Cześć Wam,
Przesyłam zapytanie o taki syndrom, w którym jedna z osób w relacji unika tematu wspólnej przyszłości, planów lub gdy przychodzi do ich realizacji, sabotuje te działania.
Kilka miesięcy temu, zakończyłam kilkuletnią relację z powodu ciągłej lawiny rozstań i powrotów, gdzie były partner przez lata nie dopuszczał do zmiany odległości między nami, z setek kilometrów na centymetry. Unikał tematu, zrywał, obiecywał "złote góry" i się z tych obietnic wycofywał, zostawiając mnie z rozbitą duszą i wywróconym "na opak", życiem. Zwykle uważał, że naciskałam na wspólne życie. A potem wracał, pełen werwy, by znów popaść w zwątpienie. I tak ciągle.
Mam wrażenie, jakbym znała dwie osoby. Jedna z nich mnie kocha, a druga ma w głębokim poważaniu. Od kilku miesięcy spotyka się z psychologiem i zasugerowałam Mu, by zapytał o ten lęk, ale On nawet z psychologiem nie chce o tym rozmawiać. Rozmawia o moich zachowaniach, których nie rozumiał- pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej (alkohol, przemoc psycho-fizyczna) i czasami działałam schematycznie, ale już większość zachowań przepracowałam.
On ma 29 lat, dobrą pracę, nadopiekuńczych rodziców, mieszka z nimi, oni mnie akceptują.
Znacie osoby osoby, którym udało się ten lęk pokonać?
Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi.