Postaraj się ją przekonać do wizyty u psychologa (ale dobrego, sprawdzonego). Dwie rzeczy są nieocenione w walce z depresją i myślami samobójczymi - profesjonalna pomoc i sieć społeczna. Czyli wszyscy bliscy.
Polecam nie mówić jej, że wiesz, co przeżywa. Raczej coś w stylu, że to musiało być dla niej bardzo trudne, ponad siły, Że widzisz, że czuje się zdradzona, smutna, oszukana, zraniona. Nie uciekaj od rozmów o samej próbie, o tym, co wtedy czuła. To co czuła, to chęć natychmiastowego przerwania tego cierpienia, które czuła. Jak bardzo trzeba cierpieć, żeby spróbować się zabić?
Unikaj osądzania i przerażenia, ale też pustych zdań "będzie dobrze" - bo nie wiesz, czy będzie. Możesz jej mówić, że będziesz przy niej, że CHCESZ być przy niej, że tobie zależy. Że wiesz, że boli i że chętnie ten ból byś zabrała, gdybyś mogła. Pomóż jej wyładować złość, pomóż jej ją znaleźć, zapytaj ją, czy jest wkurzona na tego chłopaka (niech na tego chłopaka się wkurzy, niech mu nawrzuca) - złość daje siłę.
Rób rzeczy, które lubi, nie wyciągaj na siłę w miejsca, w które nie chce iść. Chce spędzić dzień pod kocem, z popcornem, czekoladą i beznadziejnym filmem, to niech tak będzie.
To, co stoi przed nią, to wybór. Chce żyć albo nie. Nikt nie podejmie za nią tej decyzji. I w zależności od tego, co zdecyduje, tak się potoczą jej losy - albo zawalczy o siebie, albo się podda i skorzysta z następnej najbliższej okazji.
Dlatego też pomoc specjalisty nie jest opcją, tylko KONIECZNOŚCIĄ. I byłabym za tym, żeby był to psychoterapeuta, nie psychiatra. To trochę tak, że psychiatra będzie leczył jej mózg, kiedy cierpi jej dusza. Owszem, może pomóc lekami szybko, ale skuteczność terapii jest większa jeśli chodzi o takie sytuacje, nie wywołane zaburzeniem psychicznym, a trudnym przeżyciem.