Śmierć, złamane serce, obowiązki. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Śmierć, złamane serce, obowiązki.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 9 ]

Temat: Śmierć, złamane serce, obowiązki.

Cześć
Mam na imię Piotr(zmieniłem imię). Moja Historia zaczyna się gdy się urodziłem. Pochodzę z domu w którym Mama chorowała od zawsze (łącznie 30 lat  na stwardnienie rozsiane), a ojca prawie w ogóle nie znałem - alkoholik. Od skończenia liceum (mam aktualnie 24 lata) zajmowałem się Mamą dzień w dzień. Poszedłem na studia zaoczne, na dość trudny kierunek. w 2013 roku poznałem pewną dziewczynę, miała wtedy 17 lat, ja 20. Zakochaliśmy się w sobie. Otworzyłem się Jej, a ona mi. Spotykaliśmy się raz lub dwa razy na tydzień, ze względu na odległość (30 km). Miałem swój samochód, ale nie było mnie za bardzo stać na częstsze jeżdżenie, poza tym choroba Mamy i fakt, ze poruszała się na wózku ograniczał mnie czasowo. Mam 3 braci. Dwóch można powiedzieć że założyli swoje rodziny, nie mieszkają tutaj. Ogarniałem wszystko sam, dom, studia i inne sprawy, a przy tym starałem się wykrzesać czas dla dziewczyny. Codziennie pisaliśmy, tęskniliśmy, a ja przyjeżdżałem było cudownie. Nie zapominałem o świętach, prezentach itd. Czasami kupowałem coś bez okazji. Dobrze dogadywałem się z Jej rodziną. Jeździliśmy do kina w miarę możliwości. Było czasami ciężko, choroba postępowała, ale zawsze się starałem to ogarniać. Moja dziewczyna też cierpiała, chciała się bawić, a ja nie mogłem Jej towarzyszyć zawsze, więc pozwalałem na wyjazdy beze mnie do klubów itd. Dwa lata temu zmarł mój ojciec. Pochowałem go pomimo zerowych relacji. 7 miesięcy temu zmarła moja Mama, którą bardzo kochałem, oddała dla mnie i braci wszystko, pomimo stanu zdrowia i tego oszusta, naszego Ojca. Zaadoptowałem mojego 13letniego brata, bo stwierdził, ze on chce zostać ze mną, nie chce stąd jechać do innych braci. Moja dziewczyna to zaakceptowała, ale później zaczęli sie ze sobą kłócić. 3 miesiące po śmierci Mamy rzuciła mnie dla innego. Walczyłem przez 3 dni, tj poniżałem się,(rozmawiałem z Jej Mamą, Ojcem i Bratem - musiałem im powiedzieć że ten koleś jest zgubny, ze ma długi, ćpa) bo na początku mówiła, że się wypaliła i już mnie nie kocha, myślałem że coś wskóram. Pękłem gdy się przyznała właśnie po 3 dniach, że chodzi o innego, jakiegoś ćpuna z długami.. Życie stanęło mi w gardle. Odpuściłem, powiedziałem sobie, że jeśli kocha się szczerze to pozwala się odejść, ale wtedy zapytałem jak może spojrzeć w lustro po 3.5letnim związku? Po miesiącu napisałem do niej, zę wszystko rozumiem (chciałem żeby nie miała wyrzutów, chciałem by po prostu po tym wszystkim, po tych altach po wspieraniu mnie miała spokój) Pokazałem ze szanuję jej decyzji, tylko mi było żal kłamstw.. Jakiś czas później przypadkowo na siebie wpadliśmy, porozmawialiśmy i powiedziała mi że toczy wojnę z tamtym poprzez smsy. Olałem to. Stwierdziłem, ze nie zacznę tematu dotyczącego Nas. Spotkałem także przypadkowo Jej Mamę, powiedziała mi że tamto się rozpadnie szybko, nie pokazywałem, ze mnie to cieszy, zachowałem kamienną twarz za każdym razem. Uznałem, że się powoli leczę z tego jak mnie potraktowała, ale w środku nadal o niej myślałem każdego dnia, czasami nie mogłem spać, pojawiały się łzy wątpliwości. W międzyczasie pozdawałem zawalone egzaminy przez wcześniejsze problemy z pogarszającym sie stanem zdrowia Mamy. Napisałem Magisterkę. Wyszedłem na prostą. Kilka dni temu zobaczyłem, że ma już nowego (status na fb). Zabolało mnie to ponownie. 3 chłopaków w przeciągu 4 miesięcy? Jestem świadomy tego że moze mnie nie kochać. 2 dni temu spotkałem Ją znów, nie pamietam nawet czy mi odpowiedziała cześć, poszła nie zwracając na mnie uwagę. Dodam jeszcze, bo mi się przypomniało, że młody raz zadzwonił do niej i krzyknął Ty szmato, a ja szybko krzyknałem nie i sie rozłaczyłem. Przeprosiłem Ją za to później... Boję się to napisać, ale nie mam czego ukrywać, Kocham Ją, pomimo burz pomimo ran chciałbym znów Ją przytulić i powiedzieć ze damy radę bo mamy siebie. Dziękuję za uwagę i proszę o opinie. Chcę by wróciła, ale wiem że to długi proces, ze musiałaby odbudować zaufanie u mnie, a moze mnie już naprawdę nie chce? w 80% myślę że nie chce. Cień zawsze ejst, bo podobno miłośc nie umiera, a moze tylko ja kochałem?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Śmierć, złamane serce, obowiązki.

Ona nie jest Ciebie warta, szkoda Twojego czasu dla tej dziewczyny.

3

Odp: Śmierć, złamane serce, obowiązki.

Zgadzam się z przedmowca. Zbyt wartościowym człowiekiem jesteś dla takiej kobiety. Idź dalej swoją ścieżką. Na pewno czeka na Ciebie ta właściwa. Chylę czoła przed takimi ludźmi jak Ty !

4

Odp: Śmierć, złamane serce, obowiązki.

D, najwyraźniej przerosły ją Twoje problemy. Ona była jeszcze siksą, a Ty musiałeś dojrzeć wcześniej, stanąć na wysokości zadania i zrobiłeś to. Żyliście w zupełnie innych światach. Wasze drogi się rozeszły, ona nic do Ciebie nie czuje. W całej tej sytuacji zachowałeś się naprawdę dojrzale. Idź drogą, którą sobie wyznaczyłeś, a ona z czasem wywietrzeje Ci z glowy i z serca, czego Ci życzę.

5

Odp: Śmierć, złamane serce, obowiązki.

Tak to jest trafić na niedojrzałą osobę trzymam za ciebie kciuki czas leczy rany smile

6

Odp: Śmierć, złamane serce, obowiązki.

Dziękuję za odpowiedzi.
Dodam, ze nie kłóciliśmy się, może to był błąd? Może każde z Nas skrywało w sobie tematy na które warto było porozmawiać? Każdy zawsze coś ukrywa, ale myślałem, że jeśli Jej nie okłamuję, jestem lojalny, uczciwy, zabójczo zakochany, pomocny to ona nigdy nie odejdzie. Za bardzo pokochałem, za bardzo zaufałem, ale ja nie potrafię inaczej. Była dla mnie muzą. Jeszcze jakiś czas po tym był kontakt z Jej rodziną, miałem rację, ćpun i kłamca pokazał swoje oblicze, ale co z tego, jak za kilka tygodni jest już nowy? To boli, a ja nie potrafię przestać myśleć o tym, ze on Ją teraz przytula itp. Żyję dla brata, staram się żyć też dla siebie. Moją Byłą bolało, ze nie jestem katolikiem. Na początku była zadowolona z tego powodu, a później Jej zdanie się zmieniło. Twierdziła, ze innego niż ślub kościelny nie uznaje. A mnie tak wychowała Mama. W latach młodości miała traumę, bo ksiądz Ją bił.. W sprawach seksu, byłem na początku bardzo zaborczy, bałem się że wpadniemy, choć się zabezpieczaliśmy. Stwierdziłem, że już więcej nie udźwignę, w tym dziecko. Jej strasznie zależało, szalało za mną i za zbliżenia, to starałem się Jej dogadzać "swoją zręcznością", ja wiem, że nie powinno się pisać o takich rzeczach, ale staram się nakreślić obraz. Wiem, ze wina leży po obydwu stronach. Wiem, że mogę tylko ja to przeżywać. Był u niej też problem z paleniem, nie tylko tytoniu i znów na początku zarzekała się, że nie ma już z tym styczności, a po jakichś dwóch latach już się nie krępowała palić przy mnie.. Wtedy odpuściłem, bo pomyślałem, że kocham Ją za taką jaką jest. Boli mnie także to, że każdy jest za mną. Jej rodzice, znajomi, nawet Ci od piaskownicy potrafią mnie spotkać i pytają czy "ona nie zwariowała?" Wtedy czuję na nich gniew, co ona musi czuć gdy ją nagabują, a ona mnie nie kocha? Jeszcze bardziej Ją to odpycha. Strasznie dużo rzeczy analizuję, wracam po pracy do domu, Młodszy ma swoje zajęcia, cieszy mnie każdy jego uśmiech i to, że docenia to co robię. Z moich grzechów, to jeszcze to, że czasami ukrywałem przed Mamą to, ze np. gdzieś jedziemy razem. Myślała zaraz o seksie itd. Gdybyśmy wpadli, wtedy by Jej serce pękło... Za dużo tego. Myślę, że już od jakiegoś czasu męczyło Ją życie ze mną. Była faktycznie z litości, a ja byłem tak mocno przywiązany emocjonalnie i zakochany, że właściwe pewnie idealizowałem ten związek. Takim ogromnym wsparciem mnie obdarzyła wraz z rodziną. Ból czasami jest nie do zniesienia, ale ja nie mogę się odezwać. Nie chcę by miała wyrzuty. W zasadzie w tej sprawie z mojej strony wszystko w stosunku do niej. Każdy mój kontakt, może mieć przejawy, które wywołają u niej wyrzuty sumienia, smutek, lub mnie oleje, zbędzie tekstem typu cyt. "Przy XXX rozkwitłam..." Przytyłem jeszcze, w związku z tym wszystkim miałem straszne wahania wagi, Jadłem nieregularnie. Czasami nic czasami, jakbym na 3 dni jadł. Ważyłem w grudniu 116 kg przy 185 cm wzrostu. W styczniu przed  zerwaniem kupiłem trochę sprzętu. Zerwała gdy to sobie urządziłem. W ciągu 4 miesięcy schudłem 20kg. TO tak bardzo boli, gdy np. nawet by wróciła czy ja bym potrafił zaufać? Dlaczego myślę o powrocie skoro się wydaje tak bardzo odległy. Ponownie zaczynam mieć problemy ze snem. Budzę się rano z bagażem emocjonalnym w głowie. Wieczorem bywa lepiej przy zasypianiu, bo ćwiczę codziennie i padam zmęczony. Kocham Ją i powiedziałem sobie, że siła tego uczucia jest tak mocna że już więcej sobą nie zmące Jej wody. Niech ma spokój, ja szanuję Jej decyzję tylko nie chcę już cierpieć.

7

Odp: Śmierć, złamane serce, obowiązki.

Chciałbym coś wskórać.. Napisać do kogokolwiek, żeby już przestało. Brakuje mi opinii Mamy, bracia mi mówią "olać to" "od Bab trzymać się z daleka" i tyle. Ja tak walczyłem. Starałem się, ona też ale ja czuję straszny ból. Może kiedyś wróci, zapyta co słychać? Ale ja nie mogę czekać wiem to, nie mogę, ale czuję jakbym każdą rzecz robił dla niej. Nie podobało się, ze pies jest w domu, po zerwaniu wybudowałem mu kojec. Nie podobał się Jej stosunek Rubena do mnie i do niej, popracowałem nad tym z nim. CO z tego jak ona nie widzi efektów, pewnie nigdy nie zobaczy? Jestem więźniem własnego umysłu. Przyszłość jest nieodkryta, to czyni ją pięknym, ale ja się Jej boję, wcześniej myślałem o przyszłości pod kątem Nas, ze jakoś to będzie, że razem przejdziemy wszystko, skoro przeszliśmy już tyle. We dwoje, ze zamieszkamy razem, będziemy pracować, budować, kochać się, mieć dzieci i je wychowywać na porządnych ludzi... Maska, jaką teraz noszę to okropną pułapką dla mnie i innych. Była jedna dziewczyna. Po 5 dniach już chciała, żebym do niej przyjechał (300km). Nie mogłem, musiałem to uciąć. Za szybko się to działo, ja chcę być szczęśliwy, ale nie wiem czy potrafię z inną. Te wszystkie pierwsze razy przeżyłem z Byłą.. teraz praca-dom-trening-praca-dom-trening-praca.... A co gdy się skończy umowa? A co po studiach, a moje obawy? Bałem się z nią porozmawiać o jej cierpieniach, moze sama nie chciała, a po którejś próbie odpuściłem? już nie pamiętam. Dla mnie te 4 miesiące zleciały, ja nie wiem co robiłem tydzień temu. Moje myśli błądzą. Nie wiem jak napisałem tę magisterkę. Nie wiem kiedy zszedł śnieg, odeszły mrozy. Kiedy storczyk mojej Mamy ponownie zakwitł i wypuścił nowe pędy. U mnie te kilka godzin snu kasuje wszystkie pozytywne wnioski, które wysnułem poprzedniego dnia. Rano budzę się dalej bez maski, w dzień ją ubieram i tak w kółko. Ja wiem jak sobie pomóc, ale nie umiem? To tak jakby wiedzieć jak obrać ziemniaki, ale nie umieć tego zrobić? To zabawne chore? Zastanawiam sie nad psychologiem, ale sam fakt, że jeszcze tam nie poszedłem trochę mnie umacnia, myślę sobie, ze chyba sam jeśli to przejdę to już będę niezniszczalny. Boję się, że serce które oddałem, już do mnie nie wróci, lub wróciło w stanie, który nie pozwala robić nic więcej, jak spać, jeść, pracować, trenować. Od zawsze chciałem być dobrym człowiekiem, co jeśli to wszystko mnie zmieni w bez emocjonalny sarkofag dawnego wrażliwego mężczyzny. Nasze wspomnienia nigdy nie odejdą, trochę wyblakną? Mam świetną pamięć, pamiętam jak opowiadałem historie Mamie.. pamiętam pierwszy dzień w zerówce. Pamiętam pierwsze przytulenie z moją Byłą. Od zawsze interesowałem się kobietami, od zawsze albo mnie wodziły za nos, albo starałem się o kogoś bez wzajemności.. mam to wpisane w świadomość? Jestem masochistą? Ona taka nie była. Ona mnie pokochała, pomimo wszystkiego dawaliśmy radę. Nowe otoczenie Ją tak zmieniło? Moje cierpienia po stracie Mamy? Litość wyparła miłość?Mi też Jej było żal gdy nie zdała matury, ale później cieszyłem się z Jej poprawki. Mi też było żal gdy czuła się odtrącana przez ludzi.. Był moment, ze chciałem to też skończyć, bo widziałem, ze cierpi, ale ona wtedy tak kochała, ja kochałem, nie mogłem. Kocham Ją nadal, może siebie oszukuję, ale w życiu nie potrafiłem być nigdy egoistą. Niech będzie szczęśliwa z tym czy z tamtym jeśli nie chce być ze mną, a ja muszę pokazać "jaja". Dla niej dla siebie, dla ludzi na których mi zależy i którym ja nie jestem obojętny. Masko tyś moją tarczą. Czy pojawi się jeszcze ktoś przed kim ją zdejmę? Może. Świat jest nieprzewidywalny. Jeszcze 10 miesięcy temu myślałem, ze pomimo całej tej walki, bólu, jestem panem sytuacji, miałem kochająca dziewczynę, Mamę, a teraz? Musze sobie jakoś radzić, tak jak zawsze, zmagać się z codziennością.

8

Odp: Śmierć, złamane serce, obowiązki.

W sumie trudno oczekiwać od 21-latki która ma fiu-bździu w głowie i życie w żaden sposób jej nie doświadczyło, żeby brała na swoje barki taką odpowiedzialność.
Źle ulokowałeś swoje uczucia, to jest młoda głupia siksa. Z czasem spotkasz wartościową kobietę, która doceni kogoś tak wspaniałego jak Ty.

9

Odp: Śmierć, złamane serce, obowiązki.

Wina leży po obydwu stronach. Nie dałem Jej tego czego oczekiwała. Może tylko ja kochałem, dlatego wybaczałem, starałem się i chciałem z nią spędzić życie. Ona pewnie się męczyła od jakiegoś czasu, nie chciała mnie zranić, możliwe, że nagle zakochała się w innym bo mnie nie kochała. Ludzie którzy naprawdę kochają nie potrafią pokochać innej osoby. Wiem po sobie. Jest tyle opcji, analiz. Pantoflarstwo? Może upartość jednak? Może problemy? Może moje cierpienie, użalanie się? Narzekanie? Może złe relacje jej z moim otoczeniem? Nie wiem. Idealizowałem dużo. Jest tyle pytań w mojej głowie, ale zmuszam się by żyć. Jestem Jej wdzięczny, ale zerwała ze mną w straszny sposób, może myślała że tak będzie dla niej najlepiej? Może dla mnie? Brakuje mi Jej. Brakuje mi Mamy. Chyba znowu trzeba ubrać maskę, bo jakiś czas byłem cierpiętnikiem. Taki facet jest odpychający. Straciłem wtedy wiele w oczach. Chciałbym znów oddychać tamtym powietrzem.

Posty [ 9 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Śmierć, złamane serce, obowiązki.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024