Natchnęła mnie wczoraj Karolcia:
ja żałuję bardzo, że nie ma więcej fundacji, czy też stowarzyszeń, gdzie Kobiety mogły by się wzajemnie wesprzeć i swoim życiem świadczyć, że można. owszem wiem, bo sama uczestniczyłam, że są czy też były (dawno temu to było) takie w Gdańsku. jednak to w większych miastach w mniejszych totalna cisza.
ja miałam to szczęście, że akurat moja dobra koleżanka wspomniała mi o takiej fundacji gdy jeszcze mieszkałam w Gdańsku. cudowna Pani Psycholog, kobieta z powołaniem i same Panie. przekrój wieku od 20 paru lat po 60 pare. życiorysy bardzo różne. lekarka po dwóch mastektomiach z mężem tyranem opiekująca się biednymi bezdomnymi kotami na osiedlu, kobieta maltretowana przez męża alkoholika, Pani od ubezpieczeń, której mąż roztrzaskał w szale siekierą drzwi do mieszkania. dużo tego było. Pani od ubezpieczeń była świadectwem, że można. pogodniła skurwys... elegancka uśmiechnięta Kobieta, która odzyskała życie. ja mam takich opowieści dziesiątki o zagubionych maltretowanych kobietach i tych, które niczym feniks z popiołów powstały i stopione ze stali noszą wysoko uniesioną głowę. i wszystkie mówiły jedno (te odrodzone) skormniej ale w godności i spokoju. tego nie można kupić za żadne pieniądze. dziś wiem, że miały rację. dziś ja chciałabym pójść przytulić powiedzieć, że będzie dobrze i wesprzeć Kobietę na początku drogi. wiem jakie może być to pomocne i jaką siłę wzbudzić w zalęknionej pełnej obaw i mającej znikomą wartość własną Kobiecie. sama zostałam tym ciepłem i pomocną dłonią obdarzona. chciałabym teraz oddać tą energię innym potrzebującym no ale lipa. w miejscu gdzie mieszkam nic takiego nie ma. a szkoda.
myślałam o tym by samej zacząć coś organizować ale wiem, że samotnie będzie mi bardzo ciężko bo to nie lada wyzwanie pomimo wszystko. a wydaje mi się, że przy odpowiednim nagłośnieniu popyt byłby całkiem niemały. co zresztą widać na forum.
Co o takiej inicjatywie myślicie? Może gdzieś jednak coś podobnego istnieje i ktoś się już z tym spotkał?
Ja pomyślałam o stowarzyszeniu. Nie fundacja, żeby nie było, że prosi się o kasę. Stowarzyszenie również może otrzymywać darowizny oraz korzystać z dotacji, więc nie w tym problem. Natomiast członkowie stowarzyszenia mają większe pole manewru, jeśli chodzi o działania - oczywiście, jeśli chcą coś podziałać nieodpłatnie ale to i tak nie o to chodzi najbardziej.
Szczerze mówiąc, rozpędziłam się trochę z myślami i już ujrzałam w wyobraźni grupę kobietek, które mają ochotę dać komuś trochę swojej energii, cykliczne spotkania przy kawce lub poezji śpiewanej, wyjazdy weekendowe w celu rozrywkowym (coś typu - weź dzieci, samotna matko, zorganizujemy Ci dla nich opiekę, a Ty na luzie pozwiedzasz Krynicę Zdrój ). Kursów kroju i szycia też nie wykluczam
Coś podobnego w Polsce oferuje Klub Soroptymistek, z tym, że one zajmują się dziećmi - oferują stypendia dla uzdolnionych dzieci, wspomagają szkoły itp. A nam chodziłoby o kobiety w trudnych sytuacjach życiowych - i nie głównie o wsparcie finansowe tu chodzi - a o to, co właśnie napisała Karolcia. Pokazać, że się da. Nie na suchym szkoleniu typu "weź życie w swoje ręce", tylko na przyjacielskim spotkaniu kobiet, które wzajemnie się wspierają.
Przy 20 kobitkach na początek, zakładając składkę członkowską w wysokości 1zł i dobre chęci kobitek, które przynajmniej z początku podziałają za darmo, po godzinach pracy - już od pierwszego miesiąca istnienia takie stowarzyszenie mogłoby podziałać coś w internecie, korzystając np. z profilu na FB, to przecież za darmo...
Co o tym myślicie?