Po burzy wychodzi slonce - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MOJA NIESAMOWITA HISTORIA » Po burzy wychodzi slonce

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2 ]

1 Ostatnio edytowany przez Kolanko (2017-03-09 00:17:00)

Temat: Po burzy wychodzi slonce

Moi drodzy, postanowiłam napisać swoją historię miłosną ze szczęśliwym zakonczeniem ku pokrzepieniu serc.
Będę się streszczać bo mogłabym opowiadać i opowiadać ale wiem że te moje subiektywne wywody mogą Was zanudzać.
Mam 25 lat, mieszkam w dużym mieście i jestem nauczycielem a mój zawód jest moją pasją i powołaniem.
2 lata temu przeżyłam załamanie nerwowe spowodowane jak się domyślacie niespodziewanym rozstaniem z moją ( jak mi się wtedy wydawało )największą miłością. Chłopak mnie rzucił bo podobno dzięki mnie poszedł na studia,a on tego nie chciał, bo ja próbowałam zrobić z niego kogoś kim nie jest, takie były jego argumenty... Prawda była taka,że wyciągnęłam go z patologicznej rodziny, bo się zakochałam i chciałam jak najlepiej dla niego.Nie sądziłam, że obróci to przeciwko mnie, że zrobiłam coś złego. Często w trakcie związku powtarzał że potrzebował tylko bodźca by uciec z tamtego świata a tym bodźcem byłam ja i za to mnie będzie zawsze kochał i szanował. Ale... nagle okazało się że jestem tą złą, niedobrą.
Byłam zdruzgotana i załamana. Zostałam sama i wręcz nie chciałam żyć. Jednak nigdy nie prosiłam by wrócił. Nie ponizalam się pisząc smsy czy dzwoniąc. Koniec to koniec. Było to najgorsze pod względem psychicznych przeżyć doświadczenie mego życia. Jak się potem dowiedziałam, mój chłopak w rzeczywistości spotykał się już pod koniec naszego związku z inną kobietą. Tak, tak a te argumenty o moich wymaganiach itp. były jedynie słodkim kłamstewka em bo przecież nie powie,że zdradził.
Ile ja nocy nie przespałam ile rozpaczy przeszło przez moje ciało i umysł...Ten tylko wie, kto to przeżył.
Życie się jednak toczyło. Skupiłam się na studiach, nauce, sporcie, książkach, filmach, przyjaciolkach... Powoli zaczynałam wracać, jednak w głowie zakodowalam sobie, że już nigdy, przenigdy nie chce czegoś takiego przeżyć więc całkowicie odstawiłam facetów. Zaczynałam wyobrażać sobie że życie singla, czy starej panny też może być ciekawe tylko trzeba je wypełnić odpowiednimi zajęciami i hobby. Polubiłam swą samotność, choć towarzysko nadal istniałam lecz bez potrzeby posiadania o mego boku mężczyzny.
Tak mijał czas... Znalazłam radość w mojej pracy, w kontaktach z dziećmi, które uczę. Postanowiłam być najlepszą nauczycielka pod słońcem. Zaczęłam też biegać coraz poważniejsze dystanse, a także jeździć rowerem. Każdy pewnie uprawia jakiś sport ja jednak czas wolny od pracy miałam wypełniony po brzegi, grunt to nie myśleć, nie potrzebować męskiego ramienia. Tak sobie to tłumaczyłam nie dopuszczając do siebie żadnego, powtarzam absolutnie żadnego faceta, bo... drugi raz przeżyć czegoś tak strasznego nie chciałam.8
Aż pewnego majowego dnia ubiegłego roku wybrałam się z przyjaciółką tradycyjnie na rower... Był piękny dzień i pamiętam miałam w głowie myśl że jest tak cudnie, pachnące i zielono i tak mi dobrze fizycznie ale jednak ta samotność to przekichane...
W pewnej chwili jadąc przez park mój rower zaczął wariować i halasowac i niestety musiałam się zatrzymać. Stałam oglupiala i wkurzona razem z koleżanką bo byłyśmy bardzo daleko od domu a rower odmówił posłuszeństwa i wtedy nagle wyłoniło się dwóch facetów, którzy siedzieli na ławce i mnie taką sierotke obserwowali. Jeden z tych facetów bardziej zorientowany w takich rowerowych zawiłościach zaczął coś tam dokrecac, drugi raczej obserwowal. Trwało to chwilkę. Ten drugi w pewnym momencie uśmiechnął się do mnie i przemówił, pamiętam, że powiedział: no jak tak naprawimy to musi być kawa. Odpowiedziałam: rzecz jasna kawa będzie jak nic. Pamiętam, że zwróciłam uwagę na piękny uśmiech i cudowny głos.
Co było potem pewnie się domyślacie.Rower został naprawiony, co prawda przez tego pierwszego:-) ale dotrzymać słowa musiałam, no ba.. chciałam dotrzymać.
Umówiliśmy się na pierwsze spotkanie w niezobowiązującym pubie. Ganiłam się w myślach, zeby przestać się cieszyć,mieć nadzieję, myśleć o nim. Nie taki był plan. Pewnie okaże się palantem, a ja się tak ubieram, maluje, robię z siebie pajaca.
Nadszedł ten wieczór. Mimo obietnic wewnętrznych, żeby się w nic nie angażować- poszłam, oczywiście pół dnia robiłam się na bóstwo a przecież na nic nie liczylam.
Spotkanie było nieco dziwne, mówiłam o pracy niestety, bałam się, że on uzna mnie za nudziarę. Starałam się wiecie, mówić o hobby itp. zależało mi żeby dobrze wypaść. On również mówił o sobie...Mógł tak mówić i mówić, ten głos...
Dowiedziałam się, że jest muzykiem z wykształcenia, przez wiele lat pracował za granicą a obecnie ma firmę i zajmuje się zupełnie czymś innym. Pewnie to nie była randka, raczej spotkanie zapoznawacze, ale... cholernie mi się spodobal. Nie byłam pewna czy ja jemu. Rozstaliśmy się kulturalnie, zachowawczo nieco, pewnie każde chciało pomyśleć i wyciągnąć wnioski.Mielismy być w kontakcie...

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Kolanko (2017-03-09 02:29:47)

Odp: Po burzy wychodzi slonce

Gdy wróciłam do domu już dostałam smsa z treścią że miło było i chciałby jeszcze spędzić ze mną taki piękny wieczór. Nadal starałam się być sceptyczna, bo przecież zaraz się może skończyć, po co przeżywac skoro zaraz można cierpieć itp.
Potem było kino i głupi film, ale po nim najcudowniejszy spacer- odprowadził mnie do domu, uwaga: 8 km. On był wyluzowany , dowcipny, nie mogłam od niego oderwać wzroku, starałam się też być interesującym rozmówcą, jednak magia jaka się wytwarzala między nami była absolutnie nie do ujarzmienia. W pewnym momencie dotknął mojej dłoni i już do końca szliśmy za rękę. Nastolatką nie jestem ale do dziś pamiętam to uczucie, jakie to było miłe.
Następne spotkanie u niego... Wiem, wiem... Za szybko, nie przystoi...Powiem Wam uczciwie, ja pragnęłam jego dotyku, bliskości,seksu może jeszcze nie chciałam ale, bez przerwy o tym myślałam.. Rozmawialiśmy dużo, on chciał wszystko o mnie wiedzieć, mówił jak to możliwe że taka dziewczyna nie ma faceta. Trzymałam lekki dystans, ale nie do przesady.Chemia między nami zrobiła swoje, pocałunki sprawiły, że odleciałam ,mimo że to tylko pocałunki.
Kolejne spotkanie okazało się klapą, byliśmy co prawda już po pocałunku i poznaliśmy się trochę, ale ogromnie rozczarowałam się gdyż jadąc na wycieczkę samochodowa do innego miasta skręcił nagle w las... Wystraszyłam się strasznie i nakrzyczslam na niego, że nie jestem dziewczyną na tel.itp. Powiem Wam miałam piętra. Poznałam go troszkę ale to nie ten etap żeby sobie w las jechać. On też się wystraszył mojej reakcji, zapewniał mnie że myśli o mnie poważnie, a chciał tylko mnie pocałować w tym lesie i nic więcej na co mu nie pozwolę. Mimo to byłam zła i już prawie zaczęłam go sobie wybijać z głowy...Nie odzywalismy się do siebie trzy długie dni...Tłumaczyłam sobie, że jednak chciał tylko seksu, dawałam mu może sygnały, wmowilam sobie że pewnie spotyka się z innymi, że pewnie cierpialabym przez niego itp.Ale też gdzieś cholerny żal, że znowu pudło, że taki fajny się wydawał i jak zapewniał interesują go tylko poważne związki a nie przelotne znajomosci. Dawał mi przecież odczuć że jestem ważna i mowil, że ciągle myśli...
Po trzech dniach napisał na fb co robię ,napisałam ze nic ważnego i istotnego. On natomiast napisał że teskni i nie może sobie dać rady z tym co czuje, ale wie, że ja go nie chce, więc jest załamany.
Jak tylko przeczytałam te słowa myślałam że spadne z fotela...Napisałam mu kilka miłych slow i zdanie, że szanse są ale tylko na poważny związek. Zadzwonił.
Znów byłam szczęśliwa, pełna nadzieii.Rozmawialismy wtedy tel. kilka godzin, opowiadał o swoim 7 letnim związku który rozpadł się w tym samym czasie co mój związek, o tym co czuł potem pustkę, o przygodach na jedną noc z kobietami których imion nie pamiętał. O tym, że poczuł coś jak mnie poznał, coś co dawało mu nadzieję...Ech...Piękna była ta rozmowa, będę ją pamiętać długo.
Moi drodzy, następnego dnia mieliśmy się spotkać u niego...Wiedziałam, że chce być z nim blisko... Ubrałam się cudnie, upiekłam ciasto i poszłam... Gdy go zobaczyłam w drzwiach pomyślałam, czy to zakochanie, czy pożądanie, cholera nie ważne, chcę to przeżyć. Przywitaliśmy się, potem zdjął mi kurtkę, a pod nią krótka sukienka z gołymi plecami. Zupełnie się nie bronilam gdy zaczął mnie całować. Gdy już naprawdę było gorąco zapytał czy będziemy się kochać, odpowiedziałam wladczym-taak! I tak spędziłam najpiękniejsza noc w moim życiu. Zostałam obcalowana od stóp do głów, oszczedze szczegółów bo wyjdzie z tego tani romans. Powiem tylko, było pięknie...zapewnieniom o naszej wyjątkowości nie było końca, rozmowa po... dotyczyla naszej wspólnej przyszłości, bo tak właśnie przytuleni stwierdziliśmy, że oto zaczyna się coś ważnego.Zapytal nawet o dzieci, kiedy bym chciała i ile więc ustaliliśmy że troje... a niech tam.
Kończę już moją opowieść...Niebawem będziemy obchodzić pierwszą rocznicę spotkania. Ciągle się poznajemy, ciągle się docieramy, ale jedno jest pewne, to jest miłość mojego życia.Nie miałam pojęcia, że może być tak cudnie, że rozumiemy się na każdym polu i choć czasem mam focha obrzydliwego i wstydzę się tego, to mój kochany cierpliwie czeka, tłumaczy mi oczywistą oczywistosc. Pracuje nad sobą, chce być dobrą żoną i matką bo o tym ostatnio rozmawiamy, no nie zaraz rzecz jasna...lecz w niedalekiej przyszłości. A moja dawna pseudo miłość...Hm...   jak to powiedzieć...  to jakiś epizod, koło prawdziwej miłości nawet nie stało.
Napisałam te historie żeby dać Wam nadzieję, tym cierpiącym z powodu zawodu miłosnego. Pamiętajcie i dla Was wyjrzy slonce. Wojtku mój... Kocham Cie.

Posty [ 2 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MOJA NIESAMOWITA HISTORIA » Po burzy wychodzi slonce

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024