Witam chciałem opisać swoją historię i prosić o jakąś obiektywną podpowiedź.
Mam 29 lat i od roku jestem żonaty. Spodziewamy się razem z żona dziecka. Na chwile obecną pracuję około 150km od mojego domu rodzinnego i wynajmuje kawalerkę. Co weekend zjeżdżam do domu bo moja żona tak na prawdę na chwile obecną mieszka jeszcze ze swoimi rodzicami. Szkoda nam było rezygnować z jej pracy i staraliśmy się o dziecko bo już czas Poza tym w Maju pójdzie na l4 i biedzimy razem mieszkać w okolicy mojej pracy.
'
Mam starszego brata o 6 lat który jest kawalerem i sam nie wie czego od życia chce. Mieszka z rodzicami i trochę ze swoją "dziewczyną" . Jest to bardzo dziwny związek ze starszą od siebie o parę lat kobietą z dzieckiem na która cały czas narzeka i żali się wszystkim po pijanemu jaka ona jest zła. Sytuacja trwa już kilka lat. Nie ma on żadnych znajomych o wszystkim żali się rodzicom. Pije codziennie kilka piw i od czasu do czasu po pijanemu robi niezłe jazdy. Na moim weselu pod koniec robił takie sceny bo chciał bić mojego znajomego że moja żona się popłakała a ja już chciałem dzwonić po Policję. Brat ten ma o sobie bardzo duże mniemanie i prowadził kiedyś jednoosobową firmę handlową. Oczywiście wszystko upadło i na koniec się okazało że ma kilkanaście tysięcy długu które nasz ojciec mu "pożyczył". Powiedział że mu pomógł a mi da na wesele. Jak przyszło do mojego wesela to chciał mi dać 5 tys "na wódkę" Bardzo się wkurzyłem i nie przyjąłem tych pieniędzy to włożył mi je w kopertę. Rodzice moi całe życie ciężko pracują (są ogrodnikami) i wymarzyli sobie że na stare lata się wybudują. Dom już prawie stoi. Mój brat się tam stał głównym doradcą i wszyscy tak naprawdę myślą żę to on się właśnie buduje. Ojciec mnie się ostatnio pytał czy może mój brat iść na nowe a ja w spadku dostanę "stare". Mega mnie to wkurzą że mój brat ma wszystko za frajer i że zawsze o nim rodzice myślą. Nie martwią się gdzie ja będę z żoną mieszkał tylko gdzie on będzie. Jak mam to rozegrać. Podziwiam swoich rodziców za swoją pracę i w ogóle ale wkurza mnie lekki sposób życia mojego brata i fakt że to oni się tak na prawdę jego słuchają. Jak wybierali projekt domu u architekta to się popłakał bo mu się tam coś nie podobało.
znasz takie powiedzenie - miej wy@#$%e a będzie ci dane?
tak żyje większość naszych braci i sióstr i dostają wszystko za nic bo nasi rodzice jeszcze żyją wg zasady " bo słabszemu trzeba pomagać" a czasy (choć pokolenie starszych bardzo tego nie chce przyjąć do wiadomości) to się jednak zmieniły i mentalność, tobie za to, że się starasz nikt nie pomoże, nie ma już czegoś takiego jak sąsiedzka pomoc, taka wzajemna życzliwość chociażby jedynie można liczyć na rodzinę a ta z kolei z reguły wspiera to biedne i najsłabsze z gniazda
w moim rodzinnym domu jest identycznie - obie z siostrą wyjeżdżałysmy za granicę a nasz braciszek siedzi na bezrobociu już kupę lat jest obecnie po 30stce, przez wiele lat sama dawałam się oszukać tej jego bezradności i płakałam nad nim, że jest w depresji, po przyjeździe na stałe do pl okazało się, że brat przez kilka lat wyrabiał mi "opinię" wokoło - czego nie widziałam skupiona na własnych problemach i pracy w dodatku ojciec który "dawał mu przez cały czas jeść" ubezpieczył go na ok. 100tys w przypadku jego śmierci, po śmierci rodziców również nie da się go pozbyć z rodzinnego domu (nie żebym jakoś szczególnie chciała choc po tym wszystkim nachodzą mnie takie myśłi) bo z racji zameldowania ma on prawo tam mieszkać...
nie warto być obrotnym i sobie radzić bo to przynosi odwrotny skutek
jeszcze dodam, że jestem od niego o 5 lat młodsza mam włąsne mieszkanie i jestem długim związku a mój ojciec, który utrzymuje "nieboraczka" nawet mnie nie spyta czy może ślub mi wyprawić czy coś... smutne ale prawdziwe
4 2017-04-04 19:18:04 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-04-04 19:19:09)
Zgadzam się z powyższym wpisem. Też mam takiego braciszka, co mu się wszystko należy bo się taki nieporadny urodził i trzeba go prowadzić.To nieprawda, można było go nakierować, nauczyć życia, a nie wyręczać we wszystkim i jeszcze pokazywać, że mu się wszystko należy. To fakt, poprzednie pokolenie twierdzi, że takiemu trzeba pomóc: moja mama tak uważa, starsze panie emerytki z mojej pracy tak samo. Nie rozumieją zależności, że im ktoś jest bardziej nieporadny, tym bardziej go trzeba tej zaradności uczyć, a nie utwierdzać w "niedorajdztwie" życiowym .
Nie liczyłabym na zrozumienie ze strony rodziców, oni naprawdę nie widzą tej niesprawiedliwości, więc nawet nie zrozumieją zarzutów. Mało tego... gdy dojdzie do sytuacji, że trzeba się rodzicami zająć, to na kogo spadnie opieka nad chorymi i niedołężnymi rodzicami? Gorzej gdy ubzdurają sobie, że ten synek ma z nimi zostać na starość. Wtedy ktoś się musi zająć nie tylko rodzicami, ale też niedorajdą bratem.
Reasumując: nie rozegrasz tego na swoja korzyść, o tym zapomnij. Tylko wywoła to konflikt i zostaniesz tym najgorszym-niestety. Najlepiej odciąć się. Niech przepiszą stare, a Ty je sprzedasz i kupisz nowe, ładniejsze. Nie musisz tam mieszkać.
5 2017-04-04 20:17:56 Ostatnio edytowany przez Neo2508 (2017-04-04 20:21:20)
Cały knyf polega na tym że nie mógł bym sprzedać "starego" sumienie mi nie pozwoli. Najgorsze jest to że "nowy" jest obok "starego". Mega mnie wkurza ta jego pycha. Do nie dawna pracował za najniższą krajową. Ja jestem kimś w rodzaju serwisanta maszyn i jeżdżę po całej Polsce. W jednej pobliskiej firmie go poleciłem, przeszkoliłem z programowania i dzięki mnie stał się liderem. Jak zarabia ponad 3k to od razu chodzi jak paw. Jeszcze często mi mówi że "ty tak młody do końca nie umiesz ustawiać tych maszyn". Moja żona z tego ze śmiechu nie może bo na początku dzwonił do mnie dwa razy dziennie jak czegoś nie umiał zrobić.
Szczerze wkurza mnie to wszystko że rodzice całe życie są w niego zapatrzeni i mu wszystko na tacy dadzą a on się tak sadzi jak by sam na to wszystko zarobił. Wkurza mnie to że ojciec się pyta czy brat może iść na nowe. Nawet się nie zapyta co ja zamierzam z żoną. Czy kupie coś czy jak. Ja jak przyjeżdżam do domu na weekendy to muszę płacić "na życie" 200zł a mój brat mieszka pół na pół w domu i u swojej i nie płaci nic. Z tego co mi kiedyś ojciec się przez przypadek wygadał to jeszcze mu płaci że mu na budowie pomaga. Wszystko dąży do tego że czasami mogę zerwać całkowicie z rodzicami kontakt. Kilka kłótni już wywołałem o to wszystko to stałem się czarną owcą.
tajemnicza75 jeszcze pół biedy gdyby mój brat był jakiś nieporadny ale wiem, że on to robi ze zwykłego cwaniactwa i lenistwa udaje biedaczka i ma raj nic nie musi
Cały knyf polega na tym że nie mógł bym sprzedać "starego" sumienie mi nie pozwoli. Najgorsze jest to że "nowy" jest obok "starego". Mega mnie wkurza ta jego pycha.
Wkurza mnie to że ojciec się pyta czy brat może iść na nowe. Nawet się nie zapyta co ja zamierzam z żoną. Czy kupie coś czy jak. Ja jak przyjeżdżam do domu na weekendy to muszę płacić "na życie" 200zł a mój brat mieszka pół na pół w domu i u swojej i nie płaci nic.
Olej to. Nam nikt z rodziny nie dał ani nie da ziemi/domu/pieniędzy. Chcieliśmy wesele więc czego nie zarobiliśmy to wzieliśmy sobie kredyt na ile nas było stać na tyle go wyprawiliśmy, tak samo z mieszkaniem, póki co wynajem jak mąż dostanie nową umowę pomyślimy o swoim. Nigdy w życiu bym nie poszła mieszkać obok teściów i szwagra z jego rodziną bo to wprost idealna okazja do kłótni. Szczególnie, że macie o sobie takie zdanie a nie inne.
Swoją drogą... Czemu jesteś zły? Rodzice mogą ze swoimi pieniędzmi robić co tylko chcą, co ich obchodzi to gdzie zamieszkasz z żoną na miłość boską, czy ktoś Ci kazał zakładać rodzinę? Proponują Ci dom, starszy ale jednak - jeżeli go nie chcesz to albo powiedz, żeby go sprzedali sami albo przyjmij i trzymaj dopóki Cię sumienie gryzie
. Odetnij się od brata i rodziców ponad zwykłe rodzinne co tam, jak tam i żyj z żoną swoim własnym życiem.
8 2017-04-04 22:28:00 Ostatnio edytowany przez Neo2508 (2017-04-04 22:31:35)
Swoją drogą... Czemu jesteś zły? Rodzice mogą ze swoimi pieniędzmi robić co tylko chcą, co ich obchodzi to gdzie zamieszkasz z żoną na miłość boską, czy ktoś Ci kazał zakładać rodzinę?
Proponują Ci dom, starszy ale jednak - jeżeli go nie chcesz to albo powiedz, żeby go sprzedali sami albo przyjmij i trzymaj dopóki Cię sumienie gryzie
. Odetnij się od brata i rodziców ponad zwykłe rodzinne co tam, jak tam i żyj z żoną swoim własnym życiem.
Jestem zły nie na to że nic nie dostanę. Ja sobie zarobię na wszystko bo cały czas ciężko pracuję. Zły jestem na to że mój brat całe życie na kombinatora wszystko od nich wyhaczy i na dodatek sadzi się tym jak by on na to zarobił. Wszyscy znajomi myślą że to on się buduje. Jak rodzice rozpoczęli budowę to brat od razu w domu główny doradca. Najbardziej rozwala mnie to że oni się go słuchają. Oni są starsi i on im wszystko wmawia jakie kolory, jakie okna wszystko. Praktycznie on się buduje za ich pieniądze. Całe życie lekką ręką wszystko miał (4-5piw dziennie) do tego paczka papierosów, żadnego oszczędzania, długi spłacone przez rodziców i na koniec jeszcze dostanie nowy dom. Ja na wszystko sam zarobiłem i mi się nic nie należy. Dostane sypiący się dom z którym i tak nie będę mógł nic zrobić. Moi rodzice też pomysł mają w wieku 60 paru lat się budować. Super
To się nie kontaktuj z bratem i przestań się nim przejmować. Na ludzi, którzy wzbogacili się na przekrętach też jesteś zły? I na tych, co wygrali w totolotka? A na tych, którzy w spadku dostali? I na tych, co się urodzili w bogatych rodzinach też jesteś zły?
Na co ci ta złość?
Wkurzasz się nie niesprawiedliwość świata i na ludzką głupotę. No to nigdy nie przestaniesz, bo to nigdy nie zniknie.
To się nie kontaktuj z bratem i przestań się nim przejmować. Na ludzi, którzy wzbogacili się na przekrętach też jesteś zły? I na tych, co wygrali w totolotka? A na tych, którzy w spadku dostali? I na tych, co się urodzili w bogatych rodzinach też jesteś zły?
Na co ci ta złość?
Wkurzasz się nie niesprawiedliwość świata i na ludzką głupotę. No to nigdy nie przestaniesz, bo to nigdy nie zniknie.
Nie jestem zły na cały świat. Pytam się Was jak się zachować w obecnej sytuacji. Rodzice mają nas dwóch i ojciec się mnie pyta czy brat może iść na nowe. Samo to pytanie mnie już uruchamia i nie wiem co mu na nie odpowiedzieć bo dobrze już wiem że tak się stanie. Wkurza mnie to bardzo że rodzice nas nie sprawiedliwie traktują co prowadzi jedynie do konfliktu.
Niesprawiedliwi rodzice? Bo z zarobionymi przez siebie pieniędzmi robią co chcą?
(...) Pytam się Was jak się zachować w obecnej sytuacji. Rodzice mają nas dwóch i ojciec się mnie pyta czy brat może iść na nowe. (...)
Możliwe są dwie odpowiedzi:
1. Tato, to są Twoje i mamy pieniądze, zróbcie z nimi to, co uważacie za stosowne.
2. Tato, zły jestem na nierówne pod względem finansowym traktowanie mnie - odpowiedzialnego i zaradnego człowieka i brata, który jest kombinatorem. Przyjeżdżając do was dokładam się do wspólnego koszyka, brat - nie; spłaciliście jego kilkunastotysięczne długi, zrezygnowaliście ze sfinansowania mego wesela, dając na 'otarcie łez' jedynie 5 tysięcy. Zły jestem, że ode mnie oczekujesz zgody na zamieszkanie przez brata w nowym domu, mnie przeznaczając ten stary. Zły jestem, że nic nie dostanę od was.
12 2017-04-04 23:20:40 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-04-04 23:21:36)
Podobne historię słyszałam/widziałam pokolenie wcześniej. Moi dziadkowie - z jednej i drugiej strony mieli "kupę" dzieciaków, a jako one dorosły i dostały od rodziców majątek... to się zaczęło, a ten dostał więcej, a ten mniej, a temu bardziej, a temu mniej się należało... brrr.
Jedną z naczelnych zasad w moim życiu jest być niezależną, zależeć tylko od siebie i dobrze na tym wychodzę, mam dobre relację z rodzeństwem.
Mój brat dostał mieszkanie, w którym cały czas mieszka z rodzicami, (na szczęście rodzice nie chorują, są sprawni) ale w jakiś sposób spada na niego opieka nad nimi, mieszkaniem, różnymi sprawami. Poza tym to jest majątek moich rodziców - i ich sprawa jak go dzielą, tak samo nie chciałabym, by ktoś mówił mi, jak ja mam zarządzać swoim majątkiem (chociaż u mnie sprawa jest trywialna... bo mam jedno dziecko).
Nigdy nie zrozumiem takiego podejścia jak autora. Nie Twoje to co Cię to obchodzi. Umiesz liczyć licz na siebie, rodzice mogą ale nie muszą.
Rozumiem smutek, no bo jednak mało fajnie, ale takie jest życie nikt nie ma obowiązku Ci nic dawać.
Nie martwią się gdzie ja będę z żoną mieszkał tylko gdzie on będzie. Jak mam to rozegrać.
A dlaczego mają się o to martwić? Jesteś dorosły, decyzję o założeniu rodziny zapewne podjąłeś samodzielnie, zatem to Ty jesteś za tę rodzinę odpowiedzialny, nie oni. Twoi rodzice nie mają już w stosunku do Ciebie żadnych obowiązków, warto byłoby to sobie uświadomić.
Najuczciwiej względem nich byłoby po prostu pozwolić im decydować co zrobią z własnym majątkiem, pomimo tego, że czujesz się niesprawiedliwie traktowany. Naprawdę wierzę, że możesz się tak czuć.
Wkurza mnie to bardzo że rodzice nas nie sprawiedliwie traktują co prowadzi jedynie do konfliktu.
Sądzę, że jeśli zaakceptujesz ich decyzję, żadnego konfliktu nie będzie.
Jeśli oczekiwałeś oburzenia, że jak oni tak mogą, to chyba tego tu nie będzie.
Ich kasa więc ich decyzja. Tak jak napisała Wielokropek - możesz im o tym otwarcie powiedzieć. Ale jak dla mnie to nie jest żadna "gra" w której możesz coś wygrać, no może poza niezadowoleniem rodziców i brata i utratą relacji. W mojej rodzinie jest teraz taki konflikt - i aż mnie obrzydza zachowanie ludzi, którzy tylko czekają aż im się coś dostanie za darmo. Moi rodzice od lat łożą pieniądze, żeby pomóc babci utrzymać dom na wsi, robią remonty, włożyli przez ostatnie lata kilkanaście tysięcy na odnowienie dachu i kuchni, pomagają jej płacić rachunki, ojciec jeździ co tydzień, żeby pomóc ze sprzątaniem, robi jej zakupy, zajmuje się ogrodem i sadem. Ma tam też swoją ziemię, więc owszem, nie jeździ tylko dla niej, ale jeździ nawet jak nie ma nic do zrobienia przy swoim. Natomiast syn babci pojawia się tylko, jak ma coś do zrobienia ze swoim sadem, korzysta z narzędzi i maszyn, o które dba mój ojciec. Poza tym to nic dla babci nie robił. No i teraz wielka afera, że babcia postanowiła zarządzić tak majątkiem, że trochę oszczędności dostaną pozostałe dzieci, a dom dostają moi rodzicie. Skandal. Niesprawiedliwe, że matka tak swoje dzieci traktuje. Przecież powinna podzielić po równo.
Ale nie. To jej dom i to ona może zdecydować komu je dać. Jak chce, to może nawet zarządzić, że ziemia ma być sprzedana a pieniądze przeznaczone na organizację charytatywną lub znajomym.
I już. Jak coś jest moje, to mogę sobie tym dysponować. Ktoś może zgłosić swoje uczucia wobec tego, na co wydaję pieniądze, ale nie ma prawa za mnie zdecydować, komu coś dam czy nie dam.
Ciężka sprawa
Znam podobny przypadek w mojej rodzinie- starszy brat jest wykształcony, pracuje, wybudował dom i założył rodzinę. Drugi, młodszy niby ma fach, ale nie pracuje w zawodzie, bo jak twierdzi rodzice go zmusili i woli pracować za grosze jako osoba fizyczna (pracuje w fabryce, nosi jakieś części). On ma serio dobre studia, wiele razy miał pracę załatwianą- jego matka była urzędniczką, przez co wielokrotnie miała dojścia do załatwiania wielu miejsc pracy a ten nie przychodził nawet na rozmowy kwalifikacyjne. Ma 34 lata, pracuje za grosze w tej fabryce na nocki, jak przychodzi z nocki to mamusia mu obiad gotuje (mieszka z mamą). Nie ma dziewczyny, ale ja się nie dziwię, bo sama nie chciałabym mieć faceta, który nie umie się usamodzielnić, nie ma stałej pracy (zmienia miejsca prac fizycznych) i musiałabym go jeszcze wychowywać.
Twój brat jest chyba trochę lżejszą wersją tego znajomego.
Niestety chyba nie ma na to dobrego środka. Musisz na poważnie pogadać z rodzicami, ale jeśli oni są zapatrzeni w syna to nic to nie da. Prócz szczerej rozmowy nie ma złotego środka.
Ale to tylko moje zdanie
17 2017-04-05 21:33:15 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-04-05 21:36:40)
Nie jestem zły na cały świat. Pytam się Was jak się zachować w obecnej sytuacji.
Skoro masz miękkie sumienie, to musisz mieć twardy tyłek. Twoja złość nic nie da, Ciebie zniszczy od środka, a temu komu zazdrościsz, na kogo się złościsz nic nie zrobi. Naprawdę nie warto. Rozumiem doskonale co czujesz, bo zgodnie z tym co wyżej napisałam, sama mam podobną historię, sama się borykałam z tym uczuciem. Gdy będziesz miał w przyszłości więcej niż jedno dziecko, też staniesz przed dylematem, któremu co dać i wiedz, ze zawsze któreś będzie niezadowolone.
Najprościej zrobić tak jak pisałam wyżej, a jeśli nie chcesz sprzedać, to żyj w spokoju sam ze swoją nową rodziną i na dom obok miej nalane. Ja bym jednak sprzedała, trudno... tak jak ojciec sam zadecydował o swoim majątku, tak Ty zrobisz z nim to samo... tez bez pytania i skrupułów. I wiedz, ze żal będzie Cie przenikał coraz bardziej i mieszkanie obok nich będzie Cie bardziej frustrować. Zastanów się nad tym poważnie.
"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"
18 2017-04-06 12:02:21 Ostatnio edytowany przez jaMajkaa (2017-04-06 12:12:02)
Autorze a pomyśl o tym w inny sposób.Twoim rodzicom jest na rękę,że Twoj brat jest zależny od nich.Sami to powoduja by Twój brat został z nimi...przy nich.Może nieświadomie robią coś....samolubnego?Celowo uzależniają od siebie.Wyjatkowo liczą się z jego zdaniem.Chcą go zabrać na"nowe",bo oni tam idą.....
Ty masz rodzinę,obowiązki,pracę...po prostu swoje życie.
A Twoj brat?Niby ma partnerkę ,ale na pół"etatu"Prace na żaden etat...a ma dobrze.Dlatego bo ma Waszych rodzicow.
Może to na tyle chora relacja,że poszkodowany ktoś musi być.W tym wypadku to Ty.Ale im jest na tyle dobrze,ze nie chcą tego zmienic.Tyle ile mogą Tobie dać to dają.Ale też chcą sobie coś zostawić.Ich prawo.Prawda?A że Twój brat został z nimi ...ich wspólna wola.
Zamiast zazdrościć bratu...współczuj mu .Kaleka życiowa,która nie chce się nauczyć chodzic.
Edit: Pomyśl jak Twój brat skonczy,gdyzabraknie Twoich rodziców?
Bądź trzeba będzie się nimi zająć na starość?
Przy jego obecnym"wychowaniu"Watpie by chowali troskliwego opiekuna.Raczej kaleke zyciową.
Więc licz się z tym,że Twój brat swoja"tradycją" i w tym temacie da dupy za przeproszeniem.
znasz takie powiedzenie - miej wy@#$%e a będzie ci dane?
tak żyje większość naszych braci i sióstr i dostają wszystko za nic bo nasi rodzice jeszcze żyją wg zasady " bo słabszemu trzeba pomagać" a czasy (choć pokolenie starszych bardzo tego nie chce przyjąć do wiadomości) to się jednak zmieniły i mentalność, tobie za to, że się starasz nikt nie pomoże, nie ma już czegoś takiego jak sąsiedzka pomoc, taka wzajemna życzliwość chociażby jedynie można liczyć na rodzinę a ta z kolei z reguły wspiera to biedne i najsłabsze z gniazda
Nawet nie wiesz, ile masz racji...
21 2017-04-26 12:35:41 Ostatnio edytowany przez Olinka (2017-04-26 13:26:07)
Neo2508 napisał/a:Nie martwią się gdzie ja będę z żoną mieszkał tylko gdzie on będzie. Jak mam to rozegrać.
A dlaczego mają się o to martwić? Jesteś dorosły, decyzję o założeniu rodziny zapewne podjąłeś samodzielnie, zatem to Ty jesteś za tę rodzinę odpowiedzialny, nie oni. Twoi rodzice nie mają już w stosunku do Ciebie żadnych obowiązków, warto byłoby to sobie uświadomić.
Najuczciwiej względem nich byłoby po prostu pozwolić im decydować co zrobią z własnym majątkiem, pomimo tego, że czujesz się niesprawiedliwie traktowany. Naprawdę wierzę, że możesz się tak czuć.Neo2508 napisał/a:Wkurza mnie to bardzo że rodzice nas nie sprawiedliwie traktują co prowadzi jedynie do konfliktu.
Sądzę, że jeśli zaakceptujesz ich decyzję, żadnego konfliktu nie będzie.
I w tym problem - brat też jest osobą dorosłą, nieubezwłasnowolnioną, a jednak rodziców nie razi to, że żyje, jak żyje.
Zazwyczaj ten, kto jest bardziej samodzielny, sam rozwiązuje swoje problemy jest w pewnych aspektach "zapominany", bo "przecież daje sobie radę sam". znam to z własnego doświadczenia. I akurat nie chodzi o względy materialne, a o zwykłe relacje międzyludzkie, wręcz rodzinne.
-----------------
Nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim - łamiesz w ten sposób obowiązujące zasady. Jeśli chcesz coś dopisać, użyj funkcji "edytuj".
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Olinka
I w tym problem - brat też jest osobą dorosłą, nieubezwłasnowolnioną, a jednak rodziców nie razi to, że żyje, jak żyje.
Owszem, ale są to rodziców decyzje, wybory i odczucia. Ich odpowiedzialność za dzieci kończy się w chwili osiągnięcia przez nich pełnoletności i osiągnięcia samodzielności, głównie zakończenia edukacji, potem pomóc mogą, ale absolutnie nie mają takiego obowiązku. Ta druga, silniejsza i lepiej radząca sobie strona, nie ma na to wielkiego wpływu, nie ma także, poza ewentualnym poczuciem niesprawiedliwości, prawa ich z tego rozliczać.
Autorze odczuwasz subiektywnie brak miłości ze strony rodziców, który wyraża sie faworyzowaniem z ich strony twojego brata- on dostaje od nich w twoim przekonaniu wieksze wsparcie materialne niż ty. Czytałam kiedyś artykuł o prowadzonych badaniach w USA, dotyczący zerwania relacji dorosłych już dzieci z rodzicami, które borykały się ze swoim żalem wobec rodziców z tego samego powodu. Faktycznie może twoi rodzice o tym nie wiedzą, że czujesz się mniej kochany i pokrzywdzony. Do ciebie należy zrobienie kroku w ich stronę jeśli zależy tobie na utrzymaniu relacji z nimi. Porozmawiaj może z rodzicami, bez roszczeniowej postawy z twojej strony, bardziej jako przekaz jak ty się z tym czujesz, jak to widzisz i wysłuchaj tego, co oni tobie na to odpowiedzą.
Niestety ty wciąż rywalizujesz z bratem o ich uwagę.
Ale o co chodzi bo nie kumam.
Rodzice dali Ci 5 tysi na wesele.Uważasz,że dali za mało? Bo w tym czasie ojciec pożyczył bratu na spłatę długów?
Brat zamieszka w nowym domu z rodzicami a Ty dostaniesz ich mieszkanie i to też źle?
Chciałbyś mieszkać w jednym domu z bratem,którego nie lubisz i z rodzicami?
Wiesz ile konfliktów to by generowało przy Twoim charakterze?
Ty chciałbyś by rodzice napierdzielali na swojego syna do Ciebie bo on-według Ciebie-powinien w tym wieku inaczej funkcjonować?
To chyba dobrze,że rodzice nie suszą notorycznie głowy,że mimo,że się pewnie martwią-nie trują mu cały czas.
Co do martwienia się gdzie będziesz mieszkał-przecież dostaniesz mieszkanie rodziców? To 15 metrowa kawalerka,że taką aferę robisz?
Tu nie chodzi o 5, 10, 15 tysięcy. Tu chodzi o to ze facet czuje sie zraniony niesprawiedliwością pochodząca od najbliższej rodziny. Niesprawiedliwe traktowanie od obcych można przyjąć, to w końcu obcy. Ale niesprawiedliwość wyrządzona przez rodzine boli bardziej.
Wszyscy mówią ze nie można rodziców rozliczać z tego jak dysponują swoim majątkiem i tak dalej....to automatycznie rodzice nie powinni oczekiwać od dzieci opieki na stare lata czy w ogóle jakiejkolwiek pomocy. Skoro po osiągnięciu pełnoletności każdy jest odpowiedzialny sam za siebie to rodzice na stare lata tym bardziej. W końcu sa dorośli, tak?
Autor odczuwa wyraźne faworyzowanie rodziców jego brata - oni sami z niego robią kalekę życiową. A ty mój drogi, zarabiasz sam, więc jak widzisz dasz sobie radę. A oni niech dalej go faworyzują, sami mu robią wielką krzywdę i krzywdę sobie samym, bo dają się kierować niedołędze życiowej. Uświadom sobie, że nic nie poradzisz na to. Lepiej nie chcieć nic niż oczekiwać sprawiedliwego traktowania, którego już nigdy nie będzie, skoro nie było do tej pory. Także olej swojego brata, nie oczekuj że rodzice przestaną go rozpieszczać, bo to się nie skończy, a ten po ich śmierci sobie nie poradzi.
Masz za co i dla kogo żyć, rodzice cię zawiedli to trudno, już się to nie odstanie, oni mieli swoją szansę... A ty możesz żyć szczęśliwie ze swoją rodziną. Idź po poradę do psychologa, on znajdzie rany twojego serca i je pomoże uleczyć, wtedy uwolnisz się od tych ran zadanych przed nierozsądnych rodziców.