Witam wszystkich.
Nie mam się komu wyżalić więc napiszę tutaj.
Niestety, ale jestem zakochany w swojej przyjaciółce, jedynej przyjaciółce...... No właśnie nawet nie mam się komu wyżalić bo mam tylko ją.....
Znamy się już 12 lat. Ona ma rodzinę, ale nie układa się jej najlepiej i podejrzewam, a nawet jestem tego pewny że ma innego faceta, o którego jestem cholernie zazdrosny.
Nie wiem jak sobie z tym poradzić.
Powiecie pewnie, że najlepiej zakończyć tą przyjaźń. Problem w tym, że bardzo boję się to zakończyć bo zostałbym całkowicie sam. Nie mam innych przyjaciół, koleżanek czy kolegów. Mam tylko ją. Z drugiej strony myśl o tym że sypia z jakimś facetem doprowadza mnie to totalnego załamania, doła.........
Moim zdaniem skoro jesteś PEWNY że ją kochasz i nie wyobrażasz sobie kontynuacji przyjaźni, powinieneś wprost jej o tym powiedzieć. Pytanie też, jak ona się zachowuje w stosunku do Ciebie? Jeśli sądzisz, że też coś może do Ciebie czuć - wal śmiało, wyraź swoje wszystkie uczucia bez owijania w bawełnę. Jeśli nie - możesz zaryzykować, ale w najgorszym wypadku będziesz się mógł rozczarować.
Czy coś czuje to ciężko mi powiedzieć. Podejrzewam że ona domyśla się co ja czuję, ale też nie chce mnie odtrąć bo wiem że mam tylko ją i zapewne boi się że mógłbym sobie np coś zrobić itp.
No właśnie boje się że jeśli powiem wprost to wszystko się zakończy
Moje wyrazy współczucia z powodu zakochania się.
Akurat w Twojej sytuacji całkowita samotność będzie mniejszym złem niż taka męczarnia. Najlepiej to będzie zerwać tą "przyjaźń" inaczej to z pewnością się wykończysz.
A i nie musisz być całkowicie samotny, zawsze możesz próbować gdzieś wyjść, próbować kogoś poznać. Wiem że przytłaczająca większość ludzi to fałszywe i zepsute ścierwa, po których niczego dobrego nie można się spodziewać, ale nawet w całym tym zbędnym tłumie można znaleźć kogoś, kto jest OK. Przynajmniej jeśli chodzi o ewentualnych kolegów...
Ja nie potrafię zerwać kontaktu.
Chyba niestety pozostanie mi się wykończyć.
Bardzo boję się tej samotności, tym bardziej że można powiedzieć, że przez całe jestem samotny.(po mimo prób poznawania kogoś).
A że ludzie są fałszywi to niestety miałem okazję się nie raz przekonać.
@X77 zawsze mnie śmieszyło takie wywyższanie się ludzi. Jak to w ogóle brzmi że większość ludzi to fałszywe i zaplute ścierwa, a ty co jesteś wyjątkowy w tym tłumie? Najgorsze jest to że kiedyś zrozumiesz że nie różnisz się absolutnie niczym od tych fałszywych ścierw jak sam ich nazwałeś...
Powiedz jej prosto z mostu, sama zakończy ta "przyjaźń" lub szybciej zakończy ja któryś z jej facetów,jak się dowie o miłości przyjaciela. Kobiety lubi miec jakiegoś osła który za nia lata, komplementuje itd a one nic nie muszą, i maja na kogo wylać swoje problemy, wygadać się. To tańsze niz psychoanalityk.
Zawsze twierdziłam, że przyjaźni męsko-damskiej NIE MA i nigdy nie będzie..
"Zawsze twierdziłam, że przyjaźni męsko-damskiej NIE MA i nigdy nie będzie.."
Powiem tak. Z jednej strony jest taka przyjaźń między nami bo bardzo jej pomagam nawet nie myśląc wtedy o jakichś "wzajemnościach" po prostu chcę jej pomóc i tyle.
Z drugiej strony jednak często też mam myśli takie jakie mam..... Po prostu jestem o nią bardzo zazdrosny.
Kolego ja to przechodziłem przez ostatnie pół roku. Skoro wiesz lub podejrzewasz,że ona nic do ciebie nie czuje to posłuchaj mojej rady i daj sobie spokój bo i tak nic z tego nie będzie. tak czy tak tylko ty na tym ucierpisz. jak jej powiesz co czujesz to licz się z tym, że może rozpętasz burzę i przyjaźń się zakończy. Choć z dwojga złego to chyba lepiej powiedzieć - po jej reakcji dowiesz się kim naprawdę jest i jak Cię traktuje. A może odwzajemni Twoje uczucie (jezeli jest singlem i nie ma nikogo na oku). życzę Ci aby odwzajemniła twoje uczucie, ale podobno w długoletnich przyjaźniach to się raczej nie zdarza. Możesz poczytać mój temat i uczyć się na moich błędach. mój temat jest tak samo zatytułowany jak Twój ( mój był wcześniej ).
Pół roku to wcale nie tak długo. Ja przechodzę już parę lat. Jakoś sobie dawałem radę, ale teraz coś się ze mną dzieje, że bardzo to mnie boli.
Teoretycznie "najłatwiej" zakończyć tą przyjaźń, z tym że ja tego nie chcę, nie wyobrażam sobie ze nie mam z nią kontaktu, tym bardziej że nie mam nikogo innego. Czy ona coś do mnie czuje. Czasami wydaje mi się że może coś czuć,a może tylko tak interpretuje niektóre fakty, może dlatego, że bardzo bym chciał żeby tak było. Z drugiej strony mam wrażenie i raczej jestem tego pewny, że w ogóle nic nie czuje, że jestem tylko albo aż kolegą, przyjacielem.
Najgorzej nie mogę sobie poradzić z moją zazdrością o nią.
Tak czy tak bedziesz cierpiał. Lepiej wcześniej niż później - wydaje mi się, że to jest nieuniknione niestety. Więc powiedz jej prosto z mostu co do niej czujesz i bedziesz wiedzial na czym stoisz. Odrzucenie bardzo boli ale pomyśl jak będzie Cię bolał widok jej z innym facetem. Zdaj sie na los. A może odwzajemni uczucie.
Powiedz Jej o wszystkim. Torturujesz się tym rozmyślaniem o Niej i tym Innym kimś. Czasami boimy się zrobić ważnego kroku, a otem okazuje się, że nie jest tak jak myślimy...Dasz radę- jesteśmy mocniejsi niż myślimy.
Nie jest tak łatwo powiedzieć o wszystkim. Tak boję się zrobić ten ważny krok, boję się ją stracić.
Może to i jest torturowanie z mojej strony, ale nie mam do kogo uciec. Nie mam nikogo, wiec nie wiem co lepsze tortury z mimo wszystko bardzo dobrym kontaktem, czy całkowita samotność...
. Ona ma rodzinę, ale nie układa się jej najlepiej i podejrzewam, a nawet jestem tego pewny że ma innego faceta, o którego jestem cholernie zazdrosny.
Nie wiem jak sobie z tym poradzić..
Innymi słowy :
- przyjaciółka ma męża i dzieci, ale zdradza ich z jakimś facetem, a Ty jesteś zazdrosny ze nie zdradza ich z Tobą .
Cóż , myślisz ze gdyby zdradzała z Tobą to byliby szczęśliwsi ?