Samotność - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Samotność

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 27 ]

Temat: Samotność

Hej wam, mam na imie Wiktoria, mam 18 lat. Jestem troche inna niż moje rówieśniczki, bo nigdy nie miałam chłopaka, ale też mam wrażenie że nigdy nie będe go mieć. Jestem strasznie nieśmiała, może nie mam problemu z rozmową z ludzmi z klasy, ale nie portafie rozmawiac z chłopakami, nigdy nie miałam żadnej głębszej relacji z nimi. Mieszkam na stancji od roku z dwoma dziewczynami i jednym chłopakiem, i z tym chłopakiem praktycznie nie mam żadnych relacji, a z dziewczynami się przyjaznie. Nie wiem z czego to wynika ale tak jest ze na chlopakow patrze inaczej. Ale nie w tym rzecz. Przez ostatni rok conajmniej czuje sie strasznie samotna. Jesli nie kręce z zadnym chlopakiem, to nie czuje sensu zycia. Jak juz sie ktos pojawi to mam nagle taka motywacje do zycia i wszystko mi sie chce, na wszystko mam ochote. Ostatnio pojawil sie chlopak w moim zyciu, ktory okazal sie byc idiota, bo mial dziewczyne krecac ze mną. Oczywiscie to bylo miesiac temu, ale ja taka jestem ze szybko sie przywiazuje do ludzi, i nie potrafie zapomniec.. Moim problemem jest to ze czuje się cholernie samotna i nie potrafie tego uczucia wyeliminowac, wiem ze jest to zalosne. Macie jakies porady?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Samotność

Ja mam 24 lata i dalej nie mogę tego uczucia wyeliminować, lipa totalna, czuję, że siada mi na głowę. Nic raczej się nie doradzi, taki typ osobowości, że ciężko dopasować się gdzieś, a potrzebujesz kogoś by dzielić się z kimś życiem, codziennością, bo inaczej życie nie jest warte: (

3

Odp: Samotność

Dziewczyny,jesteście takie młode i narzekacie,a macie jakieś pasje?,zainteresowania?,hobby?,może w tym kierunku należy patrzeć? a nie szukać na siłę towarzystwa chłopaków?,Wiktoria,a Ty chyba masz na głowie naukę w wieku 18 lat,tak?,masz wokół koleżanki,przyjaciółki,spędzacie razem czas?,jak będziesz opierać sens życia w chłopakach to będziesz ponosić porażki i rozczarowania,zwłaszcza w tak młodym wieku,dziewczyny,głowy do góry,nie zamartwiajcie się lecz cieszcie się każdym dniem,tym,że możecie go sobie organizować wg.własnych potrzeb,pomysłów i wtedy każdy dzień może być ciekawy i przyjemny.

4

Odp: Samotność

Tu nie chodzi o wiek i szukanie oparcia w chłopakach. Życie jest przyjemne, ale uwierz przychodzą właśnie takie chwile, że nie idzie się tym cieszyć, zrozum jak człowiek jest tak całkowicie sam, nie ma do kogo się odezwać to jest ciężko, a chciałby zwyczajnie wyjść na kawę, to jest głębszy problem na dłuższą rozmowę, ciężko w jednym zdaniu tak opisać, a zauważyłam, że każdy idzie na skróty, zamiast zrozumieć to każdy leci jest dobrze i ciul nie ma problemu nie? A to nie tak, niejednokrotnie młodzi ludzie sobie nie radzą, zależy dużo od charakteru, brak akceptacji siebie jak i brak akceptacji środowiska, sama czuję jakbym nigdzie nie należałam, próbuję to zmienić, odpychać, ale ile można siedzieć w 4 ścianach, co mi da łażenie w koło po sklepach jak nic z tego, uśmiechanie się do ludzi, nie jest łatwo, a jak mała miejscowość to nie ma możliwości gdzies bywać

5

Odp: Samotność

Wiktoria> dziewczę drogie.... to nie wina innych, że czujesz się samotna. Chłopak Cię nie uszczęśliwi, jeśli sama ze sobą nie będziesz szczęśliwa.
Jesteś nieśmiała bo masz niskie poczucie wartości-prawda? Masz masę kompleksów i niska samoocenę-tak? Tu tkwi problem i to jest źródło samotności.
Rady? Zrobić wszystko by siebie samą polubić!!!!!!! Ktoś kto lubi sam siebie, nigdy nie poczuje się samotny.

Dziewczyny mają rację: nie skupiajcie się nad negatywami. To nie ma sensu, do niczego dobrego  nie prowadzi. Zróbcie coś ze sobą i dla siebie. Zmieńcie coś w swoim otoczeniu, umeblowanie, wystrój pokoju, fryzurę czy styl. Otaczajcie się przedmiotami, które poprawią Wam nastrój. Czytajcie, piszcie, słuchajcie muzyki... ale takiej, która poprawia samopoczucie, a nie wprowadza w dołek! Znajdzie jakieś hobby, pasja nadaje sens życia. Miejcie plany, cel jakiś i dążcie do niego... a reszta się ułoży smile .

6

Odp: Samotność

"Kiedy koncentruję się na tym, czego chcę, czuję się dobrze. Kiedy koncentruję się na braku tego, czego chcę, czuję się źle".
Cytat z książki "Proś, a będzie ci dane."



http://static.fishki.pl/static/posts/94/94119/foto_8d37c0e0b179033e7f86f37919b21d25.jpg

Szklanka w wyciągniętej dłoni

Profesor rozpoczął swój wykład o d tego, że podniósł szklankę z niewielką ilością wody. Podniósł ją tak, aby wszyscy widzieli i zapytał studentów:
- Jak sądzicie, ile waży ta szklanka?
- 50 g, 100 g, 125 g - odpowiadali studenci.
- Ja tak naprawdę nie wiem, dopóki jej nie zważę - powiedział profesor - ale mam tymczasem inne pytanie: co by się stało gdybym ją trzymał, jak teraz, przez kilka minut?
- Nic - odpowiedzieli studenci.
- No, a co by się stało gdybym trzymał ją tak przez godzinę? - Spytał profesor.
- Zacznie pana boleć ręka - powiedział jeden z uczniów.
- Masz rację, a co by się stało, gdybym musiał ją trzymać przez cały dzień?
- Pana ręka zdrętwieje, może mieć pan silne zaburzenia mięśni i paraliż, a w każdym razie skończyłoby się wizytą w szpitalu.
- Bardzo dobrze. Ale gdy tak tu rozmawiamy, czy masa szklanki się zmieniła? - Spytał profesor.
- Nie!
- A co sprawia, ze ból ramienia narasta i powoduje zaburzenia mięśni?
Uczniowie byli zaskoczeni.
- Co powinienem czynić, aby ulżyć cierpieniom? - Znowu spytał profesor.
- Odstawić szklankę! - Odpowiedział jeden z uczniów.
- Dokładnie! - Skwitował profesor. - Z problemami życiowymi jest identycznie. Wystarczy pomyśleć o nich, a dają o sobie znać. Gdy będziemy rozmyślać wystarczająco długo - zaczną doskwierać i swędzieć.
Jeśli jeszcze dłużej - sparaliżują i nic nie będziemy w stanie czynić.

Oczywiście, ważne jest, aby myśleć o problemach życia, ale jeszcze ważniejsze, aby po pewnym czasie umieć je odłożyć na następny dzień. W ten sposób nie zamęczymy się, nie zadręczymy i po spokojnej nocy obudzimy się wyspani i silni. I ze świeżym rozumem sprawniej pokonamy wszelkie wyzwania, które niesie ze sobą nasze życie.
Autor: Niżyński J.

7

Odp: Samotność

U mnie jest inaczej niż u koleżanki która się wypowiadała. Mam przyjaciolkii i spędzam z nimi czas, ale mimo to jednak brakuje mi tej drugiej połówki, bo od jakiegoś czasu strasznie mi na tym zależy żeby kogoś mieć, stałam się taka zdesperowana jak nigdy.. ale macie racje moze to wynika z nudy, musze sie skupic na celach ktore sobie wyznaczylam i wszystko sie jakos potoczy, dziekuje wam

8

Odp: Samotność

Koleżanko tajemnicza75,super cytat,tyle w nim mądrości,dziękuję i pozdrawiam

9

Odp: Samotność

Anah20,masz rację, doskonale Cię rozumiem,też pochodzę z małej miejscowości i wiem,że możliwości własnego rozwoju są ograniczone a zwłaszcza poznania kogoś do wspólnego spędzania czasu,rozmowy,zwykłego spaceru,wypicia kawki  itp.,tak,ile można chodzić po sklepach?,czytać?,słuchać muzyki?,a jeszcze jak nie ma wsparcia w rodzinie? bo ja tego akurat doświadczyłam,myślę,że mamy wiele wspólnego i Twoje myśli są mi bardzo bliskie,pozdrawiam cieplutko.

10

Odp: Samotność

Witam   wszystkich samotnych  dziewczyny  jesteście takie młode  tyle pięknych dni przed wami.w tym wieku wszystko można najważniejsze kochać siebie a wszystko będzie wspaniałe powodzenia

11

Odp: Samotność
wiktoriaxoxo napisał/a:

Hej wam, mam na imie Wiktoria, mam 18 lat. Jestem troche inna niż moje rówieśniczki, bo nigdy nie miałam chłopaka, ale też mam wrażenie że nigdy nie będe go mieć. Jestem strasznie nieśmiała, może nie mam problemu z rozmową z ludzmi z klasy, ale nie portafie rozmawiac z chłopakami, nigdy nie miałam żadnej głębszej relacji z nimi. Mieszkam na stancji od roku z dwoma dziewczynami i jednym chłopakiem, i z tym chłopakiem praktycznie nie mam żadnych relacji, a z dziewczynami się przyjaznie. Nie wiem z czego to wynika ale tak jest ze na chlopakow patrze inaczej. Ale nie w tym rzecz. Przez ostatni rok conajmniej czuje sie strasznie samotna. Jesli nie kręce z zadnym chlopakiem, to nie czuje sensu zycia. Jak juz sie ktos pojawi to mam nagle taka motywacje do zycia i wszystko mi sie chce, na wszystko mam ochote. Ostatnio pojawil sie chlopak w moim zyciu, ktory okazal sie byc idiota, bo mial dziewczyne krecac ze mną. Oczywiscie to bylo miesiac temu, ale ja taka jestem ze szybko sie przywiazuje do ludzi, i nie potrafie zapomniec.. Moim problemem jest to ze czuje się cholernie samotna i nie potrafie tego uczucia wyeliminowac, wiem ze jest to zalosne. Macie jakies porady?


Myślę, że nie masz zajęcia i ci się głupoty lęgną w głowie, wyobraź sobie bo to działa na dwie strony jak dwie strony medalu, możesz mieć chłopaka dobrego lub złego i teraz wyobraź sobie, że on cię wykorzystuje wybzyka kilkanaście razy, rzuci i będzie chwalił się kolegom,,, odechciewa się już chłopca? skup się na nauce to lubię u dziewczyn jak ciężko pracują w szkole lub w pracy. więc skup się na ważnych rzeczach. Samotna jesteś, a na Facebooku nie masz koleżanek i kolegów?

12

Odp: Samotność
luz3rn napisał/a:
wiktoriaxoxo napisał/a:

Hej wam, mam na imie Wiktoria, mam 18 lat. Jestem troche inna niż moje rówieśniczki, bo nigdy nie miałam chłopaka, ale też mam wrażenie że nigdy nie będe go mieć. Jestem strasznie nieśmiała, może nie mam problemu z rozmową z ludzmi z klasy, ale nie portafie rozmawiac z chłopakami, nigdy nie miałam żadnej głębszej relacji z nimi. Mieszkam na stancji od roku z dwoma dziewczynami i jednym chłopakiem, i z tym chłopakiem praktycznie nie mam żadnych relacji, a z dziewczynami się przyjaznie. Nie wiem z czego to wynika ale tak jest ze na chlopakow patrze inaczej. Ale nie w tym rzecz. Przez ostatni rok conajmniej czuje sie strasznie samotna. Jesli nie kręce z zadnym chlopakiem, to nie czuje sensu zycia. Jak juz sie ktos pojawi to mam nagle taka motywacje do zycia i wszystko mi sie chce, na wszystko mam ochote. Ostatnio pojawil sie chlopak w moim zyciu, ktory okazal sie byc idiota, bo mial dziewczyne krecac ze mną. Oczywiscie to bylo miesiac temu, ale ja taka jestem ze szybko sie przywiazuje do ludzi, i nie potrafie zapomniec.. Moim problemem jest to ze czuje się cholernie samotna i nie potrafie tego uczucia wyeliminowac, wiem ze jest to zalosne. Macie jakies porady?


Myślę, że nie masz zajęcia i ci się głupoty lęgną w głowie, wyobraź sobie bo to działa na dwie strony jak dwie strony medalu, możesz mieć chłopaka dobrego lub złego i teraz wyobraź sobie, że on cię wykorzystuje wybzyka kilkanaście razy, rzuci i będzie chwalił się kolegom,,, odechciewa się już chłopca? skup się na nauce to lubię u dziewczyn jak ciężko pracują w szkole lub w pracy. więc skup się na ważnych rzeczach. Samotna jesteś, a na Facebooku nie masz koleżanek i kolegów?

Problem dzisiejszego swiata- znajomi na facebooku, siec zawodowa linked in, profil tu, kolega tam. A prawdziwe zycie jest tu i teraz. Nie w internecie, nie w chmurze, nie gdzies tam. Z kolezanka z fb nie wypijesz kawy, do kolegi sie nie przytulisz.

Dziewczyny! Jak tu juz kilka osob podnioslo, trzeba sprobowac polubic siebie. Nie warto szukac faceta na sile. Moze warto na sali balowej zajrzec do kacika. Poszukac chlopaka takiego jak wy. Cichego i spokojnego. A moze po prostu sprobowac bywac miedzy ludzmi i dac sie znalezc.
Zycie nie sprowadza sie do milosci miedzy kobieta i mezczyzna. Zycie jest tak bogate, ze nawet jak jedna sfera lezy to mozna miec cudowne zycie obracajac sie w innych.
A zwiazki... Ja jestem raczej niesmialy w kontaktach z kobietami. Dziewczyny poznawalem przy okazji zwyklych rzeczy- jedna na rajdzie turystycznym, druga - pracowalismy razem za granica, trzecia- kolega wyciagnal mnie na impreze. Jako jedyni zostalismy na tej imprezie trzezwi.

Prawdziwe zwiazki rodza sie wtedy gdy sie nie spinamy, gdy nie szukamy, ale po prostu otwieramy sie na drugiego czlowieka. Nie kochanka/nke, ale czlowieka. Jak ten czlowiek jest TYM czlowiekiem, to wszystko samo sie ulozy.

13 Ostatnio edytowany przez AdLib (2017-02-13 12:02:55)

Odp: Samotność
troll napisał/a:

Prawdziwe zwiazki rodza sie wtedy gdy sie nie spinamy, gdy nie szukamy, ale po prostu otwieramy sie na drugiego czlowieka. Nie kochanka/nke, ale czlowieka. Jak ten czlowiek jest TYM czlowiekiem, to wszystko samo sie ulozy.

O ile to wszystko pięknie brzmi, niestety muszę bardzo się z kolegą w tej kwestii niezgodzić. smile

Nie jestem może jakoś bardzo doświadczonym przez życie człowiekiem, bo dopiero 33 krzyżyk mi minął, ale jakoś dotąd nie udało mi się z nikim związać, więc coś tam mogę na ten temat powiedzieć.

Przede wszystkim - ludzie są różni. I to jest chyba najistotniejsze w tym problemie. Ujmę to w następujący sposób:

Syty głodnego nie zrozumie, ale są ludzie, którzy mogą nie jeść całe życie tylko pić i będą się z tym dobrze czuli. Tylko, że nie każdy tak potrafi, a już na pewno nie każdy chce.

Przez wiele lat w sumie nikogo nie szukałem. Poznawałem ludzi, mam wielu znajomych, dalej poznaje nowych. Tylko, że mi się to przejadło już. Nie potrzebuję więcej przyjaciół, a jak będę ich potrzebował, to ich znajdę. Potrafię. Potrzebuję jednak bliskości drugiego człowieka, której nie miałem okazji zaznać, poza bardzo krótkim związkiem. Po tym związku został mi, nawiasem mówiąc, olbrzymi niedosyt. Bo teraz wiem, czego chcę w życiu, ale życie ewidentnie nie chce mi tego dać.

Zaraz się znajdą osoby, które będą na siłę wciskały powtarzany jak mantra slogan "ciesz się sobą".
No, jasne, super, tylko co z ludźmi, którzy już się nacieszyli sobą i teraz chcieliby się nacieszyć drugą osobą ? Której nie ma ? hmm

Ktoś powie, że taka osoba uzależnia swoje życie od innych, że to szkodzi, że to złe.
Chyba jednak każdy ma prawo do jakiejś wizji szczęścia i nie musi być ona zbieżna dla każdego. I każdy ma prawo czuć się nieszczęśliwy i zły, gdy się okazuje, że jego wizja się nie spełnia. Szczególnie, w przypadku osób, które starają się jakoś te wizje urzeczywistniać - ciężko pracują, żeby mieć pieniądze, ćwiczą, żeby mieć dobrą kondycję fizyczną, czy koniec końców, wychodzą z domu, randkują, poznają ludzi do stworzenia związku.

Ktoś powie - to zmień wizję.
Ale zaraz, chwila - dlaczego takie rady w kwestii związków damsko-męskich dają przeważnie osoby, które albo:
a) były w związkach, nabrały doświadczenia i aktualnie nie czują potrzeby być w związku, czy to ze względu na negatywne odczucia z nim związane, czy po prostu już się nazwijmy to "najadły i są tymczasowo syte",
b) są w udanych związkach i po prostu nie mają żadnych dobrych rad, ale koniecznie chcą dodać coś od siebie do dyskusji,
c) poddały się i pogodziły z samotnością, a teraz chcą pociągnąć innych za sobą (dodam, że w moim odczuciu takie osoby ciągle oszukują same siebie, bo problem tak naprawdę nie zniknął, a one maskują go jedynie, coś jak osoby, które "zajadają stres" - szukają szczęścia we wszystkich miejsca, poza tym jednym, z którego tego szczęścia nie mogą otrzymać).

To jest realny i poważny problem, którego z jednej strony nie wolno bagatelizować, ale z drugiej strony, jest to taki rodzaj problemu, w którym wkład włożony w jego rozwiązanie nijak ma się do uzyskanego rezultatu.

Takie moje trzy grosze big_smile

14

Odp: Samotność

To ja wtrącę jeszcze swoje 3 grosze wink .
"Syty głodnego nie zrozumie", ale być moze syty tez był kiedyś głodny wink . Ja tez w nastoletnim/młodzieńczym wieku cierpiałam na samotność. Naryczałam się w poduchę straszliwie. Pamiętam co wtedy czułam. Gdy się szuka na siłę, znajduje się najczęściej kogoś innego niż pragniemy.
Samotność - to realny problem-owszem, ale wystarczy poczytać psychologiczne książki, by zrozumieć, że samotność tkwi w nas. To stan naszego ducha, nie stan faktyczny. Samotnym można czuć się w tłumie i niesamotnym na bezludnej wyspie. Kiedyś byłam samotna w tłumie... co z tego, że teraz syta, skoro jeszcze siebie głodną pamiętam wink . Wiem co piszę.
Wnioski z perspektywy czasu:
Pozytywne nastawienie działa najbardziej. Nie skupiaj się na tym czego nie masz... czyli na braku bliskiej osoby, ale na tym co masz, za co jesteś wdzięczny i czego pragniesz. Brzmi głupio, naiwnie... ale zgodnie z w.w. cytatem "Kiedy koncentruję się na tym, czego chcę, czuję się dobrze. Kiedy koncentruję się na braku tego, czego chcę, czuję się źle". Będziesz się dobrze czuł, łatwiej będzie Ci nawiązać kontakt, przyciągniesz fajne zdarzenia i dobrych ludzi. Optymistyczne podejście do życia... ratuje życie wink . Poważnie!

15

Odp: Samotność

Tajemnicza75, stosuję te rady i to z pewnym skutkiem, ale mimo wszystko bardzo dziękuję za nie smile

Z jednej strony masz rację, ale z drugiej strony, jak się ponad dziesięć lat dobrze bawiło samemu i w końcu się znudziło, to co zrobisz ?

Serce nie sługa big_smile Tęsknię za bliskością drugiej osoby, kobiety.

Jest taki moment, że człowiek czuje, że chciałby coś więcej od życia. Przecież mi się należy, nie ? Jestem gorszy w jakiś sposób ? tongue

Zapytam cię Tajemnicza75 niedyskretnie, w ilu ty byłaś związkach i ile lat miałaś, jak trwał pierwszy poważniejszy ?

16

Odp: Samotność

Ja się zgodzę z Tajemniczą75 - wielu dziś sytych, co się na forum udzielają, też kiedyś było głodnych. I pamiętają siebie z tamtych czasów, więc wypowiadają się właśnie z perspektywy tego doświadczenia przejścia od głodu do sytości.

Myślę, że różnica między już sytymi, a jeszcze głodnymi sprowadza się do pewnej dozy farta, ale przede wszystkim do zrozumienia, że szczęściu trzeba pomagać. Bo los może nam raz na tydzień stawiać na drodzę księcia lub księżniczkę z naszej bajki - ale jak się człowiek skupi na marazmie, czarnowidztwie i własnej desperacji - to albo tej drugiej połówki w ogóle nie zauważy, albo zaoferuje jej na dzień dobry taki właśnie koktajl emocjonalny. I druga połówka zwieje za siedem gór i siedem lasów wink

Moim zdaniem pułapką jest też podejście, "coś mi się należy". Bo prowadzi właśnie do myślenia, że skoro nie dostaję, to może jestem jakiś gorszy i dlatego się nie należy. A skoro się nienależy, to i nie ma po co próbować, bo porażka i tak jest "zapisana w gwiazdach". To nie jest prawda, to tylko wygodne myślowe koleiny, które są bardzo zgrabnym usprawiedliwieniem i to podwójnym - raz, że "los mnie krzywdzi, a nie zasłużyłem", a dwa "taki już mój los, więc nie ma co go zmieniać". Ja wychodzę z założenia, że nic mi się nie należy za sam fakt istnienia, poza przyrodzoną ludzką godnością. I tak samo nie należał mi się facet, bo miłość to nie jest nagroda za zasługi ani nawet za bycie po prostu przyzwoitym człowiekiem.

Pozytywne nastawienie to jedno - ale praca nad sobą, to drugie. Ja bardzo długo (do 23 roku życia) byłam dla płci przeciwnej przeźroczysta. W szkole, na uczelni, na zajęciach językowych, w harcerstwie, na ulicy i w klubie (w klubie zwacały na mnie uwagę tylko kompletne namoły, które zwróciły by uwagę i na miotłę w sukience). Nie istniałam po prostu jako materiał na dziewczynę. I w zasadzie dopiero jak machnęłam ręką na związki (ale tak szczerze i z przekonaniem, a nie na pokaz i z rozżalenia) i zaczęłam rozważać życię w pojedynkę, to się jacyś chłopcy zaczęli wokół mnie kręcić - ale wciąż niemrawo i nie w moim typie. Ale trochę mi to pewności siebie dodało i w końcu mi się poszczęściło. I dopiero jak już byłam w związku, to tak naprawdę zrozumiałam, co było problemem przez te wszystkie lata - desperacja i kompleksy, duet, który każdego odstraszy niezawodnie. Mnie się wydawało, że dobrze je skrywam, ale "wydawało się" jest tu kluczowe - bo to zawsze z człowieka wypływa, choćby sobie z tego nie zdawał sprawy. Zresztą ze mnie wciąż to po trochu wyciekało przy obecnym facecie, ale na tyle niewiele, że jakoś przez to przebrnęliśmy, choć początkowo to było spore utrudnienie. Także mnie się moje odstraszacze udało wyłączyć nie do końca świadomie, ale jestem pewna, że jak ktoś za wczasu zdiagnozuje swój problem, to może to zrobić zupełnie świadomie. A reszta to już jest moim zdaniem łut szczęścia - żadna zasługa, żadna nagroda, żaden talent i może jedynie odrobina umiejętnego tworzenia możliwie najlepszych okoliczności.

17

Odp: Samotność

W kwestii nastawienia w życiu i oczekiwań od życia. Może trochę wcześnie jak na faceta, ale mniej więcej od piętnastego roku życia chciałem się ożenić, mieć co najmniej dwoje dzieci i w tym upatrywałem swoje szczeście.

Spotkałem, jak sądziłem, miłość swojego życia, chodziłem za nią, dbałem starałem się, mało z siebie nie wylazłem. Najpierw zryła mi beret, potem tak kopnęła w d..ę, że w powietrzu o mało nie zdechłem z głodu.

Kolejna dziewczyna to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Nasza znajomość zaczęła się od tego, że na imprezie byliśmy najtrzeźwiejsi i zostaliśmy sami na polu boju. Więc, chcąc nie chcąc, zaczęliśmy rozmawiać. Ja nie byłem w jej typie, ona w moim też nie za bardzo. ale skoro fajnie się z nią gadało, to tak gadaliśmy sobie co jakiś czas, potem codziennie, potem... Od 28 lat jest moją żoną.

Gdybym wtedy się spinał na związek, gdybym koniecznie szukał dziewczyny na zonę, to nic by z tego nie było. Ona nie ten typ, a ja... No cóż, nigdy nie byłem geniuszem bajery. Ale poznałem fajnego człowieka, potem przekonałem się że słowo fajna to ledwie echo jej wspaniałego charakteru, a może naszego pokrewieństwa dusz. Do tego sama, nb osoba tak nieśmiała, że na ulicy nie zapyta się o drogę, powiedziała mi że mnie kocha. Poznaliśmy się w maju, w lipcu następnego roku byliśmy po ślubie. Zanim to nastąpiło, przez miesiąć zanudzałem ją żebraniem żeby mnie zechciała. Z czasem dała mi cudowne dzieci.
Nie twierdzę, że wszystko należy zostawić ślepemu losowi. Oczywiście, że losowi należy nieco pomóc. Wiem że moje opinie i rady mogą być czasem nietrafione, bo moje doświadczenia pochodzą z mojego życia i ew. obserwacji znajomych, do tego dla większości forumowiczów i forumowiczek są delikatnie mówiąc, antyczne. Ale jestem zdania, że podstawą dobrego związku jest wybranie osoby z którą możemy żyć w przyjaźni. Bo wielkie uniesienia wystarczają nam na krótko. Rok, dwa, pięć. W skali długości naszego życia to jest nic. Natomiast pozostaje przyjaźń, wzajemne zaufanie, chęć rozmowy.
Jestem zmuszony mieszkać daleko od mojej żony. Nie wyobrażam sobie dnia bez rozmowy z moim jedynym prawdziwym przyjacielem. Czasem mam dni, że mam doła. Rozmowa koi nerwy. Moja żona ma nerwową pracę. Lubię nawet te rozmowy, kiedy wyrzuca mi do słuchawki całą swą złość, całą nienawiść do tej sytuacji, kiedy musi się męczyć, kiedy sama świadomość, że rano musi wstać do pracy powoduje u niej migrenę. Lubię, bo mimo słów które wypowiada, jej głos mnie uspokaja i daje mi siłę żeby iść dalej.

Ale trochę to jest tak, że czego szukamy, to znajdujemy. Kobieta szuka namiętnych uniesień, faceta który zawróci jej w głowie, obudzi motyle w brzuchu itd. No i znajduje takiego, ale często to wytrawny gracz, który ją wykorzysta. Mężczyzna szuka kobiety na kochankę, ale okazuje się że to nie jego liga. Co z tego że jest piękna, namiętna i wszyscy mu jej zazdroszczą, skoro ona się nim znudzi po krótkim romansie.

Ja szukałem kogoś do pogadania. Wolałem kobietę tylko dlatego, że kobiety są mądrzejsze i mniej piją, więc łatwiej z nimi utrzymać kontakt. I dopiero jak zobaczyłem że chcę z nią przegadać całe życie, to zaczęło mi zależeć na związku. Trochę szczęścia, bo zanim zaczęło nam zależeć, to pierwsze lody były przełamane i nieśmiałość mieliśmy już za sobą, a trochę wyrachowanie, bo gdyby jej charakter nie odpowiadał mi tak bardzo, to nigdy bym nie kontynuował tej znajomości.

Podsumowując te moje nudnawe wywody. Powtarzam, że podstawą poznania kogoś z kim spędzimy życie jest otwarcie się na drugiego człowieka. Małżonkowie są jak dwie połówki jednego jabłka. Dlatego dobrze żeby, nie bacząc na wygląd, czy uczucia, poszukać osoby z którą jest nam dobrze. Tak zwyczajnie, bez spinki. Postarać się znaleźć diament i dopiero potem wydobyć z niego brylant. Jak ktoś szlifuje każdy kamień w poszukiwaniu brylantów, to całe życie spędzi z tłuczniem.

18 Ostatnio edytowany przez AdLib (2017-02-14 07:46:26)

Odp: Samotność

Słowem wstępu chciałem ci troll pogratulować i życzyć wielu lat szczęścia z żoną ! big_smile

Zobacz przy okazji, ile ty miałeś lat wtedy, a ile ja mam teraz. A czas biegnie nieubłaganie... sad


troll napisał/a:

Gdybym wtedy się spinał na związek, gdybym koniecznie szukał dziewczyny na zonę

Ok, w pełni się zgadzam - ja też nie szukam żony smile
Szukam partnerki. Żeby móc robić z nią to, co robię samemu, ale w parze. W sumie to we czwórkę wink tongue

troll napisał/a:

Zanim to nastąpiło, przez miesiąć zanudzałem ją żebraniem żeby mnie zechciała. Z czasem dała mi cudowne dzieci.

Heh, ale zobacz, kobiety przecież nie trawią takiego zachowania, bo to niemęskie. big_smile

To jest, jak to ładnie się po anglijsku określa postawa needy i clingy. smile

Nawet tutaj na forum Netkobiet, na wieść o takim zachowaniu faceta wszystkie rady Pań wskazują by "uciekać, gdzie pieprz rośnie, a psy d***mi szczekają". tongue

troll napisał/a:

Nie twierdzę, że wszystko należy zostawić ślepemu losowi. Oczywiście, że losowi należy nieco pomóc.

No właśnie to staram się robić wychodząc na szybkie randki, próbując swoich sił na portalach randkowych etc. Niedługo zacznę chyba aktywnie zaczepiać na ulicy, bo brak efektów staje się już przytłaczający.

Co więcej można robić ? Czekać ?

To tak, jakbym powiedział, że chce być bogaty ! Pieniądze same przyjdą. Teraz czekamy wink

Albo, że w ramach powyższego zacznę rozglądać się za lepszą pracą. Ale nie za często. Tak raz na miesiąc...

troll napisał/a:

Ale trochę to jest tak, że czego szukamy, to znajdujemy. Kobieta szuka namiętnych uniesień, faceta który zawróci jej w głowie, obudzi motyle w brzuchu itd. No i znajduje takiego, ale często to wytrawny gracz, który ją wykorzysta.

Tylko, że w przypadku ludzi takich jak ja (nie chcąc oczywiście rzucać żadnych oskarżeń big_smile) to właśnie reakcje kobiet są przyczyną tego, że z normalnego faceta robi się gracz.

Z braku jakichkolwiek pozytywnych efektów człowiek zaczyna się zastanawiać, co robi źle. Potem stara się to zmieniać. Żeby sprawdzić, czy działa, to musi wprowadzać to w życie, czyli brzydko mówiąc - ćwiczyć.

I tak to się właśnie kończy...

troll napisał/a:

I dopiero jak zobaczyłem że chcę z nią przegadać całe życie, to zaczęło mi zależeć na związku. Trochę szczęścia, bo zanim zaczęło nam zależeć, to pierwsze lody były przełamane i nieśmiałość mieliśmy już za sobą, a trochę wyrachowanie, bo gdyby jej charakter nie odpowiadał mi tak bardzo, to nigdy bym nie kontynuował tej znajomości.

Niestety, nigdy nie miałem okazji poznać kobiety, jaką opisujesz. smile

Zazdroszczę niezmiernie. big_smile

troll napisał/a:

Postarać się znaleźć diament

Troll, żeby te diamenty leżały na chodnikach, jak to ładnie piszą... tongue

Ja naprawdę nie szukam jakieś objawionego cudu. wink

19

Odp: Samotność

AdLib, moze to tak wygladalo, ale nie bylo moim zamiarem epatowanie moim szczesciem, bo osob szczesliwie zyjacych ze soba masz pewnie w otoczeniu sporo.
Nie chcialem tez oglosic mojego sposobu na zdobycie kobiety jako jedynego slusznego.
Chcialem natomiast zwrocic twoja uwage na fakt ze jesli szukasz kogos na stale to nalezy sie rozejrzec za osoba z ktora jest ci dobrze bez tych wszystkich milosci, seksow i calej tej kolomyi. Pewnie ze poznajac moja zone bylem mlodszy i mowiac najtrywialniej “towar byl mniej przebrany“. Ale, jesli nie pracujesz na budowie albo nie jestes informatykiem, to masz w otoczeniu sporo kobiet. Czesc z nich jest zapewne wolna. Sprobuj znalezc kogos z kim jest ci po prostu fajnie. Madrego czlowieka z ktorym dobrze ci sie gada. Moze mi jest latwiej, ale jakos zawsze w pracy, w szkole, na studiach, bylem lubiany przez kobiety. Moze nie te najpiekniejsze, bo dochodzila do glosu spina pt taka fajna laska, jak ja poderwac, albo jak jej nie patrzec w dekolt. Ale lubie sluchac, a kobiety lubia mowic. Wiec pozwalam im sie wygadac co jakis czas wtracajac cos na temat. Nie szukam partnerki, wiec ich nie podrywam, ale z nimi rozmawiam. I kilka razy byly sytuacje kiedy musialem konczyc znajomosc, bo juz rozmowa im nie wystarczala. A zaproszenie na kawe do samotnej kobiety, to nie dla mnie. Ja widze w nich czlowieka. Owszem, zauwazam roznice anatomiczne, widze roznice w charakterze, ale nie one mnie ku nim ciagna. Statystycznie kobieta w Polsce jest lepiej wyksztalcona, wiec ma wiecej od nas do powiedzenia. I ma ta zalete, ze nie pitoli o Legii, nie smeci o samochodach czy motorach. Kobiety maja zycie intelektualne i duchowe. Duzo czytaja, wiec sila rzeczy wiecej wiedza. Milo sie tego slucha.
O tym chcialem ci powiedziec. Poznaj czlowieka. Poznaj ich kilku, kilkunastu. Nie skreslaj ich ze wzgledu na lekka tusze, troche krzywe nogi, czy, no nie wiem, krzywy nos. Oczywiscie ze facet jest wzrokowcem i widzi te wady. Moja zona nie jest doskonala. Trzy szybkie ciaze dodaly swoje. Bywalo miedzy nami roznie. Od nienawisci, do szalonej milosci, ale fakt ze oprocz milosci byla miedzy nami przyjazn bardzo pomagal nam isc do przodu.

20

Odp: Samotność
troll napisał/a:

AdLib, moze to tak wygladalo, ale nie bylo moim zamiarem epatowanie moim szczesciem, bo osob szczesliwie zyjacych ze soba masz pewnie w otoczeniu sporo.

Hej troll, nie chodziło absolutnie o epatowanie, po prostu jak czytam o czyimś udanym związku, to mimowolnie na mojej twarzy pojawia się uśmiech i myśl "żeby im się zawsze dobrze układało". smile

troll napisał/a:

Nie chcialem tez oglosic mojego sposobu na zdobycie kobiety jako jedynego slusznego.

Crap.

*Kilkoma zamaszystymi ruchami wykreśla z zeszytu, w którym zapisuje porady randkowe, sposób podsunięty przez trolla*

tongue

troll napisał/a:

Chcialem natomiast zwrocic twoja uwage na fakt ze jesli szukasz kogos na stale to nalezy sie rozejrzec za osoba z ktora jest ci dobrze bez tych wszystkich milosci, seksow i calej tej kolomyi.

Szukam takiej białogłowy już od jakichś 8-10 lat. Niestety wcześniej byłem chorobliwie nieśmiały i wiele okazji po prostu przeszło mi koło nosa. Teraz znacznie mi się poprawiło, wziąłem się za siebie, zacząłem czytać książki o komunikacji międzyludzkiej itp. i oglądać materiały o podobnej tematyce na Youtubie.

W tym różne Grzywocze, Marchele i Żubery, RSD Toddy, Oweny i inne. tongue

Efekt nie przekroczył moich najśmielszych oczekiwań, ale jest zauważalny. Przynajmniej ja go zauważam. big_smile

Oczywiście, nie stałem się nagle jakimś guru networkingu, nie łapię automatycznego rapportu z każdym, bo moja osobowość się nie zmieniła. Jestem i zawsze będę z natury samotnikiem. Introwertykiem. Nauczyłem się za to po prostu podchodzić i rozmawiać, niezależnie od tego, czy usłyszę miłe słowa, czy obelgę. tongue

troll napisał/a:

Pewnie ze poznajac moja zone bylem mlodszy i mowiac najtrywialniej “towar byl mniej przebrany“.

Od dawna się nad tym zastanawiam.
Czasem nachodzą mnie myśli, że może osoby, których szukam już dawno są szczęśliwe w związkach, a ja do końca życia będę sam... tongue

troll napisał/a:

Ale, jesli nie pracujesz na budowie albo nie jestes informatykiem, to masz w otoczeniu sporo kobiet. Czesc z nich jest zapewne wolna.

Pracuję w urzędzie państwowym. Przejadam nasze podatki. big_smile
Średnia wieku to 40+ lat. Ludzi 25-35 jest mało.
Kobiety samotne są. Znam przynajmniej kilkanaście. Każda z nich to, z mojego subiektywnego punktu widzenia, materiał na związek co najmniej toksyczny. Mama, siostra, seriale, pies, kot. Część z nich regularnie się z kimś spotyka, w tym z sieci. Potem smuty, że każdy nie taki:
- bo absorbujący i nie mam czasu do mamy chodzić,
- bo zarabia więcej/mniej niż ja,
- bo mieszka daleko,
- bo nie lubi mojego psa,

bo bo bo bo bo....

I potem, jak jestem na szybkich randkach i patrzę na te kobiety, to od razu w myślach włącza mi się, że każda z nich ma taki monolog w głowie. Gotowe powody, żeby samej sobie udowodnić, że to na pewno nie jest ten. Ale spotkam się z nim jeszcze raz, pokażę, jak znudzona jestem jego osobą. Niech sam się zrazi. Będę miała kolejny dowód na to, że spotykam samych niezainteresowanych. smile

O lol big_smile

troll napisał/a:

Ale lubie sluchac, a kobiety lubia mowic. Wiec pozwalam im sie wygadac co jakis czas wtracajac cos na temat. Nie szukam partnerki, wiec ich nie podrywam, ale z nimi rozmawiam.

troll napisał/a:

Statystycznie kobieta w Polsce jest lepiej wyksztalcona, wiec ma wiecej od nas do powiedzenia.

troll napisał/a:

Kobiety maja zycie intelektualne i duchowe. Duzo czytaja, wiec sila rzeczy wiecej wiedza.

troll, ja może mam po prostu pecha, ale spotykam kobiety nieposiadające, lub posiadające i ukrywające te cechy. Nie zrozum mnie źle - nie krytykuję ogółu kobiet, nie generalizuję, ale te, które spotykam na randkach, mają albo mało do powiedzenia o tych sprawach, albo sam nie wiem co...

Jestem, jak bardzo słusznie podsumowała moderatorka Anemonne w innym wątku, nerdem. Ciężkim nerdem. Obsesyjnie ciężkim nerdem. big_smile

troll napisał/a:

Poznaj ich kilku, kilkunastu. Nie skreslaj ich ze wzgledu na lekka tusze, troche krzywe nogi, czy, no nie wiem, krzywy nos. Oczywiscie ze facet jest wzrokowcem i widzi te wady.

Nie skreślam ludzi jako znajomych. smile
Czy skreślam kobiety, jako potencjalne partnerki ? W zasadzie TYLKO w dwóch sytuacjach. Od jednej jestem w stanie zrobić wyjątek, jeżeli spotkam kogoś takiego, z kim poczuję prawdziwą więź. Z drugą byłby duży problem, ale nie potrafię tego przesądzić "na sucho".
Jakby nie było, nie poznałem nigdy kogoś, dla kogo musiałbym podejmować decyzję w ww. kwestiach. tongue

21

Odp: Samotność
AdLib napisał/a:

Zapytam cię Tajemnicza75 niedyskretnie, w ilu ty byłaś związkach i ile lat miałaś, jak trwał pierwszy poważniejszy ?

Nie pamietam ile związków bo to dawno temu było wink . Nie wiem nawet czy związkiem mogę nazwać kilkutygodniowe chodzenie. Od ponad 20 lat jestem w związku.

22

Odp: Samotność
tajemnicza75 napisał/a:

Od ponad 20 lat jestem w związku.

Szczęściara. big_smile

To nie czytaj moich postów, bo one są podszyte nutą zazdrości wobec takich ludzi, jak ty. tongue

A gdzie się poznaliście ze swoim lubym, jeżeli mogę spytać ?

23

Odp: Samotność
AdLib napisał/a:

Szczęściara. big_smile

To nie czytaj moich postów, bo one są podszyte nutą zazdrości wobec takich ludzi, jak ty. tongue

A gdzie się poznaliście ze swoim lubym, jeżeli mogę spytać ?

Hehe, nie wydajesz się zawistny, więc Twoja zazdrość nie jest złośliwa smile .

Dałam ogłoszenie w gazecie (nie było komputerów), że szukam partnera na bal sylwestrowy. To miał być tylko 1 bal i do widzenia, chciałam się natańczyć. Aby nie przedłużać historii: w rezultacie na bal nie poszłam wcale, kandydatów było dużo i zrezygnowałam już z każdego, gdy po dłuższym czasie przyszedł list z jakiejś wiochy. Na zdjęciu przystojny nawet chłopak. Spotkaliśmy się. Był ubrany dość wieśniaczo wink , milczący, siedział jak mruk. Czyli wrażenie nieciekawe wink . Moje koleżanki śmiały się, że daję mu drugą szansę i skończę tak, że chajtnę się, zaciągnie mnie do pługa, narobi mi 10 dzieci, będzie pił i bił... . Miały takie zdanie, bo był ze wsi, nie miał ładnego auta, modnych ciuchów i eleganckiego stylu. Do tej pory daję ludziom drugą szansę, bo warto wink .
**********
Moze ktoś uzna to za bzdury. Napisze o tym, bo mądry z Ciebie facet, tylko zagubiony nieco.
Już na 3-cim spotkaniu wiedziałam, że to jest ten, z którym spędzę resztę życia. Średnio mi to pasowało, bo to nie był ten wymarzony z bajki wink .... ale tak czułam, byłam pewna. Skąd się to przeczucie wzięło(?) nie wiem. Moze z mojej własnej silnej wiary, że znajdę porządnego człowieka -niekoniecznie teraz, bo akurat wtedy nie szukałam nikogo na stałe- ale w przyszłości. Moze z pragnienia, by był pracowity, niepijący, niećpający i mnie kochał. Nie miałam marzeń co do urody, wyglądu, majątku... byle miał te najważniejsze cechy i w sumie miał. Po co Ci o tym pisze(?), bo może miałeś takie przeczucie kiedyś, ale z jakiegoś powodu nie posłuchałeś go? Moze będziesz miał, a wtedy nie poddawaj się choćby się wydawało, że z tego nic nie będzie.
Wierz w to, ze znajdziesz, tylko nie w formie marzeń "jakby fajnie było", tylko autentycznie czuj to. W tej chwili bardziej skupiasz się na tym czego nie masz. Nie mam rodziny, nie mogę znaleźć kobiety, inni mają lepiej-prawda, że tak jest? A ile razy dziennie cieszysz się, że wkrótce spotkasz tę osobę? Ile razy dziennie dziękujesz za szczęście jakim jest ta osoba? Dlatego wcześniej podałam cytaty mówiące, że przyciągasz to o czym myślisz i w  jaki sposób myślisz.
Uwierz.... wiara czyni cuda big_smile .

Wiem, że bardzo pragniesz mieć rodzinę, ale wszystko na niebie i ziemi wskazuje, że nie ma co robić ciśnienia, wywierać na siebie presji, bo przynosi to odwrotny skutek. Tak jest w każdej dziedzinie życia. Podać przykłady?
1. klientka starała sie 20 lat o dziecko i niby byli oboje zdrowi a dzieci brak. Gdy ok. 40-tki się pogodziła z faktem nieposiadania dzieci, wyluzowała się, przestała szukać przyczyn, sposobów... zaszła w ciążę.
2. wiem, ze mam coś pilnego i ważnego zrobić i spinam się, bo to wyjątkowi klienci i nie wolno mi błędu popełnić... zawsze jakiś zrobię wink . Gdy mam to w nosie i uznam, że co ma być to będzie, ze to nie koniec świata... wszystko wychodzi perfekcyjnie.
3. Gdy robię ciasta na wyjątkową okazję, albo na zamówienie i wiem, ze nie mogę spieprzyć... najczęściej coś nie wychodzi.

Mogłabym więcej wypisać, ale po co... sam takowe na pewno znasz ze swojego życia. Pokora i wiara -to nie są słowa tylko odnoszące się do religii. Stosujmy je w życiu w rożnych dziedzinach. Uspokoić się, przyjąć fakt jakim jest, żyć najpiękniej jak się umie, być otwartym na różne sytuacje i nieustannie wierzyć (nie mylić z nadzieją).

24

Odp: Samotność

Miałam to samo co ty- zawsze potrzeba faceta bo tak to nie potrafilam funkcjonować, i zrozumiałam, ze to przez to, ze zawsze brakowało mi ojca, bo zawsze był tak, że go nie było- egoista, piotruś pan, 40 ilos letnie dziecko nie glowa rodziny, tylko w stabilnym zwiazku funcjonuje normalnie- może też potrzebujesz faceta ktory jest niczym glowa rodziny, czujesz wsparcie, prawdziwa milosc? Ja tylko wtedy mam harmonię

25

Odp: Samotność

Gutowski> ale mąż nie zastąpi ojca- nigdy!!! Tak samo jak żona-matki. Z tym się trzeba pogodzić. Jeśli ktoś szuka uczuć ojcowskich, nie może oczekiwać ich od męża/chłopaka. Rodzą się z tego tylko rozczarowania. Natomiast prawdziwą miłość i poczucie bezpieczeństwa trzeba mieć w związku niezależnie, czy ktoś miał dobre relacje z rodzicem-czy nie.

26

Odp: Samotność

Mi chodzi o to, że związałam się z osobą która ma wszystkie cechy których nie miał mój ojciec, a powinien mieć. I wiążąc się zapełniłam tę pustkę, bo stąd brało się to parcie na facetów i związek. Zrozumiałam to jak w końcu związałam się z osobą, która ma to wszystko, czego mi brakowało- i mam stabilność w życiu i szczęście, zresztą to mój najdłuższy związek. Ojca samego w sobie nie potrzebuję i nie utrzymuje z nim zbytnio kontaktu. Jeśli komuś po prostu brakuje ojca w sensie konkretną osobę to wiadomo- żaden mężczyzna nie pomoże. Mi chodziło po prostu o prawdziwego mężczyznę u boku, bo w dzieciństwie nie miałam takiego bezpieczeństwa, mimo, że ojciec mieszkał z nami. To jest ta różnica

27

Odp: Samotność

Czasami nawet mając męża, można być samotnym.  Druga osoba nie może być odpowiedzialna za twoje szczęście. Musisz je odnaleźć w samej sobie.

Posty [ 27 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Samotność

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024