Witam wszystkich.
Rozstałam sie z facetem miesiąc temu, on mnie rzucił. Powiedział ze nic nie czuje, a nawet padły słowa ze nie kocha. To mnie wręcz zabiło. Najpierw przyjęłam ta wiadomość ze 'spokojem', płakałam ale mówiłam ze rozumiem. Byłam chyba w takim szoku ze to do mnie nie doszło od razu. Pojechałam do domu rodzinnego, mieszkaliśmy razem od października, a byliśmy ze sobą prawie 2 lata, wiec ktos musiał opuścić mieszkanie. Po paru godz wróciłam i błagałam go o ostatnia szanse, mówiłam ze sie zmienię, ze pójdę do terapeuty ale on był obojętny i powiedział ze NIE. Ze to koniec. ze mnie oszukiwał (od miesiąca bodajże- byłam w takich emocjach ze nie pamietam dokładnie), ze wmawiał sobie, ze chce byc z kimś innym, ze ja mam problemy psychiczne i nie pasujemy do siebie. Ze moze za pół roku sie zejdziemy ale teraz niewyobraza sobie byc razem. To było straszne. Płakałam przy nim, błagałam chyba z pół godz a on grał na komputerze, jadł, lekceważył mnie...wychodząc powiedziałam ze bardzo mnie zranił, a on nic. Dzień wcześniej pojechał do kolegi na impreze, ja nie pojechałam z nim. Ogólnie to od jakiegoś czasu nie jeździłam z nim nigdzie, ani do jego rodziny ani gdziekolwiek (to wynikało z sytuacji ze jego dziadek mnie uraził swoim stwierdzeniem na temat mojej pewnej choroby, dotknęło mnie to i zrazilam sie do niego, nie chciałam tam jeździć) Wiem, to dziwne ale po prostu miałam / mam teraz okres jakiejś depresji. Poza tym zle czułam sie w towarzystwie jego kolegów. Ogólnie to rozstanie to moja wina, miałam humory, nic mi sie nie podobało, byłam wiecznie niezadowolona. Nie lubiłam bardzo jego siostry, ona traktowała mnie jak powetrze i patrzyła na mnie z góry. To również zaważyło.
Po tym rozstaniu zadzwonił po paru dniach i zapytal jak sie czuje, czy byłam w mieszkaniu (czyt. Czy zabrałaś rzeczy) czy studiuje dalej i powiedział ze to ze sie spotykaliśmy to nie znaczy ze nie moze do mnie dzwonić... odpowiadałam spokojnie a na pyt o studia powiedziałam ze to chyba juz nie jest twoja sprawa. Zakończył rozmowę.Teraz żałuje swojego zachowania, tęsknie za nim.
Jestem DDA, on o tym nie wiedział (powiedziałam mu ze mój tata jest chory ale nie powiedziałam na co, a nawet nie pytał - to mu powiedziałam przy rozstaniu jak przyszłam drugi raz do niego) Ojciec ciagle pije, ma mnóstwo długów, oprócz tego jestem chora na pewna przypadłość co wprowadza mnie w nie lada kompleksy, o tym tez wstydziłam sie mu mowić. Miałam problem ogromny z pokazywaniem mu jak bardzo mi zależy, jak go kocham, jaki jest dla mnie ważny. Cieżko mi sie pozbierać, ale wcześniej to było dopiero straszne, ciągły płacz, zero jedzenia, zaniedbałam studia i schudłam. W niedziele jeszcze napisałam ponieważ w naszym byłym mieszkaniu zostawiłam buty, napisałam czy mi je odeśle a on ze tak, zapytał czy wszystko ok, a ja wtedy napisałam pożegnalna wiadomość, w której ujęłam delikatnie to ze trochę mnie skrzywdził niektórymi słowami, podziękowałam mu za związek, przyznałam ze moje zachowanie było żałosne przeprosiłam za to co było zle i życzyłam mu SZCZERZE wszystkiego dobrego a on nie odpisał nic...
To mój pierwszy chłopak, z nim straciłam dziewictwo, z nim mieszkałam, jego kochałam i nie wyobrażam sobie mieć kogoś innego. Ja wiem ze jego powrót graniczy z cudem ale nie potrafię sie pozbyć tej nadziei. Po stracie doceniam to
Co miałam - Jego, piękne mieszkanie, robił mi zakupy, zabierał w różne miejsca, nawet 2 dni przed rozstaniem proponował wyjazd , nie moge tego pojąć tzn wiem ze miał powody bo zachowaywalam sie strasznie ale widział w jakim jestem stanie, widział ze walczę, dla niego tez nie poszłam na studia do dużego miasta bo zamieszkaliśmy w mniejszym i studiowałam w nim. Dlaczego osoba która była ze mną prawie dwa lata nagle traktuje mnie jak powietrze, jakbym była jakaś panienka na raz ?? To tak boli, ze chce wyć z bólu, on miał byc moim mężem, ojcem naszych dzieci, sam mówił ze jest moim pierwszym i ostatnim chłopakiem... nie wiem co robić, nie odzywam sie do niego, jeszcze nie oddał mi tych rzeczy i ja jemu bo nie byłam w stanie iść na pocztę nawet. Boje sie ze on moze mieć kogoś, bo w naszym życiu była jego koleżanka i była tez sytuacja ze dokładnie rok temu mieliśmy przerwę, której on chciał ze względu na moje zachowanie, zostawił mnie na pare dni po czym zadzwonił ze tęskni i chce wrócić, przeglądając jego telefon widziałam rozmowę z nią w której pisał ze żałuje ze tak to sie skończyło w maju - co sie okazało, w czasie tej przerwy on poszedł do niej, podobno ja spotkał przypadkiem, pózniej ona zaprosiła go do siebie, pili wino i zaczęli sie całować i on, jak twierdzi po tym zrozumiał ze kocha mnie i chce byc ze mną. Wybaczyłam. To wszystko mnie zabija od środka i nawet antydepresanty nie pomagają... mam ochotę napisać ze kocham go, ze nawet mam myśli samobójcze, ze zrobiłabym wszystko aby go odzyskać...
boje sie ze wpadnę w depresje bo przed rozstaniem miałam takie stany, a teraz jest juz tylko gorzej. Chciałam sie wygadać, wiele z Was jest starszych i moze dowiem sie cos nowego, sa tez mężczyźni, wiem ze to sprawa beznadziejna i każdy powie: nie ten to inny ale jak ja mam przestać kochać ? Jak nie myslec kiedy dosłownie wszystko mi o nim przypomina... No i minął ten miesiąc a zamiast byc lepiej to jest gorzej, nie ma dnia żebym nie płakała, myśle o nim, mam sny o nim, chodzę smutna i przygnębiona, przestałam dbać o siebie. Ide za niedługo do terapeuty, byłam juz u psychologa i dowiedziałam sie tego co mowi mi koleżanka, czyli nic czego bym nie wiedziala. Zakupy nie pomagają, spotkania ze znajomymi tez, wyjechałam nawet z mama na 3 dniowe rekolekcje i jest tylko gorzej, myśle o nim ciagle i nawet jak nie chce to myśle, gdybam. Jeszcze na początku miałam jakiś plany, marzenia, cele ale teraz straciłam chęci do życia i myśle ze albo zawsze będę sama albo znajdę kogoś gorszego kto tylko bedzie po to zeby był. Ale co mi z tego jak nie ma jego, jak nie ma miłości... On byl idealny pod każdym względem, nie wiem jak mogłam byc tak głupia i to zniszczyć, dawał mi tyle szans a ja każda zmarnowałam, nawet babcia mi mowila jak jeszcze z nim byłam: 'szanuj go, bo lepszego nie znajdziesz'. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Mam 22 lata, on 23.
Chciałam sie wygadać.
1 2017-05-03 09:26:19 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-03 10:09:50)
Teraz mowisz ze nie umiesz bez niego itp . Naprawde Cię rozumiem bo miałam taka samą sytuację. Tez byłam zakochana do szaleństwa i też z wlasnej głupoty straciłam chłopaka. Ale wiesz co ? Ten miesiąc jest najgorszy a potem z górki zobaczysz ze bez niego tez da sie zyc. Moja rada którą również przyjęłam i ona serio działa to po prostu odpuść,zniknij,zaryzykuj. Daj mu zatesknic za Tobą. W moim przypadku niekontaktowanie sie idzie na moją korzyść,kto wie jak u Ciebie. Spróbować mozesz nic Ci nie zaszkodzi,a jak będziesz tak sie uzalala nad sobą to sie wykończysz. Uwierz mi miałam to samo. Zacznij dbac o siebie,zmien wygląd,facetów to przyciąga. Moze po jakims czasie ów chłopak przypomni sobie o Tobie i serio zobaczy zmiany? Własnie! Złota zasada mi sie wydaje w udanych powrotach jest CZAS I ZMIANY.
Daj mu czas,Ty wez sie za siebie. Jesli sie nie odezwie,nie bedzie chcial to trudno ,nie zmusisz drugiego człowieka do uczucia.
Ja sie nie odzywam do niego, tylko napisałam o te rzeczy aby mi oddał, btw. nadal nie oddal, ale nic juz nie pisze.
Ja wiem ze nie moge sie narzucać, ale czy to nie pisanie cos da ? Skoro on powiedziedzial ze nie kocha i nic nie czuje... wątpię zeby zatęsknił, był taki obojętny, traktował mnie jakbyśmy sie przez miesiąc spotykali a my przecież byliśmy ze sobą prawie 2 lata, miszkalismy razem...
Rozumiem co czujesz serio. Słuchaj może to zerwanie było w afekcie itd i moze późnej zrozumie i odezwie się. Jednak musisz brac tez pod uwagę tę drugą opcje,że w sumie jednak wcale nie chce wracac i musisz sie juz z tym pogodzić. Nie ma siły zeby zakochal sie znowu przez jakiś miesiąc i nagle tez odkochał. Chlopaki inaczej przeżywają rozstania itd.. na poczatku czują się wolni,mogą imprezowac i robia co chcą. U nas dziewczyn my początek przeżywamy a później serio uswiadomisz sobie ze bez niego da sie zyc. Jest jeszcze sprawa z seksem .. jeśli było wam dobrze w łóżku a on nie znajdzie innej dziewczyny to uwierz mi zateskni albo przynajmnej pomyśli o Tobie znowu. To już cos. Druga sprawa nie pisz mu o tych rzeczach ze je chcesz,moze on je specjalnie przetrzymuje? Zwróć tez na to uwagę. Poczekaj serio jakis miesiąc,zniknij z jego zycia,tak jakby Cie nie było. A kto wie może i to w sumie jest najbardziej prawdopodobne ze Tobie przejdzie. A on może sie ocknie. Jeśli nie to olej go ciepłym sikiem,miej honor,pokaz ze nie jesteś na wyciągnięcie ręki. Mężczyźni to łowcy lubią zdobywać pamiętaj.
5 2017-05-04 16:54:50 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-04 16:56:30)
No nie będę pisała o te rzeczy ja mam jego klucz i pare podkoszulków, wiec jutro mu je wysle, bo on o nie prosił jak pisałam o moje rzeczy, myślałam aby wsadzić mu do tej koperty kartkę z napisem aby oddał mi w końcu moje rzeczy ale to chyba nie jest dobry pomysł.. mi zależy na tych rzeczach ale wątpię aby robił to specjalnie, myśle ze on po prostu tak mmie olewa albo czeka aż ja wysle mu pierwsza i on odeśle (?)
Druga sprawa, on nawet mi nie odpisał na wiadomość pożegnalna, gdzie mu normalnie, bez wyrzutów jakichś czy biczowania sie powiedziałam ze dziękuje, przepraszam i życzę wszystkiego najlepszego, a on nawet nie raczy cokolwiek odpisać, wydaje mi sie ze po dwóch latach wypada sobie powiedzieć normalnie 'do wiedzenia' mimo ze go zranilam to on zawsze wydawał mi sie dobrym facetem, a to jak sie zachował względem mnie gdy przyszłam tam i błagałam to było okropne. Olał mnie całkowicie i nawet powoedzial 'idź juz stad bo jeszcze bardziej mnie zniechęcasz'...
ja mu chyba całkowicie jestem obojętna...
To daj sobie spokoj.
Zrobie tak jak mówiłaś w pierwszej odpowiedzi, masz racje, dość użalania sie nad sobą ! I moze jak zobaczy ze sobie radzę to inaczej na mnie spojrzy. Ciagle mam ten coen nadzei...
dziękuje Ci
Zrobie tak jak mówiłaś w pierwszej odpowiedzi, masz racje, dość użalania sie nad sobą ! I moze jak zobaczy ze sobie radzę to inaczej na mnie spojrzy. Ciagle mam ten cien nadzei...
dziękuje Ci
Nadzieja zawsze umiera ostatnia,kto wie moze spojrzy inaczej, brak kontaktu paradoksalnie dziala na odwrót i rolę sie odwracają przeważnie ale nie zawsze . Życzę powodzenia!
10 2017-05-04 23:02:47 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-04 23:03:20)
A możesz rozwinąć co konkretnie kryje sie pod 'brak komtaktu' ? Bo ja nie pisze, nie dzwonię jakoś od prawie 3 tygodni. A co z dodawaniem zdj na portale społecznościowe ? Czy tego tez nie robić ? Bo to w jakoś sposób przypomnienie o sobie, a on ma zatęsknić...
Tak, nie rób nic przez dajmy na to góra miesiąc.
Bez zdjęć piosenek,snap czy tego typu .
Dzis dzwonił ale ja nie odebrałam bo nawet nie widziałam po czym napisał wiadomość ze wysłał mi buty a bluzki nie znalazł. I teraz mam dylemat. Bo wiem ze to tylko bluzka ale to była chyba najładniejsza jaka miałam i chciałam ja ubrać ma wesele, ona najprawdopodobniej jest u jego rodziców w mieszkaniu bo tam pralismy rzeczy i teraz czy pisać jeszcze raz o nią czy przeboleć stratę piękniej bluzki ?
Podejrzewam ze jego siostra mogła ja zwinąć bo ona mieszka z rodzicami :<
Przebolej stratę bluzki i kup sobie nową.
Nie szukaj na siłę pretekstów do kontaktu, bo w ten sposób tylko sobie szkodzisz.
emczii, przeczytaj sobie mój temat, powinno Ci to pomóc, jako iż dokładnie te same emocje czułam i podobny ból. Pisałam rzadko i widać kolejne etapy mojego "leczenia"
Też tkwiłam w bardzo złym związku, podobnym do twojego, tylko, że przez dłuższy czas niż ty i moje klapki zdążyły opaść. Również dawałam od siebie za dużo. To źle. Możesz mi uwierzyć, że jak minie trochę czasu to zauważysz, że twój były to zwykły gnojek. Spotkasz też kogoś przy kim w końcu poczujesz się dobrze i będziesz sama się sobie dziwić, jak mogłaś to tak przeżywać.
Może twój ex się odezwie kiedy się tego dowiesz, może nie.
Było ciężko ale dałam radę, bo znałam swoją wartość, z czym ty masz widzę problem, ale wierzę, że to właśnie ta sytuacja może Ci pomóc.
Nastaw się na "szczerość" wobec siebie i powtarzaj : nie kocha mnie, nie interesuje się mną, nie ma nadziei. Bez niepotrzebnych złudzeń jest o wiele łatwiej, a te słowa są niestety prawdą. Nie ma w tym twojej winy. Nie jesteś beznadziejna. Czasem tak się dzieje (szczególnie w młodym wieku, kiedy ludzie się zmieniają) i jedyne co można zrobić to ruszyć na przód. Może się okazać, że nic lepszego nie mogło cię spotkać.... I życzę Ci tego!
15 2017-05-08 17:25:40 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-08 17:26:29)
Odpuściłam. Nie będę sie nic odzywać, nie odpisałam nawet na tego smsa, tylko musze odesłać mu klucz od mieszkania bo jeszcze tego nie zrobiłam i kilka jego rzeczy co u mnie zostały.
Lodywaniliowe, Dziękuje Ci za Twoje słowa, bardzo mi pomogły, zwłaszcza dzis, kiedy mam dola i przed chwila ryczałam, doslownie wyłam z bólu, bezsilności, tęsknoty i tej przeklętej pustki.
Mój związek nie był zły, to ja go zepsułam, nie umiałam docenić, a miałam tak wiele. Nie okazywałam uczuć, byłam zazdrosna, płaczliwa, zdołowana bardzo często. Przeze mnie dawno sie psuło. Ale tez nie umiałam udawać ze jest ok, zawłaszcza ze niektóre sytacje mnie bolały a on nie potrafił mi pomoc, a jak chciał to ja ta pomoc odrzuciłam. Moze trochę, jak widzę z perspektywy czasu, mną manipulował ale gdyby nie moja zazdrość i powtarzanie w kółko jednej sprawy która nie dawała mi spokoju to było by inaczej.
Zanim go poznałam to byłam szczęśliwa, cieszyłam sie z tego co miałam, ćwiczyłam, dbałam o siebie, ciagle zakupy, nowe ciuchy a pózniej, gdy zamieszkaliśmy razem stałam sie kura domowa, zero makijażu, cały dzień najchętniej w szlafroku, dół za dołem, czułam sie gorsza od jego mamy, siostry. Omijałam spotkania rodzinne, bo czułam sie jak ktos niższej kategorii i to moja wina, bo przecież mozna mieć mniej a byc szczęśliwym a ja zatraciłam swoją wartość. Boje sie ze jej nie odzyskam, bo ja juz nie jestem ta sama dziewczyna sprzed 2 lat, uśmiechniętą, pełna życia i pozytywnie nastawiona... jestem smutna, przygnębiona, bez motywacji. Mam 22 lata, wszystkie koleżanki juz kogoś maja, a ja boje sie ze juz nie spotkam, bo ja nawet nie chce, brzydzę sie obcymi facetami. Każdy mowi ze to przejściowe a ja martwię sie ze nie, ze mi to juz weszło w krew. Boli jak cholera...
17 2017-05-08 20:23:13 Ostatnio edytowany przez Lodywaniliowe (2017-05-08 20:27:29)
Emczii, a nie zastanawiałaś się nigdy nad tym, że może być tak, że to on Cię dołował?
Z tego co piszesz wydaje się być to oczywiste, że będąc w związku z nim "zwiędłaś". Choć ludziom często wydaje się, że tylko oni mają wpływ na to, jak się czują, wg. mnie druga osoba bardzo potrafi wpłynąć nawet na naszą chęć do życia.
Też kiedyś byłam bardzo radosna, szczęśliwa, trenowałam, byłam nawet w kadrze narodowej. Przy nim stałam się leniwa, smutna, coś było nie tak. Wchodząc z nim do autobusu czułam, że każda jedna dziewczyna jest lepsza ode mnie. Po naszym rozstaniu kiedy minął najgorszy ból poczułam.. ulgę? Czułam, że może być tylko lepiej, i faktycznie było. W tej chwili jestem przekonana, że to jego zachowanie, brak zainteresowania i masa innych drobnych rzeczy złożyły się na to, że czułam się, jak się czułam. Co dziwne to właśnie cały etap rozstania sprawił, że dziś czuję się lepiej, niż kiedykolwiek. I teraz wiem, że ten chłopak nie zaliczał się nawet do mojej ligi.
Po raz pierwszy w życiu dostałaś w pupę - to zbiór lekcji, z których będziesz wyciągać wnioski następne miesiące. Banały jak - pewne rzeczy nie mają znaczenia, nie wszystko musi być wytłumaczone, ; ale także dowiesz się, że ze wszystkiego można wyjść obronną ręką.
Masz 22 lata, NA PEWNO kogoś spotkasz, gwarantuję Ci to. Rozumiem jednak co myślisz, bo myślałam to samo a jestem jeszcze młodsza Czy znalazłam? Nie, samo się znajdzie. Naprawdę to czy mam faceta czy nie obecnie nie wpływa na poziom mojego zadowolenia z życia.
Myślę, że za jakiś czas dojdzie do Ciebie, że ten twój nie był taki idealny, a właściwie to do siebie nie pasowaliście. Z tego co piszesz jestem pewna, że tak będzie, a uderzy cię to gdy będziesz z odpowiednią osobą.. lub wcześniej.
Póki co, radzę Ci obedrzeć się ze złudzeń, zablokować go gdzie się da, poprosić znajomych aby NIC Ci o nim nie mówili i starać się o tym jak najmniej myśleć. Mnie to bardzo pomogło. W momenci kiedy o tym myślałam, na siłę znajdowałam do roboty co innego i powoli z tego wyszłam.
Wiedziałam, że masa rzeczy może mnie zaboleć, więc nawet nie patrzyłam na jego profil.
Byłam z siebie potwornie dumna po wszystkim, kiedy udało mi się nie napisać ani razu, a gdy on pisał, odpowiadać tylko monosylabami.
Może pocieszy Cię fakt, że u mnie było tak źle, że pierwsze noce... spałam z mamą w łóżku
Edit. Przepraszam, napisałam do niego raz! I dostałam nauczkę, że nie należy tego robić, bo dowiedziałam się, że kogoś ma Zabolało jak nie wiem co, a i tak jak się później okazało, było kłamstwem.
18 2017-05-09 20:03:12 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-09 20:05:02)
Czy przez niego ? Moze w pewnym stoupniu ale przede wszystkim przez własna GŁUPOTĘ. I ta świadomość jeszcze bardziej mnie dołuje. Ja nie byłam święta, przez kompleksy- które on, nie mowię ze hamsko ale delikatnie mi wytknął... i to w momencie kiedy sie ich pozbyłam. Mogłam z nim o tym porozmawiać, bo to grubsza sprawa ale bałam sie, wstydziłam, a w głębi i duszy to mnie to bolało. Miałam w planach szczera rozmowę ale juz nie zdążyłam...
Kolejna rzecz jest taka ze ja przez niego nie poszłam na studia do większego miasta, a dostałam sie ma Uniwersytet Jagielloński... tak, dla niego, bo mówił ze tu jest taniej, bedzie mi pomogal i tak siedzę teraz w rodzinnym domu, ma wsi, obok małej mieściny w której studiuje na nikomu nie znanej uczelni. Fajnie, co ? I tak wiem, każdy jest kowalem własnego losu, i żałuje, żałuje i jeszcze raz żałuje ze dla niego tyle poświęciłam. A on mmie zostawił z niskim poczuciem własnej wartości, samotnością, bólem i tym wszystkim co sprawia ze wegetuje zamiast żyć.