Co to za relacja? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 18 ]

1 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2017-02-18 00:00:14)

Temat: Co to za relacja?

Kobiety i mężczyźni, pomóżcie!

Poznałam dwa miesiące temu przez pewien portal fajnego faceta. Od razu zaczęliśmy się dobrze dogadywać i po jakimś czasie zaproponował przejście na dogodniejszą formę kontaktu, bo uznał, że nie chce mu się wchodzić na portal tylko po to, żeby mi napisać. Po jakichś dwóch tygodniach zaproponował pierwsze spotkanie, a łącznie od tamtej pory spotkaliśmy się zaledwie trzy razy (tyle dobrze, że wszystkie z jego inicjatywy). Do tej pory dosłownie codziennie do siebie piszemy, najczęściej pierwszy odzywa się on, mi pierwszej zdarza się to robić dużo rzadziej. Piszemy na różne tematy, najczęściej jakieś luźne z humorem, poza tym jak nam mija dzień, co się wydarzyło, co aktualnie robimy itp. On wykazuje zainteresowanie tym, co się u mnie dzieje. Ani razu jednak nie pisaliśmy w kontekście nas jako czymś więcej niż koleżeństwo. Czasami zdarzało mu się przemycić jakiś komplement, miłe słowo w stosunku do mnie, ale nie jakoś często.
Na naszych spotkaniach też miałam wrażenie, że jest między nami jakaś chemia. Co prawda nie były to spotkania typowo randkowe (nie było podtekstów, dotyków itp., tylko przytulenie powitalno-pożegnalne, ale dobrze się dogadywaliśmy, rozmowa się kleiła). Dodam tylko, że jest to raczej pewny siebie i śmiały facet, ale miałam wrażenie jakby przy mnie trochę tracił rezon. I nie wiem, co mam z nim zrobić. Lubię stopniowe poznawanie się, ale to już trochę przesada. Na pewno nie chodzi mu o seks, bo nigdy nie robił aluzji, ani podczas pisania, ani podczas spotkań, prędzej jakieś delikatne, wręcz niezauważalne wspominki na ten temat robiłam ja w formie żartów. Nie chcę ciągle tylko z nim pisać, ale i nie wiem, czego od niego oczekiwać lub raczej czego on oczekuje ode mnie. Czy traktuje mnie tylko jako koleżankę/znajomą, z którą pisze z nudów, co byłoby dziwne, bo na brak znajomych czy brak zajęć narzekać nie może?
Lubię go, podoba mi się i chciałabym poznawać go lepiej i częściej, ale mam już dość takiej pisaniny prowadzącej dokinąd. Boję się tego, że podtrzymując ten kontakt zaangażuję się emocjonalnie jeszcze bardziej, po czym mu się nagle odwidzi. Już łatwiej byłoby mi to przełknąć, gdyby np. po spotkaniu on przestał się odzywać, bo bym mu się przykładowo jednak nie spodobała.
Ostatnio zaczęło mnie to męczyć i trochę się zaczęłam na to wkurzać, starałam się ochłodzić kontakt, nie pisać pierwsza, odpisywać rzadziej, mniej, trochę olewać. Myślałam, że sam będzie przez to odpuszczał i sprawa się wyklaruje. Ale on wręcz domagał się tego kontaktu. I wciąż się odzywa. Tylko spotkań jakoś ciągle brak. Nie wiem, co z nim zrobić. Wydaje mi się, że daję mu subtelne sygnały (może zbyt subtelne? Skomplementuję go czasem, powiem coś miłego w jego kierunku), że mi się podoba, chociaż flirciara ze mnie słaba. Nie chciałabym też robić z siebie głupka i pytać go o nas, podczas gdy się okaże, że on nie traktuje tej relacji jakoś serio i tylko wystawię się na śmieszność. Ale jeżeli ma się okazać, że znajdę się we friendzone, to wolałabym się ewakuować, póki nie jest zbyt późno. Macie pomysły jak to rozwiązać? Jakiś krok z mojej strony? Jaki? Mężczyźni, powiedzcie jak zinterpretować takie wasze podejście? Dodam, że ja mam 27 lat, on 29, dzieli nas jakieś 35 km.

Pozdrawiam.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Co to za relacja?
katarine93 napisał/a:

Kobiety i mężczyźni, pomóżcie!

Poznałam dwa miesiące temu przez pewien portal fajnego faceta. Od razu zaczęliśmy się dobrze dogadywać i po jakimś czasie zaproponował przejście na dogodniejszą formę kontaktu, bo uznał, że nie chce mu się wchodzić na portal tylko po to, żeby mi napisać. Po jakichś dwóch tygodniach zaproponował pierwsze spotkanie, a łącznie od tamtej pory spotkaliśmy się zaledwie trzy razy (tyle dobrze, że wszystkie z jego inicjatywy). Do tej pory dosłownie codziennie do siebie piszemy, najczęściej pierwszy odzywa się on, mi pierwszej zdarza się to robić dużo rzadziej. Piszemy na różne tematy, najczęściej jakieś luźne z humorem, poza tym jak nam mija dzień, co się wydarzyło, co aktualnie robimy itp. On wykazuje zainteresowanie tym, co się u mnie dzieje. Ani razu jednak nie pisaliśmy w kontekście nas jako czymś więcej niż koleżeństwo. Czasami zdarzało mu się przemycić jakiś komplement, miłe słowo w stosunku do mnie, ale nie jakoś często.
Na naszych spotkaniach też miałam wrażenie, że jest między nami jakaś chemia. Co prawda nie były to spotkania typowo randkowe (nie było podtekstów, dotyków itp., tylko przytulenie powitalno-pożegnalne, ale dobrze się dogadywaliśmy, rozmowa się kleiła). Dodam tylko, że jest to raczej pewny siebie i śmiały facet, ale miałam wrażenie jakby przy mnie trochę tracił rezon. I nie wiem, co mam z nim zrobić. Lubię stopniowe poznawanie się, ale to już trochę przesada. Na pewno nie chodzi mu o seks, bo nigdy nie robił aluzji, ani podczas pisania, ani podczas spotkań, prędzej jakieś delikatne, wręcz niezauważalne wspominki na ten temat robiłam ja w formie żartów. Nie chcę ciągle tylko z nim pisać, ale i nie wiem, czego od niego oczekiwać lub raczej czego on oczekuje ode mnie. Czy traktuje mnie tylko jako koleżankę/znajomą, z którą pisze z nudów, co byłoby dziwne, bo na brak znajomych czy brak zajęć narzekać nie może?
Lubię go, podoba mi się i chciałabym poznawać go lepiej i częściej, ale mam już dość takiej pisaniny prowadzącej dokinąd. Boję się tego, że podtrzymując ten kontakt zaangażuję się emocjonalnie jeszcze bardziej, po czym mu się nagle odwidzi. Już łatwiej byłoby mi to przełknąć, gdyby np. po spotkaniu on przestał się odzywać, bo bym mu się przykładowo jednak nie spodobała.
Ostatnio zaczęło mnie to męczyć i trochę się zaczęłam na to wkurzać, starałam się ochłodzić kontakt, nie pisać pierwsza, odpisywać rzadziej, mniej, trochę olewać. Myślałam, że sam będzie przez to odpuszczał i sprawa się wyklaruje. Ale on wręcz domagał się tego kontaktu. I wciąż się odzywa. Tylko spotkań jakoś ciągle brak. Nie wiem, co z nim zrobić. Wydaje mi się, że daję mu subtelne sygnały (może zbyt subtelne? Skomplementuję go czasem), że mi się podoba, chociaż flirciara ze mnie słaba. Nie chciałabym też robić z siebie głupka i pytać go o nas, podczas gdy się okaże, że on nie traktuje tej relacji jakoś serio i tylko wystawię się na śmieszność. Ale jeżeli ma się okazać, że znajdę się we friendzone, to wolałabym się ewakuować, póki nie jest zbyt późno. Macie pomysły jak to rozwiązać? Jakiś krok z mojej strony? Jaki? Mężczyźni, powiedzcie jak zinterpretować takie wasze podejście? Dodam, że ja mam 27 lat, on 29, dzieli nas jakieś 35 km.

Pozdrawiam.

Czuj się sfriendzowana. Tam właśnie trafiłaś.

Sorry, co złego to nie ja wink

3

Odp: Co to za relacja?

No niestety ale Harvey ma racje - chłopak raczej nie rozwinie tej znajomościw kierunku związku tak jak ty tego oczekujesz, może za jakiś czas będzie dążył do seksu ale nic poza tym.

Wiec.. jeśli Ci to nie odpowiada to ewakuuj się wink

Pozdrawiam

Odp: Co to za relacja?

Po pierwsze, spotkaliście się trzy razy i jak piszesz, "tyle dobrze, że z jego inicjatywy". Może Ty coś zaproponuj? Trochę się już znacie, polubiłaś go, to w czym problem? Jak zaproponujesz, to z jego odpowiedzi, reakcji wyczytasz więcej niż ze "szczerych rozmów" przez SMS. To proste.

Po drugie, codzienny kontakt sms, to nuda i zabójstwo. Po co się spotykać, skoro non stop jesteście w kontakcie i o czym rozmawiać? Nawet nie ma miejsca na tęsknotę i wyczekiwanie spotkania...

5

Odp: Co to za relacja?
Harvey napisał/a:

Czuj się sfriendzowana. Tam właśnie trafiłaś.

Sorry, co złego to nie ja wink

navelbina napisał/a:

No niestety ale Harvey ma racje - chłopak raczej nie rozwinie tej znajomościw kierunku związku tak jak ty tego oczekujesz, może za jakiś czas będzie dążył do seksu ale nic poza tym.

Wiec.. jeśli Ci to nie odpowiada to ewakuuj się wink

Pozdrawiam

Czyli jest tak, jak podejrzewałam smile Macie pomysł, gdzie mogłam popełnić błąd i czy można było temu zapobiec? I czy jest jeszcze szansa, że z tego friendzone wyjdę, próbować to robić czy już krzyżyk na drogę?

KrzysiekJarzyna napisał/a:

Po pierwsze, spotkaliście się trzy razy i jak piszesz, "tyle dobrze, że z jego inicjatywy". Może Ty coś zaproponuj? Trochę się już znacie, polubiłaś go, to w czym problem? Jak zaproponujesz, to z jego odpowiedzi, reakcji wyczytasz więcej niż ze "szczerych rozmów" przez SMS. To proste.

Po drugie, codzienny kontakt sms, to nuda i zabójstwo. Po co się spotykać, skoro non stop jesteście w kontakcie i o czym rozmawiać? Nawet nie ma miejsca na tęsknotę i wyczekiwanie spotkania...

Też brałam to pod uwagę. Jestem niemal przekonana, że na propozycję zareagowałby pozytywnie, tylko odebrałby to zapewne jako kolejne spotkanie "koleżeńskie". A tu nie o to chodzi.

Właśnie. Piszemy codziennie i dużo. Ja nawet z bardzo dobrymi kolegami tak często i chętnie nie piszę. Jak wspominałam próbowałam to ukrócić, mając na celu to że albo znajomość się zacznie rozpadać, albo dam mu tym samym do zrozumienia, że pisanie mnie przestaje bawić i może warto by coś z tym zrobić, skoro chce kontaktu ze mną. Ale on zamiast też pisać rzadziej, zaczął dopominać się o te wiadomości. Nie chcę, żeby przez tę "olewkę" pomyślał, że nie zależy mi na znajomości w ogóle, tylko nie zależy mi na niej w taki sposób.

I dlatego mam dwie opcje: albo samej podjąć inicjatywę w jakiś wyraźniejszy sposób (jaki?), albo znów spróbować ochłodzić relację, rzadziej odpisywać itp., a na jego prośby w jakiś żartobliwy sposób powiedzieć, że już mi się tak codziennie pisać nie chce.
Albo trzecia, kompletnie dać sobie spokój, do widzenia i powodzenia. Chociaż trochę by mi było szkoda. Z drugiej strony jeszcze bardziej byłoby mi szkoda siebie, jeśli zainwestuję psychicznie w niego więcej, niż to warte i znów się zawiodę.
Jak myślicie?

No i kurczę, mężczyźni, was naprawdę bawią takie pisane relacje? Nie szkoda wam na to czasu i energii?

6

Odp: Co to za relacja?

Widzę kilka opcji:

- jest facet zblokowany, boi się seksu, może nawet prawiczek - nie, nieważne, że pewny siebie, nie wiesz jak faceci potrafią kłamać
- sorrrryyy, jesteś planem B, czeka... nie daj mu czasu
- jest w innym związku, brrrrrr... uciekaj! bo się wikłasz... też plan B jesteś
- chce mieć w Tobie przyjaciela, nie pociągasz to seksualnie (nie, b z d u r a) -> zerwałby pewnie kontakt, friendzone to raczej dla Pań, zaraz mi się oberwie, ale to dalej małoprawdopodobne
- czegoś nie widzisz... smile ja też smile

Ja Ci proponuję... Każ mu przyjechać do siebie (35 km, akurat na delikatne poświęcenie). Nie pisz już z nim, gadajcie. Utnij mu ten kanał kontaktu. Pomyśl o sobie... To ważne... Szamotać się w tym? A po co Ci to? Łatwo powiedzieć - nie, widzę, czuję, że wykonalne...
Niech się poświęci i przyjedzie, z 2-3 razy... na Twoich zasadach (spoko mozesz od niego tego wymagać, jak ma coś być, aż tak się świat nie przekręcił)  W razie czego wiesz... foch! Ty kobieta - On facet. Ma zrozumieć.
Za 3 razem powiedz mu, żeby już nie udawał, Ty też nie zamierzasz, chcesz go. Nawet nadgryźć! Spróbować. Jak całuje...? Czy będzie Ci z nim dobrze i odwrotnie... Możesz zostać przy pocałunku, nie więcej, ale coś ma być!
Będzie próbował kręcić? Po 3 takim razie? Dla mnie to już nie przyjaźń! Musi się przyznać, albo kończ z nim, wstydu oszczędź -> to nie do Ciebie personalnie, Wołodyjowski mi się przypomniał... Ma Ci powiedzieć, o co common...
Aha, czy kobieta może zrobić pierwszy krok? A jak czasami musi? Pasuje Ci...? Nie bój się tak zagrać... Warta jesteś tego? No, ja myślę... Jak taki pewny siebie, to sobie poradzi, Ty też... Nastaw się, co zrobisz na 'Nie', przećwicz to i będziesz pewniejsza siebie, spoko. Gorzej, jak powie 'tak'... O kobieto, puchu marny! smile Będziesz chciała smile I ostatnie aha: facet jestem!

7

Odp: Co to za relacja?

To 'Będziesz chciała' ... to głupio wyszło... miał być na końcu znak zapytania... Sorki... Miało być 'Będziesz chciała?'
Hejka.

8

Odp: Co to za relacja?

Uciekaj. Miałam to samo. Chciał kontaktów a mimo to nic więcej. Jak ja nie odzywałam się bo chcialam zakonczyc to to mimo moich prosb o brak kontaktu pisal... Szkoda marnowac czasu i uczuc na takiego

9 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2017-02-24 03:02:41)

Odp: Co to za relacja?
rh72 napisał/a:

- sorrrryyy, jesteś planem B, czeka... nie daj mu czasu

Tę opcję zaczęłam ostatnio mocno brać pod uwagę smile

Nie chcę nic na nim wymuszać. Dawałam mu sugestie, że będę w pobliżu (więc może wpadłby na to, żeby choć na chwilę się spotkać. Gdyby oczywiście chciał) i parę innych sygnałów, ale póki co dalej nic. Uznałam, że podejmę swoją taktykę i powoli zaczęłam się wycofywać z pisania. Chcesz więcej rozmawiać, utrzymywać kontakt? To spotkajmy się. Może w innym przypadku sama postarałabym się jakoś bardziej, ale już zbyt dobrze znam takich internetowych "amantów", żeby uznać, że warto to robić. W ich przypadku więcej znaczy gorzej. Nie to nie, tak to tak, jak mu naprawdę choć trochę zależy, sam, jako facet-żenibyzdobywca, przyjdzie. O ile nie będzie już na to za późno wink

pinup.1991 napisał/a:

Uciekaj. Miałam to samo. Chciał kontaktów a mimo to nic więcej. Jak ja nie odzywałam się bo chcialam zakonczyc to to mimo moich prosb o brak kontaktu pisal... Szkoda marnowac czasu i uczuc na takiego

Ja to widzę też trochę tak: "popisałbym z tą, na której mi naprawdę zależy, no ale kurcze ona mnie nie chce i nie mogę tego zrobić, ale popisałbym z kimś, żeby odwrócić swoją uwagę od niej. O! Ta będzie moją ofiarą i to ją będę zasypywał wiadomościami. Takie fajne koło zapasowe, czasoumilacz. Ale w międzyczasie i tak będę myślał o tamtej"
Prawda?

10 Ostatnio edytowany przez T-28 (2017-02-24 23:23:23)

Odp: Co to za relacja?

W moim odczuciu jesteś takim trochę planem B - wzbudzasz jakieś jego zainteresowanie, ale priorytetem jest dla niego jakaś inna dziewczyna, z którą ma niejasną sytuację. Gdybyś totalnie go nie pociągała, nie pisałby pierwszy i przy Twoim braku pisania znajomość by wygasła. Facet zainteresowany chce się z kobietą spotykać, facet średnio zainteresowany coś tam czasem napisze dla podtrzymania kontaktu, facet niezainteresowany nie inicjuje kontaktu. Twój jest na moje oko średnio zainteresowany, natomiast jest bardziej zainteresowany inną. Jeśli nie będzie w najbliższym czasie przełomu w Waszej relacji, uciekaj od niego, bo on i tak będzie szukać dziewczyny zbliżonej do tej wyśnionej niedoszłej, a Ty nią chyba jednak nie jesteś. PS. To, czy podczas Waszych spotkań dochodzi do jakiegoś kontaktu cielesnego, jest sprawą wtórną. Miewałem sytuacje intymne z kobietami, którymi nie byłem zainteresowany - one były zainteresowane, inicjowały kontakt i spotkania, a mi pomogła butelka wina lub 2 piwa wink Więc skupiłbym się raczej na samej chęci faceta do spotykania się z Tobą. Tutaj jest z tym średnio.

11

Odp: Co to za relacja?

A, i pytasz, gdzie popełniłaś błąd. Moim zdaniem  raczej nigdzie. Po prostu albo jesteś nie do końca w jego typie (ale jesteś na tyle, aby utrzymywał kontakt) albo jest zakochany w innej i na to nie ma żadnej rady, musi mu przejść.

12 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2017-02-25 00:20:56)

Odp: Co to za relacja?
T-28 napisał/a:

W moim odczuciu jesteś takim trochę planem B - wzbudzasz jakieś jego zainteresowanie, ale priorytetem jest dla niego jakaś inna dziewczyna, z którą ma niejasną sytuację. Gdybyś totalnie go nie pociągała, nie pisałby pierwszy i przy Twoim braku pisania znajomość by wygasła. Facet zainteresowany chce się z kobietą spotykać, facet średnio zainteresowany coś tam czasem napisze dla podtrzymania kontaktu, facet niezainteresowany nie inicjuje kontaktu. Twój jest na moje oko średnio zainteresowany, natomiast jest bardziej zainteresowany inną. Jeśli nie będzie w najbliższym czasie przełomu w Waszej relacji, uciekaj od niego, bo on i tak będzie szukać dziewczyny zbliżonej do tej wyśnionej niedoszłej, a Ty nią chyba jednak nie jesteś. PS. To, czy podczas Waszych spotkań dochodzi do jakiegoś kontaktu cielesnego, jest sprawą wtórną. Miewałem sytuacje intymne z kobietami, którymi nie byłem zainteresowany - one były zainteresowane, inicjowały kontakt i spotkania, a mi pomogła butelka wina lub 2 piwa wink Więc skupiłbym się raczej na samej chęci faceta do spotykania się z Tobą. Tutaj jest z tym średnio.
A, i pytasz, gdzie popełniłaś błąd. Moim zdaniem  raczej nigdzie. Po prostu albo jesteś nie do końca w jego typie (ale jesteś na tyle, aby utrzymywał kontakt) albo jest zakochany w innej i na to nie ma żadnej rady, musi mu przejść.

A myślisz, że moje rozwiązanie, tzn. ochładzanie relacji to dobre wyjście, jeśli jeszcze chcę spróbować coś ugrać? Że np. wtedy poczuje, że mnie lubi, ale w jakiś sposób zaczyna tracić i z planu B stałabym się planem A, czy to już jest raczej droga bez odwrotu i plan B co najwyżej może stać się planem C?
W razie czego jestem nastawiona na porażkę, czyli jeżeli tym ochładzaniem ostatecznie bym to "zamroziła", nie byłabym wielce zdziwiona. Jeśli podjęłabym bardziej ofensywne działania, nie ukrywam, że miałabym większą nadzieję na efekt wink Ale jeżeli też tym miałabym większe szansę coś zmienić, to może warto podjąć ryzyko?

Czy ze swojej perspektywy proponowałbyś rozegrać to zupełnie inaczej?

13

Odp: Co to za relacja?

Nie rozumiesz prostej sprawy. Plan B może ewentualnie i na jakiś czas stać się planem A tylko wtedy jeśli właściwy plan A nie wypali.

14 Ostatnio edytowany przez T-28 (2017-02-25 05:09:09)

Odp: Co to za relacja?
katarine93 napisał/a:
T-28 napisał/a:

W moim odczuciu jesteś takim trochę planem B - wzbudzasz jakieś jego zainteresowanie, ale priorytetem jest dla niego jakaś inna dziewczyna, z którą ma niejasną sytuację. Gdybyś totalnie go nie pociągała, nie pisałby pierwszy i przy Twoim braku pisania znajomość by wygasła. Facet zainteresowany chce się z kobietą spotykać, facet średnio zainteresowany coś tam czasem napisze dla podtrzymania kontaktu, facet niezainteresowany nie inicjuje kontaktu. Twój jest na moje oko średnio zainteresowany, natomiast jest bardziej zainteresowany inną. Jeśli nie będzie w najbliższym czasie przełomu w Waszej relacji, uciekaj od niego, bo on i tak będzie szukać dziewczyny zbliżonej do tej wyśnionej niedoszłej, a Ty nią chyba jednak nie jesteś. PS. To, czy podczas Waszych spotkań dochodzi do jakiegoś kontaktu cielesnego, jest sprawą wtórną. Miewałem sytuacje intymne z kobietami, którymi nie byłem zainteresowany - one były zainteresowane, inicjowały kontakt i spotkania, a mi pomogła butelka wina lub 2 piwa wink Więc skupiłbym się raczej na samej chęci faceta do spotykania się z Tobą. Tutaj jest z tym średnio.
A, i pytasz, gdzie popełniłaś błąd. Moim zdaniem  raczej nigdzie. Po prostu albo jesteś nie do końca w jego typie (ale jesteś na tyle, aby utrzymywał kontakt) albo jest zakochany w innej i na to nie ma żadnej rady, musi mu przejść.

A myślisz, że moje rozwiązanie, tzn. ochładzanie relacji to dobre wyjście, jeśli jeszcze chcę spróbować coś ugrać? Że np. wtedy poczuje, że mnie lubi, ale w jakiś sposób zaczyna tracić i z planu B stałabym się planem A, czy to już jest raczej droga bez odwrotu i plan B co najwyżej może stać się planem C?
W razie czego jestem nastawiona na porażkę, czyli jeżeli tym ochładzaniem ostatecznie bym to "zamroziła", nie byłabym wielce zdziwiona. Jeśli podjęłabym bardziej ofensywne działania, nie ukrywam, że miałabym większą nadzieję na efekt wink Ale jeżeli też tym miałabym większe szansę coś zmienić, to może warto podjąć ryzyko?

Czy ze swojej perspektywy proponowałbyś rozegrać to zupełnie inaczej?

Ofensywnie to Ty nie działaj. Jeżeli facet nie jest zdecydowanie na TAK w tej relacji (a nie jest - gdybh był, to chciałby się spotykać jak najczęściej i by się do Ciebie mówiąc kolokwialnie dobierał), to przyparcie go do muru i zmuszenie go do podjęcia natychmiastowej decyzji sprawiłoby, że by ją podjął, niestety najprawdopodobniej negatywną. Bo nikt nie lubi być przypierany do muru.

Ochaładzanie relacji jest już lepsze, przynajmniej jest jakaś nadzieja, że zatęskni i poczuje stratę, choć nie ma gwarancji.

Nie wiem, jak bym to rozegrał, bo w przypadku średniego zainteresowania nawet najbardziej wyrafinowane zagrywki nie są w stanie go drastycznie zwiększyć. W zasadzie jedyna możliwość to właśnie ochłodzenie kontaktu, bo wtedy może facet poczuje stratę. Ale gwarancji nie ma. Miewałem sytuacje, że jakaś dziewczyna ochładzała ze mną kontakt i zaczynałem tęsknić. Ale miewałem też sytuacje, że ochładzała kontakt i cieszyłem się, że mam spokój albo miałem to totalnie gdzieś. Wszystko zależało od stopnia mojego zainteresowania. A w jakim stopniu tamten facet jest zainteresowany, tego nie wiemy.

Podsumowując długi wywód: ochłodzenie kontaktu to jedyna szansa, ale bez gwarancji sukcesu. Działania ofensywne to gwarancja porażki.

Ostatnio spotkałem się z dwoma dziewczynami poznanymi przez internet. Z pierwszą całowałem się namiętnie na pierwszym spotkaniu, z tą drugą nie (bo wyczułem, że na pierwszym spotkaniu z tą konkretną dziewczyną to nie przejdzie). Ale gdyby ta pierwsza (z którą sie całowałem) przyparła mnie do muru, byłbym na nie. Gdyby przyparła mnie do muru ta druga, byłbym na tak, bo to ona wzbudza moje znacznie większe zainteresowanie. Jak widać nigdy nie wiadomo, co siedzi w głowie faceta, a do kontaktu fizycznego lub jego braku nie przywiązywałbym nadmiernej wagi.

15 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2017-02-26 04:57:30)

Odp: Co to za relacja?
T-28 napisał/a:

Jeżeli facet nie jest zdecydowanie na TAK w tej relacji (a nie jest - gdybh był, to chciałby się spotykać jak najczęściej i by się do Ciebie mówiąc kolokwialnie dobierał)

Wiem, że tak z reguły powinno być. Ale też myślę o tym, że są przecież różne typy facetów i jeden schemat zachowania to trochę za mało. Mam znajomą parę, gdzie można powiedzieć, że dziewczyna "wychodziła" sobie tego chłopaka. On zanim się spotkali był niby bardzo zainteresowany, po spotkaniu już jakby mniej. Ale ona jeździła do niego (on do niej się nie kwapił wcale), nalegała na spotkania, próbowała wymusić na nim jakikolwiek kontakt fizyczny. Okazało się, że to miała być jego pierwsza dziewczyna, a chłopak już był sporo po 20. No i obecnie są już kilka lat w związku i on teraz wygląda na bardzo w niej zakochanego. Sytuacja bardzo mało wpadająca w schemat.
Ja z kolei miałam baaaardzo schematyczną sytuację, gdzie przez cały okres znajomości zachowanie faceta było wręcz podręcznikowe i ostatecznie (przypadkiem!) okazało się, że od początku był ze mną nieszczery. Oj, bardzo to odchorowałam.

A my zaczęliśmy ze stopy mocno koleżeńskiej i wciąż w rozmowach na niej jesteśmy, ani razu nie padło jakieś słowo o związku czy w ogóle o nas jako kimś więcej. Na spotkaniach też jak tak teraz przemyślę, mogłam się bardziej postarać. Może to też ma znaczenie, na początku znajomości powiedział tak ogólnie, że chciał sobie z nudów z kimś popisać i dlatego znalazł się na portalu. No ale czy jeśli naprawdę by tak było, pisałby tak długo i chciał się spotkać?

Na dzień dzisiejszy wygląda to tak, że ja odpisuję rzadziej i bardziej lakonicznie, on mimo to stara się utrzymywać kontakt, regularnie pisze. Do tego zauważyłam, że od jakiegoś czasu robi sugestie odnośnie spotkania, ale w ten sposób jakby chciał, żebym to ja je zaproponowała czy pociągnęła temat (czego nie robię). Coś w stylu "wpadaj, zrobimy to, wpadaj, zrobimy tamto", tak pół-żartem, pół-serio. Czy bada w ten sposób moje zainteresowanie i może jednak chce tej inicjatywy ode mnie? Też słyszałam o takich przypadkach, gdzie facet odpuszczał, bo dziewczyna pozostawała bierna.
Pomyślałam więc, że może jeszcze trochę poczekam i "poolewam go", a po jakimś czasie zaproszę go na koleżeńskie spotkanie. I tak już nie będę miała nic do stracenia, a co na tym i po tym spotkaniu się okaże, to... się okaże. Taki krok ostatniej szansy, jeśli po nim on mnie nigdzie nie zaprosi w możliwie szybkim czasie, będę wiedzieć już wszystko. Co myślicie?

Ja kiedyś częściej brałam sytuację w swoje ręce i źle na tym nie wychodziłam. Teraz na starość zbyt popadłam w konwenanse, zdaje się, że nawet ledwo pokazuję, że ktoś mi się podoba, jeśli tak jest i odkąd przyjęłam taktykę "leżę, pachnę i czekam", oczekuję chyba tylko cudu, bo przyciągam w ten sposób wyłącznie kiepskich facetów tongue Już zresztą od jednego z nich słyszałam zarzuty na ten temat.
Chciałabym mieć po prostu pewność, że zrobiłam, co mogłam, żeby potem nie żałować smile

16

Odp: Co to za relacja?

Mam podobną sytuację jak Ty:  też poznaliśmy się przez internet ok 3 miesiące temu - ale poprzez fb i grupę związaną z naszą wspólną pasją. Spotkaliśmy się parę razy (spotkania przede wszystkim związane z naszymi zainteresowaniami, uprawianie tego samego hobby itd). Głównie inicjował on, po jakimś czasie ja też zaczęłam proponować. Teraz propozycji spotkań jest trochę mniej, ale nadal są, dodatkowo chodzimy na sekcję sportową w tym samym obiekcie, więc 2x w tygodniu mamy okazję się zobaczyć i chociaż chwilę pogadać. Poznał mnie też z częścią swoich znajomych. Między spotkaniami kontakt praktycznie codziennie, wymiany wiadomości się nie kończą, zawsze ktoś odpisuje (w różnym czasie, bo wiadomo, że nie siedzimy non stop na fb i tel). Niby fajnie, ale jednak brak konkretniejszych ruchów z jego strony, które wskazywałyby czy traktuje naszą znajomość poważnie i czy jest zainteresowany czymś więcej (albo ja tych znaków nie dostrzegam, też u mnie kiepsko z flirtowaniem).
Podobnie jak Ty zaczynam się zastanawiać o co chodzi - czy wpadłam we friendzone, jestem planem B, pisze ze mną z nudów (wątpię - zbyt zajęty człowiek), czy może czeka na odważniejszy ruch z mojej strony i wyraźniejsze sygnały, że jestem zainteresowana.


Co do Twojej sytuacji - może spróbuj jednak przejąć lekko inicjatywę i zaproponować jakieś spotkanie, wyjście na piwo, coś związanego z waszymi zainteresowaniami, wypad w góry, cokolwiek - sama najlepiej wiesz co. Nic nie tracisz, a możesz zyskać - bez sensu przeciągać znajomość samym pisaniem, bo w ten sposób na pewno nic nie osiągniesz. Nie mówię, że masz wziąć sytuację w swoje ręce, ale pomóc trochę losowi - może akurat to spotkanie wywoła kolejne. Pisać można w nieskończoność i nic z tego nie wyniknie.

17 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2017-02-27 23:13:19)

Odp: Co to za relacja?
taczarna napisał/a:

.

Fajnie, że chociaż macie okazję się zobaczyć nawet poza planowanymi spotkaniami, zawsze to większe pole do popisu wink Możesz np. zniknąć na jakieś 2 tygodnie, tłumacząc to chorobą, zobaczyć jaka wtedy będzie jego reakcja. I przykładowo podkręcić temat mówiąc, że szkoda, że się nie zobaczycie przez ten czas. Jesteście już w trochę bliższej relacji, warto byłoby to popchnąć w którymś kierunku, a może on potrzebuje zachęty od Ciebie. Ciężkie mamy te przypadki.

Chociaż, no cóż, u mnie zdaje się sytuacja się wyjaśniła. Ja pisałam mniej, a on ostatecznie po mojej ostatniej wiadomości zamilknął i tak już parę dni (przy wcześniejszym codziennym kontakcie to coś już raczej znaczy). Czyli krótko mówiąc odpuścił.
Optymistycznie myślę, że mnie może testuje, bo czepiał się tego, że się rzadko odzywam i teraz czeka też na odzew, że jednak mi też zależy (czasem po dłuższym milczeniu to robiłam).
Realistycznie, że jednak nie był zainteresowany głębszą znajomością i teraz żywo koresponduje (albo i nie tylko) sobie z inną niewiastą.
Wariant pesymistyczny jest zarówno wariantem realistycznym tongue

Nie do końca wiem co robić, ale najprawdopodobniej sobie go odpuszczę. Albo odezwę się po jakimś dłuższym czasie, jeśli on nie zrobi tego pierwszy. Kurczę, lubię wiedzieć na czym stoję.

18

Odp: Co to za relacja?

Byłam w bardzo podobniej sytuacji i bardzo współczuje. No i niestety zgadzam się, że to typowe friendzone - jesteś to fajnie, ale jak Cię nie ma to też jest okej, niestety  sad

Posty [ 18 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024