Część,
Pisalam tutaj kilka lat temu (z tym samym problemem), wtedy mi pomogliście wiec z nadzieja przychodzę znowu. Poprzedniego nicku niestety nie pamiętam.
Jestem kilka miesięcy po ślubie, razem ponad 9 lat. Od poczatku związku ( w poprzednich również ). Miałam ogromny problem z iracjonalna zazdrością. Z jej powodu poszłam na psychoterapie w nurcie psychodynamicznym. Terapia ukonczona, nie przerwana, prawie rok temu. Po zakończeniu terapii czułam sie w miarę dobrze mimo tego, ze problem nie zginął tylko lepiej sobie z tym radziłam i bylam pewniejsza siebie. Niestety w chwili obecnej jest jeszcze gorzej niż bylo kiedykolwiek.
Do sedna. O co jestem zazdrosna? O to, ze mój mąż patrzy na inne kobiety, o to ze mogą mu sie podobać, o to ze może uważać je za atrakcyjne. Czuje jak skręca mnie w środku gdy przepuszcza kobietę przez przejście, gdy jest w sklepie i jest sam i może na inne patrzeć, o to ze w filmie mogą być sceny rozbierane albo nawet ubrana ale atrakcyjna, o Internet i wszystkie, które można tam zobaczyć. O to ze gdy nie ma mnie w domu może oglądać zdjęcia innych albo porno, pomimo ze obiecał ze tego nie robi. Gdy zamieszkaliśmy razem po kilku tygodniach wpadłam w szal sprawdzania, nawet tego co wyszukiwal w internacie kilka lat temu - przez konto Google. Znalazłam ze z 5 lat temu wszedł na fotobloga dziewczyny, ktora byla kiedys na weselu, na ktorym on byl a nie mogl mnie zabrac ze soba, bylam o nią strasznie zazdrosna bo mowil ze kolo niej tam siedział. Od tego odkrycia bloga wszystko sie zaczelo od nowa. Moja zazdrość zaczela się od nowa. Zaczelam być podejrzliwa i sprawdzać wszystko co możliwe.
Coraz rzadziej uprawiamy seks, zaczelam szukac dowodów ze masturbuje sie przy innych babach. Coraz bardziej w to wierze bo dla mnie to nie jest normalne żeby kochać sie raz na dwa tygodnie. Pomimo ze inicjuje częściej to słyszę ze albo zmęczony albo nieprzygotowany albo inna wymowka. Przez to czuje sie nieatrakcyjna i odtrącona.
Wie ze go sprawdzam. Któregoś razu nie wytrzymałam i wygarnęłam co znalazłam. Problem w tym ze zaczął mnie oszukiwać i pomimo dowodów może się wypierać ze czegos nie zrobil albo ze wszedł na jakas stronę przez przypadek.
Mam dość siebie, mam dość zycia. Chciałabym zniknąć z tego świata, nie mam juz sily . Często sie klocimy właśnie przez zazdrość. Słyszę wtedy ze mam wypierdalac, zamknąć jebany ryj albo ze ogólnie jestem pojebana. Również to ze ma dość, ze nie wie po co byl ślub albo ze z kazda awantura zależy mu coraz mniej. Jezeli sie nie kłócimy a chce o czym pogadać co według mnie jest nie tak a on rozmawiać nie chce to albo zakłada słuchawki żeby mnie nie słyszeć albo calkowicie ignoruje i sie nie odzywa.
Mam dość takiego życia. Nie wiem juz co robic, co jest moja a co jego wina. I ile jeszcze wytrzymam będąc tak traktowana.
Błagam o pomoc.