Cześć! Jestem aktualnie na etapie początków związku i ogólnie wszystko jest ok jak to bywa na początkach z tym,że mam taki problem odnośnie mojego faceta...Jest troche starszy ma juz jakąś przeszłość za sobą - jest po rozwodzie na dwóch synów. Aktualnie mieszka w moim mieście czyli okolo 200 km od byłego domu rodzinnego i synów. I niby nie widać żadnych problemów ale chodzi o była żone... są po rozwodzie okolo 5 lat niby uczucie wypaliło się ale nie wiem jak spojrzeć na ich kontakty...jak sam twierdzi mają bardzo dobre sa dla siebie jak brat i siostra .... moze nie jest komfortowe to dla mnie ale ok dla dobra dzieci niech maja takie kontakty . Ale problem pojawił się ostatnio kiedy pojechal do synów na 3 dni....powiedział ze jedzie do nich to powiedzialam ze dobrze ale...myslalam ze na te 3 dni wynajmie hotel , przenocuje u rodziny badz znajomych ale on nocuje u byłej żony.... nie jestem panikarą nie mam scen seksu od razu przed oczami ale czy to normalne?Nie uwazacie ze skoro oni sa tak " blisko" to lada chwila wpadniemy w jakis 3 emocjolany, boje sie ze zawsze mimo mnie bardzooooo bardzooooo wazna bedzie ta była jego. Owszem jest matka jego dzieci i byla zona ale....
A on nie wpadł na pomysl ,że nocowanie u byłej może nie podobać Ci się???
Jeśli nie jesteś gotowa zaakceptować obecności jego żony w waszym życiu (do czego masz pełne prawo) to lepiej nie pakuj się w ten związek. Na co ci to? Później będziesz myślała co robi, gdy będzie odwiedzać synów. Czy coś nadal do niej nie czuje? Może zaczniesz być zazdrosna co wpłynie na wasze relacje? Będziesz tworzyła scenariusze w głowie, gdy będzie uczestniczył na urodzinach dzieci? Dobrze się zastanów, bo jesteście w początkowych stadiach związku, a im dalej w las tym większe uczucia i później będzie trudniej zakończyć znajomość.
Wiem co to znaczy byc z rozwodnikiem poniewaz moja bliska kuzynka jest z takim i wiem jakie sa problemy wówczas. Tylko chodzi mi czy to normalne zeby oni byli w takich kontaktach? Ja wszystko rozumiem ale na litosc boska nocowanie tam? Kontakty jak rodzenstwo.....jeszcze sie okaze ze o jakis naszych problemach bedzie gadac z nia albo otworze lodowke a tam ona, tego sie obawiam
juz byl identyczny temat pare miesiecy temu
Te 92 w nicku to rocznik? Skoro tak, to na tej planecie nie ma juz wolnych, bezdzietnych, nierozwodnikow dla ciebie?
A nawet jesli tam przenocuje na kanapie, w domu swoich dzieci by mogli w nocy przyjsc i sie do niego przytulic (nie wiem w jakim sa wieku) albo pogadac jak z ojcemu to twoim zdaniem masz prawo go od nich odcinac?
A gada z byla zonka o tobie na bank skoro ma z nia dobry kontakt. Wiec, jezeli nie odpowiada to tobie to moze pora rozgladnac sie za jakims facetem bez dzieci i bylej zony.
Nie jestem rocznik 92. Mam 29 lat A to ze w takim zakochalam sie to chyba siła wyższa. I nie mowie nic ze ma dzieci czy była żone. Tylko biorac pod uwage ze pierwszy raz jestem z kims po rozwodzie chcialam sie spytac czy tak bliskie kontakty sa normalne? Czy ktos tak mial i czy to sa sie pogodzić z naszym spokojnym zwiazkiem
Tu masz temat do poczytania: http://www.netkobiety.pl/t18720.html
Kazda sytuacja jest inna a tam masz info z pierwszej (drugiej ) reki. Latwo nie bedzie tak jak w relacji bez bagazu ale to juz twoj wybor.
Ja jestem po rozwodzie - i z zona może nie ze sie lubimy, nie chodzimy na piwo, ale potrafimy ze sobą jak ludzie porozmawiać, wymienić sie żartobliwymi wiadomościami w temacie dzieci. I nawet gdybym miał z jakichś powodów u niej nocować, to nic by to nie znaczyło. Była to była, i tyle.
Czy nie robisz aby oceanu z kałuży?
chodzi mi czy to normalne zeby oni byli w takich kontaktach?
Nie, nie jest to normalne i nie bądź naiwna, gdy ktoś będzie Ci mówił, że jest.
Bliska zażyłość z byłą żoną czy byłym mężem (czy nawet byłym partnerem z którym nie ma się ani ślubu ani dzieci)
potocznie zwana "przyjaźnią" ma z prawdziwą przyjaźnią tyle samo wspólnego co promenada z promem kosmicznym,
a sypianie u siebie, to powinien być pierwszy i ostatni sygnał, żeby jak najszybciej się ewakuować z takiego układu.
Nie jestem rocznik 92. Mam 29 lat
Szybko te latka u Ciebie lecą. W innym wątku w styczniu 2017 pisząc o chłopaku, który tylko chce z Tobą pisać mówisz ze masz 25. No cóż pewnie dla zakochanych miesiąc w życiu to jak rok.
kasiakasienka-92 napisał/a:Nie jestem rocznik 92. Mam 29 lat
Szybko te latka u Ciebie lecą. W innym wątku w styczniu 2017 pisząc o chłopaku, który tylko chce z Tobą pisać mówisz ze masz 25. No cóż pewnie dla zakochanych miesiąc w życiu to jak rok.
29;) A co do poprzedniego postu to był tzn czeski błąd. Zwykła pomyłka.
Ja moze jestem malo tolerancyjna i zazdrosna ale nie zaakceptowała bym tego. Chory układ....jak on nocuje tam. Bez przesady sa granice jakieś.
14 2017-05-03 11:10:58 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-05-03 11:12:30)
Spójrz na to z innej strony. Twój partner rzadko widuje synów, więc skoro już do nich jedzie, to chce spędzić z nimi jak najwięcej czasu w "normalnych" warunkach. Mieszka nie tyle u byłej żony, co z synami, spędza z nimi czas 24h na dobę, a to nie to samo, co nocleg w hotelu i jakieś tam spotkanie w ciągu dnia (jest to tym bardziej oczywiste, o ile są to niedorosłe jeszcze dzieci). Jego byłej żony może nawet przez większość czasu nie być wtedy w domu. Podpytaj partnera w jaki sposób spędza czas z synami. Może w ten sposób dowiesz się jak wyglądają te jego wizyty. Gdyby chciał się zejść z była żoną, nocowanie w hotelu nie stoi temu na przeszkodzie. Tak samo jak inny skok w bok.
Autorko widać, że szukasz dla siebie faceta, tylko że narazie trafiasz na same radykalne sytuacje. W pierwszym Twoim wątku trafiłaś na niedojrzałego, niegotowego do związku chłopaka. No to poszło u Ciebie do takiego, który już jest dojrzały, no ale ten ma bagaże i wygląda na to, że robisz u niego tylko za lale do wiadomych celów, bo poważniej traktuje stosunki ze swoją byłą żoną. Chyba trzeba skorzystać z kolejnego doświadczenia życiowego i szukać kogoś tak po środku.
SonyXperia
Podpisuję się.
Tym niemniej, autorko wątku, proponuję powiedzieć facetowi, ze ci jego nocowanie u byłej nie podoba. To, ze piszesz o tym na forum, nie załatwi sprawy.
Co do hotelu: stac go na to?
Nie, to nie jest normalne.
Ja jestem rozwódką i mój partner jest rozwodnikiem i żadnemu z nas by nie przyszło do głowy spać o swojej byłej żony, męża. Nawet mi się to wydaje śmieszne.
Jak do moich dzieci przyjeżdża ich ojciec to też mi do głowy nie przychodzi, abi jemu żebyśmy spali w jednym mieszkaniu. Wynajmuje sobie hotel i tyle.
Nawet to mi się w głowie nie mieści że miałby spać w moim mieszkaniu....
SonyXperia
Podpisuję się.Tym niemniej, autorko wątku, proponuję powiedzieć facetowi, ze ci jego nocowanie u byłej nie podoba. To, ze piszesz o tym na forum, nie załatwi sprawy.
Co do hotelu: stac go na to?
Oczywiście,że go stać ponieważ zarabia dobrze a nawet wg mnie bardzo dobrze.
Właśnie chodziło mi o opinie innych żeby ktoś wypowiedział się czy to ok jest ponieważ nie chciałam uchodzić za zazdrosnice i robić mu afer dlatego wolalam sie upewnić czy ja racje mam czy wyolbrzymiam.Poniewaz nie wyobrazam sobie sytuacji ze bylam z kims iles lat i nocuje u niego
20 2017-05-03 13:00:58 Ostatnio edytowany przez anderstud (2017-05-03 13:04:52)
Podpytaj partnera w jaki sposób spędza czas z synami. Może w ten sposób dowiesz się jak wyglądają te jego wizyty. Gdyby chciał się zejść z była żoną, nocowanie w hotelu nie stoi temu na przeszkodzie. Tak samo jak inny skok w bok.
On wcale nie musi chcieć się schodzić, żeby z nią sypiać, a jeśli tak jest w istocie, to na pewno się do tego nie przyzna.
Znam osobiście co najmniej dwa przypadki, kiedy byli małżonkowie regularnie ze sobą sypiali, nawet będąc już w innych relacjach.
I nie były to incydenty, tylko trwało latami, dopóki nie związali się na stałe z kimś, kto lepiej ich pilnował. To jest jedno,
a drugie to sam fakt, że kiedy byłych do siebie "ciągnie" nawet gdy starają się to ukrywać pod płaszczykiem poprawnych relacji z dziećmi,
wspólnie prowadzonej firmy, bywania u wspólnych znajomych, spotykania się na tych samych imprezach oraz setek innych powodów,
to oznacza zazwyczaj, że mentalnie cały czas jeszcze tkwią w oficjalnie zakończonym związku, a nowa relacja jest tylko z braku laku,
najczęściej głównie po to, aby sobie lub innym udowodnić, że nie jestem ostatnią sierotą i też mogę sobie kogoś znaleźć.
Naturalnie z czasem to samoistnie wygasa i ostatecznie każdy idzie w swoją stronę, ale zanim tak się stanie,
następuje cały szereg przedziwnych zabiegów, których celem głównym jest wspólne spędzanie czasu przez byłych partnerów,
a cała reszta to jest tylko zasłona dymna. U jednych trwa to miesiąc, u innych pół roku, a u jeszcze innych pięć lat i dłużej.
Dużo tu zależy od nastawienia obecnego partnera, który albo tupnie nogą i ukróci zabawę, albo położy uszy po sobie udając, że nie widzi.
W tym konkretnym przypadku spotkanie z dziećmi to jedynie pretekst, bo 200 kilometrów to nie jest koniec świata
i spokojnie można wszystko tak zorganizować, żeby nie spędzać iluś tam kolejnych nocy pod jednym dachem z byłą żoną.
Nikt normalny nie powinien wierzyć w zapewnienia, że to tylko wizyta u dzieci, bo to nie jest tylko wizyta u dzieci,
nawet jeśli do niczego nie doszło, a tego akurat i tak nie dowie się nigdy, bo niby od kogo by miała, od niego albo od niej?
21 2017-05-03 14:33:58 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-05-03 14:49:54)
SonyXperia napisał/a:Podpytaj partnera w jaki sposób spędza czas z synami. Może w ten sposób dowiesz się jak wyglądają te jego wizyty. Gdyby chciał się zejść z była żoną, nocowanie w hotelu nie stoi temu na przeszkodzie. Tak samo jak inny skok w bok.
On wcale nie musi chcieć się schodzić, żeby z nią sypiać, a jeśli tak jest w istocie, to na pewno się do tego nie przyzna.
Znam osobiście co najmniej dwa przypadki, kiedy byli małżonkowie regularnie ze sobą sypiali, nawet będąc już w innych relacjach.
I nie były to incydenty, tylko trwało latami, dopóki nie związali się na stałe z kimś, kto lepiej ich pilnował. To jest jedno,
a drugie to sam fakt, że kiedy byłych do siebie "ciągnie" nawet gdy starają się to ukrywać pod płaszczykiem poprawnych relacji z dziećmi,
wspólnie prowadzonej firmy, bywania u wspólnych znajomych, spotykania się na tych samych imprezach oraz setek innych powodów,
to oznacza zazwyczaj, że mentalnie cały czas jeszcze tkwią w oficjalnie zakończonym związku, a nowa relacja jest tylko z braku laku,
najczęściej głównie po to, aby sobie lub innym udowodnić, że nie jestem ostatnią sierotą i też mogę sobie kogoś znaleźć.
Naturalnie z czasem to samoistnie wygasa i ostatecznie każdy idzie w swoją stronę, ale zanim tak się stanie,
następuje cały szereg przedziwnych zabiegów, których celem głównym jest wspólne spędzanie czasu przez byłych partnerów,
a cała reszta to jest tylko zasłona dymna. U jednych trwa to miesiąc, u innych pół roku, a u jeszcze innych pięć lat i dłużej.
Dużo tu zależy od nastawienia obecnego partnera, który albo tupnie nogą i ukróci zabawę, albo położy uszy po sobie udając, że nie widzi.
W tym konkretnym przypadku spotkanie z dziećmi to jedynie pretekst, bo 200 kilometrów to nie jest koniec świata
i spokojnie można wszystko tak zorganizować, żeby nie spędzać iluś tam kolejnych nocy pod jednym dachem z byłą żoną.
Nikt normalny nie powinien wierzyć w zapewnienia, że to tylko wizyta u dzieci, bo to nie jest tylko wizyta u dzieci,
nawet jeśli do niczego nie doszło, a tego akurat i tak nie dowie się nigdy, bo niby od kogo by miała, od niego albo od niej?
Ja się z Tobą zgadzam, z tym, że jeżeli dwoje byłych partnerów do siebie ciągnie, to obecny partner jednego z byłych partnerów spełniający rolę plastra na ranę jest w syutacji właściwiej przegranej, tak uważam,bo nie jestem zwolennikiem pilnowania partnera na siłe, bardziej wyznaję zasadę, że "nie utonie co ma wisieć".
Nie chodziło mi także o to aby Autorka wypytywała wprost partnera o jego relacje z żoną, a o relację z dziećmi i sposób spędzania czasu z dziećmi. W pośredni sposób też mogłaby się czegoś dowiedzieć, coś sobie wywnioskować.
Natomiast zmierzam do tego, że stawianie sprawy na ostrzu noża w takiej sytuacji może odnieść skutek odwrotny od zamierzonego, i pogorszyć relację Autorki z partnerem, bo stawianie warunków typu "masz mieszkać w hotelu" może zostać odebrane jako zbytnia i nieuzasadnioniona ingerencja w sposób w jaki jej partner realizuje się jako ojciec!!! Żeby nie było tak, że Autorka ułyszy od partnera suche i ostre "nie będziesz mi mówić jak i gdzie mam sie spotykać z własnymi dziećmi". To się może obrócić przeciwko niej.
Nawet o ile ich nie ciągnie nic do siebie ani nie sypiają ani nic takiego to nie chce zeby on nocował u byłej bo dla mnie to chore. Tylko własnie chodzi o to ,że on miał już po rozwodzie jeden związek i chyba tej jego byłej nie przeszkadzało to albo nie brał pod uwage nawet jak przeszzkadzało ponieważ z tego co kiedyś pisał tak zawsze nocuje tam.....a nie chce tez robić afery bo z tego nic nie wyjdzie dobrego
A może Mu po prostu powiedz,że uważasz,że powinien nocować w hotelu.Dlaczego nie?Przecież,nie zabraniasz Mu widywać się z synami,chcesz tylko,żeby zachował odpowiedni dystans do swojego byłego małżeństwa,skoro chce budować nowy związek z Tobą.Nie czujesz się z tym komfortowo,masz do tego prawo.Masz też prawo mu o tym powiedzieć.
Myślisz że jak ta jego eks pozna jakiegoś faceta, który z nią zamieszka, to on będzie tolerował nocowanie u nich jej byłego męża?
To dlaczego uważasz, że Ty musisz się godzić na takie coś? Dzisiaj on nocuje u niej, a za tydzień może ona u Ciebie i co, też się zgodzisz?
Żeby afery nie było, bo nic nie wyjdzie dobrego? Gdyby ten typ Cię szanował, to w życiu nie przyszłoby mu do głowy, żeby tam nocować,
a skoro nie ma szacunku, to z dość dużym prawdopodobieństwem można założyć, że i tak nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Myślisz że jak ta jego eks pozna jakiegoś faceta, który z nią zamieszka, to on będzie tolerował nocowanie u nich jej byłego męża?
To dlaczego uważasz, że Ty musisz się godzić na takie coś? Dzisiaj on nocuje u niej, a za tydzień może ona u Ciebie i co, też się zgodzisz?
Żeby afery nie było, bo nic nie wyjdzie dobrego? Gdyby ten typ Cię szanował, to w życiu nie przyszłoby mu do głowy, żeby tam nocować,
a skoro nie ma szacunku, to z dość dużym prawdopodobieństwem można założyć, że i tak nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Tak masz racje. Patrząc na to obiektywnie nie włączając w to uczuć przyznaje to. Z tym,że on tłumaczy ,że ona ma kogoś i że temu komuś nie przeszkadza to że on nocuje tam ale coraz bardziej mysle ze powiedział mi tak specjalnie tylko żebym nie drążyła tematu
26 2017-05-03 18:13:19 Ostatnio edytowany przez josz (2017-05-03 18:16:05)
Nawet o ile ich nie ciągnie nic do siebie ani nie sypiają ani nic takiego to nie chce zeby on nocował u byłej bo dla mnie to chore.
To właściwie o co Ci chodzi, jeśli nie o ewentualne, ponowne ich zbliżenie emocjonalne, a w efekcie seks?
Obawiam się, że nie jesteś w stanie nic z tym zrobić, bo ani nie dowiesz się do końca co dokładnie on tam robi, ani też Twój protest na niewiele się zda.
Pogorszy, co najwyżej Wasze relacje, bo on prawdopodobnie nie ustąpi, nie widząc nic zlego w dobrych relacjach z byłą żoną.
Sprawa, faktycznie jest dość śliska (a może nie?) i moim zdaniem, masz dwa wyjścia, zaakceptować i obserwować, lub w przeciwną stronę, niezaakceptować i odejść.
Wszystko zależy od tego z jakiego powodu sie rozstali i w jakiej atmosferze, w jakim wieku mają dzieci itd. Przyjacielskie stosunki między byłymi małżonkami zdarzają się nieczęsto, ale jednak istnieją.
On nocując u niej w domu, być może chce zaoszczędzic środki, które musiałby wydać na hotel, na rzecz dzieci, z pewnością jedzą wspólne posiłki i stwarzają dzieciom namiastkę rodzinnej atmosfery (w jakim wieku są jego synowie?), a co robią, gdy dzieci idą spać? Tego się nie dowiesz, chyba, że wyczujesz zmianę relacji między Wami.
Sytuacja byłaby jasna, gdyby jego ex mieszkała z nowym partnerem i on także byłby obecny w domu, to już byłaby całkowita symbioza "
Tak jednak nie jest, więc na ten moment masz dwa wyjścia, jak napisałam powyżej.
Synowie mają 12 i 11 lat
Powiem Ci tak - ja bym nigdy nie uwierzył, że tam się absolutnie nic nie dzieje i on tylko tam śpi, bo nie ma gdzie biedny miś.
Nie postawiłbym też wszystkiego na to, że ze sobą sypiają, bo może i faktycznie tego nie robią, ale tego się nie dowiesz.
Znając życie, to raczej jest coś na rzeczy i on nie nocuje tam tylko dlatego, żeby na hotelu przyoszczędzić, nie wierz w to.
Być może seksu nie ma (szczerze w to wątpię jakoś) ale jest rodzinna atmosfera i spędzanie czasu razem jak gdyby nigdy nic,
naturalnie pod pretekstem dbania o kondycję psychiczną dzieci, ale w to też bym nie wierzył przesadnie (11-12 lat? Bez przesady.)
Jak nie chcesz tego kończyć od razu, to moim zdaniem powinnaś się przygotować na zakończenie przez tego kolesia,
który pewnego pięknego dnia już nie wróci z wycieczki do dzieci, a Ty jak zawsze dowiesz się ostatnia, że tamci się zeszli.
Może tak się nie stanie, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby jednak się stało.
Powiem Ci tak - ja bym nigdy nie uwierzył, że tam się absolutnie nic nie dzieje i on tylko tam śpi, bo nie ma gdzie biedny miś.
Nie postawiłbym też wszystkiego na to, że ze sobą sypiają, bo może i faktycznie tego nie robią, ale tego się nie dowiesz.
Znając życie, to raczej jest coś na rzeczy i on nie nocuje tam tylko dlatego, żeby na hotelu przyoszczędzić, nie wierz w to.
Być może seksu nie ma (szczerze w to wątpię jakoś) ale jest rodzinna atmosfera i spędzanie czasu razem jak gdyby nigdy nic,
naturalnie pod pretekstem dbania o kondycję psychiczną dzieci, ale w to też bym nie wierzył przesadnie (11-12 lat? Bez przesady.)
Jak nie chcesz tego kończyć od razu, to moim zdaniem powinnaś się przygotować na zakończenie przez tego kolesia,
który pewnego pięknego dnia już nie wróci z wycieczki do dzieci, a Ty jak zawsze dowiesz się ostatnia, że tamci się zeszli.
Może tak się nie stanie, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby jednak się stało.
Mam identyczne zdanie popieram.