Koleżanki mnie olewają bo przestałam być dla nich podnóżkiem. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Koleżanki mnie olewają bo przestałam być dla nich podnóżkiem.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5 ]

Temat: Koleżanki mnie olewają bo przestałam być dla nich podnóżkiem.

Już kiedyś wspominałam na forum o tym problemie i dostałam fajne porady od szalenie życzliwych użytkowniczek i użytkowników. Głównie były to porady w zakresie budowania poczucia własnej wartości i zaprzestania ciągłego usilnego uszczęśliwiania ludzi przez bycie nadmiernie miłą i uczynną dla nich.

Wprowadziłam duch takiego myślenia w życie - i stałam się po prostu osobą (bynajmniej moim zdaniem) miłą, sympatyczną acz absolutnie nie z tych "starących się za bardzo." Owszem, pogadam z kimś jak do mnie zagada, sama też zagadam. Dbam o to by dialog był możliwie ciekawy i pozytywny (choć czasem też lubię ponarzekać ale z humorem.) Jeżeli ktoś mnie zaprosi i zaproponowany czas i miejsce jest mi na rękę to się godzę, jeśli nie to grzecznie odmawiam i próbuje ustalić alternatywną datę (kiedyś zgadzałam się na wszystkie spotkania proponowane przez druga stronę jakby ze strachu, że jak jedno przegapię to się osoba obrazi itp.) Zawsze chętnie witam ludzi u siebie ale zauważyłam, że przyjdą ze dwa razy i oczekują, że zaraz ja znowu włączę się w tryb "starania się za bardzo" i będę za nimi latać (to się zdarzyło z kilkoma koleżankami ostatnio, które "wróciły" do mojego życia po roku albo dłużej bo w końcu zadecydowały by przestać mieć fochy) albo (b) w ogóle nie pojawiają się.

Bardzo łatwo poznaję ludzi i często na początku jest taki jakby etap "zauroczenia" (z braku lepszego słowa) że faktycznie pogadamy itp ale to jakoś bardzo szybko zmienia się w nicość - np po czasie przy rozmowach nie zadają mi nawet żadnych pytań. Jakby ja mam ciągnąć całą rozmowę bo jak napisze zdanie które np nie kończy się bezpośrednim pytaniem to nie ma odpowiedzi.

Spodziewam się, że moja wina polega na tym, że nie uzewnętrzniam się od razu do ludzi a takie tam gadki na messengerze czy spotkania traktuje często na luzie, z pewnym dystansem (jednak zawsze jestem przy tym miła, chętnie wysłuchuje ludzkich problemów itp - choć sama nie wrzucam się na emocjonalne głębiny) - ale ja po prostu czekam aż relacja się trochę rozwinie i będę mogą poczuć, że mam do czynienia z osoba która jest fair a nie z kolejną toksyczną kobietą-pijawką co tylko bedzie korzystała z mojej dobroci.

Nie jestem z ludzi co muszą codziennie popisać z koleżanka na messengerze, jak juz pisze to często tez idę w połowie rozmowy - nie by być niegrzeczna ale po prostu muszę zrobić szybko cos innego i nie mam czasu napisać, czasem zwykle rozproszy się moja uwaga.

Jestem dziwnym typem człowieka co uwielbia czas spędzany samotnie - ewentualnie czas z partnerem kiedy oboje siedzimy sobie obok siebie, oglądamy tv, czytamy książki. Niekoniecznie musimy gadać. Nigdy sama z sobą się nie nudzę i zawsze jak myśle o spotkaniu się z jakimś znajomym czy wychodzeniu na imprezę to zwykle strasznie mi się nie chcę - jednak jak się zmuszę to pózniej czuje się jakoś lepiej, pełna werwy i energii. Mimo, że to wiem to i tak następnym razem znowu nie chce mi się wyjść.

Okay wpis zrobił się trochę chaotyczny - w każdym wypadku mam wrażenie ze zachowuje się sympatycznie i neutralnie do ludzi - jestem praktycznie zawsze wyrozumiała jak ktoś nie może przyjść, nie odpisze na czas czy anuluje na ostatnia chwile albo jak nie może odpisać - bo sama mam tak, ze mi cos wypadnie wiec nie widzę potrzeby by się gniewać. Myślałabym, że z takim podejściem moje znajomosci bedą kwitnąć ale niestety nic z tego.

Wszystkie te koleżanki po czasie mnie olewają. Ja z reszta tez często się czuje jakbym nie miała o czym z nimi gadać.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Koleżanki mnie olewają bo przestałam być dla nich podnóżkiem.

Lepiej żyć samemu niż z pijawkami.

3

Odp: Koleżanki mnie olewają bo przestałam być dla nich podnóżkiem.

A ja mam wrażenie z tego opisu, że mimo wszystko "starasz się być zawsze miła". Nie wiem, może to tylko moje takie odczucie, ale tak się usprawiedliwiasz w tych swoich słowach, że narzekasz, ale z humorem, że grzecznie odmawiasz i się starasz, nie chcesz być niegrzeczna, nie chcesz być niemiła. W ogóle nie widzę w tym tego, czego TY chcesz od tych znajomych. Nadal wszystko jest pod nich, może w innym stopniu i w inny sposób.

Myślę, że problem nie jest to, żebyś zmieniła zachowanie, tylko żebyś zmieniła znajomych. Zasługujesz na kogoś, kto po prostu będzie tobą zafascynowany i będzie chciał spędzać czas i będzie pisać, dzwonić - nie mówię, że codziennie, bo mam takie znajome, które po prostu częściej niż raz na miesiąc nie znajdą dla mnie czasu, ale wiem, że jestem dla nich ważna. A jeśli ty wykonujesz całą pracę, a z drugiej strony nic... no to przykro, ale nie zmusisz ludzi do lubienia cię. Nie? To co możesz zrobić, to przestać marnować energię na "bycie zawsze miłą". Ja nie jestem zawsze "miła" uczynna i grzeczna dla znajomych, bo wtedy przestałabym być sobą, a ludzie by to wyczuli, że spędzają czas z maską, a nie z człowiekiem. A to wysysa energię... Miałam takiego znajomego, który nigdy nie ściągał maski radości, żartów, olewania - spotykanie się z nim było uciążliwe do czasu, aż poszedł na terapię. Jest teraz mega asertywny (czasem aż za bardzo! wink), ale uwielbiam z nim spędzać czas i został moim przyjacielem. Wcześniej unikałam spotkań z nim.

To tak wygląda moim zdaniem. Oczywiście mogę się mylić, każdy człowiek jest inny. smile

4 Ostatnio edytowany przez Patito (2017-06-03 18:18:19)

Odp: Koleżanki mnie olewają bo przestałam być dla nich podnóżkiem.

Karinaaa to tak jakbym czytała o sobie, nie jestem mega otwarta ani tym bardziej wylewna, na siłę nie lubię się z nikim spotykać, wolę zaszyć się w domowych pieleszach i poczytać ciekawą, wciągającą książkę. Z drugiej strony czasem nachodzi mnie ochota na wyjście bądź trafią się akurat urodziny/rocznice, na których trzeba się pojawić, również staram się być wtedy częścią grupy jednak nie jest to nic zażyłego. Z mojego punktu widzenia każdy jest inny, my mamy po prostu taki charakter, taką urodę i trzeba to zaakceptować jeśli chcemy uniknąć frustracji i nienaturalnego dla nas zachowania. To po prostu widać na wskroś gdy ktoś 'za bardzo'' stara się być koleżeński. U mnie dodatkową barierą jest bycie ''nieco inną'' od pozostałych, ponieważ jestem w grupie jedynym obcokrajowcem, a to wcale sprawy nie ułatwia. Jak wiemy ludzie szukają podobieństw i lepiej im się rozmawia z kimś kto przynajmniej na oko jest taki jak oni. Taka już jest nasza ludzka natura. Ja ze swojego doświadczenia powiem tylko tyle: ''Bądź sobą i nie rób nic na siłę, a tym bardziej tego na co nie masz ochoty'' Albo ktoś zaakceptuje Cię taką jaką jesteś albo nie jest wart uwagi, narzucając Ci pewne zachowania sprawia, iż stajesz się marionetką, która ma robić i myśleć jak inni. A przyjaźń chyba nie na tym polega!

5

Odp: Koleżanki mnie olewają bo przestałam być dla nich podnóżkiem.

Tacy ludzie podświadomie wyczuwają tego słabszego, którego mogą wykorzystywać... Zerwij kontakt z nimi, nie są warte 'przyjaźni'.

Posty [ 5 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Koleżanki mnie olewają bo przestałam być dla nich podnóżkiem.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024