Witam, mój problem jest we mnie wiem to i nie potrafię sobie z tym poradzić. Jestem nieśmiała, zakompleksiona i zwyczajnie siebie nie lubię. Ostatnimi czasy wiele przeszłam śmierć najbliższych, utrata pracy. Ten brak stabilizacji i chaos źle wpływa na mnie. Staram się poukładać wszystko na nowo, stworzyć sobie bezpieczne i spokojne życie ale zawsze coś...Jutro mam rozmowę kwalifikacyjną i się stresuje, boje się tych wszystkich nowych sytuacji którym będę musiała stawić czoła. Najchętniej bym się zawinęła w koc i została tak już na zawsze.
Aga> nie potrafisz sobie z tym poradzić... ale jak sobie radziłaś? Co robiłaś, w jaki sposób próbowałaś? Ja Cię rozumiem, też kiedyś byłam zakompleksiona i niepewna siebie. Mam kilka rad dla Ciebie, jeśli chcesz je poznać odpowiedz na powyższe pytania. Czekam... .
Witaj Aga,
Powiem ci mam to samo ale dlaczego?
W ostatnim czasie miałam trzy większe problemy i to jak na złość w tym samym momencie.
1. Przezywalam mobbing w szkole ze strony nauczycielki i choć to było minęło, do teraz muszę o tym myśleć bo toczy się sprawa.
2. Choruje przewlekle-dużo cierpienia fizycznego. Na dodatek walczę z nowotworem. Co prawda już jest lepiej, jestem po chemii i wyglądam jak straszydlo.
3. Dręczy mnie bardzo trudna relacja z moim byłym, która bynajmniej nie podwyższyła mojej samooceny, a przyczyniła się do lęku i wielu emocji, z którymi ciężko sobie poradzić.
Na domiar złego problemy finansowe etc.
Jednym słowem wszystko do kitu a ja się czuję jak ostatnia oferma w dodatku nic nie warta. Jak sobie z tym radzę?
Cóż staram się jak najwięcej czymś zająć, aby najmniej myśleć i czuć. Dużo pracuje, w wolnym czasie dużo poświęcam się swoim pasjom. Mnie też pomaga wiara w Boga (nie katolicka) i czytanie pisma świętego, gdzie znajduje sporo odpowiedzi na pytania o swoim marnym życiu i choć może nie jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, staram się doceniać to co daje mi radość, każdy dzień życia, które było zagrożone. Staram się myśleć że jestem jaka jestem, inna nie będę i zamiast czekać na akceptację innych, przedewszyatkim staram się akceptować samą siebie, wyzbywac swoich kompleksów oraZ swojego ego.
Oczywiście także jak ty mam momenty kiedy mam ochotę dosłownie "zniknąć" i ciężko mi nawet wyjść na ulice, zagaic do kogokolwiek.
Jednak te moje "odczucia" to jedno, a rozum to drugie, który mówi, cokolwiek się nie wydarzy Muszę się wziąć w garść, wyjść, zrobić swoje, bo kto jak nie ja? Kto jak nie Ty Aga?
Wyobraź sobie że większość osób, które mijasz każdego dnia, ma także problemy ze sobą, rodzinne i każde inne. Jednak walczą z tym i biorą się w garść.
Dlatego Ty takŻe musisz walczyć, bo całe nasze życie to jedna wielka walka i tylko od nas samych zależy czy wyjdziemy z niej szczęśliwie i zwycięsko
Ty możesz się mną trochę zainspirować, natomiast powinnas wykonać dużą pracę wewnętrzną. To jest trudne ale staraj się akceptować siebie i to co się w twoim życiu dzieje. Czasami coś "złego" dzieję się po coś i wierzę że w twoim przypadku także tak było, np.po to byś o siebie zawalczyla jak nigdy i zrobiła w swoim życiu coś naprawdę innego, ważnego, byś poczyniła zmiany na lepsze
Mam nadzieję, że choć trochę poprawilam ci nastrój i dodalam otuchy.
Powodzenia jutro, wiem że ci się uda!
Ps. Przepraszam za błędy, pisanie z telefonu na forum to jak widać średni pomysł.
Jeśli problem jest w Tobie to zastanów się od kiedy on tam jest i skąd on się tam wziął. Czy zawsze byłaś nieśmiała, zakompleksiona, czy od czasu jak spadły na Ciebie nieszczęścia? Dlaczego nie lubisz siebie? Może nie czułaś się kochana w swoim domu rodzinnym?