli, mam usprawiedliwić zdradę bo była 18 lat temu ,
kurcze ta prawda do niczego nie była mi potrzebna ,ale stało się,mleko się wylało,
może wasze inne spojrzenie trochę mnie otrzeźwi

15

Odp: Zdrada marynarza

skoro wolisz robić rewolucję w swoim życiu z tego powodu to nikt Ci nie zabroni.
Ja mam takie właśnie spojrzenie - że nie warto niszczyć czegoś, co jest udane z powodu starej historii, ktora jest tylko incydentem nie majacym zadnego wpływu na wasze wspólne życie. Teraz to Ty nadajesz temu zdarzeniu rangę. Od Ciebie zależy co z tym zrobisz. Mąż pewnie nie pamięta twarzy tej kobiety a dla Ciebie to jest wydarzenie dnia, Twoje być albo nie być.   
Jeśli nie potrafisz z tym żyć i wybaczyć to złoż pozew o rozwód. Bo na dłuższą metę zatrujesz życie sobie i mężowi. On w końcu też będzie miał dość, bo ileż można przepraszać i żałować.
Tak więc zastanów się, czy to, co siedzi w Twojej głowie a co pielęgnujesz jest warte tej ceny, jaką być może będziesz musiała zapłacić. To od Ciebie zależy jak bardzo i jak długo będziesz odczuwała ból.

16

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:

  a teraz chciałabym ,żeby poczuł ten sam ból co ja ...

Ale Ty sama sobie ten ból sprawiasz, bo sprowadziłaś swoją wartość do czyjegoś fijuta. Przepraszam za bezpośredniość. Ok, mąż Cię zranił, ale Ty to rozdrapujesz i rodrapujesz. Po co Ci to?

Ryyyba napisał/a:

a dlaczego mam bagatelizować zdradę tylko dlatego ,że wydała się dopiero teraz,

Nie, dlatego, że to był TYLKO seks. Nic więcej.

Ryyyba napisał/a:

  a małżeństwo było udane, nawet bardzo,

Więc tym bardziej zapomnieć.

Ryyyba napisał/a:

  kurcze ta prawda do niczego nie była mi potrzebna  ,

Po co więc naciskałaś?
Ja też wolałabym nie wiedzieć, gdyby mąż skoczył w bok, ale gdybym się dowiedziała, to też bym odpuściła. Nie widzę powodu skreślać kilkunastu lat małżeństwa z powodu jednego (a nawet kilku) skoku w bok.

17

Odp: Zdrada marynarza

Dzięki adiaphora, właśnie w tym jest problem ,że nie wiem czego chcę, jedna z dziewczyn na forum napisała,że kiedy nie wiesz co masz zrobić
czekaj i tak czekam ,  w bólu ale zaciskam zęby i staram się wytrzymać ,żyje z dnia na dzień, ale co to za życie

18

Odp: Zdrada marynarza

Straciłam zaufanie, patrzę na niego i widzę kogoś obcego, był w tylu portach , w tylu pubach bywał, nigdy nie byłam zazdrosna ,wierzyłam, ufałam oceniałam w/g siebie, skoro ja nie zdradzam to on też.

Nawet nie pytam co tam się działo w tych knajpach , nawet jakby zaprzeczył to już bym nie uwierzyła, ech...

19

Odp: Zdrada marynarza

serio TYLKO SEKS?

bo we wszystkich innych wątkach to sie okazuje,ze to wcale nie TYLKO SEKS smile

20

Odp: Zdrada marynarza

W sumie tutaj romans trwał tyle ile rejs (bądź krócej). To jakoś zamyka ramy, romans nie ciągnął się latami jakimś emocjonalnym tasiemcem.
Myślę autorko że to też nieco inny obraz rzuca na zdradę (przynajmniej dla mnie by tak było).

21

Odp: Zdrada marynarza

Romans trwał dwie podmiany ,tzn,pojechał na 4 miesiące na statek ,wrócił do domu na urlop na 3 miesiące i pojechał na 2 miesiące , w sumie na statku był w tym okresie 6 miesięcy, w tym czasie spotykał się z egzotyczna Filipinka. Nie mogę zrozumieć tego, że nie otrząsnął się po tych pierwszych 4 miesiącach, przyjechał na urlop ,było jak zawsze cudownie i wrócił na statek prosto w ramiona dziewczyny. Twierdzi ,że miał wyrzuty sumienia ,ale jakoś to pokonał dał rade .Dopiero grzybica wystraszyła.  Teraz myślę ,że gdybym nie zachorowała to ciągnęłoby się to dłużej, żałosne . On twierdzi ,że chciał to już skończyć,ale jakoś mu kurcze nie wierze.

22 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-06-17 20:53:34)

Odp: Zdrada marynarza
_v_ napisał/a:

serio TYLKO SEKS?

bo we wszystkich innych wątkach to sie okazuje,ze to wcale nie TYLKO SEKS smile

Chyba tutaj sytuacja jest nieco inna ze względu na to, że żona była daleko a krew nie woda, stąd nieco bardziej pobłażliwe spojrzenie na męża-marynarza. Chociaż schemat ten sam, bo facet wykorzystał łatwą cichodajkę zwaną tudzież koleżanką z pracy.

A tak serio, to Autorko współczuję tobie. Dla twojego męża może i to był tylko seks z chętną, która się napatoczyła, ale dla ciebie to cios związany ze złamaniem przez twojego męża umowy pomiędzy wami. Z zaufaniem jest tak, że długo się je buduje a łatwo je utracić. Właśnie tego doświadczasz. Może pozwól więc swojemu mężowi na zbudowanie zaufania do siebie od nowa.

23 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-06-17 20:54:46)

Odp: Zdrada marynarza

Spojrzmy na sprawe praktycznie... mozesz sie fochnąć i wystawic męża za drzwi. Możesz. Nikt ci nie zabroni.

Możesz zażądac rozwodu.

Minie z rok zanim dojdzie do sprawy.

Kolejny rok zanim stanoesz na nogi.

Skoro jestes 28 lat po slubie to przypuszczam. ze masz kolo 50.

Poznanie kogos nowego w tym wieku, kto jest, zdrowy, w miarę ogarniety i wolny graniczy z cudem.

Piszesz, ze jestes z tych żon, co czekają. Czyli seks z innym facetem po 30 latach małżeństwa będzie dla ciebie jak wyprawa na Marsa.

Mozesz sie rozwiesc. Mozesz.

Tylko kogo w ten sposob ukarzesz najdotkliwiej?...

24

Odp: Zdrada marynarza
Iceni napisał/a:

Spojrzmy na sprawe praktycznie... mozesz sie fochnąć i wystawic męża za drzwi. Możesz. Nikt ci nie zabroni.

Możesz zażądac rozwodu.

Minie z rok zanim dojdzie do sprawy.

Kolejny rok zanim stanoesz na nogi.

Skoro jestes 28 lat po slubie to przypuszczam. ze masz kolo 50.

Poznanie kogos nowego w tym wieku, kto jest, zdrowy, w miarę ogarniety i wolny graniczy z cudem.

Piszesz, ze jestes z tych żon, co czekają. Czyli seks z innym facetem po 30 latach małżeństwa będzie dla ciebie jak wyprawa na Marsa.

Mozesz sie rozwiesc. Mozesz.

Tylko kogo w ten sposob ukarzesz najdotkliwiej?...

Trafny wywód. W pełni się z nim zgadzam.
Tylko, że nieco pomijamy w ten sposób siłę reguły wzajemności, która jest najmocniej rozpowszechnioną regułą postępowania w świecie spoołecznym ludzi. Reguła wzajemności to nie tylko przysługa za przysługę ale także wet za wet. W ten sposób pokazujemy innym w jaki sposób nie można z nami postępować. Zamiast pokazywać autorce jak "beznadziejny" sposób na "wet za wet" wybrała, może pokazać inną drogę postępowania? Ja spróbowałabym od "pokazania" mężowi jak bardzo zabolała mnie jego zdrada inny sposób, np. słowa, jeśli on słucha.

25

Odp: Zdrada marynarza

Summerko też sie zgadzam z Iceni .
Dla mnie inny facet na te chwilę to kosmos , ale ten który był mój budzi teraz moją niechęć i  obrzydzenie .

Mąż widział mój ból ,rozpacz ,łzy ,jak rozpadłam się na kawałki, jak coś we mnie umierało.
Widział tę potwornie ciężką i wycieńczającą psychicznie wędrówkę, która jeszcze się nie skończyła i przygnębia mnie świadomość ,że to jeszcze długo potrwa.

26

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:

Summerko też sie zgadzam z Iceni .
Dla mnie inny facet na te chwilę to kosmos , ale ten który był mój budzi teraz moją niechęć i  obrzydzenie .

Mąż widział mój ból ,rozpacz ,łzy ,jak rozpadłam się na kawałki, jak coś we mnie umierało.
Widział tę potwornie ciężką i wycieńczającą psychicznie wędrówkę, która jeszcze się nie skończyła i przygnębia mnie świadomość ,że to jeszcze długo potrwa.


Mozesz wybrać jaka drogą pójdziesz.
Zdrada tyle boli, na ile jej pozwalamy. To ty sama nadajesz jej znaczenie.

Zastanów się, co cię boli najbardziej?
Dlaczego czujesz do męża obrzydzenie? To była taka sama kobieta jak ty.
Czy może chodzi o to, że zaczęłas sie porównywać - i chociaz mozesz byc od niej ładniejsza, mądrzejsza to siedzi ci zadrą w sercu ta jej egzotyczność? Bo to jest coś poza twoimi możliwościami... przecież ty w żaden sposób dla męża egzotyczna być nie możesz...

Nie nadawaj temu wiekszego znaczenia niz na to zasluguje. Daj sobie po prostu czas na odreagowanie. Nie musisz zadnej decyzji podejmowac teraz. Powoli twoj umysl sie uspokoi o ile mu na to pozwolisz smile

27

Odp: Zdrada marynarza
_v_ napisał/a:

bo we wszystkich innych wątkach to sie okazuje,ze to wcale nie TYLKO SEKS smile

Ilu forumowiczów, tyle opinii smile

summerka88 napisał/a:

Chyba tutaj sytuacja jest nieco inna ze względu na to, że żona była daleko a krew nie woda, stąd nieco bardziej pobłażliwe spojrzenie na męża-marynarza.

Nie wiem jak Adiaphora, ale to samo bym mówiła, gdyby chłop zdradził gdzieś bliżej. O ile u młodych małżeństw czy związków takiej wyrozumiałości bym nie miała, tak u tych z większym stażem jakoś mi normalnieje.

28

Odp: Zdrada marynarza

Dzięki Iceni , ulgę przynosi mi już sama możliwość ,że mogę  o tym porozmawiać, nikomu się nie przyznałam do tego co nas spotkało, najzwyczajniej w świecie wstydziłam się przyznać komukolwiek ,że takie udane małżeństwo a tu taki pasztet.
Jesteśmy teraz małżeństwem na pokaz, na zewnątrz stwarzamy pozory ,że wszystko jest ok ,a w środku gangrena.

Na szczęście mąż wyjechał do pracy i nie muszę na niego patrzeć.

29 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-06-17 22:15:11)

Odp: Zdrada marynarza

udane malzenstwo to nie takie, w ktorym się "pasztet" nie zdarza, ale takie, które sobie umie z nim poradzic.

Nie probuję cię namawiać, żebyś udawała, że nic się nie stalo. Masz prawo do bólu. Masz prawo o tym mężowi powiedziec. I pewnie powiedzialas mu to juz sto razy. Płacząc, krzycząc, szlochając... A kiedys przyjdzie taki dzien, ze bedziesz mogla porozmawiac o nim o tym bez placzu. Wtedy - wysluchaj go. Znasz go. Bedziesz wiedziala, czy zaluje.

A wtedy, nie teraz, kiedy to jeszcze boli, wtedy dopiero zastanow sie, czy jestes w stanie mu wybaczyc?

Czasem ludzie popelniaja błedy.

Czasem zupelnie niepotrzebnie nazywamy to zdradą...

30

Odp: Zdrada marynarza

Chciałabym mieć takie spojrzenie ,na to jak Ty , ale przede mną daleka droga

31

Odp: Zdrada marynarza
Iceni napisał/a:

Czasem zupelnie niepotrzebnie nazywamy to zdradą...


az sie zadławilam kefirem

rozumiem,ze gdyby Twój maz Cie zdradzal,to tez bys machnela ręką?
pozostałe panie tutaj tez?

gdyby wasi mezowie przez wiele miesiecy uprawiali seks z inna kobieta nic by was to nie obeszlo?
naprawde sądzicie,ze to byl tylko seks?
nawet mezczyzni mają uczucia i seks przez kilka miesiecy z ta sama osoba nie zawsze splywa po nich jak po kaczce smile

32

Odp: Zdrada marynarza
_v_ napisał/a:

gdyby wasi mezowie przez wiele miesiecy uprawiali seks z inna kobieta nic by was to nie obeszlo?

Dlatego warto rozróżniać skoki w bok (tylko seks), a zdradę emocjonalną.

33

Odp: Zdrada marynarza
Cougarzyca napisał/a:
_v_ napisał/a:

gdyby wasi mezowie przez wiele miesiecy uprawiali seks z inna kobieta nic by was to nie obeszlo?

Dlatego warto rozróżniać skoki w bok (tylko seks), a zdradę emocjonalną.

serio? a co Ci sie stanie od zdrady emocjonalnej?
a od tego, że mąż wkładał penisa w pochwe tudzież odbyt innej kobiety,a potem Twoja? jak sie domyslam w obie wkladal bez gumki smile

zreszta wszyscy juz tu wiedza, ze zakochanie mija dosc szybko smile a hpv niekoniecznie tongue

34

Odp: Zdrada marynarza
_v_ napisał/a:

     serio? a co Ci sie stanie od zdrady emocjonalnej?

No weźźźźź... Serio?
Skok w bok to skok w bok. Ciap ciap, powrót do domu i zapominamy.
Zdrada emocjonalna to kompletne zaangażowanie.

_v_ napisał/a:

  a od tego, że mąż wkładał penisa w pochwe tudzież odbyt innej kobiety,a potem Twoja? jak sie domyslam w obie wkladal bez gumki smile

No jak bez gumki to bym się wkurzyła. tongue

_v_ napisał/a:

  zakochanie mija dosc szybko smile a hpv niekoniecznie tongue

No i to właśnie jest do *upy. tongue

35 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-06-17 23:16:19)

Odp: Zdrada marynarza
Iceni napisał/a:

Czasem ludzie popelniaja błedy.

Czasem zupelnie niepotrzebnie nazywamy to zdradą...

Iceni, rozumiem twoje intencje, jednakże udawać, że zdrada nie jest zdradą to już chyba za dużo.
Reinterpretacja tego, co się zdarzyło, może być pomocne. Nawet bardzo. Świadoma ocena poznawcza tego, co się wydarzyło, która ujmowałaby nielojalność i oszustwo męża autorki nie jako czyn, który był skierowany przeciwko niej, ale jako egoistyczne zaspokojenie swoich potrzeb, do czego posłużył się on chętną panienką to jedno. Zaprzeczanie, że stało się coś, co jest świństwem i sprzeniewierzeniem się umowie między małżonkami to już zupełnie inna sprawa.

Ryyyba, mi wygląda na to, że ty masz do mężą największy żal o to, że dla ciebie małżeństwo było jednak jakimś wyrzeczeniem się innych "możliwości", bo w ten sposób potraktowałaś wasz związek. Natomiast twój mąż nie bacząc na wasz "kontrakt na wyłączność" złamał obietnicę. Ale w twoich wypowiedział przebija się jeszcze coś, co trudno mi do końca zdefiniować. To chyba zazdrość o to, że on przeżywał bez ciebie chwilę ekscytacji, że ciebie ich pozbawił, że cię z nich jakby ograbił?  A to chyba nie do końca tak było i jest.

36

Odp: Zdrada marynarza
_v_ napisał/a:
Iceni napisał/a:

Czasem zupelnie niepotrzebnie nazywamy to zdradą...


az sie zadławilam kefirem

rozumiem,ze gdyby Twój maz Cie zdradzal,to tez bys machnela ręką?
pozostałe panie tutaj tez?

gdyby wasi mezowie przez wiele miesiecy uprawiali seks z inna kobieta nic by was to nie obeszlo?
naprawde sądzicie,ze to byl tylko seks?
nawet mezczyzni mają uczucia i seks przez kilka miesiecy z ta sama osoba nie zawsze splywa po nich jak po kaczce smile


Nie, nie machnelabym reka, ale tez nie robilabym z tego zyciowego dramatu.

Seks to tylko jedna ze skladowych zwiazku i nie koniecznie ta fundamentalna.  Zwlaszcza 20 lat po fakcie.

37

Odp: Zdrada marynarza
Iceni napisał/a:

Spojrzmy na sprawe praktycznie... mozesz sie fochnąć i wystawic męża za drzwi. Możesz. Nikt ci nie zabroni.

Możesz zażądac rozwodu.

Minie z rok zanim dojdzie do sprawy.

Kolejny rok zanim stanoesz na nogi.

Skoro jestes 28 lat po slubie to przypuszczam. ze masz kolo 50.

Poznanie kogos nowego w tym wieku, kto jest, zdrowy, w miarę ogarniety i wolny graniczy z cudem.

Piszesz, ze jestes z tych żon, co czekają. Czyli seks z innym facetem po 30 latach małżeństwa będzie dla ciebie jak wyprawa na Marsa.

Mozesz sie rozwiesc. Mozesz.

Tylko kogo w ten sposob ukarzesz najdotkliwiej?...

Głos rozsądku :-)

38

Odp: Zdrada marynarza

Jesteś żoną marynarza. Wybacz, że to powiem, ale zgrzeszyłaś trochę...naiwnością. To nie usprawiedliwienie, tylko bolesny realizm. Faceci w wielomiesięcznych rejsach oddzieleni od żon są narażeni na takie pokusy, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi pewna egzotyka. Chyba tylko znikomy procent im nie ulega.

39

Odp: Zdrada marynarza
summerka88 napisał/a:
Iceni napisał/a:

Czasem ludzie popelniaja błedy.

Czasem zupelnie niepotrzebnie nazywamy to zdradą...

Iceni, rozumiem twoje intencje, jednakże udawać, że zdrada nie jest zdradą to już chyba za dużo.
Reinterpretacja tego, co się zdarzyło, może być pomocne. Nawet bardzo. Świadoma ocena poznawcza tego, co się wydarzyło, która ujmowałaby nielojalność i oszustwo męża autorki nie jako czyn, który był skierowany przeciwko niej, ale jako egoistyczne zaspokojenie swoich potrzeb, do czego posłużył się on chętną panienką to jedno. Zaprzeczanie, że stało się coś, co jest świństwem i sprzeniewierzeniem się umowie między małżonkami to już zupełnie inna sprawa.

Ale gzie ty w rym widzisz zapezeczanie?

Ze zdrada jest jak z kradzieza - jezeli kradniesz, bo nie chce ci sie pracowac a ciagle masz ochote na wiecej, to nikt usprawiedliwiac takiej osoby nie bedzie. A jezeli ktos kradnie z glodu? A z glupoty?

Kilkukrotnie juz poruszalam tu na forum kwestie, ze zdrada bywa traktowana w sposob ponad-szczegolny. Ludzie popelniaja wiele bledow w zyciu - wsiadaja po pijaku za kierownice, dopuszczaja sie mobbingu w pracy, oszukuja finansowo innych - a jednak malo kto robi z tego powod do rozwodu. A przeciez kazdy z tych czynow jest zly. Dlaczego malo kto (przynajmniej ja sie z takim przypadkiem nie spotkalam) żąda rozwodu bo parrner jezdzi samochodwm pod wplywem alkoholu. A przeciez takie cos moze miec o wiele gorsze konsekwencje niz zdrada. Dlaczego nikt nie bierze rozwodu z powodu tego. że mąż jest sukinsynem w pracy?

Dlaczego potrafimy wybaczyc NAPRAWDE zle czyny popelnione na innych.  a tak trudno jest wybaczyc niekoniecznie oczywista krzywde popelniona na nas samych?

Moze latwiej jest wybaczyc zdrade kiedy probuje sie ja zrozumiec -"taki statek to nie jest imprezka u znajomych ani romans z sekretarka. Tam ludzie tworza jakby druga rodzine - oni musza na sobie polegac. to jest swego rodzaju wiezienie, w czasie ktorego jestes skazany na przebywanie na bardzo malej przestrzeni z osobami, ktorych sobie nie wybrales. Siła rzeczy mozna byc wtakich warunkach bardziej poddatnym na wplyw otoczenia i robic to, co inni. Kwestia jest jakie sie z tych doswiadczen wyciaga wnioski. Mozna zdradzic i po pewnym czasie pomyslec "o k... co ja zrobilem" jak i "okay, tak to ja sobie moge zyc...".

Dlatego wole zdrade zracjonalizowac bo to pozwala spojrzec na nia z boku, bardziej obiektywnie a nie jedynie emocjonalnie.

Deszcz, ktory pada za oknem nas nie moczy. O tym, ze sie zdarzyl czesto dopiero uswiadamia nam widok mokrej ulicy. Ale czy czujemy sie z tego powodu mokrzy?

40

Odp: Zdrada marynarza

Iceni, wielki lajk smile

41

Odp: Zdrada marynarza
_v_ napisał/a:

serio TYLKO SEKS?

bo we wszystkich innych wątkach to sie okazuje,ze to wcale nie TYLKO SEKS smile

Dokładnie. Czytam i też nie wierzę. Zdrada to zdrada. Bez względu na to czy zdradza kobieta czy mężczyzna. I co z tego kiedy zdarzyło się to 18 lat temu. Dla autorki to świeża sprawa bo niedawno się dowiedziała. Najpierw musi kobieta poukładać sobie w głowie bo nagle okazuje się ze tyle lat razem i ta wiadomość burzy do tej pory budowane życie. Bo skoro 18 lat temu zdradził to czy nie zdradził 5 lat temu, 2 lata temu? Jeśli będzie mu umiała zaufać na nowo to niech ciągnie ten wózek
Jeśli nie ... pozostaje rozstanie- jak w każdym takim przypadku. Ulgi nie dodaje fakt że facet przez te 18 lat kłamał. Pozdrawiam i siły życzę

42

Odp: Zdrada marynarza
Iceni napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Iceni napisał/a:

Czasem ludzie popelniaja błedy.

Czasem zupelnie niepotrzebnie nazywamy to zdradą...

Iceni, rozumiem twoje intencje, jednakże udawać, że zdrada nie jest zdradą to już chyba za dużo.
Reinterpretacja tego, co się zdarzyło, może być pomocne. Nawet bardzo. Świadoma ocena poznawcza tego, co się wydarzyło, która ujmowałaby nielojalność i oszustwo męża autorki nie jako czyn, który był skierowany przeciwko niej, ale jako egoistyczne zaspokojenie swoich potrzeb, do czego posłużył się on chętną panienką to jedno. Zaprzeczanie, że stało się coś, co jest świństwem i sprzeniewierzeniem się umowie między małżonkami to już zupełnie inna sprawa.


Kilkukrotnie juz poruszalam tu na forum kwestie, ze zdrada bywa traktowana w sposob ponad-szczegolny. Ludzie popelniaja wiele bledow w zyciu - wsiadaja po pijaku za kierownice, dopuszczaja sie mobbingu w pracy, oszukuja finansowo innych - a jednak malo kto robi z tego powod do rozwodu. A przeciez kazdy z tych czynow jest zly. Dlaczego malo kto (przynajmniej ja sie z takim przypadkiem nie spotkalam) żąda rozwodu bo parrner jezdzi samochodwm pod wplywem alkoholu. A przeciez takie cos moze miec o wiele gorsze konsekwencje niz zdrada. Dlaczego nikt nie bierze rozwodu z powodu tego. że mąż jest sukinsynem w pracy?

Dlaczego potrafimy wybaczyc NAPRAWDE zle czyny popelnione na innych.  a tak trudno jest wybaczyc niekoniecznie oczywista krzywde popelniona na nas samych?

Moze latwiej jest wybaczyc zdrade kiedy probuje sie ja zrozumiec -"taki statek to nie jest imprezka u znajomych ani romans z sekretarka. Tam ludzie tworza jakby druga rodzine - oni musza na sobie polegac. to jest swego rodzaju wiezienie, w czasie ktorego jestes skazany na przebywanie na bardzo malej przestrzeni z osobami, ktorych sobie nie wybrales. Siła rzeczy mozna byc wtakich warunkach bardziej poddatnym na wplyw otoczenia i robic to, co inni. Kwestia jest jakie sie z tych doswiadczen wyciaga wnioski. Mozna zdradzic i po pewnym czasie pomyslec "o k... co ja zrobilem" jak i "okay, tak to ja sobie moge zyc...".

Dlatego wole zdrade zracjonalizowac bo to pozwala spojrzec na nia z boku, bardziej obiektywnie a nie jedynie emocjonalnie.

Deszcz, ktory pada za oknem nas nie moczy. O tym, ze sie zdarzyl czesto dopiero uswiadamia nam widok mokrej ulicy. Ale czy czujemy sie z tego powodu mokrzy?

Dopóki się ktoś nie dowie ...

43

Odp: Zdrada marynarza
nemezis21 napisał/a:
_v_ napisał/a:

serio TYLKO SEKS?

bo we wszystkich innych wątkach to sie okazuje,ze to wcale nie TYLKO SEKS smile

Dokładnie. Czytam i też nie wierzę. Zdrada to zdrada. Bez względu na to czy zdradza kobieta czy mężczyzna. I co z tego kiedy zdarzyło się to 18 lat temu. Dla autorki to świeża sprawa bo niedawno się dowiedziała. Najpierw musi kobieta poukładać sobie w głowie bo nagle okazuje się ze tyle lat razem i ta wiadomość burzy do tej pory budowane życie. Bo skoro 18 lat temu zdradził to czy nie zdradził 5 lat temu, 2 lata temu? Jeśli będzie mu umiała zaufać na nowo to niech ciągnie ten wózek
Jeśli nie ... pozostaje rozstanie- jak w każdym takim przypadku. Ulgi nie dodaje fakt że facet przez te 18 lat kłamał. Pozdrawiam i siły życzę


w innym watku jedna pani lubi jak inni panowie ją adoruja i chodza z nia na basen, a zostala odsadzona od czci i wiary - a tam nawet minetki nie bylo ani żadnego kontaktu fizycznego - ot, pozwala panom popatrzeć.

a tu prosze - "tylko seks" przez kilka miesięcy, zakończony koncem pracy,a nie decyzja pana - i nie nalezy sie przejmować.

smile

czy tylko ja widzę hipokryzje? i to mowia kobiety.

a koronnym argumentem,zeby nic nie robic jest -bo w wieku 50 lat nikogo juz nie znajdziesz

44 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-06-18 08:12:20)

Odp: Zdrada marynarza

V. jezeli z tego wszystkiego co napisalam wyciagnelas wniosek "zeby nic nie robic i sie nie przejmowac"  to zaoszczedz sobie czasu i nie czytaj moich postow, bo jak widac pisze jezykiem dla ciebie zupelnie nie zrozumialym.

45

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:

Od 28 lat jestem żoną marynarza,dodam tą wiernie czekającą.

Jesteś pięknym przykładem, że można wytrwać w wierności pomimo długiej rozłąki.

Nieuczciwy facet zawsze znajdzie wymówkę na skok w bok, "bo to taki zawód, tak długo bez seksu nie da się wytrzymać, koledzy brali prostytutki, jak ja mogłem nie brać, za mięczaka by mnie wzięli.." nawet faceci będący w związkach i mający dobry seks potrafią znaleźć wymówkę do skoku w bok, bo np. żonka nie kocha się w ten a w ten sposób..

Ryyyba napisał/a:

Czuł się pewnie bo załoga była przebadana, między innymi na aids. Nie przewidział,że są też inne choroby.Przyjechał z prezentem w postaci grzybicy, wystraszył się i znajomość zakończył, ja w swojej naiwności myślałam,że złapałam grzybicę od antybiotyku. Nawet przez głowę nie przyszło mi że mam u swojego boku oszusta, no cóż ufałam i żyłam dalej nieświadomie, byłam szczęśliwa.

Naraził Twoje zdrowie a nawet życie. To co masz najcenniejsze.

Czy tu więcej trzeba coś pisać?

Ryyyba napisał/a:

Dzisiaj, jak się wydało, M płacze ,błaga o wybaczenie ,mówi ,że kochał mnie całe życie ,że to był tylko nic nieznaczący seks, że to zdarzyło się tylko wtedy, że nigdy nie miałam się o tym dowiedzieć , że nie było innych przypadków zdrady,że nie wyobraża sobie dalszego życia bez mnie.

Jasne, że nie wyobraża sobie życia bez Ciebie. Najprawdopodobniej myśli on sobie: "Poznanie kogoś nowego w tym wieku, kto jest, zdrowy, w miarę ogarniety i wolny graniczy z cudem." Ja mam przecież wierną, zdrową żonkę, bezpieczne, wygodne gniazdko, szkoda byłoby to wszystko stracić.

A odpowiedź na pytanie: "Tylko kogo w ten sposob ukarzesz najdotkliwiej?..."  brzmi: jego.
Jednak czy to nim masz się zajmować czy sobą?

Ryyyba napisał/a:

No cóż ,a mój świat się zawalił, przewartościował,jest ból ,smutek i cierpienie.

Zajmij się swoim bólem, smutkiem i cierpieniem. Tylko swoim.

Ryyyba napisał/a:

Jestem zawieszona jak w próżni. Z jednej strony nie chcę przekreślać wielu wspólnych lat, a z drugiej strony nie potrafię wybaczyć. Widzę jego cierpienie, płaczemy razem ale śpimy w osobnych sypialniach. Jak teraz żyć?

Jego cierpieniem się nie zajmuj i nie zasłaniaj, to Ty zostałaś zdradzona i o siebie musisz zadbać.

Może warto zadać sobie pytania czy chcesz się zestarzeć z nim? Czy jeśli on będzie niedomagać to będziesz chciała się nim zajmować, troszczyć o niego?

46

Odp: Zdrada marynarza
_v_ napisał/a:

  w innym watku jedna pani lubi jak inni panowie ją adoruja i chodza z nia na basen, a zostala odsadzona od czci i wiary - a tam nawet minetki nie bylo ani żadnego kontaktu fizycznego - ot, pozwala panom popatrzeć.

Jak już wspominałam, mam większą tolerancję dla ludzi z większym stażem, mogą się znudzić. smile 3 miesiące to ciut za krótko na nudy.

Dla mnie chwilowy skok w bok, a trwała adoracja kogoś, zapraszanie do siebie na podrywy, do tego przy partnerze, to jednak dwie różne sprawy.

47

Odp: Zdrada marynarza

o jakiej nudzie tu mowa, jak oni pewnie więcej się nie widzieli, niż widzieli ze sobą? wink

znudzić to się może małżeństwo dwudziestoletnie jak spędzają ze sobą 24/7 i codziennie jest lodzik,minetka i pozycja misjonarska smile

48

Odp: Zdrada marynarza
_v_ napisał/a:

o jakiej nudzie tu mowa, jak oni pewnie więcej się nie widzieli, niż widzieli ze sobą? wink
znudzić to się może małżeństwo dwudziestoletnie jak spędzają ze sobą 24/7 i codziennie jest lodzik,minetka i pozycja misjonarska smile

Naprawdę nie sądzę, że w małżeństwach z dwudziestoletnim stażem codziennie są lodziki i minetki smile 

Miałam kiedyś w rodzinie marynarza, był kilka miesięcy na rejsach, potem kilka miesięcy w domu. Wierz mi, idzie się znudzić big_smile

Wydaje mi się też, że bardzo daleko od domu człowiek czuje mniejsze ryzyko, mniejszą odpowiedzialność za swoje czyny, mniejsze wyrzuty sumienia, bo jest w innym świecie. Nie chodzi mi o to, by go usprawiedliwiać, ale zrozumieć potrafię. smile

49

Odp: Zdrada marynarza

a autorka  byla wierna

50 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-06-18 12:43:39)

Odp: Zdrada marynarza
_v_ napisał/a:

a autorka  byla wierna

I ją też rozumiem. Ja też nie potrafiłabym iść do łóżka tylko na seks z obcą osobą. Natomiast przyjmuję do wiadomości, że jest duża grupa osób, które nie mają z tym problemu. Podobnie jak są osoby nie mający z tego powodu wyrzutów sumienia, jak i tacy, których ono zżera.

Seks jest jedną ze składni w związku, wydaje mi się, że z czasem traci na wartości, może dlatego nie podchodzę do tego śmiertelnie poważnie. Dla mnie problemem nie do przeskoczenia byłby alkoholizm czy inne niszczące uzależnienie partnera, czy przemoc fizyczna lub psychiczna. Skok w bok, czysto fizyczna i krótka relacja mi snu z powiek nie spędza. Gorzej, gdyby to miał być utrzymywany równolegle, normalny związek z inną kobietą.

51

Odp: Zdrada marynarza

Jesteście wszyscy CUDOWNI, nie sądziłam ,że to forum daje takie wsparcie, czytam wszystko na spokojnie, ale ad rem.

Summerko ,nie wiem jak to wyczytałaś miedzy wierszami ,ale oczywiście jestem  zazdrosna, ja w domu w pracy z dziećmi ,czekająca ,stęskniona,a on w tym czasie obraca młodszą o 15 lat Filipinkę, pieści ,dotyka ,dochodzi, dla mnie nie do zaakceptowania.Słyszałam ,że zazdrość ,jest raczej przejawem miłości własnej niż do drugiej osoby, ale ja na prawdę go kochałam i dałam radę spędzać całe tygodnie czekając.
Może i "kontrakt na wyłączność",ale on też chciał takiego kontraktu ,jak facet może wypłynąć w morze z myślą ,że zostawia w domu puszczalską, oczekiwał od mnie wierności i ją dostał , a sam.... ,czy to ma działać tylko w jedną stronę.

Wilczysko, takiej naiwnej jak ja to chyba ze świecą szukać, wiesz o kobietach 40 letnich mówi się, że jeszcze nie brzydkie ,ale już nie głupie, ja jestem po 50-ce ale tak głupia i naiwna, że aż samą siebie zadziwiam. Miłość jest ślepa,ale moje małżeństwo ,późno co prawda ,przywróciło mi wzrok.

Nemezis, piszesz:. Bo skoro 18 lat temu zdradził to czy nie zdradził 5 lat temu, 2 lata temu? też tak to widzę,dlaczego rozmawiamy tylko o Filipince , bo się wydało, do innych zdrad się nie przyznaje ,bo po co dolewać oliwy do ognia, a to ,że kłamie już mamy ustalone. Więc dlaczego mam wierzyć ,że to był tylko jeden 6 miesięczny  epizod z Filipinką.

Dziewczyny i chłopaku, w naszym małżeństwie nie było nudy,właśnie przez te ciągłe rozstania i powroty, motyle w brzuchu za każdym razem gdy wracał.

52

Odp: Zdrada marynarza

no cóż,on miał motyle w brzuchu nawet jak był daleko od Ciebie smile

też uważam, że wiesz tylko o jednym razie,bo wyszło przypadkiem.

swoją drogą,ciekawe jakby zareagował,gdybyś mu powiedziala,że Tobie też się zdarzyla przygoda jak go nie było big_smile

53 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-06-18 13:50:40)

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:

  oczekiwał od mnie wierności i ją dostał , a sam.... ,czy to ma działać tylko w jedną stronę.

Absolutnie nie. Zero tolerancji dla podwójnych standardów.

_v_ napisał/a:

też uważam, że wiesz tylko o jednym razie,bo wyszło przypadkiem.

Wi, nie dobijaj kobiety. Jej już z tymi dwoma razami jest wystarczająco ciężko.

54

Odp: Zdrada marynarza

V dobijaj dobijaj ,ktoś taki tez musi być, zresztą ja myślę tak samo jak V

55

Odp: Zdrada marynarza

autorka na szczęście sama to już świetnie wie

56

Odp: Zdrada marynarza

od zdradzonej marynarzowej usłyszałam kiedyś :"wolałbym nie wiedzieć". kazała mu sie spakowac poryczał się błagał ,zeby u pozwoliła zostać.długo sie zbierali.
nic więcej ponad to co powyzej napisano nie jestem w stanie wymyslić.
moge jedynie dodać,ze jako marynarzowa nie zdradziłam i tego samego oczekiwałam całe życie od Męża .dotąd się nie zawiodłam.
wiem,ze marynarze są różni .są tacy ,którzy nigdy tego nie robią i tacy co szukają okazji i je wykorzystuja.

mam ponad 50 lat.gdyby mnie mąż zdradził myślę,ze byłby to koniec małżeństwa.a wiesz dlaczego? bo przechodzimy kryzys .od ponad roku staram sie ,zebyśmy z niego wyszli.on czasem słucha i współpracuje ,ale najczęściej ma to 4literach.mam świadomość,ze morze zmieniło go bardzo .zamyka sie w sobie odchodzi mentalnie od nas.
trzeba się nieźle nagimnastykować,zeby do niego dotrzec.i ja i dzieci mamy ten problem.reasumując gdybym teraz dowiedziała się,że wywinął taki nr jak Twój mąż byłby to koniec.kropka nad i.zgliszcza.dlatego,ze on sie wycofuje z naszego wspólnego zycia.
skoro Ty nie masz takiego myślenia jak ja;) to może jednak łączy Was coś ze sobą coś silnego .może dasz radę ostygnąć wybaczyć nie wiem.czas....

57

Odp: Zdrada marynarza
Jagoda50 napisał/a:

mam ponad 50 lat.gdyby mnie mąż zdradził myślę,ze byłby to koniec małżeństwa.a wiesz dlaczego? bo przechodzimy kryzys .

To byłby taki przysłowiowy gwóźdź do trumny, na który być może właśnie czekasz.

Ale u autorki poza tym wszystko jest (było) w małżeństwie ok.

58

Odp: Zdrada marynarza

Kryzys to my przechodzimy teraz ,nie wiem czy z niego wyjdziemy, do tej pory można powiedzieć sielanka, małe nie znaczące sprzeczki. Jagoda nie wiem za wiele o Twoim związku,ale na dzień dzisiejszy wydaje mi się , że Ty masz większe szanse wyjść z tego obronną ręką, może Twój M oddalił się od Cibie ,ale to jest wszystko do naprawienia.
W moim przypadku ,zdrady nie cofnę ,będę z nią żyła już do końca moich dni. Bezkres pyta ,czy gotowa jestem zestarzeć się przy boku mojego M, o to jest pytanie, nie mam zielonego pojęcia.

59

Odp: Zdrada marynarza

wiesz to aż trudno uwierzyć,że z sielanki nagle wyskakuje podwójne zycie M...bo wiedzisz-ok,to jest Twój wątek,ale pozwól ,ze porównam;)- u nas też wiele spraw było ok i sielanka.do czasu gdy przestała przytakiwac być spolegliwą żoną. z czasem pewne sprawy zmieniły sie we mnie.i Mąż nie mówił o tym nic.po prostu nic.jak twierdzi czasem "bo sie zmieniłaś to sie zamknąłem".dla mnie ciągnięcie romansu i równolegle udawanie sielanki z żoną to jakaś schiza i podłość.
wiesz ,ze na kazdym statku jest magiczna wielka szafa zwana apteczką? wystarczy podejść do 2 of i ma się i gumki i maść i inne środki na grzybicę .ja chyba podejrzewałabym ,ze może chciał zeby się wydało.mój M jak był 2 of zszokował mnie opowieściami o wydawaniu gumek o leczeniu trynia jak czule marynarze mawiają...
i to były opowieści oczywiste .

60

Odp: Zdrada marynarza

Rybko sama musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy będziesz potrafiła z tym żyć. Czy będziesz potrafiła zaufać.
Za chwilkę zaczniemy tłumaczyć wszystkie grupy mężczyzn i kobiet które wyjeżdżają na okres pracy a trochę ich będzie. Więc skoro tak powinniśmy również zacząć usprawiedliwiać tych którzy zostają samotni na miejscu. I takim oto sposobem wyjdzie ze zdradą jest ok. A chyba nie o to chodzi. Ja nie zamierzam nikogo piętnować bo to od naszej rybki zależy jaka decyzje podejmie.

61 Ostatnio edytowany przez _v_ (2017-06-18 15:14:54)

Odp: Zdrada marynarza

mezczyzni zwykle nie mają objawów chorob wenerycznych

grzybicy rowniez
dlatego potrafią zarazac bardzo dlugo
i jak kobieta ma grzybice, to koniecznie trzeba tez wyleczyc mężczyznę,inaczej to bedzie niekończąca sie historia.

62

Odp: Zdrada marynarza

Jagoda, mnie też było trudno uwierzyć, może dlatego przeżyłam taki szok, ale z drugiej strony ,miałam myśleć i z góry zakładać ,że może się  przydarzyć tet atet  z portową dziwką , no takie życie nie miałoby sensu. Tak, zgadza się ,prezerwatywy są na statkach, przynajmniej tam gdzie bywał mój mąż to był standard, no ale w pewnym momencie się skończyły, a to pech.

V , w naszym przypadku leczyliśmy się oboje.

63 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-06-18 19:10:17)

Odp: Zdrada marynarza
Iceni napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Iceni napisał/a:

Czasem ludzie popelniaja błedy.

Czasem zupelnie niepotrzebnie nazywamy to zdradą...

Iceni, rozumiem twoje intencje, jednakże udawać, że zdrada nie jest zdradą to już chyba za dużo.
Reinterpretacja tego, co się zdarzyło, może być pomocne. Nawet bardzo. Świadoma ocena poznawcza tego, co się wydarzyło, która ujmowałaby nielojalność i oszustwo męża autorki nie jako czyn, który był skierowany przeciwko niej, ale jako egoistyczne zaspokojenie swoich potrzeb, do czego posłużył się on chętną panienką to jedno. Zaprzeczanie, że stało się coś, co jest świństwem i sprzeniewierzeniem się umowie między małżonkami to już zupełnie inna sprawa.

Ale gzie ty w rym widzisz zapezeczanie?

Ze zdrada jest jak z kradzieza - jezeli kradniesz, bo nie chce ci sie pracowac a ciagle masz ochote na wiecej, to nikt usprawiedliwiac takiej osoby nie bedzie. A jezeli ktos kradnie z glodu? A z glupoty?

Kilkukrotnie juz poruszalam tu na forum kwestie, ze zdrada bywa traktowana w sposob ponad-szczegolny. Ludzie popelniaja wiele bledow w zyciu - wsiadaja po pijaku za kierownice, dopuszczaja sie mobbingu w pracy, oszukuja finansowo innych - a jednak malo kto robi z tego powod do rozwodu. A przeciez kazdy z tych czynow jest zly. Dlaczego malo kto (przynajmniej ja sie z takim przypadkiem nie spotkalam) żąda rozwodu bo parrner jezdzi samochodwm pod wplywem alkoholu. A przeciez takie cos moze miec o wiele gorsze konsekwencje niz zdrada. Dlaczego nikt nie bierze rozwodu z powodu tego. że mąż jest sukinsynem w pracy?

Dlaczego potrafimy wybaczyc NAPRAWDE zle czyny popelnione na innych.  a tak trudno jest wybaczyc niekoniecznie oczywista krzywde popelniona na nas samych?

Moze latwiej jest wybaczyc zdrade kiedy probuje sie ja zrozumiec -"taki statek to nie jest imprezka u znajomych ani romans z sekretarka. Tam ludzie tworza jakby druga rodzine - oni musza na sobie polegac. to jest swego rodzaju wiezienie, w czasie ktorego jestes skazany na przebywanie na bardzo malej przestrzeni z osobami, ktorych sobie nie wybrales. Siła rzeczy mozna byc wtakich warunkach bardziej poddatnym na wplyw otoczenia i robic to, co inni. Kwestia jest jakie sie z tych doswiadczen wyciaga wnioski. Mozna zdradzic i po pewnym czasie pomyslec "o k... co ja zrobilem" jak i "okay, tak to ja sobie moge zyc...".

Dlatego wole zdrade zracjonalizowac bo to pozwala spojrzec na nia z boku, bardziej obiektywnie a nie jedynie emocjonalnie.

Deszcz, ktory pada za oknem nas nie moczy. O tym, ze sie zdarzyl czesto dopiero uswiadamia nam widok mokrej ulicy. Ale czy czujemy sie z tego powodu mokrzy?

Zaprzeczenie zdradzie przez ciebie widzę w twoich słowach "Czasem ludzie popelniaja błedy.Czasem zupelnie niepotrzebnie nazywamy to zdradą..."

Iceni, sądząc po treści twojego posta, wnoszę o zupełnym niezrozumieniu sensu mojej wypowiedzi,
Jest jednak coś, co mnie zaintrygowało w twojej wypowiedzi. Chociaż podobnie do ciebie uważam, że mąż Ryyyby popełnił (nazwijmy to tak jak chcesz) błąd albo nawet serię błędów wink korzystając z "usług" chętnej cichodajki, to interesujące w twojej wypowiedzi jest to jak bronisz, wybielasz i usprawiedliwiasz zachowanie zdrajców. Twoje pozbawione empatii dla autorki wątku racjonalizacje rodzą moje przypuszczenia, że sama miałaś w swoim życiu epizod ze zdradą. Nie wiem tylko czy sama zdradziłaś czy weszłaś w rolę tej trzeciej. Mylę się?

A wracając do rzeczy, to czytając twoje wypowiedzi w tym wątku moje wspomnienia powędrowały do czasów, gdy jako dziesięciolatka straciłam ukochanego psa pod kołami rozpędzonego auta. Wówczas gdy pochylałam się nad martwym ciałem ukochanego zwierzaka i zalewałam łzami, podeszła do mnie starsza pani, która chcąc zapewne pomóc, rozpoczęła swój wywód o tym, że nie ma co płakać, bo mogę przecież sprawić sobie nowego psa, bo codziennie ginie jakieś zwierzę pod kołami auta, bo następny piesek pewnie też będzie fajny. Wszystko to prawda. Tylko co z tego. Wszystkie te racjonalne prawdy starszej pani, która na pewno miała dobre intencje były o kant dupy. Bo były one pozbawione elementarnego współczucia i empatii. Starsza pani była "ślepa" na emocje innych ludzi. Jeśli ona czegoś nie czuła, to to nie istniało. Ona pewnie podobnie jak ty uważała, że świat jest zbyt emocjonalny. Pewnie podobnie do ciebie myślała, że są gorsze rzeczy niż strata pieska czy zdrada partnera. I nawet nie miała w swej "ślepocie" bladego pojęcia, że moje emocje chociaż nienamacalne są prawdziwe. Prawdziwy żal. Prawdziwa rozpacz. Prawdziwe poczucie straty. Prawdziwy smutek. Prawdziwa złość. Może wg jej kryteriów nierozsądne, ale prawdziwe. A starsza pani nie chciała zostawić mi najmniejszego miejsca na moje emocje i odczucia, które trzeba zrozumieć i przeboleć. Także zrozumieć i przeboleć stratę. Tak samo autorka musi się pogodzić z tym, że jej mąż nie jest nieskazitelny i potrafił zapomnieć o żonie podczas cielesnych uciech z chętną cichodajką. Ryyyba może także dostrzec skruchę, żal i poczucie winy w swoim mężu, które skłonią ją do wybaczenia. Może także zrobić bilans swojego małżeństwa i stwierdzić, że chociaż jego brak lojalności i niewierność mocno ją zabolały, to jednak po stronie plusów jest coś dobrego, dla czego warto dać mężowi i sobie jeszcze jedną szansę.
Ale to, co ty Iceni proponujesz, czyli zaprzeczenie, że miała miejsce nielojalność i oszustwo, to już gruba przesada jak dla mnie, ale ja wolę nazywać rzeczy po imieniu zamiast je bagatelizować.




Ryyyba napisał/a:

Summerko ,nie wiem jak to wyczytałaś miedzy wierszami ,ale oczywiście jestem  zazdrosna, ja w domu w pracy z dziećmi ,czekająca ,stęskniona,a on w tym czasie obraca młodszą o 15 lat Filipinkę, pieści ,dotyka ,dochodzi, dla mnie nie do zaakceptowania.Słyszałam ,że zazdrość ,jest raczej przejawem miłości własnej niż do drugiej osoby, ale ja na prawdę go kochałam i dałam radę spędzać całe tygodnie czekając.
Może i "kontrakt na wyłączność",ale on też chciał takiego kontraktu ,jak facet może wypłynąć w morze z myślą ,że zostawia w domu puszczalską, oczekiwał od mnie wierności i ją dostał , a sam.... ,czy to ma działać tylko w jedną stronę.

Domyślam się, że ty tutaj na miejscu z masą domowych obowiązków i dziećmi w pewnym sensie "poświęcająca się" dla rodziny i męża musiałaś zrezygnować z wielu przyjemności i teraz szlag jasny może cię trafiać, że dla twojego męża tak uwierająca i niewygodna stała się przyzwoitość przejawiająca się w szacunku do wartości, które były ważne dla ciebie. Ale jak już pisałam wyżej chyba warto wziąć pod uwagę całokształt waszego małżeństwa i nie sprowadzać go do pewnego jego fragmentu, podczas którego u twojego męża górę wzięła zwierzęca natura i skorzystał z okazji.

64

Odp: Zdrada marynarza

W sumie ciekawy temat. To może jeszcze zapuszczę jeden - a gdyby autorki mąż nie był wtedy jej mężem? czy zdrada "przedmałżeńska" sprzed 18 lat bolałaby tak samo?

65

Odp: Zdrada marynarza

Summerko, autorka  książki "Rozmowy o śmierci i umieraniu", nawet nie podejrzewała, że opisuje także to, co odczuwają ofiary zdrady - a jednak.

1.Zaprzeczenie, 2. Gniew, 3. Targowanie się, 4. Depresja, 5. Akceptacja

Moja droga przez mękę właśnie się zaczęła, zdecydowanie jestem w fazie gniewu,która przeplata się z targowaniem (sama ze sobą).
Zdaję sobie sprawę z tego ,że rozsądek nakazuje wziąć pod uwagę całokształt małżeństwa, wszystko to co było dobre, ale dla mnie to jeszcze nie ten moment.Jak na razie jestem wściekła i rozdarta.
Nie wiem też tego co czeka na mnie na końcu drogi , jak niby miałaby wyglądać ta akceptacja?

Posty [ 1 do 65 z 205 ]

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024