Cześć wszystkim,
Jestem Laura, mam 23 lata. Studiuję zaocznie, a w tygodniu pracuję w sekretariacie na innej uczelni.
Jakoś końcem stycznia ustawiła się do mnie ogromna kolejka studentów z deklaracjami przedmiotów, monotonna czynność przyjmowania ich i sprawdzania czy wszystko gra. Trwało to cały dzień. Pod koniec dnia wpadł z nią jeszcze jeden student, zaczęliśmy gadać i tak się potoczyło, że gadamy aż do teraz.
Od tamtej pory codziennie widujemy się na korytarzach, rozmawiamy, piszemy codziennie przez długie godziny. Stwierdził, że bardzo mu się podobam i że nigdy do nikogo nie czuł takiej chemii,fascynacji. Wszystko to jest bardzo piękne, ale nie poparł tego nigdy żadnymi czynami. Raz byliśmy w kinie i to tyle. Na dodatek był to raczej spontaniczny i wspólny pomysł, a nie typowa "randka". On bardzo często spędza czas z przyjaciółmi, rodziną, ma ogromny wianuszek koleżanek, co widzę na przerwach. Często chodzi z nimi na siłownię, na zakupy, na miasto wieczorem. Stwierdził ostatnio, że nie otworzył się przed żadną dziewczyną tak jak przede mną i że bylibyśmy " zajebistą parą". Tak na prawdę niczego nie robi w tym kierunku, a mnie zaczyna to powoli irytować bo mam wrażenie, że coś tu jest nie halo. Ostatnio zapytałam czy skoczymy do kina bo grają film, na który oboje chcieliśmy iść. To napisał mi drugiego dnia, że przewalił całą kasę na imprezie i nie ma jak iść ale po weekendzie majowym chętnie. Do tego miesiąc temu założyliśmy się i wygrałam u niego pizzę, nie wspomniał ani razu o wyjściu na nią. Moim zdaniem gdy kolesiowi zależy - jest to dla niego świetna okazja.
Więc jak widać nie wykazuje zbytniej inicjatywy, ale w pisaniu nie zawodzi. Pisze do mnie zawsze pierwszy, codziennie. Nie wiem o co mu chodzi, ale przestało mnie to bawić bo czuję się jakoś dziwnie. Kiedyś wspominał, że się sparzył na związkach i przez to musi się dobrze zastanowić nim się z kimś zwiąże, ale dla mnie to trochę pachnie wymówkami.
I postanowiłam, że dałam mu już dość czasu na działanie. Nie zamierzam czuć się jak jakaś kolejna jego laska, z którą flirtuje dla sportu, żeby podbudować ego czy coś, sama nie wiem w co on gra.
Wiem, że muszę przestać z nim pisać bo to mnie tylko niepotrzebnie nakręca, a dla niego to pewnie tylko niewinny flircik. Nie chcę cierpieć więc chcę żeby się odczepił, po prostu. No i napisałam mu, że idę dziś na randkę z chłopakiem, który mi się podoba. On napisał coś w stylu " love is in the air i że powodzenia, i że zazdrości, że udało mi się kogoś fajnego spotkać" Nie widziałam żeby się jakoś zbytnio zmartwił, chyba, że tego nie pokazuje. Wiem, że to co zrobiłam jest jedyna opcja, żeby przestał do mnie pisać.
Może nazwiecie mnie głupią idiotką, ale na moje nieszczęście zakochałam się w tym chłopaku, ale podświadomie czuję, że on w coś gra. No i nie chcę przez niego cierpieć dlatego wpadłam na taki oto pomysł. Będzie to bolesne, ale myślę, że muszę o nim zapomnieć choć myślę o nim ciągle.
Nie wiem po co tu to piszę, chyba po prostu chcę się gdzieś wygadać. Nigdy nie robiłam czegoś takiego i strasznie mi przykro, ale muszę mieć szacunek do samej siebie...
No tylko tak trochę smutno mi.