Witam.
Czy ktoś z was miał kiedyś taką sytuację, że kobieta która na początku odrzuca mężczyznę, a ten pomimo tego się nie poddawał i walczył o nią w końcu uległa i stworzyli udany związek.
Pytanie zarówno do kobiet jak i mężczyzn.
To zależy o jak bardzo udany pytasz
Mój partner starał się o mnie 2 lata i dopiero po tym czasie odwzajemniłam jego uczucie. Byliśmy razem 12 lat - dopóki sobie doopeczki na boku nie znalazł.
Czyli mam jeden przykład, że jest możliwe aby dopiero po czasie rozkochać w sobie kobietę.
Fajnie jakby ktoś jeszcze się wypowiedział.
4 2017-02-01 09:09:58 Ostatnio edytowany przez verdad (2017-02-01 09:12:20)
Tak.Moja kolezanka ze studiow.
On taki nijaki, pryszczaty, grube okulary.Ona rozchwytywany plec przeciwna.Taka ksiezniczka.On chodzil, chodzil, az wychodzil.Pobrali sie.
Po paru latach dowiedzialam sie, ze on zginal w wypadku samochodowym.A ona ciagle jest sama.Mowi, ze jedna milosc w zyciu miala i nikogo innego nie chce.
A zdradz nam, dlugo sie o nia starasz ? Ma kogos ? Jak Cie traktuje ?
To zależy, jaki stosunek ma do tego dziewczyna. Ja miałam taki przypadek, że chłopak za mną chodził, a ja nie byłam nim zainteresowana w sensie partnera. Lubiłam go itd, ale nic więcej. Moja koleżanka doradziła mu, żeby dał mi czas i jeszcze się starał, a mnie to doprowadzało do szału. Powiedziałam mu, że nie a on uparcie za mna łaził, był natrętny i nachalny ( tak to odbierałam ). W końcu tak bardzo mnie tym wkurzał, że nie mogłam na niego patrzeć.
Zatem to wszystko zależy od dziewczyny. Jeśli jest stanowcza i wie czego chce, to takim "staraniem się" możesz osiagnąć odwrotny rezultat.
To zależy, jaki stosunek ma do tego dziewczyna. Ja miałam taki przypadek, że chłopak za mną chodził, a ja nie byłam nim zainteresowana w sensie partnera. Lubiłam go itd, ale nic więcej. Moja koleżanka doradziła mu, żeby dał mi czas i jeszcze się starał, a mnie to doprowadzało do szału. Powiedziałam mu, że nie a on uparcie za mna łaził, był natrętny i nachalny ( tak to odbierałam ). W końcu tak bardzo mnie tym wkurzał, że nie mogłam na niego patrzeć.
Zatem to wszystko zależy od dziewczyny. Jeśli jest stanowcza i wie czego chce, to takim "staraniem się" możesz osiagnąć odwrotny rezultat.
No właśnie tego najbardziej się obawiam.
Staram się już o nią kilka miesięcy.
Powtarza że nic z tego nie będzie, ale jakoś zdecydowanych reakcji z jej strony nie ma.
Ciężko mi ją rozgryźć, czy to jest osoba o którą trzeba powalczyć, czy rzeczywiście nic z tego nie będzie, a ona jest tylko zbyt miła aby kazać mi spadać.
Wiem że ma do mnie pewne uprzedzenia, dlatego chcę aby mnie lepiej poznała i sama się do mnie przekonała.
Gdybym tylko wiedział co ona naprawdę o mnie myśli, to wszystko byłoby łatwiejsze.
Ja swoim obecnym też początkowo nie byłam zainteresowana, pochlebiało mi jego zainteresowanie, to, że zawsze miał czas ze mną porozmawiać, ale nie był natrętny. Proponował każde następne spotkanie, aż któregoś dnia ja je zaproponowałam, zaczęłam dostrzegać jego niesamowicie dobre cechy. Gdy zmienił lekko uczesanie i się ogolił doszłam do wniosku, że jest przystojny, a gdy zgubi z 10 kg będzie bardzo przystojny.
Dziś jestem szczęśliwa. Robimy remont, planujemy wesele, mamy psa. Nie zamieniłabym go na żadną inną miłość: nawet, na żadną "wielką" sprzed lat.
A mnie to zawsze zastanawiało... skoro to są takie niesamowicie dobre cechy, to się powinno je od razu zauważać - a nie dopiero po paru latach
Bo jak widzę, że ktoś jest dobrym człowiekiem, to w sumie widzę to od razu - ale to nie znaczy też, że od razu muszę z takim człowiekiem się związać.
A mnie to zawsze zastanawiało... skoro to są takie niesamowicie dobre cechy, to się powinno je od razu zauważać - a nie dopiero po paru latach
![]()
Bo jak widzę, że ktoś jest dobrym człowiekiem, to w sumie widzę to od razu - ale to nie znaczy też, że od razu muszę z takim człowiekiem się związać.
Racja, mi to zajęło jakieś 2 miesiące ;D
10 2017-02-01 11:04:21 Ostatnio edytowany przez _v_ (2017-02-01 11:04:28)
dwa miesiące to jeszcze ok
Czyli próbować zawsze warto.
Szkoda tylko że granica między adorowaniem a natrętctwem jest taka cieńka i każda kobieta ma ją w innym miejscu.
Ale lepiej żałować że się spróbowało niż że się nie spróbowało.
koni napisał/a:To zależy, jaki stosunek ma do tego dziewczyna. Ja miałam taki przypadek, że chłopak za mną chodził, a ja nie byłam nim zainteresowana w sensie partnera. Lubiłam go itd, ale nic więcej. Moja koleżanka doradziła mu, żeby dał mi czas i jeszcze się starał, a mnie to doprowadzało do szału. Powiedziałam mu, że nie a on uparcie za mna łaził, był natrętny i nachalny ( tak to odbierałam ). W końcu tak bardzo mnie tym wkurzał, że nie mogłam na niego patrzeć.
Zatem to wszystko zależy od dziewczyny. Jeśli jest stanowcza i wie czego chce, to takim "staraniem się" możesz osiagnąć odwrotny rezultat.No właśnie tego najbardziej się obawiam.
Staram się już o nią kilka miesięcy.
Powtarza że nic z tego nie będzie, ale jakoś zdecydowanych reakcji z jej strony nie ma.
Ciężko mi ją rozgryźć, czy to jest osoba o którą trzeba powalczyć, czy rzeczywiście nic z tego nie będzie, a ona jest tylko zbyt miła aby kazać mi spadać.
Wiem że ma do mnie pewne uprzedzenia, dlatego chcę aby mnie lepiej poznała i sama się do mnie przekonała.
Gdybym tylko wiedział co ona naprawdę o mnie myśli, to wszystko byłoby łatwiejsze.
Ale jakiej zdecydowanej reakcji oczekujesz? Powiedziała że nie, starałeś się, nie wyszło, to po co jeszcze więcej czasu tracić?
Ona zapewne Cię zaszufladkowała jako przyjaciela i tego się trzyma. Wyjście z friendzonu jest baaaaardzo trudne, ale nie jest niemożliwe. Pytanie czy nie lepiej czas i starania nie zainwestować w kogoś, kto odwzajemni Twoje zainteresowanie.
Zależy. Jeżeli mężczyzna się stara zaciesnić relacje, a kobieta nie jest na poczatku zainteresowana, ale jest on dla niej neutralny, nie odrazajcy , nie namolny, to może w niektórych przypadkach przerodzić się w coś więcej jeśli ona go bardziej pozna.
Jeśli budzi w niej odraze, no wiecie na sama myśl o jakimkolwiek kontakcie fizycznym robi się jej słabo, jeśli jest nachalny, męczący i taka męczybula to nic z tego nie będzie, bo ona patrzeć na niego nie będzie mogła. Trzeba wyczuć sytuację.
14 2017-02-02 11:11:33 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2017-02-02 11:13:24)
A ja uwazam ze takie "wychodzenie" sobie czyjegos zainteresowania jest slabe i zawsze sie predzej czy pozniej zle konczy. Ja nie mowie o sytuacji gdy dwoje znajomych z czasem dojrzewa do tego ze znacza dla siebie wiecej niz znajomi bo to inna bajka. Jesli jednak jedna strona caly czas wysyla czytelne sygnaly zainteresowania a druga nie odwzajemnia to nic dobrego to nie wrozy. W przypadku Autora watku pachnie mi to raczej brakiem asertywnosci dziewczyny by konkretnie go splawic albo trzymaniem go w rezerwie na wypadek gdyby ktos lepszy sie nie trafil. Jesli tak bedzie, w sensie nie pojawi sie lepszy egzemplarz, to wtedy moze sie okazac ze w sumie to jest nieglupi, niebrzydki, jak sie go inaczej ubierze i uczesze to nawet dosc przystojny. To wszystko bedzie sie jakos trzymalo kupy do momentu az nie pozna kiedys takiego goscia z ktorym od razu wszystko"zagra" i bedzie dramat bo tu zwiazek, plany ale jednak chemii to tu nie bylo nigdy a tam facet marzen.
Feniks, właśnie o coś takiego mi chodziło.
Jak jest znajomość taka neutralna, to z czasem może powstać zainteresowanie i przerodzić się w bliższa relacje.
A jak od początku cały czas ona jest nie zainteresowana to takie wychodzenie ssobie tylko ja zniecheci coraz bardziej.
http://polki.pl/po-godzinach/z-zycia-wz … tykul.html
Wychodzić to mozna wszystko, nawet ślub. Ale potem i tak wszystko za przeproszeniem jebnie. Warto przeczytać. Samo życie.
[ jakoś zdecydowanych reakcji z jej strony nie ma.
A jaką reakcję uznałbyś za zdecydowaną?
Może ma akurat taki temperament, że jej ciągłe powtarzanie "nic z tego" jest taką zdecydowaną reakcją. Może nie chce być nieprzyjemna? A Ty z kolei taką nieprzyjemną, niegrzeczną reakcję uznałbyś za zdecydowaną? Pomyśl.
Ja osobiście nie wierzę w takie "chodził chodził i wychodził". Nawet jeśli zadziała, to na krótko. Będzie jej pochlebiało, że tak się starasz i łaskawie się zdecyduje, a potem pozna kogoś, kto jej się naprawdę spodoba i on nie będzie musiał sobie wychadzać.
Znałam taką sytuację. Stworzyli niby poważny związek, ale strona, która później się zaangażowała zawsze kochała mniej, więc i tak się rozpadło.
Mówiła mi że nie chce abym się do niej bardziej zbliżał, bo wtedy ona zaczełaby się w to angażować a tego nie chce.
Tutaj chyba nie chodzi o to że ja jej się nie podobam, tylko ma uprzedzenia do facetów i ciężko jej komuś zaufać.
Jest sama od kilku lat i mówi że chyba się do tego przyzwyczaiła, a ja chcę aby zobaczyła że są na tym świecie porządni faceci.
Mówiła mi że nie chce abym się do niej bardziej zbliżał, bo wtedy ona zaczełaby się w to angażować a tego nie chce.
Tutaj chyba nie chodzi o to że ja jej się nie podobam, tylko ma uprzedzenia do facetów i ciężko jej komuś zaufać.
Jest sama od kilku lat i mówi że chyba się do tego przyzwyczaiła, a ja chcę aby zobaczyła że są na tym świecie porządni faceci.
Jesli tak, to na rozum ona nie chce się w to angażować, z jakiś swoich powodów.
Sądzisz, że jakbyś się jej podobał, jakby marzyła o spotkaniach z tobą, o telefonach o częstym kontakcie, to dlaczego chciałby się nie angażować? No chyba, że ma męża.
Jak pisałem, jest wolna od kilku lat.
Ogólnie odrzuca wszystkich facetów z jakichś swoich powodów i nikomu nie pozwala się bardziej zbliżyć.
Ale że jest to naprawdę bardzo wartościowa kobieta, to nie chcę jej tak łatwo odpuścić, za bardzo mi na niej zależy.
Dlatego pytałem, czy kobieta może zmienić swoje podejście do związku z mężczyzną mimo początkowego bycia na nie.
Wiem że nikt nie wie jakie ma powody i ciężko będzie powiedzieć czy mi się uda czy nie, dlatego chciałem się dowiedzieć czy ktoś miał podobny przypadek.
Czy kobieta obawiająca się porzucenia, obawiająca się tego że może skrzywdzić drugą osobę, może świadomie zrezygnować z próby stworzenia czegoś więcej?
Ot, kolejny człowiek, który słysząc pod swoim adresem "Nie", mówi, ze nie chce jej odpuścić. Kolejny, który "kochając" drugą osobę ma za nic to, co ona do niego mówi.
Moja koleżanka była kiedyś w podobnej sytuacji, co opisywana kobieta. Udało jej się przemówić do rozumu takiemu, który wiedział lepiej od niej, dopiero po zgłoszeniu sprawy o stalking.
Ot, kolejny człowiek, który słysząc pod swoim adresem "Nie", mówi, ze nie chce jej odpuścić. Kolejny, który "kochając" drugą osobę ma za nic to, co ona do niego mówi.
Moja koleżanka była kiedyś w podobnej sytuacji, co opisywana kobieta. Udało jej się przemówić do rozumu takiemu, który wiedział lepiej od niej, dopiero po zgłoszeniu sprawy o stalking.
Może przypadek Twojej koleżanki był inny, nie można uogólniać.
Może są kobiety które zanim komuś na tyle zaufają aby z nim być potrzebują więcej czasu.
Może skrzywdzona kobieta nie chce wchodzić w bliższe relacje z każdym kto jej powie kilka miłych słów, dlatego jest nastawiona na nie.
Może kobieta chce poczuć że ktoś o nią walczy, że komuś na niej bardziej zależy.
Dużo tego może, więc dzięki za zainteresowanie, a ja sam zobaczę jak się sytuacja rozwinie.
nie znaczy nie
koniec i kropka
jak miala co innego na myśli to trudno - jej strata
Upss! Znowu okazało się, iż autor oczekuje jedynie potwierdzenia swojego sposobu myślenia i zachowania.
Mój był sobie mnie tak "wychodził". Przez rok byliśmy kolegami, a ja międzyczasie miałam jakieś tam relację. Urwałam kontakt Potem z tamtym mi nie wyszło. Napisałam do tego byłego. Kontakt odnowiliśmy. Zaczęliśmy być razem. Po dwóch latach się rozstaliśmy, ja odeszłam. Myślę, że z mojej strony to nie była miłość tylko strach przed samotnością. Wiadomo uczucia do niego miałam, ale nigdy to do końca nie było TO. Gdyby nie jego wady (okłamywał mnie) pewnie byłabym z nim nadal. Ale to byłoby okłamywanie samej siebie. Szybko poznałam innego, zakochałam się. Bajka. On mnie rzucił. Ale i tak nie żałuję. Miłość jest najważniejsza, nie warto wchodzić w związek z rozsądku, bo zycie może być krókie. Można myślec długoterminowo, ale jeśli wiedziałabyś że przeżyjesz rok co byś wybrała - miłość bez happy endu, czy ten związek z rozsądku? Co jest warte życia?
Upss! Znowu okazało się, iż autor oczekuje jedynie potwierdzenia swojego sposobu myślenia i zachowania.
Każda opinia mnie interesuje, bo gdyby tak nie było, to nie pisałbym tutaj.
Głównie chodziło mi o przykłady "wychodzenia" sobie związku, a nie analizę mojej sytuacji, bo aby ją zrobić to trzeba poznać całość naszych relacji, więc o nią nie proszę.
Gdybym wiedział i poczuł że nie mam czego szukać, to bym już dawno dał sobie spokój z walką o coś więcej.
Dodatkowo, ona jest tak wartościową kobietą, że nawet jak nie wyjdzie między nami, to chcę mieć kogoś takiego przy sobie.
Głównie chodziło mi o przykłady "wychodzenia" sobie związku, a nie analizę mojej sytuacji.
Ale co Ci dadzą przykłady wychodzenia sobie związku? To, że ktoś sobie wychodził, nie znaczy, że Tobie się też uda. To się nijak ma do Twojej sytuacji... Brak związku.
Ja uważam, że jak ona mówi "nie", to powinieneś to uszanować. Jeśli byłby jakiś cień szansy, że jej na Tobie zależy, to nie pozwoliłaby Ci odejść. A tak będziesz chodził i się narzucał i napraszał aż ona albo się wścieknie, albo nawet i zdecyduje na związek z litości, z braku laku itp, który rozpadnie się po roku.
Tak wiem to, ale jestem gotów zaryzykować.
Wolę mieć świadomość tego że zrobiłem co się dało, niż później myśleć co by było gdyby.
Tak wiem to, ale jestem gotów zaryzykować.
Wolę mieć świadomość tego że zrobiłem co się dało, niż później myśleć co by było gdyby.
Ty.ko, że ona jak dotąd zawsze mówi "nie".
Ale pewnie, możesz spróbować zawsze to jakieś doświadczenie, potem już drugi raz nie popełnisz tego błędu.