Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 24 ]

Temat: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.

Witam,

Piszę tutaj chyba, żeby się wyżalić i gdzies przelać myśli krążące mi po głowie od jakiegoś czasu.

Jakiś czas temu poznałam w pracy faceta - za pierwszym razem sklasyfikowałam go jako niewartego rozmowy, a potem ( i dopiero niedawno to zauważyłam) on powoli mnie zagadując sprawił, że człowieka polubiłam. Wyszły wspólne pasje, bardzo zbliżone zainteresowania, identyczne gusta, no ogrom podobnych rzeczy. Jednak to był tylko kolega + zarówno ja jak i on byliśmy w związkach. Rozmowy jedynie jak spotykaliśmy się w kuchni, czasem przedłużały się o jakieś posiedzenie jak wchodziliśmy na tematy naszych zainteresowań wspólnych.

Po pewnym czasie wyszło, że niestety rozstałam się ze swoim facetem i z osoby zawsze uśmiechniętej stałam się nagle przygnębiona, co nie uszło jego uwadze i stwierdził, że nie można trzymać w sobie rzeczy, trzeba komuś powiedzieć, lżej się zrobi. Przekonał mnie tym i opowiedziałam mu swoją historię, po czym on opowiedział mi swoją + o tym jak mu się nie układa w związku i co mu przeszkadza. Generalnie byli na etapie: raz na tydzień się rozstajemy.

Po tej rozmowie weszliśmy jakby na o wiele wyższy etap: niby przyjaźń. On zaczął zagajać częściej, jednak nadal wszystko działo się w "godzinach pracy". Dowiedziałam się bardzo dużo rzeczy o nim, o jego rodzinie, jego historii. Pytałam się go nawet, czemu mi to wszystko opowiada, stwierdził, że poprostu czuje, ze mi to może powiedzieć i mi ufa.

Pewnego pięknego dnia przyszedł mnie i poprosił mnie o rozmowę. Oznajmił mi, że rozstał się z dziewczyną . Ja zareagowałam klasycznie, że to pewnie następna kłótnia i tak za chwilę do siebie wrócą. Powiedział, że nie, że to koniec na 100% i że ma już dosyć takiego życia i nie chce tego związku. Wtedy zaczęły się pojawiac propozycje wspólnych wyjść związanych z naszym hobby. Po jakimś czasie się umówiliśmy, jednak nadal było wszystko na stopie koleżeńskiej.

Aż do pierwszego wyjścia ze znajomymi z pracy. Zaczęło się gładzenie po dłoniach, po przeramionach i komplementy, których koleżankom się nie mówi. Z knajpy wyszedł za mną, jednak ja szybko się pożegnałam i uciekłam do domu. Wtedy też zaczął się kontakt on-line. Napisał do mnie od razu i tak zaczelismy rozmawiać również po pracy. Ogromne ilości wymienianych wiadomości o wszystkim i o niczym. Jednak ja nie chciałam się zbytnio angażowac - ja się niedawno rozstałam, on świeżo też. Wpadł mi nawet do głowy pomysł, ze gość może chce poprostu szybko mnie zaliczyć, bo mu czegoś brakuje.

Dosyć szybko to zweryfikowałam. Po następnej imprezie wylądowaliśy w łóżku. Ja wystraszyłam się nieco, przerwałam i wyprosiłam go z mieszkania. Po jego wyjściu miałam parę nieodebranych połączeń i sporo wiadomości z przeprosinami i informacją, że to nie powinno się wydarzyć. Następnego dnia kontaktował się ze mną od samego rana, parę razy dzwonił. Spotkaliśmy się również wieczorem, żeby porozmawiac o tym wszystkim. Powiedziałam, że chciałabym, żeby to zostało między nami i żebyśmy o tym zapomnieli. Poprostu byliśy bardzo pijani no i stało się.

Oczywiście on nie dawał mi o tym zapomnieć. Dyskretnie rzucał aluzje na ten temat, podkreślał, ze nie żałuje tego co się stało, że było bardzo fajnie i zaczął się bardzo o mnie troszczyć. Podkreślał, że zawsze mogę na niego liczyć, wiele razy dopytywał się czy na bank między nami wszystko ok i powoli zaczeliśmy dalej rozwijać swoją znajomość.

Wszystko wyglądało pięknie do momentu jego wyjazdu na wakacje. Ze znajomymi. I z jego byłą. Wiedziałam o tych wakacjach już o wiele wcześniej - spełnienie jego marzeń, kupione jeszcze przed rozstaniem. Tydzień przed wyjazdem bardzo ograniczyłam kontakt ( tak naprawdę nie było dnia bez rozmowy bądź spotkania), bo niestety ale zaczęło mi być przykro. Upewniło mnie to też w tym, że to dawno temu przestałbyć mój kolega i żywię do niego zgoła inne uczucia. Bardzo nalegał na spotkanie ze mną i przegadanie tego w cztery oczy. Niechętnie, ale się zgodziłam, bo jednak jestem osobą, która woli przegadać takie rzeczy. Zjawił się i zaczął mi tłumaczyć, że ona miała sprzedać swoją wycieczkę, ale nie udało jej się. Jedno i drugie nie chciało zrezygnować, bo to ich marzenie. Wyjechali razem z trójką ich wspólnych znajomych. Powiedziałam mu jedynie, że jest dorosły, ze to jest jego wybór. Powiedziałam też, że jak na moje oko, to oni do siebie wrócą po tym wakacjach. Nie oszukujmy się, dwa tygodnie wakacji, w ich wymarzonym miejscu, dodatkowo alkohol. Niestety, ale pachnie mi to wielkim powrotem. Oczywiście zaprzeczył. Powiedział, ze będą mieli osobne pokoje.


Wyszłam z tego spotkania bardzo szybko pod pretektem pracy. Nie rozmawialiśmy już potem - wyleciał. Wraca w piątek. Nie rozmawialiśmy podczas jego wyjazdu. Nawet nie było jak - on zupełnie inna strefa czasowa + wiadomo - wakacje wink


Jestem na 80% pewna, że wróci i oznajmi mi, że jednak spróbują znów z byłą. Skoro już się tak rozstawali na tydzień, to teraz poprostu rozstali się na dłuży okres czasu. I może jednak myliłam się co niego i wcale nie był takim wspaniałym facetem jakiego ja poznałam i zostałam jednak małym oszuszaczem łez.

Nie wiem czy chce z nim znów rozmawiać, nie wiem czy chce wracać do tego co było. Narazie jest dobrze. Nie ma go, nie widuję, nie rozmawiamy to jest mi łatwo, ale boję się tego co będzie jak wróci. Nie wiem nawet co chciałabym, żeby mi powiedział. Jak powie, że było fajnie, nie zeszlismy się, działamy dalej to ja nawet nie wiem czy będę tego chciała. Jak powie, że wrócili do siebie, to wiem, że będzie chciał ze mną utrzymać kontakt, a ja tego na bank nie będę chciała.

Nie wiem co mam ze sobą zrobić i co wybrać. Wiem, że niedługo czeka mnie ta rozmowa, a wolałabym jej nie odbywać. Najchętniej chciałabym, żeby wrócił i żeby było tak jakbyśmy się nigdy nie znali. Mi by przeszło, nie musiałabym rozkładać kupy na atomy i myśleć o nim. Boje się tego jak cholera. Macie jakieś pomysły jak poskładać mnie do kupy? Albo jak nauczyć mnie znajdywania odpowiednich facetów dla mnie? wink

Pozdrawiam

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
ZImbirem napisał/a:

Witam,

Piszę tutaj chyba, żeby się wyżalić i gdzies przelać myśli krążące mi po głowie od jakiegoś czasu.

Jakiś czas temu poznałam w pracy faceta - za pierwszym razem sklasyfikowałam go jako niewartego rozmowy, a potem ( i dopiero niedawno to zauważyłam) on powoli mnie zagadując sprawił, że człowieka polubiłam. Wyszły wspólne pasje, bardzo zbliżone zainteresowania, identyczne gusta, no ogrom podobnych rzeczy. Jednak to był tylko kolega + zarówno ja jak i on byliśmy w związkach. Rozmowy jedynie jak spotykaliśmy się w kuchni, czasem przedłużały się o jakieś posiedzenie jak wchodziliśmy na tematy naszych zainteresowań wspólnych.

Po pewnym czasie wyszło, że niestety rozstałam się ze swoim facetem i z osoby zawsze uśmiechniętej stałam się nagle przygnębiona, co nie uszło jego uwadze i stwierdził, że nie można trzymać w sobie rzeczy, trzeba komuś powiedzieć, lżej się zrobi. Przekonał mnie tym i opowiedziałam mu swoją historię, po czym on opowiedział mi swoją + o tym jak mu się nie układa w związku i co mu przeszkadza. Generalnie byli na etapie: raz na tydzień się rozstajemy.

Po tej rozmowie weszliśmy jakby na o wiele wyższy etap: niby przyjaźń. On zaczął zagajać częściej, jednak nadal wszystko działo się w "godzinach pracy". Dowiedziałam się bardzo dużo rzeczy o nim, o jego rodzinie, jego historii. Pytałam się go nawet, czemu mi to wszystko opowiada, stwierdził, że poprostu czuje, ze mi to może powiedzieć i mi ufa.

Pewnego pięknego dnia przyszedł mnie i poprosił mnie o rozmowę. Oznajmił mi, że rozstał się z dziewczyną . Ja zareagowałam klasycznie, że to pewnie następna kłótnia i tak za chwilę do siebie wrócą. Powiedział, że nie, że to koniec na 100% i że ma już dosyć takiego życia i nie chce tego związku. Wtedy zaczęły się pojawiac propozycje wspólnych wyjść związanych z naszym hobby. Po jakimś czasie się umówiliśmy, jednak nadal było wszystko na stopie koleżeńskiej.

Aż do pierwszego wyjścia ze znajomymi z pracy. Zaczęło się gładzenie po dłoniach, po przeramionach i komplementy, których koleżankom się nie mówi. Z knajpy wyszedł za mną, jednak ja szybko się pożegnałam i uciekłam do domu. Wtedy też zaczął się kontakt on-line. Napisał do mnie od razu i tak zaczelismy rozmawiać również po pracy. Ogromne ilości wymienianych wiadomości o wszystkim i o niczym. Jednak ja nie chciałam się zbytnio angażowac - ja się niedawno rozstałam, on świeżo też. Wpadł mi nawet do głowy pomysł, ze gość może chce poprostu szybko mnie zaliczyć, bo mu czegoś brakuje.

Dosyć szybko to zweryfikowałam. Po następnej imprezie wylądowaliśy w łóżku. Ja wystraszyłam się nieco, przerwałam i wyprosiłam go z mieszkania. Po jego wyjściu miałam parę nieodebranych połączeń i sporo wiadomości z przeprosinami i informacją, że to nie powinno się wydarzyć. Następnego dnia kontaktował się ze mną od samego rana, parę razy dzwonił. Spotkaliśmy się również wieczorem, żeby porozmawiac o tym wszystkim. Powiedziałam, że chciałabym, żeby to zostało między nami i żebyśmy o tym zapomnieli. Poprostu byliśy bardzo pijani no i stało się.

Oczywiście on nie dawał mi o tym zapomnieć. Dyskretnie rzucał aluzje na ten temat, podkreślał, ze nie żałuje tego co się stało, że było bardzo fajnie i zaczął się bardzo o mnie troszczyć. Podkreślał, że zawsze mogę na niego liczyć, wiele razy dopytywał się czy na bank między nami wszystko ok i powoli zaczeliśmy dalej rozwijać swoją znajomość.

Wszystko wyglądało pięknie do momentu jego wyjazdu na wakacje. Ze znajomymi. I z jego byłą. Wiedziałam o tych wakacjach już o wiele wcześniej - spełnienie jego marzeń, kupione jeszcze przed rozstaniem. Tydzień przed wyjazdem bardzo ograniczyłam kontakt ( tak naprawdę nie było dnia bez rozmowy bądź spotkania), bo niestety ale zaczęło mi być przykro. Upewniło mnie to też w tym, że to dawno temu przestałbyć mój kolega i żywię do niego zgoła inne uczucia. Bardzo nalegał na spotkanie ze mną i przegadanie tego w cztery oczy. Niechętnie, ale się zgodziłam, bo jednak jestem osobą, która woli przegadać takie rzeczy. Zjawił się i zaczął mi tłumaczyć, że ona miała sprzedać swoją wycieczkę, ale nie udało jej się. Jedno i drugie nie chciało zrezygnować, bo to ich marzenie. Wyjechali razem z trójką ich wspólnych znajomych. Powiedziałam mu jedynie, że jest dorosły, ze to jest jego wybór. Powiedziałam też, że jak na moje oko, to oni do siebie wrócą po tym wakacjach. Nie oszukujmy się, dwa tygodnie wakacji, w ich wymarzonym miejscu, dodatkowo alkohol. Niestety, ale pachnie mi to wielkim powrotem. Oczywiście zaprzeczył. Powiedział, ze będą mieli osobne pokoje.


Wyszłam z tego spotkania bardzo szybko pod pretektem pracy. Nie rozmawialiśmy już potem - wyleciał. Wraca w piątek. Nie rozmawialiśmy podczas jego wyjazdu. Nawet nie było jak - on zupełnie inna strefa czasowa + wiadomo - wakacje wink


Jestem na 80% pewna, że wróci i oznajmi mi, że jednak spróbują znów z byłą. Skoro już się tak rozstawali na tydzień, to teraz poprostu rozstali się na dłuży okres czasu. I może jednak myliłam się co niego i wcale nie był takim wspaniałym facetem jakiego ja poznałam i zostałam jednak małym oszuszaczem łez.

Nie wiem czy chce z nim znów rozmawiać, nie wiem czy chce wracać do tego co było. Narazie jest dobrze. Nie ma go, nie widuję, nie rozmawiamy to jest mi łatwo, ale boję się tego co będzie jak wróci. Nie wiem nawet co chciałabym, żeby mi powiedział. Jak powie, że było fajnie, nie zeszlismy się, działamy dalej to ja nawet nie wiem czy będę tego chciała. Jak powie, że wrócili do siebie, to wiem, że będzie chciał ze mną utrzymać kontakt, a ja tego na bank nie będę chciała.

Nie wiem co mam ze sobą zrobić i co wybrać. Wiem, że niedługo czeka mnie ta rozmowa, a wolałabym jej nie odbywać. Najchętniej chciałabym, żeby wrócił i żeby było tak jakbyśmy się nigdy nie znali. Mi by przeszło, nie musiałabym rozkładać kupy na atomy i myśleć o nim. Boje się tego jak cholera. Macie jakieś pomysły jak poskładać mnie do kupy? Albo jak nauczyć mnie znajdywania odpowiednich facetów dla mnie? wink

Pozdrawiam

Pracujecie razem więc kontakt może być nieunikniony. Nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu - zaczekaj na jego powrót i porozmawiaj.

3

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.

Czyli, podsumowując, najpierw się zagalopowaliście (on wylądował u Ciebie w łóżku, choć nie miałaś przekonania, że była już jest 100% była, a on chce z Tobą czegoś poważnego), a potem Ty się zaczęłaś dystansować (do incydentu łóżkowego miałaś podejście "zapomnijmy", zaczęłaś ograniczać kontakt przed jego wyjazdem, na zapewnienie, że on do niej wracać nie zamierza zareagowałaś zwinięciem żagli ze wspólnego wyjścia).

Polecam wziąć dwa oddechy i zastanowić się, czego tak naprawdę chcesz od tego faceta. Bo najpierw jest kumplem, później "niemal-kochankiem" i w ekspresowym tempie znów ląduje jako kumpel, który Cię adoruje i Ty to lubisz, ale jednak się od niego dystansujesz, ale też masz żal, że on może wrócić do byłej. Nie boli Cię głowa od pilnowania tego chwiejnego i zmiennego statusu waszej relacji? Masz poczucie, że jakkolwiek kontrolujesz kierunek, w którym ona zmierza? Wiesz, czego chcesz? Zastanów się, bo tak turlając się na oślep z jednej strony w drugą w końcu się potkniesz i poobijasz sobie pupę.

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
ZImbirem napisał/a:

Albo jak nauczyć mnie znajdywania odpowiednich facetów dla mnie? wink

Wybacz ale nie sądzę abyś szukała, by udzielać Ci rad w zakresie "znajdywania".
Na moje oko czekasz raczej na "uśmiech losu" - chociaż jak pokazuje sytuacja i tego nie potrafisz wykorzystać.
Bardzo duża ilość kobiet kiedy zadaje mi tej materii pytanie szuka tak naprawdę sposobu aby facet jej marzeń znalazł ją dokładnie wtedy gdzie chce, kiedy chce,powiedział dokładnie co ona chce i dał jej to czego ona chce - a to że sama delikwentka nie wie czego chce od życia, partnera i swojego potencjalnego związku to już detal...
Tego rodzaju podejście przebija również bardzo mocno z Twojego opisu... ale to moje zdanie.
W przedstawionej przez Ciebie sytuacji to niejako facet od początku do końca wychodził w Twoim kierunku z inicjatywą - czy to zagadując Cie na stopie koleżeńskiej czy to próbując zdziałać coś więcej. Nie widzę tu żadnych działań/inicjatywy z Twojej strony.
Jeśli tak nie jest to mnie popraw.

ZImbirem napisał/a:

Jakiś czas temu poznałam w pracy faceta - za pierwszym razem sklasyfikowałam go jako niewartego rozmowy, a potem ( i dopiero niedawno to zauważyłam) on powoli mnie zagadując sprawił, że człowieka polubiłam.

Nie ma to jak szufladkować kogoś na podstawie pierwszego wrażenia...

ZImbirem napisał/a:

Pewnego pięknego dnia przyszedł mnie i poprosił mnie o rozmowę. Oznajmił mi, że rozstał się z dziewczyną . Ja zareagowałam klasycznie, że to pewnie następna kłótnia i tak za chwilę do siebie wrócą. Powiedział, że nie, że to koniec na 100% i że ma już dosyć takiego życia i nie chce tego związku. Wtedy zaczęły się pojawiac propozycje wspólnych wyjść związanych z naszym hobby. Po jakimś czasie się umówiliśmy, jednak nadal było wszystko na stopie koleżeńskiej.

ZImbirem napisał/a:

Aż do pierwszego wyjścia ze znajomymi z pracy. Zaczęło się gładzenie po dłoniach, po przeramionach i komplementy, których koleżankom się nie mówi. Z knajpy wyszedł za mną, jednak ja szybko się pożegnałam i uciekłam do domu. Wtedy też zaczął się kontakt on-line. Napisał do mnie od razu i tak zaczelismy rozmawiać również po pracy. Ogromne ilości wymienianych wiadomości o wszystkim i o niczym. Jednak ja nie chciałam się zbytnio angażowac - ja się niedawno rozstałam, on świeżo też. Wpadł mi nawet do głowy pomysł, ze gość może chce poprostu szybko mnie zaliczyć, bo mu czegoś brakuje.

Przyznam się, że w pierwszym rzucie zastanowiłbym się w takim przypadku czy nie jestem plasterkiem na ranę.
Jeśli chciałaś pozostać na stopie koleżeńskiej to jak na mój gust wystarczyło mu o tym dość wyraznie i stanowczo powiedzieć .

ZImbirem napisał/a:

Dosyć szybko to zweryfikowałam. Po następnej imprezie wylądowaliśy w łóżku. Ja wystraszyłam się nieco, przerwałam i wyprosiłam go z mieszkania. Po jego wyjściu miałam parę nieodebranych połączeń i sporo wiadomości z przeprosinami i informacją, że to nie powinno się wydarzyć. Następnego dnia kontaktował się ze mną od samego rana, parę razy dzwonił. Spotkaliśmy się również wieczorem, żeby porozmawiac o tym wszystkim. Powiedziałam, że chciałabym, żeby to zostało między nami i żebyśmy o tym zapomnieli. Poprostu byliśy bardzo pijani no i stało się.

Hmm, ciekawe z jednej strony mówisz, że nie chcesz się angażować i jesteś świeżo po rozstaniu a tutaj taki spontaniczny koleżeński seksik...w pakiecie z wykopaniem faceta z mieszkania.
Wiesz co, jak dla mnie tłumaczenie się alkoholem jest wybitnie słabe, taki wygodny sposób na zrzucanie odpowiedzialności.
Swoją drogą to ciekawe, że sporo kobiet po tego rodzaju wyskoku boi się, że zostaną uznane za łatwe i facet już się nie odezwie... a tutaj facet dalej wychodzi z inicjatywą a Ty na niego "lejesz z grubej rury" ( pardon za dosadne słownictwo).

ZImbirem napisał/a:

Oczywiście on nie dawał mi o tym zapomnieć. Dyskretnie rzucał aluzje na ten temat, podkreślał, ze nie żałuje tego co się stało, że było bardzo fajnie i zaczął się bardzo o mnie troszczyć. Podkreślał, że zawsze mogę na niego liczyć, wiele razy dopytywał się czy na bank między nami wszystko ok i powoli zaczeliśmy dalej rozwijać swoją znajomość.

Co rozumiesz przez rozwijać znajomość...? Bo na chwilę obecną to wygląda jak podchody psa do jeża.

ZImbirem napisał/a:

Wszystko wyglądało pięknie do momentu jego wyjazdu na wakacje. Ze znajomymi. I z jego byłą. Wiedziałam o tych wakacjach już o wiele wcześniej - spełnienie jego marzeń, kupione jeszcze przed rozstaniem. Tydzień przed wyjazdem bardzo ograniczyłam kontakt ( tak naprawdę nie było dnia bez rozmowy bądź spotkania), bo niestety ale zaczęło mi być przykro. Upewniło mnie to też w tym, że to dawno temu przestałbyć mój kolega i żywię do niego zgoła inne uczucia.

Hmm no to jest ciekawe... ktoś kogo najpierw w pierwszym rzucie uznajesz za niewartego rozmowy, potem się do niego "łaskawie" przekonujesz, potem po rozstaniu wychodzi do Ciebie z inicjatywą, dochodzi niezobowiązujący seksik tłumaczony alkoholem ( bo to wszak główny winowajca) po czym studzisz emocje... a potem mówisz, że Tobie jest przykro...

ZImbirem napisał/a:

Bardzo nalegał na spotkanie ze mną i przegadanie tego w cztery oczy.

Punkt dla niego.

 

ZImbirem napisał/a:

Niechętnie, ale się zgodziłam, bo jednak jestem osobą, która woli przegadać takie rzeczy.

Cóż za wspaniałomyślność...

 

ZImbirem napisał/a:

Zjawił się i zaczął mi tłumaczyć, że ona miała sprzedać swoją wycieczkę, ale nie udało jej się. Jedno i drugie nie chciało zrezygnować, bo to ich marzenie. Wyjechali razem z trójką ich wspólnych znajomych. Powiedziałam mu jedynie, że jest dorosły, ze to jest jego wybór.

Uwielbiam kąśliwe teksty z ukrytym przekazem. smile

ZImbirem napisał/a:

Powiedziałam też, że jak na moje oko, to oni do siebie wrócą po tym wakacjach. Nie oszukujmy się, dwa tygodnie wakacji, w ich wymarzonym miejscu, dodatkowo alkohol. Niestety, ale pachnie mi to wielkim powrotem. Oczywiście zaprzeczył. Powiedział, ze będą mieli osobne pokoje.

No właśnie, jak na Twoje oko...
Ileż tu domysłów... a jak faktycznie nic nie zajdzie między nimi to...?
Mam rozumieć, że znajdziesz inny pretekst?
Chociaż wróć, patrząc na styl Twojej wypowiedzi już go pewnie masz gotowego.

ZImbirem napisał/a:

Wyszłam z tego spotkania bardzo szybko pod pretektem pracy.

Dobra ściema to połowa sukcesu, prawda?

ZImbirem napisał/a:

Jestem na 80% pewna, że wróci i oznajmi mi, że jednak spróbują znów z byłą. Skoro już się tak rozstawali na tydzień, to teraz poprostu rozstali się na dłuży okres czasu. I może jednak myliłam się co niego i wcale nie był takim wspaniałym facetem jakiego ja poznałam i zostałam jednak małym oszuszaczem łez.

Twoje zdolności w zakresie jasnowidzenia są doprawdy niesamowite. Nigdy nie przestanie mnie bawić to jak niektóre kobiety uwielbiają się bawić w domysły i przewidywania. To, że tak się może stać to nie znaczy, że tak się stanie.
Jak facetowi rzeczywiście na Tobie zależy ( chociaż nie wiem co on w Tobie widzi) to będzie to tylko wyjazd... i wszystko.
Powiedz mi w którym miejscu zostałaś osuszaczem łez? Trochę wspólnych wyjść na stopie koleżeńskiej, jeden niezobowiązujący seksik tłumaczony ( a jakże) alkoholem - a jak dla mnie przedstawiasz to z dramaturgią godną tego jakbyście pół roku w związku byli...a nigdzie po drodze nie zauważyłem żebyście wprowadzili swoją relację na troszkę wyższy poziom.

ZImbirem napisał/a:

Nie wiem czy chce z nim znów rozmawiać, nie wiem czy chce wracać do tego co było.

Mam wrażenie, że Ty nic nie wiesz... włącznie z tym gdzie i na czym stoisz...

ZImbirem napisał/a:

Narazie jest dobrze. Nie ma go, nie widuję, nie rozmawiamy to jest mi łatwo, ale boję się tego co będzie jak wróci.

Jasne, nie ma faceta = nie ma problemu i nie musisz się zachowywać jak dorosła kobieta.
Wiesz, czytając Twoje słowa zacząłem się poważnie zastanawiać ile lat masz na "liczniku" a ile w sercu i rozumie...

ZImbirem napisał/a:

Nie wiem nawet co chciałabym, żeby mi powiedział.

Ale znając życie on ma to wiedzieć i się domyślić, prawda...?

ZImbirem napisał/a:

Jak powie, że było fajnie, nie zeszlismy się, działamy dalej to ja nawet nie wiem czy będę tego chciała. Jak powie, że wrócili do siebie, to wiem, że będzie chciał ze mną utrzymać kontakt, a ja tego na bank nie będę chciała.

W zasadzie już jak na mój gust opracowałaś sobie strategię działania i jesteś na "nie" przy czym próbujesz sobie to jakoś zracjonalizować/usprawiedliwić - niezależnie od tego co ten facet powie.

ZImbirem napisał/a:

Nie wiem co mam ze sobą zrobić i co wybrać.

Ja bym Ci chętnie na głowę wylał kubeł zimnej wody... bo się zachowujesz dla mnie jak nastolatka.

ZImbirem napisał/a:

Wiem, że niedługo czeka mnie ta rozmowa, a wolałabym jej nie odbywać.

Oczywiście, bo taka rozmowa wymaga dojrzałości, taktu i trochę wysiłku... atrybutów, których najwyrazniej Ci brakuje.

ZImbirem napisał/a:

Najchętniej chciałabym, żeby wrócił i żeby było tak jakbyśmy się nigdy nie znali.

Dlaczego mnie to nie dziwi? Bo tak byłoby prościej i nie musiałabyś nic robić...
Nie ma to jak siedzieć w swojej własnej strefie komfortu... a innych mieć w głębokim poważaniu.

ZImbirem napisał/a:

Mi by przeszło, nie musiałabym rozkładać kupy na atomy i myśleć o nim. Boje się tego jak cholera. Macie jakieś pomysły jak poskładać mnie do kupy?

Wiesz, mam wrażenie że Ty robisz tylko to co jest dla Ciebie wygodne... a drugą stronę masz tak naprawdę głęboko w 4 literach. Wszędzie tylko TY, ty i ty.
Własnego cienia też się tak boisz...?

Takie jest moje zdanie, pardon za miejscami dosadny język - nie mam zamiaru nikogo obrazić...

5

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.

Dzięki za odpowiedzi i inne spojrzenie na sytuację, już sie odnoszę i wyjasniam:

Nastolatką już nie jestem, jednak wiecznym dzieckiem już tak. Ja mam 28 lat, on 31. Miałam wrażenie, że z inicjatywą wychodził do mnie jeszcze w czasie trwania swojego związku, jednak wtedy było nazywanie tego przyjaźnią.

Apropo pierwszego wrażenia - powiedziałam mu to, on o tym wie, że nie nie uważałam go za wartego mojego zainteresowania, jakby źle to nie brzmiało.

U mnie problem również jest taki, że ja zauważam dopiero znaki zainteresowania kiedy są baaaardzo wyraźne ( najczęściej jak ktoś otwarcie mi powie, że idziemy na randkę, u mnie wtedy zaskakuje, że chyba mu się podobam).

Spontaniczny koleżeński seksik był po bardzo dużej dawce alkoholu. Nie pamiętam jak wróciliśmy do domu, nie pamiętam jak zaczęliśmy i kto zaczął. On podobno też nie. A z relacji innych świadków - nie wyglądaliśmy na tak pijanych, żeby urwał nam się film. Nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło i trochę mnie to przeraziło.

Poprzez rozwijanie znajomości rozumiem to, że znacznie zintesyfikowaliśy częstotliwość naszych spotkań oraz rozmów. Tak naprawdę widzieliśmy się praktycznie 7 dni w tygodniu, a rozmawialiśmy codziennie w pracy i poza pracą również. Na samym początku było to w 90% z jego inicjatywy, potem tak naprawdę po równo. Rozmawialiśmy nawet na ten temat, że dobrze nam się spędza czas w swoim towarzystwie, jednak wchodzenie w nowy związek tuż po zakończeniu jego starego nie jest dobrym pomysłem. To wszystko wydarzyło się w przeciągu dwóch miesięcy. Mój związek zakończył się definitywnie, a u niego wiem, że jego ex nadal się do niego odzywała.

Nie chciałam się również spieszyć, ponieważ strasznie się boję, że znów mnie ktoś skrzywdzi i tak, boję się wyjść ze strefy swojego komfortu. Zdaję sobie sprawę, że często jestem w takich sytuacjach bierna ( poprostu nie zauważam zainteresowania), a w tym przypadku stwierdziłam, że pójdę za głosem serca i pozwolę się temu toczyć swoim tempem.

Apropo rozmowy przed wyjazdem i mojego szybkiego zmycia się. Czułam się wtedy strasznie niekomfortowo. Podejrzewam, że zaczęła już działać tęsknota + moje wyobrażenie w głowie co się może stać. Po raz pierwszy wtedy tak naprawdę nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, gdzie paradoksalnie wcześniej nie było tego problemu. Nie miałam też problemu z tym, żeby powiedzieć, ze np stęskniłam się za nim jak się nie widzieliśy parę dni, że go bardzo lubię i bardzo dobrze czuję się w jego towarzystwie.


Niestety, ale z mojego punktu widzenia wymarzone wakacje na rajskiej wyspie + stara grupka znajomych daje naprawdę ogromną możliwość do tego, żeby do siebie wrócili. A to, że się nie odzywa też daje mi trochę do myślenia. Dodatkowo też wiem, ze on starał się poprzedni związek pchnąć na wyższy poziom ( chciał, zeby się przeprowadziła do niego, a ona ciągle się nie zgadzała).


Pogubiłam się strasznie, naprawdę zgubiłam się gdzieś w mojej głowie i nie wiem jak mam z tego wyjść. Może jak wróci okaże się, że niepotrzebnie panikowałam i wyobrażałam sobie bóg wie co, dorabiając milion zbędnych teorii. Może też już za dużo słyszałam histoii od innych ludzi o ich związkach i od razu jestem pesymistycznie nastawiona, albo moi byli mnie już spaczyli za bardzo.

6 Ostatnio edytowany przez Drive (2017-03-15 03:31:43)

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.

Mam 1 pytanie. Czy zapoznał Cię ze swoimi znajomymi, z którymi szykuje się na wyjazd? Masz z nimi dobry kontakt, wymieniliście się ze sobą numerami, rozmawiacie czasem ze sobą niezależnie od tego Twojego nowego?

Cała sytuacja wygląda z boku po prostu śmiesznie i niestety dla mnie bardzo znajomo.

7

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.

Autorko, jak chcesz się "odgubić", to przestań się tłumaczyć i usprawiedliwiać, a zacznij myśleć, jak się zachowujesz, do czego to prowadzi i jak swoim zachowaniem kierować - bo to możliwe. Wciąż się miotasz i wciąż nie rozumiesz, co Ci tu ludzie mówią.

Poza tym mam wrażenie, że łatkę "wieczne dziecko" traktujesz jak usprawiedliwienie, bilet do zachowywania się jak Ci akurat wygodnie i 50% zniżkę na refleksję i odpowiedzialność za to zachowanie. Tymczasem to jest problem - który z jednej stronie ewidentnie przeszkadza Ci w zawiązywaniu relacji z rówieśnikami, z drugiej strony można sobie z nim poradzić. Tylko trzeba chcieć, a nie wychodzić z założenia, że tak jak jest, jest znajomo i wygodnie.

8

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
Drive napisał/a:

Mam 1 pytanie. Czy zapoznał Cię ze swoimi znajomymi, z którymi szykuje się na wyjazd? Masz z nimi dobry kontakt, wymieniliście się ze sobą numerami, rozmawiacie czasem ze sobą niezależnie od tego Twojego nowego?

Cała sytuacja wygląda z boku po prostu śmiesznie i niestety dla mnie bardzo znajomo.


Znałam ich przed jego poznaniem. Więc nie musielismy się zapoznawać.


Wiecie, mój problem jest taki, że ja nie mam problemów z podejmowaniem decyzji w praktycznie każdym aspekcie mojego życia - wyjątek jest aspekt "miłosny". Próbuję, ale to co sobie zaplanuję, praktycznie wiecznie mi nie wychodzi. Najśmieszniejsze jest to, że ja absolutnie nie mam problemu w nawiązywaniu relacji. Mam zgarną paczkę przyjaciół, mnóstwo znajomych, wiecznie mnie ludzie zaczepiają i zagadują - podobno to przez to, że jestem praktycznie zawsze uśmiechnięta. Problem pojawia się w momencie, kiedy zaczyna mi na kimś zależeć. Na początku jestem wtedy bardzo oszczędna w słowach, nawet chyba niestety czasem za bardzo. Po jakimś czasie dopiero otwieram się i zachowuję jak normalny człowiek. Próbowałam to zmienić, jednak to nie jest takie łatwe.

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
ZImbirem napisał/a:

Wiecie, mój problem jest taki, że ja nie mam problemów z podejmowaniem decyzji w praktycznie każdym aspekcie mojego życia - wyjątek jest aspekt "miłosny". Próbuję, ale to co sobie zaplanuję, praktycznie wiecznie mi nie wychodzi. Najśmieszniejsze jest to, że ja absolutnie nie mam problemu w nawiązywaniu relacji. Mam zgarną paczkę przyjaciół, mnóstwo znajomych, wiecznie mnie ludzie zaczepiają i zagadują - podobno to przez to, że jestem praktycznie zawsze uśmiechnięta. Problem pojawia się w momencie, kiedy zaczyna mi na kimś zależeć. Na początku jestem wtedy bardzo oszczędna w słowach, nawet chyba niestety czasem za bardzo. Po jakimś czasie dopiero otwieram się i zachowuję jak normalny człowiek. Próbowałam to zmienić, jednak to nie jest takie łatwe.

Wiesz, myślę że właśnie tutaj leży prawdziwy problem.
Często spotykam się ze zjawiskiem, że ludzie którzy w życiu zawodowym, codziennym i hobby podobnie jak generalnie niezobowiązujących - koleżeńskich relacjach są dość poukładani... o tyle w bliższych relacjach mają spore problemy. M.in. z otwarciem się. Moim zdaniem w aspekcie "miłosnym" pewnych rzeczy nie można do końca planować bo to zwyczajnie sensu nie ma. Można jedynie kreślić ogólne zasady - zarys.
Widzisz sama - nie masz problemów z nawiązywaniem luznych relacji, ludzie Cie zaczepiają i zagadują (wychodzą z inicjatywą) z racji tego że jesteś uśmiechnięta ( nie ma się czemu dziwić, bo uśmiechnięte kobiety przykuwają uwagę jak magnes, niezależnie od miejsca)... tyle że mam wrażenie że nie potrafisz na te inicjatywę reagować.

Bo widzisz, Twoja początkową skrytość i oszczędność w słowach, bardzo łatwo można wziąć mylnie za brak zainteresowania i granie chłodnej, niedostępnej - a to działa wybitnie na Twoją niekorzyść, bo takich kobiet raczej nikt nie lubi. Skutkiem czego istnieje moim zdaniem dość poważne niebezpieczeństwo, że zanim zdecydujesz się otworzyć to ktoś zwyczajnie straci Tobą zainteresowanie, uznając że TY nie jesteś nim zainteresowana. Ergo w tym momencie coś się skończy zanim się w ogóle zacznie.
Patrząc na całokształt Twoich wypowiedzi, chyba się do tych zmian niestety za bardzo nie przyłożyłaś. Bo widzisz, ja się akurat zajmuję tematem relacji i pomagam ludziom w swoistym wyrabianiu otwartości, pewności siebie i przełamywaniu własnych słabości... i uwierz mi, że nawet najbardziej nieśmiałemu facetowi, który ani razu w życiu do kobiety nie podszedł, można w ciągu góra miesiąca przetłumaczyć i pokazać jak z tej nieśmiałości łatwo wyjść i zacząć się od razu realizować małymi kroczkami na wszystkich płaszczyznach. To nawet trudne nie jest.

Pamiętaj, że jak coś jest łatwe to jest dla wszystkich i zazwyczaj ma bardzo małą wartość albo nie posiada jej wcale... a jak coś jest trudne, to wymaga od nas pracy nad sobą, adaptacji i niejako kształtuje nasza psychikę skutkiem czego zapada w pamięć. wink
Ale to moje zdanie.

10 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2017-03-15 15:03:55)

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.

Ja przede wszystkim zwrócę uwagę na tytuł.

"Wielka miłość" - brzmi bardzo obiecująco.

Aczkolwiek, żeby mówić/pisać takie wyznania trzeba faktycznie ją przeżyć.

Wybacz Autorko, ale chyba poniosła Cię wyobraźnia pisząc ten tytuł.

Ty jesteś dopiero na początku tej drogi, jeżeli oczywiście będzie kontynuacja tej znajomości.
Oczywiście życzę Ci tego. smile

A po za tym, moim zdaniem, powinnaś poczekać z założeniem tego tematu do przyjazdu tego Faceta.
A nie, że wmawiasz sobie czarne scenariusze, po co Ci to?

11

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
ZImbirem napisał/a:

Nie rozmawialiśmy podczas jego wyjazdu. Nawet nie było jak - on zupełnie inna strefa czasowa + wiadomo - wakacje wink

i chcesz powiedzieć że nie ma tam internetu? telefonu? laptopa? żyją na bezludnej wyspie bez możliwości kontaktu ze światem?
gdyby temu facetowi zależało odezwałby sie do Ciebie, jak to kiedys ktoś napisał "gdy ktoś chce znajdzie sposób, gdy ktoś nie chce znajdzie powód"

jak dla mnie wchodzenie w tak intesywną znajomosć zaraz po zakończeniu innego związku nie rokuje, trzeba przepracować uczucia a nie rzucać się w wir nowej znajomości, która przeważnie jest bardzo intensywna ale też szybko i boleśnie się kończy.

Nie zakładaj najgorszego scenariusza bo wszystko się okaże gdy wróci, daj znać jak sytuacja się potoczyła dalej.

12 Ostatnio edytowany przez ZImbirem (2017-03-17 14:34:26)

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
Krejzolka82 napisał/a:

Ja przede wszystkim zwrócę uwagę na tytuł.

"Wielka miłość" - brzmi bardzo obiecująco.

Aczkolwiek, żeby mówić/pisać takie wyznania trzeba faktycznie ją przeżyć.

Wybacz Autorko, ale chyba poniosła Cię wyobraźnia pisząc ten tytuł.

Ty jesteś dopiero na początku tej drogi, jeżeli oczywiście będzie kontynuacja tej znajomości.
Oczywiście życzę Ci tego. smile

A po za tym, moim zdaniem, powinnaś poczekać z założeniem tego tematu do przyjazdu tego Faceta.
A nie, że wmawiasz sobie czarne scenariusze, po co Ci to?


Wiem, ze trochę tytuł jest patetczny, jednak nie wiedziałam jak to zatutyować, a dużo osób mi mówiło, że z tego się wielka miłość kroi wink


Dzisiaj wraca, dam znać co i jak. Generalnie też uważam, że zawsze da radę się odezwać, chodźby zdjęcie wysłać, no ale cóż. Na pocieszenie ja też sie nie odzywałam wink Zobaczymy co będzie jak wróci.


Wiesz, myślę że właśnie tutaj leży prawdziwy problem.
Często spotykam się ze zjawiskiem, że ludzie którzy w życiu zawodowym, codziennym i hobby podobnie jak generalnie niezobowiązujących - koleżeńskich relacjach są dość poukładani... o tyle w bliższych relacjach mają spore problemy. M.in. z otwarciem się. Moim zdaniem w aspekcie "miłosnym" pewnych rzeczy nie można do końca planować bo to zwyczajnie sensu nie ma. Można jedynie kreślić ogólne zasady - zarys.
Widzisz sama - nie masz problemów z nawiązywaniem luznych relacji, ludzie Cie zaczepiają i zagadują (wychodzą z inicjatywą) z racji tego że jesteś uśmiechnięta ( nie ma się czemu dziwić, bo uśmiechnięte kobiety przykuwają uwagę jak magnes, niezależnie od miejsca)... tyle że mam wrażenie że nie potrafisz na te inicjatywę reagować.
Bo widzisz, Twoja początkową skrytość i oszczędność w słowach, bardzo łatwo można wziąć mylnie za brak zainteresowania i granie chłodnej, niedostępnej - a to działa wybitnie na Twoją niekorzyść, bo takich kobiet raczej nikt nie lubi. Skutkiem czego istnieje moim zdaniem dość poważne niebezpieczeństwo, że zanim zdecydujesz się otworzyć to ktoś zwyczajnie straci Tobą zainteresowanie, uznając że TY nie jesteś nim zainteresowana. Ergo w tym momencie coś się skończy zanim się w ogóle zacznie.
Patrząc na całokształt Twoich wypowiedzi, chyba się do tych zmian niestety za bardzo nie przyłożyłaś. Bo widzisz, ja się akurat zajmuję tematem relacji i pomagam ludziom w swoistym wyrabianiu otwartości, pewności siebie i przełamywaniu własnych słabości... i uwierz mi, że nawet najbardziej nieśmiałemu facetowi, który ani razu w życiu do kobiety nie podszedł, można w ciągu góra miesiąca przetłumaczyć i pokazać jak z tej nieśmiałości łatwo wyjść i zacząć się od razu realizować małymi kroczkami na wszystkich płaszczyznach. To nawet trudne nie jest.
Pamiętaj, że jak coś jest łatwe to jest dla wszystkich i zazwyczaj ma bardzo małą wartość albo nie posiada jej wcale... a jak coś jest trudne, to wymaga od nas pracy nad sobą, adaptacji i niejako kształtuje nasza psychikę skutkiem czego zapada w pamięć. wink
Ale to moje zdanie.


Dzięki!

Wiesz, żeby bardziej doprecyzować: ja jestem otwarta, rozmawiam z ludźmi, uśmiecham się do nich, problem jest taki, że ja mam nawiązanych zbyt dużo relacji koleżeńskich. Zawsze wszyscy mi powtarzają, że ja jestem takim dobrym duchem, wysłucham, doradzę w potrzebie. No i nikt nigdy nie powiedział mi, że jestem chłodna, zawsze słyszałam właśnie, ze jestem taką miłą, ciepłą osobą. I na 100% nie można mnie nazwać nieśmiałą, chyba, ze w grę zaczynają wchodzić uczucia. Ja przy komplementach zaczynam się peszyć i najczęściej w nie nie wierzę. Wrzucam to do kategorii: o, ktoś mi powiedział, żeby zaplusować, a to mija się z prawdą. Wiem już też całe szczęście co jest tego przyczyną, klasycznie uwagi zwracane przez moją mamę w dzieciństwie, która potrafiła mi powiedzieć, ze w danej bluzce wyglądam jakbym była w ciąży wink

Dlatego teraz jak ktoś mi powie, że jestem strasznie szczupła to mi w głowie kiełkuje się, że dana osoba kłamie. Mam tez niestety duży problem z tym, zeby uwierzyć, ze ktoś się interesuje mną jako potencjalną kandydatkę na coś więcej.

13

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.

Facet poleciał na koniec świata ze swoja byłą i ani razu się nie odezwał? Serio? Tym bardziej, że wcześniej pisaliście i mieliście kontakt praktycznie non stop... czy aby przypadkiem za tym jego zamilknięciem nie stoi obecność byłej? Ona w ogóle wie o waszej relacji? Zapewne nie. Chociaż fakt, że przed wyjazdem się zdystansowałaś mógł być dla faceta znakiem, że jednak przyszłość tego potencjalnego związku jest niepewna. Co nie znaczy, że ma jechać i się schodzić z byłą, autorko, ja myślę, że wbrew pozorom ten wyjazd to dobry sprawdzian, wróci i będziesz miała jasność, na ile on był i jest wiarygodny.

14

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
ZImbirem napisał/a:

Wiesz, żeby bardziej doprecyzować: ja jestem otwarta, rozmawiam z ludźmi, uśmiecham się do nich, problem jest taki, że ja mam nawiązanych zbyt dużo relacji koleżeńskich.

To nie jest problem w mojej ocenie. Problemem, może być to, że takich relacji nawet nie próbuje się przekuć w coś więcej... a niektóre mają ku temu spory potencjał. Wiem z doświadczenia.

ZImbirem napisał/a:

Zawsze wszyscy mi powtarzają, że ja jestem takim dobrym duchem, wysłucham, doradzę w potrzebie.

Owszem kumpla czy znajomego jak najbardziej... albo osobę wobec której nie czujesz jakiegokolwiek pociągu.

ZImbirem napisał/a:

No i nikt nigdy nie powiedział mi, że jestem chłodna, zawsze słyszałam właśnie, ze jestem taką miłą, ciepłą osobą.

Możesz chłodną nie być ale niedostępną dla kogoś już tak. Tak więc tutaj małe sprostowanie.

ZImbirem napisał/a:

I na 100% nie można mnie nazwać nieśmiałą, chyba, ze w grę zaczynają wchodzić uczucia.

To moim zdaniem nie tylko jest nieśmiałość ale zarazem ta "najgorsza" nieśmiałość.

ZImbirem napisał/a:

Ja przy komplementach zaczynam się peszyć i najczęściej w nie nie wierzę. Wrzucam to do kategorii: o, ktoś mi powiedział, żeby zaplusować, a to mija się z prawdą.

Obstawiam spory problem z pewnością siebie i samooceną. Taki człowiek z reguły nie wierzy, że ktoś mu mówi szczery komplement ot tak bezinteresownie... albo w przypadku kobiet, że naprawdę się komus spodobała.
To niejako tłumaczy szok, jaki wywołuje pewne siebie i bezpośrednie powiedzenie obcej kobiecie z uśmiechem, że zwyczajnie się facetowi podoba. Ale to moje zdanie.

ZImbirem napisał/a:

Wiem już też całe szczęście co jest tego przyczyną, klasycznie uwagi zwracane przez moją mamę w dzieciństwie, która potrafiła mi powiedzieć, ze w danej bluzce wyglądam jakbym była w ciąży wink

Tyle dobrze. A gdybym ja Ci na trzeciej randce zwyczajnie powiedział z uśmiechem i pół żartem pół serio, że masz fajny tyłek/podoba mi się Twój tyłek i aż mnie ręce świerzbią żeby za niego złapać obiema rękami... to:
-bardziej byś się obraziła
-bardziej uznała to za dowcip, którym zamierzam ugrać parę punktów
-uznałabyś, że mówię prawdę

Bo widzisz, ja akurat ze swojej strony mam zwyczaj mówić prawdę. big_smile

ZImbirem napisał/a:

Dlatego teraz jak ktoś mi powie, że jestem strasznie szczupła to mi w głowie kiełkuje się, że dana osoba kłamie.

Powiedz kobiecie szczery komplement a i tak Ci nie uwierz. big_smile
Zastanawiam się co ten nieszczęsny facet miałby Ci miłego powiedzieć żebyś mu uwierzyła... tongue

ZImbirem napisał/a:

Mam tez niestety duży problem z tym, zeby uwierzyć, ze ktoś się interesuje mną jako potencjalną kandydatkę na coś więcej.

To jest poważny problem, który moim zdaniem może Ci poważnie przeszkadzać w spotkaniu dobrego materiału na potencjalnego partnera do związku.
Wnioski pozostawiam Tobie.

15

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
Alberto Salazar napisał/a:
ZImbirem napisał/a:

Wiesz, żeby bardziej doprecyzować: ja jestem otwarta, rozmawiam z ludźmi, uśmiecham się do nich, problem jest taki, że ja mam nawiązanych zbyt dużo relacji koleżeńskich.

To nie jest problem w mojej ocenie. Problemem, może być to, że takich relacji nawet nie próbuje się przekuć w coś więcej... a niektóre mają ku temu spory potencjał. Wiem z doświadczenia.

ZImbirem napisał/a:

Zawsze wszyscy mi powtarzają, że ja jestem takim dobrym duchem, wysłucham, doradzę w potrzebie.

Owszem kumpla czy znajomego jak najbardziej... albo osobę wobec której nie czujesz jakiegokolwiek pociągu.

ZImbirem napisał/a:

No i nikt nigdy nie powiedział mi, że jestem chłodna, zawsze słyszałam właśnie, ze jestem taką miłą, ciepłą osobą.

Możesz chłodną nie być ale niedostępną dla kogoś już tak. Tak więc tutaj małe sprostowanie.

ZImbirem napisał/a:

I na 100% nie można mnie nazwać nieśmiałą, chyba, ze w grę zaczynają wchodzić uczucia.

To moim zdaniem nie tylko jest nieśmiałość ale zarazem ta "najgorsza" nieśmiałość.

ZImbirem napisał/a:

Ja przy komplementach zaczynam się peszyć i najczęściej w nie nie wierzę. Wrzucam to do kategorii: o, ktoś mi powiedział, żeby zaplusować, a to mija się z prawdą.

Obstawiam spory problem z pewnością siebie i samooceną. Taki człowiek z reguły nie wierzy, że ktoś mu mówi szczery komplement ot tak bezinteresownie... albo w przypadku kobiet, że naprawdę się komus spodobała.
To niejako tłumaczy szok, jaki wywołuje pewne siebie i bezpośrednie powiedzenie obcej kobiecie z uśmiechem, że zwyczajnie się facetowi podoba. Ale to moje zdanie.

ZImbirem napisał/a:

Wiem już też całe szczęście co jest tego przyczyną, klasycznie uwagi zwracane przez moją mamę w dzieciństwie, która potrafiła mi powiedzieć, ze w danej bluzce wyglądam jakbym była w ciąży wink

Tyle dobrze. A gdybym ja Ci na trzeciej randce zwyczajnie powiedział z uśmiechem i pół żartem pół serio, że masz fajny tyłek/podoba mi się Twój tyłek i aż mnie ręce świerzbią żeby za niego złapać obiema rękami... to:
-bardziej byś się obraziła
-bardziej uznała to za dowcip, którym zamierzam ugrać parę punktów
-uznałabyś, że mówię prawdę

Bo widzisz, ja akurat ze swojej strony mam zwyczaj mówić prawdę. big_smile

ZImbirem napisał/a:

Dlatego teraz jak ktoś mi powie, że jestem strasznie szczupła to mi w głowie kiełkuje się, że dana osoba kłamie.

Powiedz kobiecie szczery komplement a i tak Ci nie uwierz. big_smile
Zastanawiam się co ten nieszczęsny facet miałby Ci miłego powiedzieć żebyś mu uwierzyła... tongue

ZImbirem napisał/a:

Mam tez niestety duży problem z tym, zeby uwierzyć, ze ktoś się interesuje mną jako potencjalną kandydatkę na coś więcej.

To jest poważny problem, który moim zdaniem może Ci poważnie przeszkadzać w spotkaniu dobrego materiału na potencjalnego partnera do związku.
Wnioski pozostawiam Tobie.


W punkt. Generalnie zdaję sobie z tego sama sprawę i wiem, że nie jest ze mną "łatwo". Cieżko jest mi zmienić coś, co tak długo i głęboko siedzi w mojej głowie.

Tyle dobrze. A gdybym ja Ci na trzeciej randce zwyczajnie powiedział z uśmiechem i pół żartem pół serio, że masz fajny tyłek/podoba mi się Twój tyłek i aż mnie ręce świerzbią żeby za niego złapać obiema rękami... to:
-bardziej byś się obraziła
-bardziej uznała to za dowcip, którym zamierzam ugrać parę punktów
-uznałabyś, że mówię prawdę

Z tych 3 opcji - oczywiście drugą wink ale akurat ja nie mam tyłka big_smile prędzej z cyckami bym stwierdziła, ze mówisz prawdę, bo zdaję sobie sprawę z tego, że mam to akurat nieprzeciętne.

Obstawiam spory problem z pewnością siebie i samooceną. Taki człowiek z reguły nie wierzy, że ktoś mu mówi szczery komplement ot tak bezinteresownie... albo w przypadku kobiet, że naprawdę się komus spodobała.
To niejako tłumaczy szok, jaki wywołuje pewne siebie i bezpośrednie powiedzenie obcej kobiecie z uśmiechem, że zwyczajnie się facetowi podoba. Ale to moje zdanie.

No to też niestety jest sama prawda.


Wracając do samego tematu - wrócił, odezwał się, że jest już w domu i co u mnie się dzieje, że się stęsknił.

Co do sej sytuacji. Była powiedziała mu, ze chce spróbować jeszcze raz, a on sam nie wie i jest zgubiony. Opowiadał, że było fajnie, było miło, bez żadnych awantur, że bawili się wszyscy tak jak kiedyś. Jednak sam stwierdził, ze potrzebuje czasu dla siebie i przemyśleń. Po czym zaproponował spotkanie. Ja niestety weekend miałam już zajęty, więc zobaczymy co dalej przyniesie czas

16

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
ZImbirem napisał/a:
Alberto Salazar napisał/a:
ZImbirem napisał/a:

Wiesz, żeby bardziej doprecyzować: ja jestem otwarta, rozmawiam z ludźmi, uśmiecham się do nich, problem jest taki, że ja mam nawiązanych zbyt dużo relacji koleżeńskich.

To nie jest problem w mojej ocenie. Problemem, może być to, że takich relacji nawet nie próbuje się przekuć w coś więcej... a niektóre mają ku temu spory potencjał. Wiem z doświadczenia.

ZImbirem napisał/a:

Zawsze wszyscy mi powtarzają, że ja jestem takim dobrym duchem, wysłucham, doradzę w potrzebie.

Owszem kumpla czy znajomego jak najbardziej... albo osobę wobec której nie czujesz jakiegokolwiek pociągu.

ZImbirem napisał/a:

No i nikt nigdy nie powiedział mi, że jestem chłodna, zawsze słyszałam właśnie, ze jestem taką miłą, ciepłą osobą.

Możesz chłodną nie być ale niedostępną dla kogoś już tak. Tak więc tutaj małe sprostowanie.

ZImbirem napisał/a:

I na 100% nie można mnie nazwać nieśmiałą, chyba, ze w grę zaczynają wchodzić uczucia.

To moim zdaniem nie tylko jest nieśmiałość ale zarazem ta "najgorsza" nieśmiałość.

ZImbirem napisał/a:

Ja przy komplementach zaczynam się peszyć i najczęściej w nie nie wierzę. Wrzucam to do kategorii: o, ktoś mi powiedział, żeby zaplusować, a to mija się z prawdą.

Obstawiam spory problem z pewnością siebie i samooceną. Taki człowiek z reguły nie wierzy, że ktoś mu mówi szczery komplement ot tak bezinteresownie... albo w przypadku kobiet, że naprawdę się komus spodobała.
To niejako tłumaczy szok, jaki wywołuje pewne siebie i bezpośrednie powiedzenie obcej kobiecie z uśmiechem, że zwyczajnie się facetowi podoba. Ale to moje zdanie.

ZImbirem napisał/a:

Wiem już też całe szczęście co jest tego przyczyną, klasycznie uwagi zwracane przez moją mamę w dzieciństwie, która potrafiła mi powiedzieć, ze w danej bluzce wyglądam jakbym była w ciąży wink

Tyle dobrze. A gdybym ja Ci na trzeciej randce zwyczajnie powiedział z uśmiechem i pół żartem pół serio, że masz fajny tyłek/podoba mi się Twój tyłek i aż mnie ręce świerzbią żeby za niego złapać obiema rękami... to:
-bardziej byś się obraziła
-bardziej uznała to za dowcip, którym zamierzam ugrać parę punktów
-uznałabyś, że mówię prawdę

Bo widzisz, ja akurat ze swojej strony mam zwyczaj mówić prawdę. big_smile

ZImbirem napisał/a:

Dlatego teraz jak ktoś mi powie, że jestem strasznie szczupła to mi w głowie kiełkuje się, że dana osoba kłamie.

Powiedz kobiecie szczery komplement a i tak Ci nie uwierz. big_smile
Zastanawiam się co ten nieszczęsny facet miałby Ci miłego powiedzieć żebyś mu uwierzyła... tongue

ZImbirem napisał/a:

Mam tez niestety duży problem z tym, zeby uwierzyć, ze ktoś się interesuje mną jako potencjalną kandydatkę na coś więcej.

To jest poważny problem, który moim zdaniem może Ci poważnie przeszkadzać w spotkaniu dobrego materiału na potencjalnego partnera do związku.
Wnioski pozostawiam Tobie.


W punkt. Generalnie zdaję sobie z tego sama sprawę i wiem, że nie jest ze mną "łatwo". Cieżko jest mi zmienić coś, co tak długo i głęboko siedzi w mojej głowie.

Tyle dobrze. A gdybym ja Ci na trzeciej randce zwyczajnie powiedział z uśmiechem i pół żartem pół serio, że masz fajny tyłek/podoba mi się Twój tyłek i aż mnie ręce świerzbią żeby za niego złapać obiema rękami... to:
-bardziej byś się obraziła
-bardziej uznała to za dowcip, którym zamierzam ugrać parę punktów
-uznałabyś, że mówię prawdę

Z tych 3 opcji - oczywiście drugą wink ale akurat ja nie mam tyłka big_smile prędzej z cyckami bym stwierdziła, ze mówisz prawdę, bo zdaję sobie sprawę z tego, że mam to akurat nieprzeciętne.

Obstawiam spory problem z pewnością siebie i samooceną. Taki człowiek z reguły nie wierzy, że ktoś mu mówi szczery komplement ot tak bezinteresownie... albo w przypadku kobiet, że naprawdę się komus spodobała.
To niejako tłumaczy szok, jaki wywołuje pewne siebie i bezpośrednie powiedzenie obcej kobiecie z uśmiechem, że zwyczajnie się facetowi podoba. Ale to moje zdanie.

No to też niestety jest sama prawda.


Wracając do samego tematu - wrócił, odezwał się, że jest już w domu i co u mnie się dzieje, że się stęsknił.

Co do sej sytuacji. Była powiedziała mu, ze chce spróbować jeszcze raz, a on sam nie wie i jest zgubiony. Opowiadał, że było fajnie, było miło, bez żadnych awantur, że bawili się wszyscy tak jak kiedyś. Jednak sam stwierdził, ze potrzebuje czasu dla siebie i przemyśleń. Po czym zaproponował spotkanie. Ja niestety weekend miałam już zajęty, więc zobaczymy co dalej przyniesie czas

Jak dla mnie w tej sytuacji wyjscie jest jedno. Spotkac sie z nim, powiedziec otwarcie ze Ci na nim bardzo zalezy i chcialabys z nim sprobowac stworzyc zwiazek. Bedzie wkoncu wiedzial ze nie jestes obojetna na Wasza znajomosc i dojrzalas do wyrazania emocji a przy  tym jesli mu na Tobie zalezy nie bedzie mial juz nad czym dumac. Jesli jednak mimo Twego postawienia jasno sprawy pozostanie przy postawie "jestem rozdarty musze sie zastanowic ktora z was wole" to zostawic chlopa bo znaczy ze sam jeszcze nie dorosl do relacji.
Najgorszs co mozesz zrobic to przyjac strategie "zobaczymy co czas przyniesie. Jesli Ci naprawde zalezy to wyraz to. Korona Ci z glowy nie spadnie i bedziesz wiedziala ze nie stracilas szansy na coz fajnego przez swoja nijakosc w kontakcie.

17

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
ZImbirem napisał/a:

W punkt. Generalnie zdaję sobie z tego sama sprawę i wiem, że nie jest ze mną "łatwo". Cieżko jest mi zmienić coś, co tak długo i głęboko siedzi w mojej głowie.

Skoro zdajesz sobie sprawę z problemów to tym bardziej dziwi mnie, że nie próbujesz nic zmienić...
Jeśli będziesz wciąż powielać te same błędy to raz, że szczęśliwa nie będziesz a dwa, że będziesz unieszczęśliwiać wszystkich facetów którzy będą chcieli uszczęśliwić Ciebie. Zastanów się więc czy tego chcesz.
ale to moje zdanie.

ZImbirem napisał/a:

Z tych 3 opcji - oczywiście drugą wink ale akurat ja nie mam tyłka big_smile prędzej z cyckami bym stwierdziła, ze mówisz prawdę, bo zdaję sobie sprawę z tego, że mam to akurat nieprzeciętne.

Widzisz z moich obserwacji w dużym uproszczeniu jednym facetom podobają się tyłeczki a innym biust. Możesz mieć imponujący biust a facet i tak będzie ubóstwiał Twój tyłek - mimo iż sądzisz, że go nie masz. I vice versa.

ZImbirem napisał/a:

Wracając do samego tematu - wrócił, odezwał się, że jest już w domu i co u mnie się dzieje, że się stęsknił.

ZImbirem napisał/a:

Co do sej sytuacji. Była powiedziała mu, ze chce spróbować jeszcze raz, a on sam nie wie i jest zgubiony. Opowiadał, że było fajnie, było miło, bez żadnych awantur, że bawili się wszyscy tak jak kiedyś. Jednak sam stwierdził, ze potrzebuje czasu dla siebie i przemyśleń. Po czym zaproponował spotkanie. Ja niestety weekend miałam już zajęty, więc zobaczymy co dalej przyniesie czas

Moje zdanie:
To że się odezwał to dość wyrazny sygnał. To że Ci o wszystkim opowiedział również - jak dla mnie... o spotkaniu już nie wspominając...
Obstawiam, że gdybyś wcześniej lepiej to rozegrała -  nie byłby zagubiony i nie potrzebowałby czasu na przemyślenia.
Swoją drogą facet zaproponował spotkanie... to co z tego że weekend miałaś zajęty?
Mogłaś zarzucić własną propozycję. Nie czekaj więc na to co przyniesie czas i nie siedz z założonymi łapami, jesli Ci na facecie zależy... w przeciwieństwie do Ciebie jego "eks" działa... aczkolwiek jak widać nie udało jej się to czego próbowała na wyjezdzie ( pomimo sprzyjających warunków).
Czas żebyś sama wyszła z inicjatywą i to Ty coś zaproponowała...
Porozmawiaj szczerze z facetem i powiedz mu, że Ci na nim zależy bo póki co to mam wrażenie, że on nie wie na czym stoi wasza relacja i stąd jego wahania.

18 Ostatnio edytowany przez ZImbirem (2017-03-23 11:15:22)

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.

Hej,

Widzieliśmy się, pogadaliśmy. Wyszłam ze swojej strefy komfortu i powiedziałam mu, że źle się czułam jak ostatnio rozmawialiśmy przed wyjazdem, że tęskniłam i zdałam sobie sprawę, że zależy mi na nim nie tak jak na zwykłym koledze. On opowiedział o wyjeździe. Powiedział, że na wyjeździe wylądował z ex w łóżku - chciał być ze mna szczery. Jednak równiez przemyślał parę rzeczy i chce zamknąć już jej rozdział na dobre i spróbować czegoś nowego. Nie ukrywam, było mi z jednej storny bardzo ciężko tego słuchać, ale doceniam to, ze mi o tym powiedział, bo chyba jednak wolę szczerość

Generalnie stwierdziliśmy, że bez pośpiechu, chociaż już teraz widzę, że jest na podobnym poziomie jak przed wyjazdem. Jednak nadal jest mi cieżko wyrazić to co czuję innej osobie - co innego jak z kimś się już bardzo dobrze znam. I nawet nie wiem sama do końca jak miałabym nad tym pracować, skoro powiedzenie czegoś pierwsza kosztuje mnie tyle nerwów.


Dziękuję wam bardzo za te wszystkie rady smile

19

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
ZImbirem napisał/a:

Hej,

Widzieliśmy się, pogadaliśmy. Wyszłam ze swojej strefy komfortu i powiedziałam mu, że źle się czułam jak ostatnio rozmawialiśmy przed wyjazdem, że tęskniłam i zdałam sobie sprawę, że zależy mi na nim nie tak jak na zwykłym koledze. On opowiedział o wyjeździe. Powiedział, że na wyjeździe wylądował z ex w łóżku - chciał być ze mna szczery. Jednak równiez przemyślał parę rzeczy i chce zamknąć już jej rozdział na dobre i spróbować czegoś nowego. Nie ukrywam, było mi z jednej storny bardzo ciężko tego słuchać, ale doceniam to, ze mi o tym powiedział, bo chyba jednak wolę szczerość

Generalnie stwierdziliśmy, że bez pośpiechu, chociaż już teraz widzę, że jest na podobnym poziomie jak przed wyjazdem. Jednak nadal jest mi cieżko wyrazić to co czuję innej osobie - co innego jak z kimś się już bardzo dobrze znam. I nawet nie wiem sama do końca jak miałabym nad tym pracować, skoro powiedzenie czegoś pierwsza kosztuje mnie tyle nerwów.


Dziękuję wam bardzo za te wszystkie rady smile

Cześć. smile
Fajnie, że odważyłaś się powiedzieć Mu co czujesz. smile

Osz to dupek jeden, ale przynajmniej szczery. tongue

No dobra, ale jak On zareagował na Twoje słowa?

Bez pośpiechu, poznawaj Go, pozwól, żeby On Ciebie poznawał.
Po czasie, jeżeli dalej będzie Ci na Nim zależało będziesz potrafiła wyrażać co do Niego czujesz. smile

20

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
Krejzolka82 napisał/a:

Cześć. smile
Fajnie, że odważyłaś się powiedzieć Mu co czujesz. smile

Osz to dupek jeden, ale przynajmniej szczery. tongue

No dobra, ale jak On zareagował na Twoje słowa?

Bez pośpiechu, poznawaj Go, pozwól, żeby On Ciebie poznawał.
Po czasie, jeżeli dalej będzie Ci na Nim zależało będziesz potrafiła wyrażać co do Niego czujesz. smile

Właśnie po mooich słowach powiedział dokładnie co się działo na wyjeździe i że zamyka rozdział z ex i nie chce już z nią nic naprawiać. Mówił, że mocno namieszała mu w głowie, jednak nadal pamięta z jakiego powodu się rozstali i nie chce wracać do tej hustawki, woli coś spokojniejszego. Ze względu na to co się stało na wyjeździe nie wkraczamy od razu w związek, tylko nadal zamierzamy się spotykać, mamy parę planów na najbliższy czas, dla mnie to tez będzie "łatwiejsze".

21

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
ZImbirem napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:

Cześć. smile
Fajnie, że odważyłaś się powiedzieć Mu co czujesz. smile

Osz to dupek jeden, ale przynajmniej szczery. tongue

No dobra, ale jak On zareagował na Twoje słowa?

Bez pośpiechu, poznawaj Go, pozwól, żeby On Ciebie poznawał.
Po czasie, jeżeli dalej będzie Ci na Nim zależało będziesz potrafiła wyrażać co do Niego czujesz. smile

Właśnie po mooich słowach powiedział dokładnie co się działo na wyjeździe i że zamyka rozdział z ex i nie chce już z nią nic naprawiać. Mówił, że mocno namieszała mu w głowie, jednak nadal pamięta z jakiego powodu się rozstali i nie chce wracać do tej hustawki, woli coś spokojniejszego. Ze względu na to co się stało na wyjeździe nie wkraczamy od razu w związek, tylko nadal zamierzamy się spotykać, mamy parę planów na najbliższy czas, dla mnie to tez będzie "łatwiejsze".

Dokładnie, spotykajcie się i zobaczycie czy chcecie czegoś więcej czy nie.
Powodzenia. smile

Aha i przemyśl dokładnie czy jesteś w stanie zaakceptować i nie wracać już do tego co się wydarzyło między Nimi na wyjeździe.

22

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.

ale przespać się musiał big_smile
bez tego zamknąć przeszłości nie umiał... a może po prostu seks był kiepski big_smile

23 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2017-03-23 16:50:33)

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.

Brawo za odwage Autorko. smile
Co do faceta slabo sie zachowal, nie widzial widocznie szans u Ciebie wiec wskoczyl do lozka z ex - jakie to latwe...plus jednak za szczerosc.
Teraz tak jak pisala Krejzolka i Ty sama ...na spokojnie przebywajcie ze soba i poznawajcie sie. Nie zmuszaj sie absolutnie to rozpoczynania zwiazku dopoki sama nie poczujesz ze chcesz i dopoki on jasno i konkretnie nie zamknie tematu bylej. Nie daj sie wplatac w zadne "jestem rozdarty" "potrzebuje Cie lepiej i doglebniej poznac by moc podjac decyzje". Jesli mysli o Tobie powaznie to temat z ex ma zniknac z jego zycia juz dzis nawet gdy nie ma gwarancji ze Wam wyjdzie. Masz byc Ty i tylko Ty jako ktos bliski i wazny dla niego a z czasem kto wie ..moze ktos najwazniejszy smile

24

Odp: Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.
ZImbirem napisał/a:

Widzieliśmy się, pogadaliśmy. Wyszłam ze swojej strefy komfortu i powiedziałam mu, że źle się czułam jak ostatnio rozmawialiśmy przed wyjazdem, że tęskniłam i zdałam sobie sprawę, że zależy mi na nim nie tak jak na zwykłym koledze.

Cieszy mnie to. Props dla Ciebie...

ZImbirem napisał/a:

On opowiedział o wyjeździe. Powiedział, że na wyjeździe wylądował z ex w łóżku - chciał być ze mna szczery. Jednak równiez przemyślał parę rzeczy i chce zamknąć już jej rozdział na dobre i spróbować czegoś nowego.

Patrząc na to, co mówił Ci przed wyjazdem to facet podkopał sobie na starcie wiarygodność niestety... bo wyszło, że trochę mówi jedno a robi drugie... niezależnie od swojej "eks". Dosyć wyrazny sygnał.
Prawdę mówiąc, chętnie kopnął bym go za takie coś w klejnoty... i to solidnie. Ale to moje zdanie.
Jedyny plus taki, że miał przynajmniej szczyptę cywilnej odwagi Ci o tym opowiedzieć... chociaż to troszkę musztarda po obiedzie, bo jakby był taki w porządku to by nie nabijał swojej eks na "sztywny pal azji"...


ZImbirem napisał/a:

Generalnie stwierdziliśmy, że bez pośpiechu, chociaż już teraz widzę, że jest na podobnym poziomie jak przed wyjazdem.

Owszem ale obserwuj sobie uważnie, na spokojnie co dalej z tego wyniknie i nie lekceważ ostrzegawczych sygnałów. Pierwszy już był - odnośnie wyjazdu powiedział, inaczej zrobił inaczej. Dorośli ludzie tak nie robią. W prawdzie czasem sprawy mogą wymknąć się spod kontroli... ale to ludzie od początku do końca decydują o tym co robią lub czego nie. Tutaj jak widać oporów nie było.

ZImbirem napisał/a:

Jednak nadal jest mi cieżko wyrazić to co czuję innej osobie - co innego jak z kimś się już bardzo dobrze znam. I nawet nie wiem sama do końca jak miałabym nad tym pracować, skoro powiedzenie czegoś pierwsza kosztuje mnie tyle nerwów.

Rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Im więcej się danej umiejętności używa i bardziej ją szlifuje - tym jest się w niej lepszym. Trudne są tylko początki.
Ale to moje zdanie.

Posty [ 24 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Wielka miłość skończyła się zanim się zaczęła.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024