Witam, mam pewien problem.. planujemy przyszlosc z moim chlopakiem i on nie wyboraza sobie mieszkania gdzie indziej niz u niego w domu. Dom jest dwupietrowy, na parterze mieszka mama, na pietrze mieszkalibysmy my. Wejscie wspolne. Osobna kuchnia i lazienka na gorze. Lubie byc u niego w domu i lubie jego mame, ale jednak obawiam sie co byloby potem, wiadomo ze na poczatku wszystko jest pieknie ladnie. Nie jest to wies, lecz male miasteczko, w ktorym sa sklepy, przychodnie itp.Okolica bardzo ladna. Druga opcja mieszkania to taka, ze moi rodzice mogiliby nam dac kase na kupienie jakiegos malego mieszkanka w miescie. Mojego chlopaka tak a opcja nie bardzo przekonuje, mowi, ze wtedy musialby sprzedac dom, w ktory sam wykonczyl i wlozyl w to duzo pieniedzy. Poza tym on uwielbia wszelkie prace w domu, przy domu, o ogrodzie. On tym zyje. Drugi problem jest taki, ze do wuekszego miasta jest ok 50 km, tam musialabym dojezdzac do pracy, przynajmniej na poczatku, a potem musialabym znalezc cos blizej. Gdy przedstawiam chlopakowi moje obawy i mowie, ze nie bardzo widze mieszkanie w domu, to obraza sie na mnie i przez tydzien potrafi ze mna rozmawiac bardzo formalnie, zero czulosci, jest bardzo oschly. Nie podoba mi sie takie zachowanie. Wiem, ze on bedzie nieszczelismy w bloku, ale czy ja bede szczesliwa w jego domu (ktoory formalnie bylby tylko nasz, nia mamy)? Poradzcie cos!
Nie wiem w jakiej perspektywie czasowej planujecie wspólne zamieszkanie, ale może warto sprawdzić oferty pracy w tamtej okolicy, bo być może będzie to jakiś argument aby szukać mieszkania w większym mieście. Pozostaje też kwestia jego pracy i ewentualnych dojazdów. Jeśli ma ją na miejscu, to raczej tym go nie przekonasz. Nie zazdroszczę sytuacji, bo z tego co piszesz wynika, że jeśli chcesz być z chłopakiem będziesz musiała zamieszkać z teściową.
doradzi ktos cos?
ja mam wrazenie ze on tak naprawde mnie nie kocha... tylko ten swoj dom, a mnie wtedy jesli z nim tam bede tak to nie. nawet mi sie nie oswiadczyl, wiec o czym tu mowa? mam wrazenie, ze dopoki nie przekabaci mnie na swoja strone, oswiadczyn nie bedzie... bo po co sie oswiadcac skoro nie bede z nim mieszkac w jego domu.
Nie wiem w jakiej perspektywie czasowej planujecie wspólne zamieszkanie, ale może warto sprawdzić oferty pracy w tamtej okolicy, bo być może będzie to jakiś argument aby szukać mieszkania w większym mieście. Pozostaje też kwestia jego pracy i ewentualnych dojazdów. Jeśli ma ją na miejscu, to raczej tym go nie przekonasz. Nie zazdroszczę sytuacji, bo z tego co piszesz wynika, że jeśli chcesz być z chłopakiem będziesz musiała zamieszkać z teściową.
no wlasnie, tak to wyglada, ze jesli chce byc z nim to bede musiala tam mieszkac.... on mnie chyba nie kocha///
Swoim postępowaniem wymusza na Tobie decyzje satysfakcjonującego dla niego. Nie liczy się z Twoim zdaniem.
Swoim postępowaniem wymusza na Tobie decyzje satysfakcjonującego dla niego. Nie liczy się z Twoim zdaniem.
tak, masz racje... co robic? byc z nim czy nie...?
Ale jesteś pewna, że Cię nie kocha?
Powinnaś o tym z nim porozmawiać i w zależności jak potoczy się rozmowa, zdecydować. Jesteś pewna, że dom jest dla niego ważniejszy, niż Ty?
abriKot... no dobra, bo to będzie głupie pytanie A czego Ty chcesz?
1. Jechać do "miasta" robić karierę?
2. Robić dzieci w domku na prerii... z teściową piętro niżej?
Kocha, nie kocha... oto jest pytanie
(tak, to sarkazm, gdyby ktoś pytał... a nigdy nikt nie pyta... czy ze mną coś jest nie tak? )
Kocha, nie kocha... oto jest pytanie
(tak, to sarkazm, gdyby ktoś pytał... a nigdy nikt nie pyta... czy ze mną coś jest nie tak?
)
Do mnie pijesz?
Harvey napisał/a:Kocha, nie kocha... oto jest pytanie
(tak, to sarkazm, gdyby ktoś pytał... a nigdy nikt nie pyta... czy ze mną coś jest nie tak?
)
Do mnie pijesz?
Niby czemu?
12 2017-02-18 02:02:02 Ostatnio edytowany przez dominikazielinska295 (2017-02-18 02:09:31)
Wspolczuje szczerze. Podobnie jak w moim zwiazku...jestesmy z soba kilka lat nie mamy slubu i go niewezmiemy. Mamusi kazda z moich poprzedniczek nie oxpowiadala. Do tej pory organizuje zycie swojemu synkowi. Dobrze ze jest weekendowa praca i nie musze na nią patrzec. Wierze tylko ze jest jakas sprwaiedliwosc i ta kobiete dosiegnie. Prosze sie nie angazowac az tak mocno, wiem bo sama bardzo kocham mojego partnera i wiem ze on mnie kocha. Doradze maly margines tylko dla siebie. Pozdrawiam .
Przypomniała mi się sytuacja z moimi znajomymi. Byli zaręczyny, podobno bardzo się kochali. Zeszło na temat mieszkania. On chciał z mama, ona osobno. I miłość się skończyła...
Witam, jako ze zostal zamkniety moj watek pt" brak zareczyn", pisze wiec w tym watku. Otoz, zaczyna mnie irytowac takie zycie w zawieszeniu... Czyli takie jezdzenie do siebie, ja w wynajmowanym pokoju, w ktyrym spoac nie moge, bo ta cala sytucja w moim chlopakiem bardzo mnie stresuje. Rok temu w czerwcu powiedzial, ze jezeli za rok o tej porze nie bedziemy malzenstwem to nie bedziemy nim w ogole. Tymczasem za niedlugo kwiecien, czyli dwa miesiace do czerwca, a o zareczynach ani widu ani slychu. Zastanawia mnie na co on czeka?
Moze uznacie, ze jesstem przewrazliwiona, ale czesto w mojej obesnosci ma skrzyzowane, rece, co jak wiadomo oznacza postawe zamknieta. Niby cos tam mowi o przyszlosci, ale raczej tej bliskiej w sensie max. miesiac. Mowil tez o wspolnym zyciu, co do ktorego mamy troche rozne wizje mieszkania. Ostatecznie uznal, ze jakos to ulozymy. Czasem sobie mysle, ze on tak tylko gada. Ale to tylko gadanie nic wiecej, nic z tego nie wynika. A ja mam dosc tego "zawieszenia"....
Mi w mieszkaniu, w ktorym wynajmueje pokoj jest zle i on dobrze o tym wie. Ale nie robi nic by mi pomoc.
15 2017-03-21 12:19:14 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-03-21 12:21:44)
Ja zrobię założenie, że on do tej pory z mamą mieszka...? W tym mieszkaniu, co na Ciebie czeka? Jeśli tak, to facet 'ustawia' się. Będziesz musiała z mamusią konkurować. Chodzić na obiadki. Być poddawana ocenie i to z zapędami na ... bezpardonowość bo to niby formalnie będzie Wasze, ale to jest najstarszy na ziemi mechanizm 'wymiany'. W tym przypadku mieszkanie za 'wdzięczność'. On Ci warunek stawia? Hmmmmmm.... Małżeński? A nie potrzebuje przypadkiem abyś Ty mu wierna była? Uczciwa z nim? To może pohandluj... Ty się przeprowadzisz a on zgodzi się cześć przysięgi z Twojej strony 'wyciąć'. Przecież widzisz...
Krótka historia: pewien facet wprowadził się do podobnego mieszkania u rodziców żony. Pewnego dnia oglądał do późna telewizor, to znaczy program telewizyjny (telewizor obejrzał podczas jego kupowania). Siedzi sobie na fotelu, cichutko... Nagle weszła teściowa i pyk... wyłączyła telewizor i sobie poszła. Facet zgłupiał.... Że jak? Że co? Nie śmiał zapytać bezpośrednio ale 'przez żonę' spróbował. Otóż teściowa nie widziała go na tym fotelu, który stał 'trochę' za drzwiami i myślała, że pokój jest pusty... Sytuacja głupia. Facet się postarał i w ciągu roku wyprowadził (z żoną ). Chcesz głupich sytuacji?
PS. Harvey normalny jesteś! Ale, że jak? Do madness Ciebie ciągnie? Pociągające, wiem... Ale trudno zwariować i nikt nie popchnął... Oberwie mi się, jednak muszę. Krejzolka82 też ciekawy nick ma. Dopasowanie?
BTW. chciałbym swój nick zmienić, myślicie, że da radę...? Czy nowy zakładać i nie przyznawać się do głupot, które już napisałem?