witam! Jestem mamą 17 letniej Julki, 15 letniego Michała i 8 letniego Bartka. Mąż zostawił nas dla innej kobiety i od czasu rozwodu( VII 2014) w ogóle nie kontaktuje się z dziećmi, mimo iż mieszka od nich tylko 8 km. W związku z czym odebrałam mu prawa rodzicielskie. Później poznałam wspaniałego mężczyznę, który postawił mnie na nogi i dowartościował mnie i co najważniejsze chciał być nie tylko ze mną, ale z nami. Wszystko układało się ok do czasu... Najpierw córka miała żal do mojego partnera, o to że np. nie chce by zastępował jej tatusia. Jednak w końcu przemówiłam jej do rozumu. Mimo to mój związek rozpadł się. Potem zaczęły się problemy ze starszym synem. Dosłownie z dnia na dzień przestał chodzić do szkoły- bo nie. Spotyka się od pół roku z dziewczyną, która jak się okazało ma naganę w szkole za to , że przyszła do szkoły pijana. Ta dziewczyna to zdemoralizowana panna, której rodzice nie widzą w niej problemu. Zabroniłam synowi spotykać się z nią, ale rodzice tej dziewczyny pozwalają im się spotykać. Syn wychodzi z domu kiedy chce, nie słucha mnie, jest wulgarny i agresywny. Zgłosił w szkole, że został przez mnie pobity, co nie jest prawdą. Teraz czeka mnie rozprawa w sądzie o ograniczenie praw rodzicielskich. Szukałam pomocy już u pedagoga, psychologa, dyrekcji szkoły, wychowawcy, adwokata i policji. Czuję się bezsilna, bo mój syn nienawidzi mnie z całego serca i cały czas powtarza mi, że nie mogę mu niczego zabraniać ani wybierać mu znajomych. Poza tym dziewczyna mojego syna na fb zwymyślała mnie od k.., szmat i zgłosiłam to na policję. Nie wyobrażam sobie dalszego życia z synem, który na każdym kroku mnie lekceważy, ubliża mi i moim bliskim. Tłumaczę sobie, że dam radę. Przeżyłam udar mózgu, rozwód, fochy córki, ale teraz po prostu nie wiem co mam robić...
1 2017-05-06 18:11:52 Ostatnio edytowany przez madogra (2017-05-06 18:12:56)
Ile lat miał syn kiedy rozpadło się małżeństwo z jego ojcem? Jaką jesteś matką? Czy przypadkiem nie mocno "opresyjną", która lubiła mieć zawsze dużą kontrolę nad dziećmi? Jak wyglądała relacja z synem przed jego buntem? Podejrzewam, że on w Tobie upatruje winowajczyni tego, że najpierw odszedł jego ojciec, a później drugi mężczyzna, który pojawił się na dłużej w jego życiu.
Syn miał 7 lat, gdy rozstałam się z jego ojcem. Z synem nie miałam najmniejszych problemów. Zawsze był pomocny i byłam z niego dumna- wzorowy uczeń, najlepszy sportowiec. A mój partner rozstał się ze mną, bo nie mógł znieść tego, że jestem za dobra dla dzieci, bo ja wszystko robiłam, by im było jak najlepiej.
Ty wszystko robiłaś? Moja żona też wszystko robi. W praktyce wygląda to tak, że często po prostu myśli za niego. I dochodzi do takiej sytuacji, że jest wściekła na syna, że ten jest bezmyślny, nieporadny, a jednocześnie wciąż trzyma tą pępowinę krótko. Nie twierdzę, że tak jest też w Twoim przypadku, ale z własnego doświadczenia wiem, że matki potrafią się bardzo mylić co do swoich synów.
Związek z tą kłopotliwą panną najwyraźniej zapełnia Twojemu synowi coś, czego brakowało mu w poprzednim życiu. Coś chyba jednak nie grało w Waszym domu, między Wami. Taki mur jak jest teraz nie rośnie z dnia na dzień.
Fakt faktem, że zawsze starałam się robić wszystko, by dzieci nie czuły się gorsze z tego powodu, że nie mają ojca. I długo walczyłam o to, by ojciec chciał spotykać się z dziećmi, jednak jego nowa partnerka zabroniła mu kontaktu z nimi. A co do dziewczyny mojego syna, to ona jest po prostu taką cichą myszką, która diabła ma za skórą. Ten mur między synem a mną pojawił się dokładnie 3 miesiące temu, gdy jego dziewczyna prawdopodobnie chciała by on przeniósł się do jej szkoły. Od tej pory mój syn zaczął robić wszystko, bym chciała go przenieść do nowej szkoły.
Fakt faktem, że zawsze starałam się robić wszystko, by dzieci nie czuły się gorsze z tego powodu, że nie mają ojca. I długo walczyłam o to, by ojciec chciał spotykać się z dziećmi, jednak jego nowa partnerka zabroniła mu kontaktu z nimi. A co do dziewczyny mojego syna, to ona jest po prostu taką cichą myszką, która diabła ma za skórą. Ten mur między synem a mną pojawił się dokładnie 3 miesiące temu, gdy jego dziewczyna prawdopodobnie chciała by on przeniósł się do jej szkoły. Od tej pory mój syn zaczął robić wszystko, bym chciała go przenieść do nowej szkoły.
Nie wiem. Mam wrażenie, że jest tu jakieś drugie dno. Relację z dzieckiem buduje się latami. Jeśli ta relacja jest prawidłowa, to nawet w okresie najtrudniejszego wieku, nastoletniego buntu ta nić więzi całkiem się nie przerywa. Ale może jestem naiwny. Wydaje mi się, że związek z tą panną rośnie na gruncie, który już znacznie wcześniej dojrzewał w Twoim domu. Nikt Ci tu nie powie o co chodzi, bo nikt z Wami nie żył. A dopiero po zdiagnozowaniu tego co nawaliło można pomyśleć jak to naprawiać. W przeciwnym razie Twoje działanie będzie podobne do "leczenia objawowego", co daje mizerne efekty, gdyż "przyczyna choroby" wciąż pozostaje.
A może zgódź się jednak na te przenosiny syna skoro tak bardzo mu na tym zależy. Spróbuj jednak postawić warunki - że będzie się tam uczył i przyzwoicie zachowywał. Nie staraj się również walczyć z jego dziewczyną. Odpuść sobie dyskusje z nią, a przede wszystkim negatywne uwagi o niej przy synu. To nic nie da, bo to ona jest teraz najważniejszą osobą w jego życiu, a przez to, że Ty jej nie lubisz stajesz się jeszcze większym wrogiem. Jesteś dorosła, więc nie zniżaj się do poziomu małolaty. Czy syn ma może w miarę dobry kontakt ze starszą siostrą? Jeżeli tak, spróbuj to wykorzystać. Możesz poprosić ją, żeby jakoś spróbowała choć trochę przemówić mu do rozumu.
Syn jest teraz w najgorszym z możliwych okresie swojego życia. Wydaje mu się, że jest dorosły. Piszesz, że szukałaś pomocy w różnych instytucjach. Czy udzielili Ci tam jakiś wskazówek, rad, wsparcia?
Trzymaj się. Dużo siły życzę (wiem jak bardzo jest potrzebna, sama przez problemy burzliwego dorastania syna...).
Z tego co napisałaś na początku, to kiedy córka pragnęła, żeby ten mężczyzna w waszym życiu stał się jej bliższy, zignorowałaś jej potrzeby i powiedziałaś, żeby przestała. W chwili, kiedy syn zaczął się oddalać, szukać niezależności, wyciągnęłaś kaliber "zabraniam", czyli chciałaś nakazami i zakazami coś mu udowodnić.
Nie dziwi mnie, że dzieciaki mają trudności - to też ludzie. Nie dziwię, się nie zareagowałaś idealnie - też jesteś człowiekiem. Ale czy zdajesz sobie sprawę, co oni przeżywają, mając świadomość, że jeden rodzic ich nie chciał, i potem mężczyzna, który był blisko was, też ich nie chciał? Czy zastanawiasz się nad tym?
Bo dla mnie to sedno.
To co piszę to nie wyrzut, ale raczej nacisk na to, żebyś zwróciła uwagę na to, co oni przeżywają, czego potrzebują. Na pewno cię potrzebują - twoich słów, ciepła, bliskości. Tego, żebyś z nimi rozmawiała, była dla nich i ZAWSZE po ich stronie, a nie przeciw nim. Żeby zamiast zakazów pojawiło się "a co jest fajnego w tej dziewczynie, opowiedz mi o niej?". Żeby zamiast wszechwiedzącego tonu "ja wiem co dla ciebie lepsze i nie będziesz się z nią spotykał" pojawiło się "zaczynasz dorastać, zaczynasz podejmować własne decyzje, to właśnie na to jest pora, żebyś sam zaczął decydować o własnym życiu, a ja chcę ci w tym pomóc, bo mi zależy na twoim szczęściu".
Tak jak pisze wilczysko, na relację z dzieckiem pracuje się latami. Teraz może być za późno, bo to co ten chłopak wchłonął z waszego domu, teraz będzie "oddawał" i prezentował na cały świat. Trochę jest "jak kuba bogu..." - jeśli rodzic nie liczył się przez dzieciństwo ze zdaniem dziecka, to dziecko nie będzie liczyć się ze zdaniem rodzica w okresie dorastania.
Bunt pokazuje, że jeszcze mu zależy. Gdyby był obojętny, to by znaczyło, że nie ma między wami żadnej więzi. Więc jest czas na działania, ale musisz przemyśleć sobie, o co mu chodzi, do czego on dąży, czego on potrzebuje, jak może to osiągnąć i gdzie w tym jest twoje miejsce - bo miejsce osoby rządzącej, nakazującej i rozkazującej, jak widzisz sama, nie sprawdza się.
Wszystkie twoje dzieci potrzebują 1. miłości, 2. granic. I jedno, i drugie, musi być przemyślane - jak okazywać miłość, jak oni chcą, żeby ją okazywać, jakie granice są odpowiednie - nie za sztywne, nie za miękkie. Każde dziecko potrzebuje innych - im starsze, tym więcej luzu, no bo nie zatrzymasz dziecka, nawet gdybyś chciała, możesz tylko powstrzymać je przed rozwojem, ale chęć do separacji to rzecz naturalna i oni będą realizować tę chęć za wszelką cenę. Z drugiej strony potrzebują twojego kierownictwa, wsparcia, pełnego zrozumienia, bliskości, wyrozumiałości i cierpliwości.
Dziękuję za wskazówki i rady. Jednak co mam robić, gdy syn wraca do domu po 24.00 i zachowuje się jak gdyby nic się nie stało. Wychodzi z domu o której chce i wraca jak mu się podoba. Książki, szkoła dla niego się nie liczą. Najważniejsza jest jego laska, która jest wulgarna, bezczelna i do tego manipuluje moim synem, a on zapatrzony jest w nią jak w obrazek. Wczoraj mój syn uszkodził rower córki i ma to w nosie. W domu nie szanuje niczyjej własności, po prostu jak coś chce to sobie to bierze. Wczoraj gdy pokłócił się z dziewczyną wpadł w taki szał, że rzucił się na mnie i wykrzykiwał, żebym jak chce dzwoniła na policję. Teraz też jest u dziewczyny, jej rodzice nie widzą nic w tym złego, że mój syn kompletnie mnie nie szanuje, że się nie słucha i uważają,że nie powinnam rozbijać im związku. Ja pytam jakiego związku? Czy można traktować 14-15 latków jak dorosłych i dojrzałych ludzi. Zanim mój syn zaczął się spotykać z obecną dziewczyną miał kilka innych i to też były jego wielkie miłości. Boli mnie fakt, że ta jego laska, tak go wykorzystuje. Pomóżcie...
Ale jak go wykorzystuje? Ciągnie od niego kasę, wymaga żeby coś za nią robił?
Ta dziewczyna po prostu ubliża mu na każdym kroku, pisząc: ,,ty debilu, ty pedale" itp. Do tego rzuca mu propozycje typu: ,,chcesz się ruchać" Pisząc, że ona go wykorzystuje miałam na myśli, to że on jest w nią ślepo zapatrzony, a ona traktuje go jak najgorszego śmiecia. Ta dziewczyna miała już problemy z prawem i jest z tego dumna, boję się, że mój syn by jej dorównać i się jej przypodobać może zrobić coś głupiego.
A skąd Ty wiesz co dziewczyna do niego pisze?
Sprawdziłam telefon syna i jego facebooka.
I po co? Żeby się zdenerwować? Syn nie ma pięciu lat, sam sobie sprawy takie ogarnie z dziewczyną. Jak mu nie będzie odpowiadać takie traktowanie to po prostu z nią zerwie. A tak to będzie się wkurzał na Ciebie,że mu po telefonie grzebiesz. I powód do awantury i ucieczki z domu gotowy.
Daj sobie spokój z takim szpiegowaniem jego i zapewne licznymi uwagami na temat jak to jego dziewczyna jest okropna. Zwracaj tylko uwagę na nastroje syna - czy nie jest w jakimś dołku mogącym zwiastować depresję. Próbuj wyegzekwować od niego wypełnianie obowiązków typu chodzenie do szkoły, nauka (ale nie przesadzaj, że musi mieć bardzo dobre stopnie). I spróbuj mu okazać zaufanie i to, żeby miał poczucie że mimo wszystko jest dla Ciebie ważny i kochany.
do bbasia
Mam po prostu patrzeć jak mój syn z dnia na dzień zachowuje się coraz gorzej?A może powinnam zaakceptować jego inicjację seksualną, a w konsekwencji nieplanowaną ciążę jego dziewczyny. Dziękuję za takie rady- to jakieś kompletne nieporozumienie.
16 2017-05-10 14:04:17 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2017-05-10 14:05:37)
Po pierwsze, to, że on się tak zachowuje, to nie jest jego wina.
Polecam naprawdę to sobie przemyśleć, co to znaczy.
Całkiem dorosły to on nie jest. Ale nie jest dzieckiem. Im bardziej będziesz go starała się traktować jak dziecko, tym bardziej on będzie odpalał się i robił coraz dziwniejsze rzeczy, żeby zaznaczyć swoją autonomię.
Pomyśl, co byś zrobiła, gdyby miał 25 lat, a nie 15 (i nie traktuj go tak jak teraz, jakby miał 5, ratując się zakazami i kontrolowaniem).
Jak byś się wobec niego zachowała? Jakie zasady panują w twoim domu? Jakich zachowań oczekujesz? Co jest niedopuszczalne? Jakie konsekwencje (NIE KARY) wyciągasz, jeśli on nie stosuje się do zasad? Czy on wie w ogóle jakie są TWOJE zasady, czy przekazane mu zostały w spokojny, klarowny, zrozumiały dla niego sposób, czy on wie, DLACZEGO to dla ciebie ważne?
Myślę, że co teraz jest ci potrzebne, to zdrowa mieszanka zrozumienia (wyrozumiałości) i stanowczości. Ale nie myl tego ze złością, gniewem, które aż od ciebie biją, ani nie myl tego z olewaniem sprawy.
Polecam na początek książkę "jak mówić, żeby dzieci nas słuchały" - dowiesz się tam, jak rozmawiać z dziećmi, żeby nie niszczyć więzi, którą macie, nie zerwać całkiem kontaktu (bo z opisu wygląda na to, że jesteście na tej drodze).
PS. TAK, to jest moment na inicjacje seksualną. Zabraniając, kontrolując, karząc, unikając tematu właśnie możesz doprowadzić do tego, że będzie robił to w niebezpieczny sposób, bez żadnej wiedzy. A że to będzie robił to jest na 1000000% pewne.