Potrzebuję obiektywnego spojrzenia na sprawę. Była teściowa nie utrzymuje żadnych kontaktów z wnuczkami. Najmłodszą (ponad 2 latka) widziała ze 4 razy. Ostatnio 1,5 roku temu. Mniej więcej wtedy też przestałam do niej dzwonić i kontakt się urwał. Dlaczego przestałam? Może od początku. Mój ex mąż miał romans jak byłam w ciąży z najmłodszą córą. Zostałam sama w 7 miesiącu ciąży. Opisywałam już kiedyś to tu na forum. Teściowa za każdym razem jak z nią rozmawiałam mówiła, że muszę jeszcze wytrzymać, że on się w końcu rozstanie z kurlewną i do mnie wróci itp. teksty. Miałam dość wysłuchiwania tego. Gdy złożyłam pozew o rozwód nastąpiła "obraza majestatu" do tego stopnia, że jakieś rzeczy jakie kupiła dla małej odniosła z powrotem do sklepu. Byłam w szoku jak się o tym dowiedziałam. Co jakiś czas ex usiłuje wzbudzić we mnie poczucie winy m. in.za brak kontaktów babci z wnuczką. Mówi, że jestem zawzięta a to starsza osoba. Staram się nie brać tego do siebie. Powiedzcie mi proszę, czy słusznie? Czy powinnam jednak się przełamać, zadzwonić i zaprosić ją. Czasem już sama nie wiem
Ja bym olała. Nie chce babcia widzieć wnuków, to nie... Ewentualnie jeden telefon z zaproszeniem, nic więcej, jeśli odpowiedź odmowna...
3 2017-02-04 00:48:48 Ostatnio edytowany przez distraught (2017-02-04 00:52:28)
Ex jak któregoś dnia jechał do dziecka zaproponował jej, że ją tu przywiezie i odwiezie potem do domu. Powiedziała, że nie chce bo ja się do niej nie odzywam. Wygląda na to, że jej wcale nie zależy. Ma za to powód, żeby robić z siebie ofiarę a ze mnie tą złą. Tak mi to wygląda, choć może się mylę bo nie jestem obiektywna wobec niej. Mam do niej wiele żalu
No to bym olała. A gadać niech sobie gada
5 2017-02-04 12:59:54 Ostatnio edytowany przez KajkaKa (2017-02-04 14:44:33)
Ja bym na Twoim miejscu zadzwoniła do teściowej i ją zaprosiła. Normalnie, bez uniżania i przekonywania, ale też bez złości.
Dzieci i tak mają rozwaloną rodzinę i na pewno to odczuwają. Jeśli babcia zaistnieje jakoś w ich życiu, będzie to z pewnością dla nich cenne. Na pewno sobie kiedyś zadadzą pytania, dlaczego tamta babcia nas nie kocha, nie chce nas znać.
Tak to niestety bywa, że matka męża niezależnie od oczywistych faktów, od łajdactwa jakiemu się dopuści jej synuś, zawsze będzie trzymać jego stronę.
Wiem, to sporo wymaganie od kobiet, by były ponad to i mimo wszystko dla dobra dzieci zdobywały się na gest wobec ludzi, którzy na ten gest nie zasługują.
Będziesz miała czyste sumienie, że zrobiłaś co mogłaś, by dzieci miały kontakt z babcią.
Choć rozumiem Cię. Moja teściowa też całkowicie się ode mnie odwróciła, mimo że to jej synuś zawalił. Później sobie wymyślili z teściem, że jak będą chcieli zobaczyć wnuczkę, to ja im będę ją przywozić i odbierać od nich (choć mają samochód i nim jeżdżą, a dzieli nas jakieś 10 minut samochodem), a kiedy powiedziałam, że mogą sami przyjeżdżać po wnuczkę lub ich syn może im ją zawozić, bo ja i tak wystarczająco dużo mam na głowie jako samotna matka, przestali w ogóle ją zabierać. Myślę, że sądzili, że biorąc ją na popołudnie, robią mi wolne i powinnam być im wdzięczna. Bzdura, bo dziecko już duże, nie wymaga ciągłej uwagi i wcale mi w domu nie przeszkadza. Teraz widzą się tylko z córką, gdy jest ona u taty. Zapraszają czasem ich na obiad.
Teściowa sobie kilka razy pozwoliła na negatywne uwagi pod moim adresem. Zagroziłam, że jak się to będzie powtarzać, ograniczę te spotkania. Ale... córka jest na szczęście mądra i ma swój rozum.
Potrzebuję obiektywnego spojrzenia na sprawę. Była teściowa nie utrzymuje żadnych kontaktów z wnuczkami. Najmłodszą (ponad 2 latka) widziała ze 4 razy. Ostatnio 1,5 roku temu. Mniej więcej wtedy też przestałam do niej dzwonić i kontakt się urwał. Dlaczego przestałam? Może od początku. Mój ex mąż miał romans jak byłam w ciąży z najmłodszą córą. Zostałam sama w 7 miesiącu ciąży. Opisywałam już kiedyś to tu na forum. Teściowa za każdym razem jak z nią rozmawiałam mówiła, że muszę jeszcze wytrzymać, że on się w końcu rozstanie z kurlewną i do mnie wróci itp. teksty. Miałam dość wysłuchiwania tego. Gdy złożyłam pozew o rozwód nastąpiła "obraza majestatu" do tego stopnia, że jakieś rzeczy jakie kupiła dla małej odniosła z powrotem do sklepu. Byłam w szoku jak się o tym dowiedziałam. Co jakiś czas ex usiłuje wzbudzić we mnie poczucie winy m. in.za brak kontaktów babci z wnuczką. Mówi, że jestem zawzięta a to starsza osoba. Staram się nie brać tego do siebie. Powiedzcie mi proszę, czy słusznie? Czy powinnam jednak się przełamać, zadzwonić i zaprosić ją. Czasem już sama nie wiem
Kobieto, to babcie powinny interesować się wnukami,a nie synowe mają im o ich istnieniu przypominać. Skoro nie chce się z wnukami widzieć, to jej problem,a Ty nie poniżaj się i nie dzwoń do niej,co to za babka,która wie,że z jej syna to nic dobrego,jeszcze każe Tobie czekać, aż synalek wyszumi się z kochanką,a Ty masz czekać na niego z otwartymi rękami,w dodatku kiedy się dowiedziała, że założyłaś sprawę rozwodową - rzeczy które kupiła dla wnucząt oddała do sklepu - tak babcie nie postępują. Do Ciebie może mieć jakiekolwiek pretensje,ale co winne są dzieci? Ktoś Ci doradził,abyś teściową "olała" i to samo Ci radzę. A Twój małżonek nie nadaje się ani na męża,ani na ojca.Nie jest godzien być nazywany ojcem,nie mówiąc, że mężem absolutnie. Zapomnij o teściowej,bo to,że jest starszą osobą nie upoważnia jej do takiego zachowania.Starsza powinna trzymać stronę niewinnych dzieci, a nie mieć jeszcze pretensji do ich matki. Nie daj się i nie daj sobą pomiatać,a ta niby Twoja "teściowa" sama kiedyś zrozumie,że Ty nie jesteś niczemu winna,chociaż któż to wie,skoro jest za swoim synem,co raczej jest normalne.
Ja bym na Twoim miejscu zadzwoniła do teściowej i ją zaprosiła. Normalnie, bez uniżania i przekonywania, ale też bez złości.
Dzieci i tak mają rozwaloną rodzinę i na pewno to odczuwają. Jeśli babcia zaistnieje jakoś w ich życiu, będzie to z pewnością dla nich cenne. Na pewno sobie kiedyś zadadzą pytania, dlaczego tamta babcia nas nie kocha, nie chce nas znać.
Tak to niestety bywa, że matka męża niezależnie od oczywistych faktów, od łajdactwa jakiemu się dopuści jej synuś, zawsze będzie trzymać jego stronę.
Wiem, to sporo wymaganie od kobiet, by były ponad to i mimo wszystko dla dobra dzieci zdobywały się na gest wobec ludzi, którzy na ten gest nie zasługują.
Będziesz miała czyste sumienie, że zrobiłaś co mogłaś, by dzieci miały kontakt z babcią.Choć rozumiem Cię. Moja teściowa też całkowicie się ode mnie odwróciła, mimo że to jej synuś zawalił. Później sobie wymyślili z teściem, że jak będą chcieli zobaczyć wnuczkę, to ja im będę ją przywozić i odbierać od nich (choć mają samochód i nim jeżdżą, a dzieli nas jakieś 10 minut samochodem), a kiedy powiedziałam, że mogą sami przyjeżdżać po wnuczkę lub ich syn może im ją zawozić, bo ja i tak wystarczająco dużo mam na głowie jako samotna matka, przestali w ogóle ją zabierać. Myślę, że sądzili, że biorąc ją na popołudnie, robią mi wolne i powinnam być im wdzięczna. Bzdura, bo dziecko już duże, nie wymaga ciągłej uwagi i wcale mi w domu nie przeszkadza. Teraz widzą się tylko z córką, gdy jest ona u taty. Zapraszają czasem ich na obiad.
Teściowa sobie kilka razy pozwoliła na negatywne uwagi pod moim adresem. Zagroziłam, że jak się to będzie powtarzać, ograniczę te spotkania. Ale... córka jest na szczęście mądra i ma swój rozum.
Nie zgodzę się z tobą. Gdyby jej zależało to szukalaby kontaktu. Mam taki przypadek w rodzinie i wcale dzieciom nie jest miło kiedy ich babcia odzywa się raz na 3 lata. Albo jest się babcia albo nie.
Gdyby jej zależało to szukalaby kontaktu.
Otóż to, łaski nie robi. A wnuki, tak samo jak i dzieci przecież, nie powinny być żadną kartą przetargową, rozwiodłaś się z moim synem, to ja mam w nosie wnuki... to tak nie działa...
nemezis21 napisał/a:Gdyby jej zależało to szukalaby kontaktu.
Otóż to, łaski nie robi. A wnuki, tak samo jak i dzieci przecież, nie powinny być żadną kartą przetargową, rozwiodłaś się z moim synem, to ja mam w nosie wnuki... to tak nie działa...
Dokładnie tak. Sama jestem po rozwodzie. Ale moi byli tesciowie są świetnymi dziadkami i moja cora uwielbia do nich jeździć. Dzwonią do niej. Spędzają z nią czas. Robią tak bo tak chcą.
santapietruszka napisał/a:nemezis21 napisał/a:Gdyby jej zależało to szukalaby kontaktu.
Otóż to, łaski nie robi. A wnuki, tak samo jak i dzieci przecież, nie powinny być żadną kartą przetargową, rozwiodłaś się z moim synem, to ja mam w nosie wnuki... to tak nie działa...
Dokładnie tak. Sama jestem po rozwodzie. Ale moi byli tesciowie są świetnymi dziadkami i moja cora uwielbia do nich jeździć. Dzwonią do niej. Spędzają z nią czas. Robią tak bo tak chcą.
Ja bym powiedział, że robią tak, bo powinni... jeśli chcą mieć wnuki.
Wiek nie zawsze tłumaczy pewnych zachowań. A szczególnie już ten dojrzały, kiedy człowiek powinien wykazać się już jakąś mądrością (no, chyba, że ma się demencję starczą i w bani się poprzewracało...). Starszy, to może być uparty, a młody już nie? Rozumiałbym, jakby "babcia" w taki czy inny sposób chciała podtrzymać kontakt z wnukami. Ale po tej akcji z ciuszkami to ja bym się "usztywnił" całkowicie. Dzieciakowi żałuje? To niech sp... Żebyś to Ty go puściła kantem... Ale jak wyciął Ci taki numer w ciąży, to niech się bujają wszyscy - i synek, i mamusia.
moi byli teściowie też mają w nosie wnuki... nawet 1 kartki przez te lata nie przysłali.....
a moje dzieci to ich jedyne wnuki!
pamiętaj, że to są ludzie którzy wychowali mendę, która zostawiła swoje dziecko... nie oczekuj od nich wiele.
moje dzieci też na dzień babci, dziadka itp robią po jednej kartce - dla moich rodziców - dziadków, którzy je kochają i o nie dbają.
Ja też miałam jednych dziadków i za drugimi nie tęsknie i nie żałuję.
Rób swoje,a jak dziadkowie będą chcieli to znajdą adres, jak nie to do miłości ich nie zmusisz.
Dziękuję Wam za opinie. Tak właśnie bym się czuła, że się poniżam zabiegając o kontakt. Starsze, już dorosłe same nie dzwonią bo nie chcą. Bo nie czują takiej potrzeby, nie mają więzi z babcią. A ona do nich nie zadzwoni bo wg niej to ona jest starsza i należy dzwonić do niej a nie odwrotnie. Za to też jestem obwiniana, że źle dzieci wychowałam. Niestety nadal mnie to wkurza, może kiedyś zobojętnieję na te zarzuty.
Wykonałabym jakiś krok. Telefon na Dzień Babci, w urodziny, na Święta.
Może czymś się pochwalić babci, jakimiś osiągnięciami wnuków.
Brzydko się zachowuje, ale to ty dzieci wychowujesz, ty dajesz im przykład jak należy traktować rodzinę. Uczysz kultury i szacunku wobec innych.
temat walkowany wielokrotnie
jesli ktoś na ciebie pluje, to nie przepraszaj, ze zle sie ustawilelas i nie oplul cie całej
15 2017-02-08 19:05:01 Ostatnio edytowany przez distraught (2017-02-08 19:06:18)
Wykonałabym jakiś krok. Telefon na Dzień Babci, w urodziny, na Święta.
Może czymś się pochwalić babci, jakimiś osiągnięciami wnuków.
Brzydko się zachowuje, ale to ty dzieci wychowujesz, ty dajesz im przykład jak należy traktować rodzinę. Uczysz kultury i szacunku wobec innych.
Uważasz zatem, że komuś należy się szacunek z racji "tytułu" i wieku niezależnie jak sam się zachowuje i jak traktuje rodzinę?
Znając życie jak nagle Twoje dziecko zadzwoni z życzeniami czy coś w tym stylu to jeszcze usłyszysz, że coś na pewno chce od niej (np kasę na nowe buty). I nie nastąpi żadne pojednanie tylko urażona księżna skomentuje, że za późno to nastąpiło lub dziecko bezczelnie coś powiedziało (bo tak wychowane oczywiście ;-) itp itd. Wg mnie jedyną osobą, która może to pojednanie zainicjować to ojciec dzieci. Pojechać z nimi do babci i tak poprowadzić sprawę, żeby babcia przestała się boczyć. Ale tak z boku to wygląda na to, że ta kobieta wcale nie chce kontaktu z wnukami. Ją zadowala bycie pokrzywdzoną i plucie na was.