Witam,
Walcze z moja tarczycą, biorę euthyrox 25. Tabletki pomogły mi pokonać senność w ciągu dnia, ale.... Od jakiegoś czasu dręczą mnie stany depresyjne, tzn. nic mi się nie chcę, same negatywne myśli siedzą mi w głowie, nie mam ochoty na spotkania z ludźmi, mam wrażenie, że moje życie jest do bani. za miesiąc mam wyznaczoną wizytę u endykrynologa. ponownie zrobię tsh, bo być może powinnam zmienić dawkę leku. Nie wiem, czy te stany mogą być związane z tarczycą, czy jestem leniem, czy to przesilenie, zima, kurczę nie wiem, ale tak mnie to drażni. Czy któraś z was miała podobnie ? Wiem, że depresja się pojawia przy problemach z tarczycą, ale zastanawiam się czy mimo wszystko z własnej woli da się z tym wygrać niekoniecznie tylko za pomocą hormonów? Czy już do końca życia muszę z każdym powalonym objawem lecieć i zrobić tsh, bo może dawkę trzeba zmienić? To jest koszmar. Kobiety ratujcie
(