Cześć, jako 23-letni chłopak, który dostał od życia w kość, ale ogarnął się, chciałbym powiedzieć coś o swojej samotności - od 4 lat jestem sam i niczego nie podejmowałem w relacjach z dziewczynami, a każdą próbę z ich strony traktowałem jak inwazję i atak na moją świętą wolność i samotność. Na pytanie czy kogoś mam odpowiadałem, że jestem wolny ale niedostępny.
Jak byś szczęśliwym w samotności? Przede wszystkim, musisz być totalnie samodzielny/samodzielna. Nikt nie może Ci w niczym pomóc, nie polegaj na czyjejś pomocy czy wsparciu. Musisz radzić sobie sam(a). Jeśli pojawiają się jakieś problemy, których nie rozwiążesz, to znak że samotność nie jest dla Ciebie i poszukaj kogoś, kto też miewa kłopoty - to sobie wzajemnie pomożecie - nie szukaj też nikogo, kto weźmie na swoje plecy twojego garba, bo to nieludzkie. Jeśli cierpisz w samotności, to nie brnij dalej w to, bo tylko się skrzywdzisz.
W samotności trzeba być zaradnym, bo nie ma nikogo kto weźmie Cię pod rękę. Trzeba wziąć byka za rogi i walczyć samemu.
Po drugie, twoje życie musi być ciekawe dla Ciebie samego/samej. Miej zainteresowania. To musi być naprawdę intrygującego dla Ciebie, podkreślającego Twój silny indywidualizm: dlatego namiętne czytanie plotek na Pudelku nie jest dobrym hobby. Z drugiej strony, samotność nie narzuca samotnego hobby: jak zbieranie znaczków czy monet. Przecież nie zamykamy się w środku i obrażamy na cały świat, jedynie kształtujemy swoje życie takim, jakim chcemy żeby było dla nas samych. Całkowicie normalnie można grać w tenisa z kolegą z ośrodka sportu, bawić się krótkofalarstwem czy modelarstwem z ludźmi z jakiegoś środowiska czy forum internetowego (nie wiem niestety czym mogą zajmować się samotne kobiety, ale coś się znajdzie ). Ja ćwiczę szermierkę szpadą i lubię stare auta - więc mogę z kimś pogrzebać w samochodzie i powalczyć w sporcie.
Po trzecie, dzięki samotności dostajesz wolność i swobodę działania. Możesz też to zmienić i związać się z kimś, bo w końcu - jesteś samotnikiem i nikt Ci nie każe nim być do końca życia. Z drugiej jednak strony, nie wolno Ci traktować się jak szczyt nie do zdobycia i nie wykorzystuj swojej samotności jako pewnej poprzeczki dla drugiego człowieka. Tak nie wolno, bo wtedy Twoja samotność to tylko gra niszcząca drugiego człowieka.
Po czwarte, jeśli brakuje Ci bliskości i nawet seksu, to samotność może być ciężka. Niektóre osoby samotne spotykają się "na jedną noc" i rozładowują swoje pragnienia, ale dla mnie to jest zaprzeczenie samotności i podstawowej zasady - trzeba być samowystarczalnym. Twoje gorące uczucia muszą gdzieś się schować, nie musisz ich się pozbywać, bo może ta lawa emocji czeka na kogoś naprawdę super? Aseksualność to sprawa zupełnie inna i nie musi występować z samotnością.
Na koniec, poczuj się jak dziki koń. Jak narowisty mustang, który sam wybiera sobie ścieżkę, galopuje kiedy chce i jest nieuchwytny.
Jak jest u mnie? Dokładnie tak jak napisałem. Czuję się samodzielny, ogarnięty, mam czas na swoje zainteresowania i pracuję nad sobą. Czy kogoś spotkam i rzucę swoją samotność? Nie wiem, mam co robić i nie nudzę się. Poza tym, nie jestem pewny czy jestem gotowy do bycia z kimś, więc na razie nie awanturuję się o swoją samotność i robię co lubię.
Wszystkiego dobrego
Adam